szebora, kapłanka Welesa, żerczyni, dostojnym ruchem wsypuje garść kaszy do świętego ognia. Tłum zebranych wokół gapiów wydaje głośne westchnienie. Płomienie buchają w górę, wirują, tańczą na jesiennym wietrze. Wszebora bierze w ręce ogromny kołacz i podchodzi do każdego z uczestników rytuału, błogosławiąc go i życząc pomyślności. Tej nocy ma kontakt ze Starymi Bogami, jest ich emisariuszką. Widać bijącą z jej twarzy moc i majestat.
Czy to scena sprzed kilkuset lat? Czy mieszkańcy starej, słowiańskiej osady położonej na skraju ogromnej, dzikiej puszczy zebrali się właśnie przy ognisku, aby uczcić nadejście Pory Ciemnej?
Tak i nie. Magia wraca do nas wraz ze starymi wierzeniami – a może nigdy nas nie opuściła. Wszebora jest młodą kobietą żyjącą dziś w wielkim mieście, bynajmniej nie w górskiej wiosce gdzieś na skraju cywilizacji. Czerpie z mądrości przodków, ponieważ wie, że ich duchy wypełniają tę ziemię i te miejsca, w których żyjemy. Jest słowiańską wiedźmą – taką, jakimi były nasze babki, prababki, praprababki…
Kiedy zainteresowałam się czarownictwem, a mówiąc ściślej – wicca tradycyjnym (a było to ponad piętnaście lat temu) – oczy wszystkich skierowane były na Wielką Brytanię. Stamtąd pochodziły najsłynniejsze wiedźmy XX wieku, czołowi przedstawiciele nowego ruchu ezoterycznego, odnowiciele wiary w Starych Bogów: Aleister Crowley, Gerald Gardner, Doreen Valiente, Alex i Maxine Sanders. My, pierwsi polscy wiccanie, przyjęliśmy wiarę w bogów innych narodowości, świetnie poznaliśmy panteon i mitologię celtycką, germańską, grecką, egipską… Im bardziej egzotyczne zdawały się nazwy świąt, imiona bogów i bogiń, rytuały i zaklęcia, tym bardziej fascynowały nas, imponowały, wydawały się ciekawsze, mądrzejsze, warte zgłębienia. Teraz jestem arcykapłanką polskiego kowenu czarownic, wiedźmą z wieloletnim doświadczeniem, wróżbitką i czcicielką natury. Podczas swojej magicznej, pełnej niezwykłych, transformatywnych przeżyć i przygód drogi zrozumiałam – jako kapłanka i czarownica – że nadszedł czas, abyśmy przestali odrzucać swoje magiczne dziedzictwo Słowian, ale przyjęli je, czerpali z niego, afirmowali je.
Nasze babki i dziadowie mają nam wiele do przekazania. Na wyciągnięcie ręki czeka mądrość, którą możemy zgłębić, łącząc magię wicca z rodzimowierstwem i folklorem. Pozwólcie, że pokażę wam drogę do tego, jak na powrót się ukorzenić, stając się tym samym jedną z silnych, niezwykłych i inspirujących słowiańskich wiedźm.
Praktyka, którą prezentuję w niniejszej książce, jest moim autorskim pomysłem – i stanowi konglomerat wiccańskiej magii i mitologii z rodzimymi wierzeniami i folklorem. Inspirowałam się najnowszymi badaniami religioznawczymi i etnologicznymi, dzięki którym w ostatnich dziesięcioleciach udało nam się zyskać sporą wiedzę na temat obrzędowości naszych przodków, zachowanej do dziś na wsiach i ośrodkach mniej zurbanizowanych. Nie staram się jednak zaprezentować tutaj religii rekonstrukcyjnej. Nie uważam też, że wicca, jako bardzo specyficzna odmiana neopogańskiego czarownictwa, która jest inicjacyjnym kultem misteryjnym, może się jednoznacznie przekładać na nasz rodzimy, agrarny i solarny kalendarz. Głęboko wierzę natomiast, że krocząc drogą czarownicy, nie musimy zawsze odwoływać się do magii ludowej innych narodowości, ponieważ nasza potrafi być równie piękna i inspirująca. Brytyjskie wiedźmy garściami czerpią z folkloru walijskiego, szkockiego i irlandzkiego. To wspaniale, że i my mogłyśmy poznać go dzięki popularności wicca w ostatnich latach. Ale może teraz nadszedł czas, aby poszukać czegoś własnego, bliższego nam, czegoś, co czeka na odkrycie tuż za rogiem? Miłosną magię lipy i dębu, mądrość słowiańskich mitów o Matce Mokoszy i Ojcu Perunie, wiedzę o ziołach rosnących na naszych polanach i w naszych gajach, wiejskie recepty na ból zęba, głowy lub złamanego serca...? Czerpmy tedy z mądrości przodków, inspirujmy się rytuałami rodzimowierców, ale jednocześnie pragnijmy żyć tu i teraz, w nieustannie zmieniającej się, wiecznie płynącej i transformującej współczesności.
System, który prezentuję w Słowiańskiej wiedźmie, może być dla ciebie naszą polską, słowiańską alternatywą dla wicca albo uzupełnieniem innej drogi magicznej, którą już kroczysz. Kiedy dostatecznie długo pracujemy z bogami, zaczynamy coraz lepiej rozumieć słowa Dion Fortune: „Wszyscy bogowie są jednym bogiem, a wszystkie boginie jedną boginią”. Będziesz zdumiona, jak wiele pogańskich świąt Starej Europy pokrywa się ze sobą datami, wierzeniami
i obrzędowością. Myślisz, że tylko na Wyspach Brytyjskich świętowano powrót słonecznego boga w dniu przesilenia zimowego? Że tylko tam spędzano upojne, letnie noce, tańcząc wokół ognisk rozpalanych na Beltane? Że bóg – opiekun zwierząt i pan polowań, oraz boginie, będące aspektami panny, matki i staruchy, to koncepcje, których nie znali Słowianie? Nic bardziej mylnego. Ostatecznie wszyscy pochodzimy z Wielkiej Europejskiej Puszczy, która żywiła tu naszych praojców, na długo zanim powstały jakiekolwiek państwa, narodowości, a nawet religie.
esteśmy Słowianami. Lud, z którego się wywodzimy, zasiedlił niemalże połowę Europy oraz dużą część Azji. Mówi się, że nazwa naszego plemienia pochodzi od prastarego rdzenia slava, a więc oznaczała ludzi „sławnych, znanych”. Inna hipoteza głosi, że Słowianie zawdzięczają swe miano temu, iż byli „mistrzami słowa” – świetnie posługiwali się mową, wypowiadali się w sposób zrozumiały dla innych. Niezależnie od tego, czy kiedykolwiek uda nam się odkryć dokładny źródłosłów terminu, nawet dotychczasowe koncepcje dużo mówią o nas samych jako o grupie etnicznej. I – wbrew pozorom – temat ten łączy się z czarownictwem. Słowa bowiem są magiczne, a wypowiadanie konkretnych słów na głos – staje się zaklęciem. Każda czarownica potwierdzi, że język jest jej głównym narzędziem pracy. W Księdze Cieni oryginalnych, inicjowanych wiccan znajdowały się między innymi zalecenia, aby zaklęcia były rymowane, gdyż wtedy mają największą moc. Osobiście uważam, że mówienie zaklęć i odprawianie rytuałów w obcym języku, szczególnie takim, który słabo rozumiemy, nie przyniesie oczekiwanych rezultatów. Musimy być w pełni świadomi znaczenia słów, które wypowiadamy, by zrozumieć ich moc magiczną.
Ale bycie słowiańską wiedźmą to coś więcej niż odprawianie rytuałów i szeptanie zaklęć przekazanych nam przez pradziadów i prababki. To oddanie czci swoim przodkom, pamięć o ich wierze, świętach, zwyczajach, obrzędach. Uhonorowanie ziemi, na której się urodziliśmy, obdarzenie jej szacunkiem i roztoczenie opieki nad nią.
Przez wiele lat panowało w Polsce przeświadczenie, że nasza religia sprzed chrystianizacji zaginęła w mroku dziejów. Mówiło się też, że jeśli interesujesz się rodzimowierstwem, to pewnie należysz do wąskiego grona konserwatystów i ksenofobów. To nieprawda! Nasze rodzime wierzenia są piękne, pełne niezwykłych opowieści i inspirujących postaci, jak choćby Baba-Jaga, której złożona i pełna sprzeczności figura jest swoistym ewenementem i nie ma żadnego odpowiednika w mitologiach innych narodów. Na szczęście w obecnych czasach mnóstwo ludzi pracuje nad tym, abyśmy mogli zapoznać się z opowieściami naszych przodków, które na wiele lat zaginęły w mroku dziejów. Okazuje się, że po dziś dzień przechowywane są w kulturze ludowej, w folklorze, w bajkach, w zwyczajach obecnych w każdym polskim domu. To
nasze dziedzictwo! Dlatego każdy, kto pragnie zostać słowiańską czarownicą bądź słowiańskim czarownikiem, czyli wołchwem lub guślarzem, powinien zacząć przede wszystkim od poznania wierzeń swoich przodków.
Mitologia słowiańska
Każda mitologia rozpoczyna się od tej pierwszej, najważniejszej opowieści, traktującej o tym, jak powstał świat. W niektórych kulturach Ziemia, a nawet cały kosmos wyłaniają się z Jaja. W innych początkiem wszystkiego jest Praocean. Według chrześcijan świat tworzy Bóg, Kreator, Najwyższa Istota. We współczesnym czarownictwie, na które duży wpływ miały zarówno pogańskie religie Europy, jak i hinduizm, którym zafascynowani byli XIX- i XX-wieczni adepci magii, świat jest efektem ciągłej polaryzacji pomiędzy bogiem i boginią. Tę polaryzację można postrzegać jako „boski taniec kreacji”, w trakcie którego formują się i giną planety i gwiazdy, tworzą się nowe gatunki, a stare wciąż ewoluują. Zmiany w przyrodzie, których doświadczamy co roku, także znajdują swoje symboliczne odbicie w wiccańskim micie o Kole Roku.
Wśród Słowian, którzy byli niezwykle liczną i rozległą grupą etniczną, zachowało się kilka mitów o stworzeniu świata. Wiele z nich, podobnie jak wyjaśnienia przyjęte przez współczesne czarownice, odwołuje się do dualistycznej koncepcji bóstwa.
Jedno z najciekawszych podań pochodzących z polskich terenów mówi o współpracy dwóch bogów, dzięki której świat może powstać. Podobnie jak w przypadku teorii Wielkiego Wybuchu, początkiem kosmosu jest osobliwość – nieskończenie gęsty, maleńki punkt, który Słowianie zwali „jajkiem”, ponieważ musieli porównać go do czegoś, co znają – nie mieli współczesnego aparatu pojęciowego, nie rozumieli praw fizycznych. Intuicyjnie wpadli jednak na pomysł mitu, który w sposób symboliczny oddaje powstanie całego materialnego świata.
Gdy Kosmiczne Jajo pękło, rozlało się, tworząc Praocean (Kosmos?). Po jakimś czasie wyłonili się z niego dwaj bogowie: możemy nazwać ich Białobogiem i Czarnobogiem lub Perunem i Welesem. Później ludzie zaczęli zwać ich Bogiem i diabłem, jednak miana te są błędne, ponieważ wedle chrześcijaństwa diabeł nie powstaje w tym samym momencie, co Bóg – i na pewno nie jest Mu równy mocą. Tymczasem w micie słowiańskim obie siły są równoważne, przeciwstawne sobie, ale wzajemnie niezbędne, identycznie potężne. Ich współpraca konieczna jest do tworzenia oraz niszczenia, które wyznaczają porządek Wszechświata. Stare odchodzi, by ustąpić miejsca nowemu, a życie i śmierć stoją w równowadze. Co prawda w słowiańskim micie oba bóstwa są płci męskiej, wynika to jednak z faktu, iż „żeńskość” była dla naszych praojców przede wszystkim sferą ziemską (Matka Ziemia), w opozycji do „męskiej” – kosmicznej. Jest to podejście obecne w wielu religiach. Mimo że wiccanie widzą Boginię i Boga jako dwie równe sobie siły powstałe na początku wszystkiego, to jednak częściej mówią o Matce Ziemi, która włada żywymi istotami oraz wodami – oraz o Ojcu Słońcu, który jest „nasieniem gwiazd”.
Wedle Słowian na początku świata Perun płynął łodzią po powierzchni ogromnego Praoceanu, podczas gdy Weles żył w wodnych głębinach. W innej wersji obaj bogowie przybrali zwierzęce formy: ptaka i węża.
Perun i Weles, jako bracia, postanowili stworzyć coś wspólnymi siłami. Z garści piasku wyłowionego przez Welesa z dna morza powstała Ziemia. Dalsza część mitu opowiada historię rozmaitych zmagań dwóch braci, z których każdy pragnął inaczej ów świat urządzić. Weles, prawdopodobnie pod wpływem zetknięcia ze społecznościami chrześcijańskimi, z biegiem czasu zyskuje coraz więcej cech infernalnych. Jest sprawcą chaosu i nieszczęścia. Warto jednak pamiętać, że pierwotnie mit ten miał przede wszystkim przekazywać uniwersalną prawdę dotyczącą tego, że we wszechświecie wciąż ścierają się ze sobą dwie przeciwstawne siły: porządek i entropia. Żadna z nich nie jest dobra ani zła. Dlatego myślenie o Welesie jako diable jest niepoprawne: chociaż symbolizuje on sferę chtoniczną, podziemie i mrok, jest przecież jednocześnie panem przysiąg i bogactw, opiekunem dusz zmarłych oraz rogatego bydła, hojnym darczyńcą. Podobnie ma się sprawa z pogańskim Rogatym Bogiem współczesnych czarownic. Część ludzi widzi w nim szatana tylko dlatego, że ma
rogi i kojarzony jest ze śmiercią. Tymczasem po zagłębieniu się w jego symbolikę zrozumiemy, że reprezentuje on niekiedy smutne, ale nieuchronne aspekty naszego życia, na przykład przemijanie. Stąd słowiańskie mity o początku mocno korespondują z wiccańską kosmogonią.
Obaj bogowie stworzyli także człowieka. Weles uformował jego ciało ze słomy, a Perun tchnął w niego duszę. To dlatego za życia służymy obu bogom i mamy baczenie zarówno na niebiańskie, jak i ziemskie sprawy. Nasze ciało odchodzi po śmierci do ziemi, a dusza do Wyraju, królestwa Peruna i pozostałych bogów. W innej wersji dusza rozszczepia się: część z niej udaje się do Nawii, a druga część do Wyraju, by zadecydować, czy chce ponownie się narodzić, czy na zawsze pozostać z bogami w zaświatach.
Mity Słowian wyjaśniają także kwestię powstania demonów i upiorów. Na przykład strzygami bądź strzygoniami stają się po śmierci ci, w których ciele gnieździły się za życia dwie dusze. Niektóre demony rodzą się, gdy dusza zmarłego nie odnajduje drogi do Wyraju. Panteon pozostałych bóstw, który stopniowo ulegał rozszerzeniu w wierzeniach Słowian, często stanowił personifikację zjawisk przyrodniczych i praw rządzących światem.
Jak wicca łączy się z rodzimowierstwem?
Wicca to część ruchu neopogańskiego, który dziś, kilkadziesiąt lat od powstania, mieni się tysiącem barw i ma tysiące odmian oraz ścieżek. Ponieważ wierzenia wiccańskie są niezwykle uniwersalne i opierają się przede wszystkim na kulcie natury, Księżycowej Wielkiej Bogini i Słonecznego Boga Żniw, doskonale wpisują się niemalże w każdą kulturę i mitologię. Mówią bowiem o doświadczeniach wspólnych dla całej ludzkości: narodzinach, śmierci i odrodzeniu, a także celebrują zmieniające się pory roku oraz uniwersalne archetypy (matka, ojciec, starucha, dziad, córka, syn). Ziemia, po której stąpamy, jest dla wiccan święta – jest boska – dlatego należy ją szanować. Już z tej racji nasza rodzinna ziemia powinna być traktowana przez nas z wyjątkową troską i uważnością.
Tak, wiccańskie wierzenia są uniwersalne, kiedy jednak umieści się używane przez wiccan symbole, system magiczny, tradycje i święta w konkretnym kontekście religijnym, zyskują one nagle całkiem nowe, metafizyczne znaczenia. Brytyjscy wiccanie afirmują celtyckie Koło Roku – obchodzą Halloween (Samhain) i May Eve (Beltane), Równonoc Jesienną i Wiosenną, zwaną przez wiccan eklektycznych Mabon i Ostara… Dlaczego musimy ślepo ich kopiować, skoro mamy własne święta i własne wierzenia? Jeśli im udało się wprowadzić wiarę przodków oraz zaklęcia walijskich i szkockich babek do swojego pełnego pośpiechu życia, my także możemy czerpać z naszej lokalnej mądrości!
Podczas sabatów wiccanki i wiccanie bardzo często pracują zarówno z Boginią Matką i Rogatym Bogiem, jak i z duchami przodków, faeries (elfami, żywiołakami i wróżkami), a nawet z istotami demonicznymi. Nasza rodzima mitologia także pełna jest takich stworzeń! Postaci, które pomagały bądź szkodziły, wysłannicy bogów lub demony, niekiedy mogące wyświadczyć ludziom przysługę, innym razem wyrządzające zło. Sami słowiańscy bogowie
i boginie są przedstawicielami dokładnie tych cech i wartości, które odnaleźć możemy w ich celtyckich, greckich czy nordyckich odpowiednikach, inspirujących ogólnoświatowy ruch neopogański. Koło Roku celebrowane przez naszych rodaków także ma wiele cech wspólnych z ośmioma sabatami organizowanymi przez współczesne czarownice. Spróbujmy po kolei prześledzić te mitologiczne i obrzędowe podobieństwa.
Bogowie Słowian w kontekście neopogańskim i wicca
Wielka Bogini
Księżycowa Bogini, w którą wierzą współczesne czarownice, często ma trzy oblicza: Dziewicy, Matki i Staruchy. Czyni ją to uniwersalnym symbolem każdego aspektu kobiecości oraz faz, w jakie w ciągu swojego życia wkraczają wszystkie kobiety. Zanim pomyślicie o kontrargumencie, słusznie zauważając, że nie wszystkie kobiety są matkami, warto pamiętać, że w obliczach bogini chodzi o symbolikę szerszą niż dosłowne znaczenie. W takim kontekście można być „płodną” matką wielu pomysłów, przedsięwzięć, planów i zamiarów. Rozszerzając literalne znaczenie symboli religijnych, nadajemy im całkiem nowe, nieraz zaskakujące sensy, odnajdując je w swoim życiu i otwierając się na ich wpływy.
Wielu wiccan wierzy, cytując słowa Dion Fortune, iż: „Wszyscy bogowie są jednym bogiem, a wszystkie boginie jedną boginią”. Ta piękna, uniwersalistyczna koncepcja byłaby w moim odczuciu idealna, gdyby uściślić ją w taki sposób, iż istnieją boginie-dziewice, boginie-matki i boginie-staruchy – są to bóstwa rozmaitych ludów i kultur, ale one wszystkie dają się sprowadzić do tego samego, uniwersalnego paradygmatu. W szerszym ujęciu te trzy oblicza rzeczywiście są twarzami jednej bogini, a więc Dion Fortune nazywa to samo zjawisko, o którym piszemy, traktując je jeszcze bardziej rozlegle. Z mojego doświadczenia wynika jednak, iż człowiek potrzebuje konkretyzacji w relacji z bóstwem. Odczuwa to wielu neopogan, a nawet katolików. Z tej tendencji naszego umysłu do przydawania różnym aspektom bóstwa (a nawet różnym bóstwom!) rozmaitych cech i właściwości wywodzi się nie tylko politeizm, ale dobrze nam w Polsce znany kult świętych. Wielu katolickich świętych przejęło funkcje swoich pogańskich „boskich protoplastów” – w Irlandii jest to chociażby święta Brygida, której kult stanowi pozostałość po czci, jaką oddawano Brygid, święty Dymitriusz posiada wiele cech wspólnych z boginią Demeter, bóg wojny Mars stał się świętym Marcinem etc. U nas z kolei święty Eliasz wchłonął w swą postać cechy Peruna, a święty Mikołaj wykazuje duże podobieństwa do Welesa. Ludzie najwyraźniej potrzebują kogoś, do kogo mogą się zwrócić z bardzo
konkretnym problemem odpowiadającym danej dziedzinie życia.
Jest jednak w życiu człowieka taka postać, do której zawsze można zwrócić się ze wszystkim i w każdej sprawie. Ktoś, kto kocha nas bezwarunkowo, czule i nieustająco, rozlewając na nas swe łagodne światło i delikatnie tuląc w uścisku, karmiąc, nosząc, dając poczucie bezpieczeństwa. Czy wiecie, o kim mówię? To oczywiście matka. Nic dziwnego, że Maryja Dziewica zyskała tak wiele cech boginicznych, jeśli w zbiorowej wyobraźni przeszła drogę od skromnej Żydówki z Nazaretu do Królowej Niebios, Gwiazdy Zarannej i wielu innych określeń, którymi pierwotnie nazywano m.in. Izydę. Metamorfoza była nieunikniona. Jako ludzkość potrzebujemy bóstw, które rezonują z archetypami pochodzącymi z naszej podświadomości. Każda religia, która wypiera żeńskie bóstwo i jego płodną, życiodajną moc, skazana będzie na niepowodzenie. Chociaż Kościół walczył z kultem Boskiej Matki, musiał przegrać. Dziś w Polsce Matka obecna jest wszędzie – od wielkich sanktuariów i słynących z cudów klasztorów po maleńkie, leśne i wiejskie kapliczki, strojone kwiatami na nabożeństwo majowe i pachnącymi ziołami w sierpniu. Jakież to pogańskie! Za każdym razem, gdy widzę ten tłum oddany Matce, cieszy się moje serce, bo wiem, że oto postać prawdziwej Bożej Rodzicielki i Oblubienicy.
Ale warto pamiętać, że Bogini (kobieta) to nie tylko matka. Jej dwa pozostałe aspekty – ten sprzed płodności i po płodności – są równie istotne, warte zgłębienia i zrozumienia.
W przedchrześcijańskim panteonie Słowian nie zabrakło żadnego z nich, dlatego spotykamy tam wiele bogiń, które doskonale oddają każdą z twarzy Magna Dea.
Warto pamiętać, że kult części bogów i bogiń, których opisuję w tym zestawieniu, nigdy nie został do końca potwierdzony. Być może przyszłe badania rzucą nowe światło na to zagadnienie. Osobiście uważam jednak, że opisywane przeze mnie postaci mają ogromny potencjał religijny i doskonale korenspondują z wiccańską mitologią, dlatego potwierdzanie ich prawdziwości
ma dla mnie znaczenie drugorzędne. Tak jak wspominałam we wstępie – nie da się w pełni rekonstruować wierzeń naszych przodków, ale wciąż da się – na podstawie całego materiału, którym dysponujemy – stworzyć system adekwatny do naszych czasów i współczesnego stylu życia.
Dziewanna
Dziewczęcy aspekt Wielkiej Bogini jest silnie obecny w Dziewannie. Znamy go na pewno dzięki postaciom takim jak Kora (w opozycji do Persefony), Artemida, Cerera. W przypadku tego pierwszego oblicza bogini preferuję używanie nazwy Panna. Oznacza ono bowiem bardziej kobietę niezwiązaną żadnymi zobowiązaniami wobec potomstwa, rodziny, partnerów. Boginie w aspekcie panien nie zawsze musiały być dziewicami w dosłownym znaczeniu. Często miewały one silnie rozbudzoną seksualność, były figlarne, zalotne i frywolne. Ich „panieństwo” miało oznaczać młodość wolną od zobowiązań, jaka cechuje dziewczynę, która nie myśli jeszcze o zostaniu matką.
O Dziewannie pisał kronikarz Jan Długosz i, jak się domyślacie, po dziś dzień toczy się wśród historyków i religioznawców (a także wyznawców!) spór o to, czy jej kult rzeczywiście istniał. Dla nas jednak najważniejsze jest to, że jako młoda, urokliwa bogini wiosny, dzikiej przyrody, żądz i piękna konkretyzuje wyobrażenia o bogini-dziewicy.
Świadectw na jej prawdziwość można szukać w folklorze. Ludowa nazwa Verbascum densiflorum to dziewanna wielkokwiatowa. Roślina ta stosowana była przez młode dziewczęta do pielęgnacji ciała. Dziewanną nazywano także bylicę, czyli po łacinie – Artemisię. Z kolei Oskar Kolberg wspominał, iż Serbowie wierzą, że ich bogini-panna Divica „poluje przy świetle księżyca”. Zupełnie jak Diana / Artemida. Wszystko się łączy, prawda? W późniejszych wiekach pośród schrystianizowanych Słowian Dziewanna przetrwała już jako demon: dziwożona, samodiva, dźiwica.
Dziewanna, jak każda młoda panna, bywała kapryśna i zmienna. Z jednej strony patronowała wiośnie i dzikiej przyrodzie, gdy wszystko budzi się do życia, wraca nadzieja na przetrwanie, rośnie żywność, z drugiej – jako uosobienie wiosennej ziemi – przynosiła gwałtowne burze, ulewy, podtopienia, a niekiedy nawet pożary. Być może ten złożony charakter bogini sprawił, że później widziano w niej złego demona. Warto jednak pamiętać, że nasi przodkowie z początku nie dzielili bogów na stricte dobrych i złych: każdy z nich mógł pomóc swym wyznawcom bądź rozsrożyć się i zaszkodzić im. Żaden nie był ani nieskończoną dobrocią i miłosierdziem, ani niegodziwą i okrutną personifikacją zła. Bogowie byli bliżsi ludziom, w każdym tego słowa znaczeniu.
Łada / Ładna
Była opiekunką łowiectwa, niczym grecka Artemida. Ze względu na jej imię mówiono, iż pomaga doprowadzić do ładu / załagodzić spory między młodymi ludźmi, którzy wówczas – podobnie jak dziś – byli impulsywni i mieli „gorącą krew”. Łada przedstawiana jest dziś jako jasnowłosa panna otoczona przez śnieżnobiałe łabędzie, symbol czystości, wdzięku, piękna.
Zorza
To słowiańska Panna Jutrzenka, związana ze świtem, wschodem i początkiem dnia.
Kostroma
Jest uosobieniem wiosny i młodości. Jeszcze w XX wieku na rosyjskich wsiach można było spotkać korowód młodych kobiet, które w pierwsze ciepłe dni roku prowadzą wybraną, najpiękniejszą dziewczynę przystrojoną w jasną suknię i dzierżącą gałąź dębu – świętego drzewa Słowian, która miała symbolizować Kostromę. Warto dodać, że bogini ta musiała zginąć, gdy nadchodziło lato, co inscenizowano, grzebiąc jej kukłę (w bardziej makabrycznej wersji tego obrzędu palono ją bądź rozszarpywano). Według wiccańskiego mitu bóg wegetacji umiera wraz ze ściętym zbożem. Postać Kostromy zdaje się pochodzić z tego samego rezerwuaru mitów związanych z cyklem agrarnym Ziemi.
Vesna
To południowosłowiańska bogini wiosny, odradzającego się życia i przyrody, odpowiadająca zachodniej Ostarze. Vesnę przedstawia się jako młodą, uroczą dziewczynę niosącą kosz z malowanymi jajami, która trzyma kurczęta lub zające – symbole płodności. Jej atrybuty odnajdziemy podczas obchodów Świąt Wielkanocnych.
Mokosz
Matczyny aspekt bogini uosabia Mokoszę, która dla Słowian była Terra Mater. Związana z żywiołem wody (jej nazwa wywodzi się od mokry), reprezentowała płodność: kobiet, zwierząt, natury, całej Ziemi. Łączono ją zarówno z deszczem, zbiornikami wodnymi, jak i wodami płodowymi. Niektórzy badacze uważają, że była najważniejszą boginią słowiańskiego panteonu i partnerką Solarnego Boga Słowian. To czyni ją niewątpliwie rodzimym odpowiednikiem Bogini Matki czczonej dziś przez wiccan i wielu innych neopogan. Mnóstwo ludowych zwyczajów, które przetrwały na polskich, ukraińskich, białoruskich wsiach, po dziś dzień związanych jest z silnym kultem tej postaci. Mokosz, zwana Matką Zbóż (niczym Demeter!), przemierzać miała pola, gdy pszenica lub żyto falowały na wietrze. Bogini ta była również kojarzona z przędzeniem wełny.
Wbrew pozorom symbolika ta jest dużo bardziej zniuansowana i nie oznacza jedynie asocjacji pomiędzy krosnami i wrzecionami a „babskimi zajęciami”. Patrząc szerzej, kądziel i kołowrotek mogą stanowić metaforę ludzkiego losu. Bogini odpowiada za nasze życie. Łączy to Mokoszę z postaciami słowiańskich mojr, parek, norn, prządek – czyli Rodzanic. Zawsze we trójkę, niezależnie od mitologii, z której są znane, te boginie przeznaczenia przędły nici ludzkich losów. Jak się domyślacie, ich „potrójność” nie jest przypadkowa – Rodzanice, z których kolejno pierwsza była najmłodsza, druga w średnim wieku, a trzecia starzejąca się, były jeszcze jednym wyobrażeniem Wielkiej Bogini.
Perperuna / Dodola
Miała być żeńskim odpowiednikiem Peruna, władcy niebios, lub też jego małżonką i towarzyszką. W tej hermafrodytycznej parze zawarta jest tajemnica, iż burzom i grzmotom, przynależącym do boga, towarzyszy rzęsisty deszcz, zsyłany przez boginię. Tym samym jego niszczycielski aspekt mógł zostać złagodzony przez płodną i życiodajną siłę wody-bogini. Na Bałkanach po dziś dzień odprawia się ludowy rytuał zwany peperuda, w czasie którego polewa się ozdobioną kwiatami młodą dziewczynę, modląc się o deszcz w czasie suszy.
Lela / Dzidzilela
Naszą rodzimą odpowiedniczką Westy była Lela. To do niej miały modlić się dorosłe kobiety, matki i mężatki. Zieziula w ludowej gwarze oznacza matkę panny młodej. Jasno wskazuje więc na opiekę Boskiej Matki, którą roztacza Lela nad ogniskiem domowym. To niezwykle ważna funkcja, dlatego kult tej bogini musiał pełnić bardzo ważną rolę w społecznościach przedchrześcijańskich. Na Podlasiu jeszcze w XIX wieku śpiewano ludowe pieśni o Leli, która opiekuje się maleńkimi dziećmi, stojąc nad ich kołyskami.
Jako ciekawostkę warto dodać, że ważnym ośrodkiem kultu tej bogini miały być rzekomo okolice dzisiejszego klasztoru na Jasnej Górze. Nic nie dzieje się przypadkowo!
Żywia / Siwa
Jeszcze jedną słowiańską Boginią Matką, tym razem związaną z aspektem żywności i żywienia, jest Żywia. O ile Lela opiekuje się matkami i dziećmi, Żywia stanowi uosobienie pokarmu, dzięki spożywaniu którego ludzie mogą przetrwać. Łączona jest z ogrodami, sadami, winnicami, plantacjami i wszystkimi miejscami, których zachowanie wiąże się z przeżyciem. Jednak Żywia przynosi zarówno życie, jak i śmierć. Jeśli któreś z miejsc uprawy roślin i hodowli zwierząt ulega zniszczeniu w wyniku jakichś katastrof naturalnych bądź nieszczęśliwych wypadków, mówi się, że to Żywia pokazuje swój gniew.
Na górze Krzyżnik (Sudety) przez setki lat organizowano dla niej obrzędy, które okoliczni księża określali jako grzeszne, bezwstydne i nieprzyzwoite. Dopiero w XVIII wieku wybudowano tam kościół, aby położyć kres pogańskim zwyczajom!
Rodżana / Rodzina / Mienia
Rodżana, inaczej Mienia, to bardzo tajemnicze i ważne bóstwo. Zdaje się, że Rodżana miała wiele zadań do wykonania i ról do odegrania. Z jednej strony, jak wskazuje jej imię, opiekowała się bliskimi, krewnymi, sprawowała pieczę nad ogniskiem domowym. Wedle niektórych Słowian jej męski odpowiednik, Rod, jest najważniejszym bóstwem, ponieważ rodzina oraz szerzej – ród (plemię, naród) stanowi o istocie naszej tożsamości, jest gwarantem bezpieczeństwa i przetrwania. Dlatego Rodżana, opiekunka rodzin, pełniła bardzo ważną funkcję
w słowiańskich osadach. Jej drugim obowiązkiem, związanym z przydomkiem Mienia, było nadawanie mienia, czyli sekretnego imienia, którym bogini obdarzała każdego człowieka, a które znała tylko ona. Jak dobrze wiedzą wszystkie czarownice, sekretne imię jest niezwykle ważne i doniosłe. W wiccańskim kręgu kapłani zwracają się do siebie tylko swymi „tajnymi”, magicznymi imionami, które zdradzają jedynie swoim najbliższym braciom i siostrom z kowenu. Jeśli poznasz czyjeś magiczne imię, masz nad nim władzę, możesz mu pomóc bądź zaszkodzić. Dlatego fakt, iż Rodżana / Mienia znała sekretne miano każdego człowieka, sprawiał, że należało ją szanować, honorować i pamiętać o stosownych obrzędach odprawianych na jej cześć.
Marzanna / Marmoriena
W fascynującym i rozległym słowiańskim panteonie znalazło się także miejsce na boginie-staruszki. Związane były z trzecim, ostatnim, najbardziej mrocznym aspektem Magna Dea – z Panią Śmierci. Z jednej strony jej pomarszczona twarz i siwe włosy przypominały ludziom o tym, że wszystko przemija, że życie jest nietrwałe i każdy z nas musi kiedyś odejść z Jawii do Nawii, z drugiej – Starucha bywała mądrą, cierpliwą babką, reprezentowaną przez plemienną starszyznę, która z racji wieku zdążyła nabyć wielu życiowych doświadczeń i teraz była gotowa, by podzielić się swą mądrością z młodszymi. Słowianie darzyli wielkim szacunkiem swoje rady starszych – ale pomoc dziadów nie kończyła się w momencie śmierci. Z uwagi na kult przodków wierzono, iż nasi zmarli dziadowie i babki mogą pomagać nam z zaświatów, a niekiedy nawet wracać na ziemię, w czasie specjalnych obrzędów odprawianych w okolicach dzisiejszego Święta Zmarłych.
Najsłynniejszą boginią związaną ze śmiercią, zimą i starością była Marzanna. Jestem pewna, że każdy z was o niej słyszał – a wielu być może osobiście przygotowywało jej kukłę, by następnie podpalić ją i wrzucić do rzeki. Te dzisiejsze zwyczaje, które kojarzą nam się głównie z dziecięcymi zabawami, są śladem starszych, dużo bardziej podniosłych obrzędów. Mówi się, że Dziewanna, Mokosz i Marzanna były trzema twarzami jednej Bogini – brzmi
znajomo? Marzanna, jako ostatni z aspektów, przedstawiana jest jako surowa, mroźna pani, dzierżąca klucze do Zaświatów. Jej szczegółowe opisy zachowały się po dziś dzień w wielu polskich i czeskich ludowych przyśpiewkach. Warto dodać, że religioznawcy dopatrzyli się związków bogini Marzanny z Marsem, staroitalskim bogiem wojny (a wcześniej rolnictwa). Podobnie jak Mars, Marzanna prowadziła wojowników do bitwy. Pamiętacie najstarszą polską pieśń rycerską, Bogurodzica? Rycerze modlą się do Matki Boskiej właśnie dlatego, że w narodowej pamięci zachowały się przekazy o kobiecym bóstwie prowadzącym wojów do zwycięstwa w bitwach. Jednocześnie w czasie takich potyczek ginęło wielu ludzi – stąd pewnie Marzanna, bogini śmierci, w sposób naturalny była też boginią wojny.
Nyja / Kostucha / Śmiertnica
O ile Marzanna sprawowała pieczę nad umierającymi tu, na ziemi, przeprowadzając ich w zaświaty, o tyle Nyja, Śmiertnica czy Kostucha miała być królową Nawii i władać duszami zmarłych oraz demonami, które tam przebywały. Jej mężem, tudzież bratem, był Weles, chtoniczny bóg śmierci. Niektórzy badacze uważają, że Nyja była albo nieokreślonej płci, albo wręcz męskiej. Inni, łącząc ją z wizerunkiem kostuchy, jaki przetrwał przez całe wieki, nawet po nadejściu chrześcijaństwa, są przekonani, że bóstwo śmierci musiało mieć cechy kobiece. Związane było to zapewne z ludowym wyobrażeniem, wedle którego Matka Ziemia nas karmi, daje nam schronienie – i w Matce Ziemi zostajemy zagrzebani po śmierci. Ponieważ inne narody dzieliły ze Słowianami te same uniwersalne doświadczenia związane z ludzkim życiem, w mitologii celtyckiej, greckiej czy nordyckiej znajdujemy wiele odpowiedników naszej Śmiertnicy (Dispater, Danu, Rosmerta, Persefona, Hekate, Hel).
Baba / Baba Slat
Ze Staruchą związane jest także jedno z najstarszych słów polszczyzny,
wywodzące się z prasłowiańskiego określenia „starej kobiety” – baba. Mówiono także o babach grochowych, babach jagodowych, babach-jagach. Według Bestiariusza Słowiańskiego baba to wiekowa kobieta zajmująca się leczeniem i odmawianiem uroków. Złota Baba / Baba Slat to bogini w postaci starej, dostojnej matrony, która udziela mądrych rad swym wyznawcom.
Solarny Bóg
Tak jak bogini związana jest z księżycem, ziemią i nocą, tak wiccański bóg włada słońcem, dniem i niebem. Wiele współczesnych czarownic widzi w nim również opiekuna zwierząt, pana lasu i dzikiej przyrody, co symbolizuje poroże na jego głowie. Bóg, jako kochanek i towarzysz bogini, jest również panem zbóż, które składa się w ofierze w czasie żniw, aby ludzie mogli przetrwać. Echem tej ofiary jest postać Chrystusa umierającego na krzyżu w imię ludzkości i powracającego w formie pokarmu i napoju, tak jak ciało Solarnego Boga powracało do nas w postaci chleba, a Dionizos – w postaci wina. Po śmierci Rogaty Pan stawał się Panem Umarłych, władającym zaświatami, aż do momentu, gdy rodził się na nowo w dniu zimowego przesilenia (dzisiejsze święta Bożego Narodzenia). Słowianie także mieli w swym panteonie postaci solarnych bóstw niebiańskich, odpowiadających za wegetację roślin, dobrobyt rodziny, zmiany pór roku czy opiekę nad zwierzętami. Bogowie ci powracali z zaświatów w dniu Szczodrych Godów. Jak pamiętamy, Wielka Bogini „rozszczepiona” była na wiele rozmaitych żeńskich postaci, które nosiły jednak ślady wcześniejszego kultu, w jakim prawdopodobnie były jednym i tym samym bóstwem, zawierającym w sobie wszystkie oblicza bogini. W przypadku Rogatego Pana jest podobnie. Niektórzy słowiańscy bogowie związani są ze słońcem, inni odpowiadają za rolnictwo, jeszcze inni władają królestwem zmarłych.
Swaróg
To główne bóstwo solarne Słowian. Od jego przychylności – dosłownie – zależało przetrwanie. Susza oznaczała głód. Ale nierne deszcze i brak słońca także szkodziły plonom. Dlatego jego powrót w święto Szczodrych Godów Słowianie obchodzili wyjątkowo hucznie. Towarzyszem Swaroga był raróg, inaczej żar-ptak, ognisty sokół, rodzimy odpowiednik Feniksa. Według wielu
hipotez Swaróg jako „boski kowal” był stwórcą wszystkich pozostałych bóstw z panteonu Słowian. Czy wszystkich – co do tego zdania są podzielone, jest jednak jeden bóg, który najprawdopodobniej był synem Swaroga. To Swarożyc (od -yc oznaczającego czyjegoś syna). Niektórzy badacze uważają jednak, że chodzi o to samo bóstwo i jego dwa określenia: jedno główne, drugie zdrobniałe. Podobnie jak w przypadku wiccańskiego mitu o bogini rodzącej boga-syna, który później staje się bogiem-ojcem i jej kochankiem, dotykamy tu misterium, tajemnicy. Próbujemy nadać ludzkie określenia i klasyfikacje bóstwom, które wymykają się naszemu rozumieniu. Niemniej jednak Swarożyc także związany był ze słońcem oraz z ogniem, a nawet domowym ogniskiem (warto przy tym zauważyć, że nie tylko żeńskie bóstwa odpowiadały za prywatną, domową sferę życia). To z kolei skłoniło badaczy do hipotezy, iż Swarożyc i Dadźbóg byli jednym i tym samym bóstwem – Dadźbóg odpowiadać miał za bogactwo i dostatek, a przecież zgromadzony majątek jak najbardziej łączy się z domowym ogniskiem.
Jarowit / Jaryło
Bóstwem związanym z płodnością był niewątpliwie Jarowit, którego silnie seksualny aspekt czynił go podobnym do młodego Rogatego Pana, satyra, frywolnego kochanka bogini i jej towarzysza podczas kwietniowych Ogni Beltane. Czas Jarowita także przypadał wiosną. Jare Gody, święto odprawiane na jego cześć, obfitowały w symbolikę związaną z płodnością. Niektóre ze zwyczajów przetrwały do dziś w okolicach Wielkanocy. Poprzez deszcz Jaryło zapładniał Matkę Ziemię – dlatego przedstawia się go jako pięknego młodzieńca z wielkim przyrodzeniem we wzwodzie oraz z kłosem zboża w dłoni. Wszystko to ma podkreślać jego seksualny aspekt i łączy go z postacią greckiego Pana, rzymskiego Priapa czy galijskiego Belenusa.
Ważnym elementem ikonografii związanej z Jaryłą jest obcięta głowa, którą młodzieniec trzyma w dłoniach. Jest to głowa „starego”, ubiegłorocznego Jaryły. Podobnie jak Cernunnos dla neopogan, Jaryło jest bogiem życia, śmierci i odrodzenia. Co roku rodzi się na nowo, by zająć miejsce starego, umierającego
siebie.
Rgiełc / Rgieł
Innym bóstwem związanym z obfitymi plonami jest Rgiełc. To władca ziemi uprawnej, od którego przychylności zależą udane zbiory. Jako Rgieł opiekuje się z kolei zwierzętami hodowlanymi, chroniąc je przed chorobami i nieszczęśliwymi wypadkami. Tym samym odpowiada za wszystkie zjawiska związane z żywnością, jadłem i przetrwaniem.
Kupała / Kupajło
To bardzo tajemniczy bóg związany z wodą i płodnością. Jego imię ma związek z czasownikiem kąpać. Większość z nas mogła o nim słyszeć przy okazji hucznych obchodów słowiańskiego święta miłości, czyli Nocy Kupały. Było to (i do dziś jest wśród grup rodzimowierczych) bardzo sensualne, przepełnione namiętnością i rozkoszą święto początku lata. Władające nim bóstwo musiało wobec tego wiązać się przede wszystkim z płodnością, ale także z przyjemnością płynącą z miłosnych igraszek. Tak jak Belenos łączy się z Beltane, tak Kupała łączy się z Kupalnocką.
Leszy / (Dziad) Borowy / Wilec
Te trzy imiona związane były z bogiem (wedle innych źródeł – demonem) lasów i pól, wszelkich dzikich ostępów i pierwotnej, nietkniętej ludzką ręką przyrody. Leszy miał przemierzać puszczę, otaczając mieszkające w niej stworzenia opieką. Szczególnie dbał o jelenie, wilki, niedźwiedzie i tury. Co ciekawe,
jednym z jego atrybutów była laska zakończona szyszką – zupełnie jak tyrs Dionizosa, którego do swoich obrzędów używają neopoganie. Ponieważ las od zawsze wzbudzał w człowieku niepokój i grozę, szczególnie w czasach, gdy czyhało w nim wiele niebezpieczeństw, z czasem zaczęto widzieć w Leszym bardziej złego demona niż łagodnego, pomocnego boga. Mówiono, że sprowadzał wędrowców na manowce i wydawał ich na pastwę dzikich zwierząt, jeśli nie okazało się należytego szacunku puszczy-żywicielce. Udobruchany, pokazywał miejsca, gdzie rosną grzyby lub jagody, pomagał zabłąkanym i chronił przed niebezpieczeństwem. W późniejszych, chrześcijańskich wierzeniach czarownice, które czczą diabła, mieszkają w chatkach na skraju lasu bądź wręcz w lesie. Jest to ślad dawnych wierzeń w Leszego, boga z porożem na głowie, którego ludowa wyobraźnia z czasem zamieniła w diabła. Przytrafiło się to zresztą nie tylko Leszemu…
Rokita, Boruta
Oto przykłady słowiańskich bóstw, które dziś wszyscy uważają za „polskie diabły”. Zanim stali się biesami, Rokita i Boruta byli jednak potężnymi bóstwami płodności, które chrześcijaństwo uznało za zbyt sprośne dla nowych, skromnych czasów. Opiekowali się lasami, drobną zwierzyną, gajami i łąkami. Ich kult popadł w zapomnienie, ale same postacie przetrwały w folklorze, a ich pierwotne znaczenie i atrybuty uległy znacznemu uproszczeniu. Borutę i Rokitę spotkał więc podobny los, co Babę-Jagę – onegdaj potężną boginię magii, życia i śmierci.
Weles / Wołos
Ostatnie oblicze Rogatego Boga u Słowian reprezentował Weles. To bardzo ciekawy bóg, związany (podobnie jak bóg wiccan) z magią, poezją, podziemiem, a także… bogactwem. Opiekuje się bydłem – przedstawia się go więc z rogami na głowie. Jest także władcą Nawii, gdzie przebywa na swym tronie uplecionym
z korzeni Kosmicznego Drzewa. Ludowa wyobraźnia widziała w nim antagonistę Peruna. Ci dwaj bogowie mieli toczyć pomiędzy sobą nieustanny spór. Odsyła nas to do celtyckich podań o dwóch walczących braciach, Królu Dębu (Panu Pory Jasnej) i Królu Ostrokrzewu (Panu Pory Ciemnej), które są bardzo popularne wśród neopogan. Dziś współcześni słowiańscy rodzimowiercy także dzielą rok na Jasną i Ciemną Połowę, z której każda przynależy do innego ze zwaśnionych bóstw.
łowiańskie wiedźmy robią ostatnimi czasy furorę w popkulturze. Począwszy od barwnej Babuni Jagódki, bohaterki opowiadań Anny Brzezińskiej, która mogła zmieniać się wedle woli ze starej, pokracznej czarownicy w młodą, hożą Jagnę – aż po zabawne bohaterki najnowszych powieści romantycznych dla dziewcząt i młodych kobiet, Gosławę Brzóskę i jej mentorkę, szeptuchę Jarogniewę, stworzone przez Katarzynę Berenikę Miszczuk. Wygląda na to, że podążyliśmy śladem Anglosasów, którzy już w latach 80. zachwycali się Mgłami Avalonu i innymi historiami, które za pomocą retellingu przywracały barwny świat ich rodzimych mitów i legend. Nasza mitologia szturmem zdobywa polską fantastykę, a wraz z nią powraca ona – słowiańska wiedźma.
Najsłynniejszą czarownicą znaną z naszego regionu kulturowego była BabaJaga. Dla Słowian Baba-Jaga jest niczym Morgana Le Fey dla Anglików – mityczna postać antagonistki, złośliwej kobiety, która pragnie zaszkodzić, ale przy tym jest potężną wyznawczynią Starych Bogów, więc należy się jej szacunek i wszyscy się jej obawiają. Dziś jej status ontologiczny jest niejasny – czy była boginią, demonem, czy człowiekiem? Spróbujmy poznać ją nieco bliżej…
Baba-Jaga
Wiele z tego, co dziś mówi się o postaci Baby-Jagi, zaczerpnęliśmy z bajek. Dawne mity i legendy w świadomości współczesnych przetrwały jedynie w postaci motywów pojawiających się w filmach animowanych, straszaków na „niegrzeczne” dzieci, krótkich opowiastek, przedstawiających jedynie szczątki tego, co funkcjonowało w folklorze.
Oryginalna Baba-Jaga wywodzi się z prasłowiańskich wierzeń. Jej imię oznaczało „niebezpieczną”. Według badaczy była boginią świata zmarłych oraz lasu, której składano cześć wiele tysięcy lat temu, jeszcze w społecznościach zbierackich. Jak sam las, żywiący i stwarzający śmiertelne zagrożenie, BabaJaga miała dwoistą naturę. Jakaś część tych wierzeń musiała przetrwać do czasów współczesnych wraz z przekonaniem, że może ona dowolnie zmieniać wygląd – raz być odstręczającą staruchą, kiedy indziej młodą, piękną dziewczyną. Według wielu badaczy te metamorfozy Baby-Jagi mogą być efektem męskich lęków, których pozycji zagrażała silna kobiecość. Stąd – z czasem – Baba-Jaga nabierała coraz więcej przerażających, niebezpiecznych cech, jak zjadanie dzieci. Okazuje się, że ów krwiożerczy mit na jej temat mógł wiązać się z tym, iż dawniej patronujące jej kapłanki przeprowadzały jakieś tajemnicze rytuały inicjacyjne wśród młodzieży. Według niektórych przekazów Baba-Jaga miała także posiadać ukochanego syna – Kościeja. Niektórzy powołują się na źródła pisane, wedle których Babie-Jadze w zamierzchłych czasach stawiano świątynie i chramy, czcząc ją na równi z Perunem, Świętowitem czy Welesem.
Już w postaci demona, nie bogini, Baba-Jaga silnie zadomowiła się we wschodniosłowiańskim folklorze. Jest tam przede wszystkim bohaterką ludowych bajek i opowieści, w których pełni antagonistyczną względem wiodących postaci rolę. Nawet w nich zachowały się jednak pewne wyobrażenia
związane z Babą-Jagą, które wiele mówią o jej pierwotnym charakterze, atrybutach i mocach, którymi dysponuje.
Na pierwszy rzut oka widać związek Baby-Jagi z naturą. Najczęściej mieszka na obrzeżach cywilizacji bądź wręcz w oddaleniu od ludzkich siedzib. Jej chatkę na kurzej nóżce – a więc coś niespotykanego, cudownego, ale i dziwacznego – otacza gęsty las, który zdaje się współpracować z Babą-Jagą. Słuchają jej zwierzęta, kontrolować może pogodę, zna się na roślinach. Ten nierozerwalny związek z lasem może wskazywać na to, że Baba-Jaga albo sama była leśnym bóstwem, albo żyła z takowymi w silnej komitywie. Mówi się także, że mogła ona stanowić fizyczną formę zjawiska atmosferycznego – jak grad, burza, zawierucha.
Jej relację z bogiem podziemi – Welesem – potwierdza z kolei fakt, że związana jest z magią, śmiercią i chorobą. W bajkach ludowych miała przede wszystkim wyrażać inność, obcość. Ze względu na to, że żyła odmiennie od większości ludzi i posiadała niedostępną dla nich wiedzę, budziła lęk i nieufność. Baba-Jaga nie przykładała wagi do wyglądu zewnętrznego, aparycji (chyba że chciała tym osiągnąć jakiś cel), natomiast bardzo dbała o swoje magiczne artefakty oraz pomocników, którymi najczęściej były czarne koty, ropuchy, sowy, nietoperze, wilki lub inne stworzenia kojarzone z nocą, złem, niebezpieczeństwem (psychopompy).
W rosyjskich bajkach magicznych Baba-Jaga jest strażniczką wejścia do podziemi, co łączy ją z postacią Marzanny – dzierżącej klucz do zaświatów bogini śmierci. Jest ludową personifikacją Wielkiej Bogini w aspekcie staruchy – który musi jednocześnie budzić podziw i lęk. Jej umysł jest przenikliwy – stąd często mówi zagadkami, wyliczankami – jej wiedza jest ogromna i rozległa, ale osiągnęła to wszystko za cenę odrażającego ciała, wyrażającego nasz lęk przed śmiercią i starością. Mieszkańcy wsi oskarżali ją o zjadanie dzieci, ponieważ uważali, że zawistnie patrzy na dziecięcą młodość i gładkość. Tymczasem Baba-Jaga w bajkach puszcza wolno tych, którzy wykazali się intelektem i sprytem – przeszli jej test. Niekiedy, zadowolona
z podjętego przez śmiałka wyzwania, podpowiadała nawet młodemu bohaterowi bajki, jak wrócić z zaświatów lub jakiejś innej magicznej krainy, albo dawała mu pomocny drobiazg.
Związki z bóstwami z zaświatów ma podkreślać także fakt, że Baba-Jaga oraz jej obejście często „cuchną”, są brudne, zabłocone, zaniedbane. Wydobywający się z niej trupi odór jest spoiwem łączącym ją z podziemnymi bogami.
Co ciekawe, Baba-Jaga, w przeciwieństwie do czarownicy, nie latała na miotle, ale często poruszała się w wielkim kotle fruwającym po niebie. Kocioł to symbol znany dziś wielu neopoganom, łączący się z boginią i jej łonem. Oznacza także swoistą alchemię i kreatywność, gdyż w kotle mieszają się różne substancje i stają magicznymi eliksirami.
Możemy dopatrywać się też w Babie-Jadze realizacji archetypu dzikiej kobiety występującej w baśniach europejskich.
Dzika Kobieta – archetyp opisany przez Clarissę Pinkolę Estés w książce Biegnąca z wilkami. Ma wyrażać źródło nieskrępowanej żadnymi normami kulturowymi, pierwotnej kobiecości, która drzemie w każdej z nas. Kobieta, która żyje w zgodzie z tym wewnętrznym archetypem, jest autentyczna, silna, kreatywna, jest też źródłem inspiracji dla innych. Podąża za swoimi marzeniami i zawsze czuje się wolna. Według Estés taką dziką kobietą jest na przykład Baba-Jaga z rosyjskiej baśni Mądra Wasylisa.
Według współczesnych badaczek, dążących do ponownej nobilitacji postaci Baby-Jagi, jest ona przede wszystkim boginią śmierci i odrodzenia, która poprzez – niekiedy trudne – doświadczenia, jakimi nas obdarza, przeprowadza naszą inicjację w dorosłość. Zjada tym samym „dziecko” w nas, pozbawiając niepotrzebnej naiwności i w efekcie czyniąc mądrzejszymi. Ponieważ taki
proces może być bolesny, Baba-Jaga często wywołuje nasz lęk. Jej wygląd bogini-staruchy dodatkowo odstręcza, ponieważ jest dla nas lekcją pogodzenia się z naturalnymi cyklami życia.
Jak podążać duchową drogą Baby-Jagi?
Nie bój się krytyki. Nie staraj się wszystkim przypodobać. Nie musisz zawsze wyglądać pięknie – tylko wtedy, gdy ty tego chcesz. Posiądź wiedzę, a zdobędziesz wszystko, co zechcesz. Pozwalaj sobie na momenty odosobnienia. Przebywaj na łonie natury, naucz się, jak korzystać z jej dobrodziejstw.
Czarownice, cioty, znachorki
Lubię słowo „wiedźma”. Jest dla mnie dokładnym odpowiednikiem angielskiego witch (wicce). Przede wszystkim odsyła nas bowiem do mądrości (wiedzy) tej, którą nazywa się takim mianem. Dziś współczesne ruchy feministyczne poczyniły ogromne starania, by termin „wiedźma” był kojarzony jak najkorzystniej, w opozycji do „niewiasta”, symbolu przebrzmiałej, patriarchalnej ideologii ucisku, wedle której „niewiasty” miały być wspaniałymi, cnotliwymi i… głupiutkimi towarzyszkami mężczyzn, a wiedźmy wstrętnymi, swarliwymi wrogami ładu i porządku. Warto jednak mieć świadomość, że nie jest to nadanie słowu nowego znaczenia, a raczej przywrócenie znaczenia pierwotnego, które nie miało negatywnych konotacji aż do nadejścia chrześcijaństwa.
W przeciwieństwie do Baby-Jagi, której przyjrzeliśmy się powyżej, czarownica miała swój odpowiednik niemalże w każdej kulturze świata. Z tego powodu niektórzy badacze nazywają czarownicę żartobliwie „kosmopolitką”. Nasze rodzime wyobrażenie powstało w wyniku zetknięcia się dwóch kultur: słowiańskiej i chrześcijańskiej. „Nowy” wizerunek wiedźm połączył uprawianie zakazanej przez Kościół magii z kultem szatana. Od tego momentu wszystkie rytuały płodności i podążanie za naturalną, wyzwalającą kobietę religią było wcielonym złem, a te, które ośmieliły się przeciwstawić męskiej władzy, w zbiorowej wyobraźni stały się kochanicami diabła.
W neopogańskiej wyobraźni czarownica stoi gdzieś na skrzyżowaniu obu tych wizerunków. Z jednej strony pragniemy stać się kapłankami Starych Bogów, chronić naturę, poszukiwać swojej kobiecości i siły, z drugiej – czarownica jako postać wyzwolona i niebezpieczna pociąga naszą wyobraźnię. Kiedy współcześni wiccanie odwołują się do czasów stosów i wszystkich podań dotyczących okrutnych przesłuchań i tortur, przede wszystkim pokazują, jak nowa religia przeinacza bóstwa starej, nazywając je diabłami i demonami. Ale
czarownice dzisiaj chcą być kojarzone nie tylko z bezsilnymi ofiarami przemocy i palonymi na stosie za niewinne obrzędy – chcą też kreować siebie jako kobiety obdarzone siłą sprawczą, potężne, mądre, mające wpływ na rzeczywistość.
Słowiańskie czarownice jako postaci realnie żyjące i mieszkające pośród naszych praojców, a nie baśniowe szkodniczki mające pozbawiać bydło mleka – były to przede wszystkim mądre kobiety trudniące się ziołolecznictwem, akuszerki, uzdrowicielki, znachorki. Mimo że nawet do naszych czasów przetrwały one na wsiach i były onegdaj bardzo cenione, jednocześnie nasza narodowa wyobraźnia została zatruta propagandą, wedle której czarownice zawierają pakt z diabłem. Z czasem kobieciny te (a także wszystkie niewygodne sąsiadki czy wdowy) zaczęto oskarżać o to samo, co Babę-Jagę – porywanie dzieci, powodowanie impotencji, niszczenie zbiorów i zatruwanie studni. Stało się tak dlatego, że wiedza, którą dysponowały takie wróżbitki i znachorki, była niedostępna pozostałym ludziom, przez co budziła strach, niepewność, różnorodne obawy. Wiedziano doskonale, że wiedza o ziołolecznictwie wiąże się także z wiedzą o przyrządzaniu trucizn. Akuszerki i powituchy z kolei zaczęto oskarżać o spowodowanie śmierci dziecka lub matki w czasie porodu, mimo że kobiety te starały się zapewnić bezpieczny i godny poród za pomocą wszystkich środków, jakimi dysponowała wtedy ludowa „medycyna”. Dziwne, niezrozumiałe dla ludzi stany wieszczenia lub ekstazy czarownica mogła osiągać poprzez spożywanie substancji halucynogennych obecnych w roślinach i grzybach. Taki stan na pewno budził lęk tych, którzy nie mieli tak dużej wiedzy jak czarownice.
Poza funkcją magiczną, znajomością czarów, klątw, mocy tkwiącej w roślinach i zwierzętach oraz posiadaniu szerokiej kolekcji magicznych artefaktów, czarownica w ludowej wyobraźni pozostawała łącznikiem pomiędzy światem bogów i ludzi, a więc kapłanką. Słowianie organizowali festiwale i celebrowali zmiany pór roku, by ofiarować swoim bogom żertwę i zaprosić ich oraz przodków do wspólnego świętowania. Niekiedy jednak potrzebowali poznać przepowiednię lub wolę bóstw w jakiejś konkretnej sprawie. Mogli udać się w tym celu do duchownych (żerców) i guślarzy (wołchwów) lub właśnie do świętej znachorki, uchodzącej za tę, która wie, czego pragną bogowie, pośredniczki między sacrum a profanum.
W polskim wariancie wykształconym pod wpływem kultury chrześcijańskiej i wzorców z Zachodu czarownice przede wszystkim używały swoich mocy na szkodę innym. Mogły podpisać pakt z samym Lucyferem albo z jednym z pomniejszych „polskich” diabłów. Pozostańmy na chwilę przy tych wierzeniach, gdyż są bardzo ciekawe. Jeśli biesy i czarty, takie jak Rokita i Boruta, były wcześniej lokalnymi bóstwami lasów, borów i zwierząt, to czarownica podpisująca z nimi pakt jest po prostu wyznawczynią Starych Bogów, a nie orędowniczką kultu szatana. Kiedy się to zrozumie, nie dziwi już, dlaczego polskie wiedźmy spotykały się na Łysej Górze albo na Ślęży, Raduni czy Wieżycy. Wynika to z historii tych wzniesień.
Łysa Góra – wczesnośredniowieczny ważny ośrodek kultu Słowian. Chrześcijański klasztor zwany Opactwem na Świętym Krzyżu zajął miejsce wcześniejszej świątyni i miejsca kultu pogańskich bóstw. Nazwa góry pochodziła od słowa „łyskać”, czyli świecić. Niewiele wiemy na temat tego, jak wyglądały dawne ceremonie organizowane w miejscu tego kompleksu świątynnego, ale radiesteci są przekonani o silnym promieniowaniu góry i jej okolic. Dziś jest – podobnie jak angielskie Glastonbury dla wiccan i neopogan – jednym z najważniejszych miejsc spotkań i pielgrzymek polskich rodzimowierców słowiańskich.
Ślęża (inaczej góra Sobótka) – pochodzący jeszcze z epoki brązu ośrodek kultu solarnego, na którym odnaleziono pozostałości dawnej świątyni oraz okalające kompleks wały. Podobno jest czakramem Ziemi, którego najważniejszymi punktami energetycznymi są Święte Źródło, Husyckie Skały i szczyt wzniesienia. Kilka lat temu rodzimowiercy postawili tu pomnik Świętowita, który został usunięty przez proboszcza. Teraz o znaczenie religijne Ślęży „walczą” neopoganie z katolikami. Nazwa Ślęża pochodzi od słowa „ślęg” oznaczającego błoto.
Radunia – drugi co do wielkości szczyt Słowiańskiego Olimpu, czyli Masywu Ślęży. Jest pochodzącym z epoki brązu ośrodkiem kultu lunarnego bogini Rady,
opiekunki rodzin. Zachowane ślady i odnalezione fragmenty naczyń obrzędowych oraz rzeźby wskazują na odprawiane tu z dawna obrzędy związane z wodą, kobiecością i księżycem.
Wieżyca – góra poświęcona najprawdopodobniej bogu Widowi (temu, który widzi przyszłość). Dziś znajdują się na niej fragmenty dawnego wału wskazującego na miejsce kultu.
Góry były dla Słowian (i nie tylko) axis mundi, osiami świata, a na ich szczytach ludzie czuli, że stoją bliżej bogów. Nic dziwnego, że w późniejszym okresie czarownice spotykały się właśnie na górach, wzniesieniach, wzgórzach. Polskie wiedźmy miały w tym celu smarować się specjalnymi maściami i wypowiadać zaklęcie: „Płot nie płot, wieś nie wieś, ty mnie, biesie, nieś!”. Środkiem lokomocji mogła być miotła, łopata do wypieku chleba albo zwykła sztacheta z płotu.
Warto zauważyć, że w naszym kraju procesy czarownic nigdy nie przybrały takiej skali jak na Zachodzie. Zniesiono tu również tortury i karę śmierci dużo wcześniej niż u naszych sąsiadów (w 1776 r.), do czego przyczynił się najgłośniejszy proces o czary w Polsce, zwany „polskim Salem”, w wyniku którego spalono podobno 14 kobiet.
Szeptuchy
Współcześnie nie ma już takich znachorek i zielarek, które mieszają wywary w wielkich kotłach nad paleniskiem i sprzedają maści z krecich serc, jednak istnieją w naszym kraju takie miejsca, gdzie wciąż silna jest tradycja leczenia magią, modlitwą i zamawianiem. Kim są szeptuchy czy też szeptunki? To święte uzdrowicielki, które ludowymi sposobami połączonymi z wielką osobistą mocą magiczną leczą choroby, pomagają w kryzysach i rozwiązywaniu trudnych sytuacji i problemów. Związane są przede wszystkim z religią prawosławną i choć odwołują się do modlitw oraz imion świętych, oficjalnie ich metody uważane są przez przedstawicieli władz kościelnych za pogańskie. Nie przeszkadza im to jednak cieszyć się ogromną popularnością.
Metody szeptuch można uznać z jednej strony za bardzo niekonwencjonalne, z drugiej – za bardzo tradycyjne. Są one bowiem skarbnicą ludowej mądrości, magii i rozmaitych naturalnych rozwiązań. Szeptuchy to te, które „leczą szeptem”, „szepczą, mamroczą cicho niezrozumiałe słowa modlitwy”. Ale są wśród szeptuch także… szeptuni, czyli majścierzy. Choć trzeba przyznać, że zdecydowaną większość stanowią kobiety, w dodatku starsze.
Ludzie wierzą, że niektórzy rodzą się z pewnym darem uzdrawiania, pochodzącym od jakiejś siły wyższej. Taki dar można realizować na wiele sposobów: leczeniem chorób, przepowiadaniem przyszłości, odnajdywaniem zagubionego, wróżeniem, śnieniem, a nawet egzorcyzmowaniem. Pod tym ostatnim pojęciem szeptuchy rozumieją nie tylko wypędzanie diabłów i demonów z człowieka, ale także oczyszczanie go z negatywnych energii, klątw, nałogów. Szeptucha pełni więc w lokalnej społeczności bardzo istotną rolę. Stoi ona na straży naturalnego porządku. W społecznościach wiejskich niektórych regionów, na przykład Podlasia, do niedawna szeptucha była darzona wielkim szacunkiem i miała bardzo wysoki status na tle pozostałych mieszkańców. Dziś
praktyka ta powoli odchodzi w niepamięć.
Aby zostać szeptuchą, trzeba przede wszystkim wykazać gotowość do zaakceptowania swojego „daru”. Najczęściej stara kobieta, zbliżająca się powoli do kresu życia, wybiera sobie młodą uczennicę i następczynię. Przekazywane są jej teksty modlitw, sposoby i metody, niekiedy także święte figurki i inne artefakty magiczne. Często dziedziczenie funkcji szeptuchy w społeczności odbywa się „po kądzieli”, czyli z babki na wnuczkę, ewentualnie z matki na córkę. Dar zostaje tym samym „w rodzinie”. Do metod, których starsza kobieta naucza młodą, należą szeptanie, nacieranie, chuchanie, masowanie, opatrywanie, naciskanie, opalanie, okadzanie, przeciąganie, zaszywanie, rozpruwanie. Tak naprawdę arsenał jest równie bogaty jak cała medycyna i magia ludowa. Oprócz tego łączy ona modlitwę z różnymi gestami, które wykonuje nad pacjentem.
Warto pamiętać, że szeptuchy nie leczą wszystkich chorób. W przypadku poważniejszych dolegliwości same wysyłają pacjentów do lekarza. Do szeptuch przychodzą przede wszystkim ludzie szukający pomocy przy stanach spowodowanych magią: chcący się uwolnić od „złego oka”, „przestrachu”, „zapatrzenia”, rozmaitych klątw, uroków. Zdarza się także, że szukają pomocy na złamane serce, ból po stracie przyjaciela lub po prostu czują się dotknięci smutkiem, którego nie potrafią sami pokonać.
zy czytałaś kiedyś Chłopów Władysława Reymonta? Moim zdaniem to jedna z najwspanialszych powieści, jakie kiedykolwiek powstały na tym świecie. Nie, nie żartuję. Zapewne kojarzysz Chłopów z nudnymi lekcjami języka polskiego, na których powtarza się frazesy o okropnej Jagnie i każe czytać długie opisy wykopywania ziemniaków z pola. Tymczasem w Chłopach, które naprawdę są skarbnicą wiedzy o naszym rodzimym folklorze, obrzędach i zwyczajach, świetnie widać, że od zarania dziejów towarzyszy nam myślenie magiczne. Chociaż jest to opowieść o chrześcijańskiej społeczności, solarne i agrarne święta Koła Roku, które celebrują mieszkańcy Lipiec – oraz ich rozmaite przesądy, obyczaje, a nawet samo myślenie o świecie natury, którym są otoczeni, jest bardzo pogańskie. Stanowi to dowód, że wiele słowiańskich, dawnych tradycji naszych przodków zachowało się w społecznościach wiejskich, przetrwało w miejscach, gdzie człowiek wciąż żył blisko przyrody, która go żywiła, ale mogła też przynieść chorobę lub nawet śmierć. Z czasem dawni pogańscy bogowie przeobrazili się w ludowych wierzeniach – częściowo w świętych, częściowo w dobre duszki lub przeciwnie, złe demony. Z miast zaczęły dobiegać głosy, że zwyczaje związane z narodzinami dziecka, ślubem, chorobami etc. to „zabobony” i „przesądy”. Powoli, powoli mądrość naszych przodków zanika, a społeczeństwa się uniformizują – strojem, muzyką, popkulturą. Na szczęście są jeszcze takie miejsca, gdzie dawne tradycje pozostają wciąż żywe – i wbrew pozorom nie mówię tylko o Podlasiu, słynnej krainie szeptuch! Czasami wystarczy trochę lepiej się rozejrzeć, by odkryć prawdziwą, autentyczną magię, która nas otacza, wypełnia nasze domy, towarzyszy naszym rodzicom i dziadkom, nawet jeśli dzieje się to pod płaszczykiem tradycji chrześcijańskich. Z drugiej strony wśród Słowian jest coraz więcej ludzi pragnących zrekonstruować Starą Wiarę, przywrócić obchody dawnych świąt. Moment, w którym te dwa nurty się spotykają, tworzy słowiańskie czarownictwo. Neopoganie wiedzą, że w ich wierze nie chodzi o dokładną rekonstrukcję dawnej religii – to niemożliwe. Zmieniły się czasy, obyczajowość, moralność, a świat nie wygląda już tak jak dawniej. Kraj, w którym mieszkamy, nie jest już nieprzebytym, gęstym borem, w którym gdzieniegdzie rozrzucone były osady z chałupami z drewna i gliny. W latach 20. XX wieku zrozumieli to pierwsi wiccanie, kiedy kowen z New Forest zmieszał stare, brytyjskie praktyki oraz rozmaite inspiracje z magii ceremonialnej, Kabały, teozofii i wielu mitologii (celtyckiej, egipskiej, greckiej) i dostosował je do nowej rzeczywistości. Ich śladem poszły setki grup i stowarzyszeń neopogańskich oraz osób określających się jako wiedźmy czy czarownice. Ruch modern witches zatoczył szerokie kręgi na całym świecie, w sposób naturalny
łącząc się z rodzimymi wierzeniami, zwyczajami miejsc, w których żyją jego przedstawiciele, wchłaniając pewne elementy folkloru, dawnych obyczajów, mitów i eklektycznie łącząc je z założeniami współczesnego czarownictwa. To, co dzieje się w krajach słowiańskich, ma swój odpowiednik w innych miejscach na całym globie.
Słowiańska wiedźma opiera swoje wierzenia i praktykę na trzech głównych filarach: celebracji Koła Roku – uprawianiu magii – oraz szacunku do tradycji i do natury. Podczas świąt oddaje cześć bogom i przyrodzie, modląc się do Pani i Pana, których nazywa rodzimymi imionami, ponieważ takie są jej najbliższe – podobnie jak celtyckie bóstwa najbliższe są brytyjskim czarownicom, a nordyckie czarownicom z krajów skandynawskich. Ponadto słowiańska wiedźma posługuje się magią, a w tym celu tworzy swój ołtarz, czyli świętą przestrzeń w domu, gromadzi magiczne artefakty i przedmioty pochodzące ze słowiańskiej kultury, przechowuje w pamięci bądź spisuje ludowe zaklęcia, uroki, modły. To z kolei wiąże się z trzecim filarem, czyli szacunkiem do tradycji, której nie odrzuca. Tradycję może podkreślać słowiańskim strojem (nie twierdzę, że trzeba paradować w przebraniu tancerki zespołu Mazowsze, wystarczy coś subtelnego), można zapisać się na słowiańską gimnastykę, słuchać muzyki inspirowanej dawnymi wierzeniami etc. Szacunek do natury to z kolei działanie globalne oraz lokalne, na przykład organizowanie akcji sprzątania lasu niedaleko swojego rodzinnego miasta. Słowiańska czarownica zaprasza magię do swojego życia i afirmuje fakt, że jest Słowianką – i pamiętajcie, że nie chodzi o to, że czuje się dzięki temu lepsza od innych narodowości! Bycie wiedźmą to bycie aktywistką, która szanuje inne tradycje, ale podąża ścieżką swojego klanu, by czerpać z mądrości własnych przodków.
Jeśli stawiasz pierwsze kroki na swej magicznej ścieżce, podpowiem ci teraz, od czego możesz zacząć. Jeśli jednak praktykujesz czarownictwo od dawna, ten rozdział może ci pomóc w zintegrowaniu wiccańskich czy szerzej – neopogańskich elementów twojej praktyki z rodzimą wiarą.
Ołtarz słowiańskiej czarownicy
Ołtarz jest mandalą. Jeden rzut oka na ołtarz powinien pozwolić ci określić, jaka panuje aktualnie pora roku, faza księżyca, jakie pragniesz wypowiedzieć zaklęcie, a nawet jaki jest twój nastrój w ostatnich dniach. W centralnym miejscu ołtarza zawsze powinny znajdować się wizerunki bogini i boga. Reszta zależy od danego sabatu albo po prostu od twojej osobistej inwencji. Domowy ołtarz nie musi podążać za żadnym konkretnym schematem – poza tym, że powinien wyrażać uniwersalne prawa / zasady rządzące tym światem. Pomyśl, co mogłoby to dla ciebie oznaczać. Czy użyjesz do tego symboli czterech żywiołów? A może dekoracji podkreślających biegunowość, jak góra i dół, noc i dzień, lato i zima? Pamiętaj, że ołtarz pogańskiej czarownicy to nie jest kościelne prezbiterium – możesz go zmieniać, transformować, przekształcać zgodnie ze swoim nastrojem, pomysłami i potrzebami. Ołtarz zmienia się jak pory roku, jak samo życie – ciągle płynie, nigdy nie pozostaje w miejscu. Jeśli od dawna nie zmieniałaś niczego na swoim ołtarzu albo chociażby nie „odkurzyłaś” elementów na nim stojących, pomyśl, jak to koresponduje z twoim codziennym życiem.
Niezależnie od tego, co postanowisz umieścić na swoim ołtarzu, najpierw dobrze się zastanów nad miejscem, które będzie dla niego odpowiednie. Powinna to być przestrzeń godna (toaleta raczej odpada), spokojna i cicha, gdzie możesz oddać się kontemplacji (pokój dziecięcy, kuchnia albo korytarz wejściowy to nie jest dobry pomysł), czysta i niezagracona. Postaraj się dodatkowo ją przygotować: okadzić piołunem, jałowcem, wrzosem, lawendą czy innymi ziołami o właściwościach oczyszczających przestrzeń z negatywnych energii. Pamiętaj, by używać polskich ziół, a najlepiej samej je zbierać – będzie to dla ciebie nie tylko oszczędność, praca z duchami rodzimych roślin, ale też zachowanie proekologiczne, czego nie można powiedzieć o osobach sprowadzających sobie oczyszczające zioła z Ameryki lub Azji, które transportuje się na odległości wielu tysięcy kilometrów, zatruwając Matkę Ziemię. Zawsze jednak upewnij się, że roślina, której potrzebujesz, nie jest pod ochroną i czy nie jest niebezpieczna
dla zdrowia.
Możesz także symbolicznie oczyścić przestrzeń za pomocą miotły. Miotła, poza tym, że jest bardzo ważnym ikonograficznym rekwizytem czarownicy, używana jest przez współczesne wiedźmy w celu umownego „posprzątania”, wymiecenia złych energii. Na wsiach wiosną wymiatało się z izb zimowy kurz i brud – pomyśl o tym samym w aspekcie magicznym. Wymieć wszystko, co zalega niepotrzebnym „astralnym brudem” w miejscu, gdzie będziesz oddawać cześć bogom, czarować, odprawiać rytuały albo po prostu spędzać czas w skupieniu i oczekiwaniu na nowe pomysły i inspiracje.
Jeśli kroczysz drogą słowiańskiej czarownicy, przy dekorowaniu ołtarza postaraj się podkreślić swoją przynależność kulturową. Możesz położyć na nim obrus z ludowym wzornictwem – w zależności od regionu udało nam się wykształcić niepowtarzalne, pełne nasyconych barw i fascynujących kształtów wzory: łowickie, kaszubskie, kujawskie, podhalańskie etc. Możesz także użyć obrusu ozdobionego słowiańskimi symbolami, tak samo jak na wiccańskich obrusach umieszczane są symbole potrójnego księżyca czy pentagramu. Wizerunki bóstw na twoim ołtarzu mogą korespondować z daną porą roku: spraw sobie (lub wykonaj osobiście) piękne słowiańskie rzeźby Dziewanny, Mokoszy i Marzanny oraz Jaryły, Leszego i Welesa. Możesz także poszukać inspiracji w internecie i wydrukować bądź namalować ich wizerunki, które umieścisz w pięknych, ozdobnych ramkach. Wokół tych dwóch postaci Pana i Pani możesz udekorować ołtarz zgodnie z własnymi pomysłami i inwencją. Pamiętaj, by przedmioty na nim zgromadzone były bliskie tobie, twojej rodzinie, twojemu rodowi, twojej okolicy. Może to kamienie znalezione przy strumieniu nieopodal? Różdżki wykonane z gałęzi drzew rosnących obok twojego domu albo takich, z którymi jesteś emocjonalnie związana, pod które chadzałaś, gdy potrzebowałaś spokoju? A może to ptasie pióra znalezione podczas spacerów, pęki suszonych ziół i kwiatów, wstążki, kawałki materiału, motanki, dzwoneczki, amulety, medaliony, zdjęcia przodków lub przedmioty, które po nich odziedziczyliśmy? Możliwości są nieograniczone. To twój ołtarz. Miejsce, przy którym od tej pory będziesz spotykać się z bogami, duszami przodków i duchami natury, magicznymi energiami wszechświata.
Skoro już jesteśmy przy duszach przodków, przy opiekowaniu się swoim magicznym ołtarzem warto pamiętać o ofiarach. W tradycji wiccańskiej stawia się na ołtarzu kwiaty, ciasto i wino. Chociaż mówi się, że bogini: „nie żąda udziału w ofiarach, gdyż jest matką wszelkiego stworzenia”, to dajemy jej kwiaty, owoce i drobne upominki, by pokazać, że ją czcimy i kochamy. Podczas obrzędów rodzimowierczych często obdarowuje się bóstwa miodem, chlebem, kaszą, orzechami oraz rozmaitymi owocami i warzywami. Możesz poprosić bogów o pobłogosławienie jadła i spożycie go w „duchowym” wymiarze, samej zjadając przygotowane potrawy po rytuale lub dzieląc się z najbliższymi. Pamiętaj o drobnych upominkach dla domowych duszków i demonów żyjących w najbliższym otoczeniu człowieka, a także o darach dla swych przodków, czyli dziadów.
Przedmioty mocy
We współczesnej religii wicca czarownice używają wielu magicznych narzędzi w swojej praktyce rytualnej. Każde z nich posiada inne znaczenie i odniesienia oraz kierunki energetyczne, każdego też używa się w nieco innym celu. Miejscem przechowywania naszych rytualnych narzędzi jest najczęściej ołtarz bądź skrzynia pod ołtarzem, gdzie nikt nie może ich zobaczyć ani tym bardziej dotknąć. Słowiańska czarownica może postanowić, że jej narzędzia nawiązywać będą do ogólnoświatowego, neopogańskiego ruchu – i posługiwać się sztyletem, kielichem, pentaklem, miotłą oraz różdżką – ale może także wybrać tylko te, które jej odpowiadają, oraz uzupełnić swoją czarodziejską skrzynię o przedmioty związane z magią ludową.
Niezależnie od twojej decyzji pamiętaj, że magiczne narzędzia mają być osobiste i wyrażać ciebie, twój gust, poczucie smaku, upodobania i preferencje. Dbaj o nie i nie pozwól, by uległy zniszczeniu – ponieważ na gruncie magicznym osłabi to twoją osobistą moc. Po zakończonej pracy rytualnej umyj i wytrzyj narzędzia, które się pobrudziły. Nigdy nie zostawiaj na ołtarzu brudnych narzędzi ani innych przedmiotów – mis, w których są okruchy jedzenia, kielichów z niedopitym winem bądź miodem, wazonów ze zwiędłymi kwiatami, podkładek posypanych dymem z wypalonego kadzidła. To zdecydowanie odbiera godność miejscu, w którym odprawiasz rytuał religijny. Jeśli będziesz należycie dbała o swoje narzędzia magiczne, twoja moc będzie wzrastać z każdym dniem, a zaklęcia staną się dla ciebie coraz łatwiejsze, będą przychodzić naturalnie, przyjemnie i w serdecznej, pełnej miłości atmosferze.
Nóż rytualny
W ezoterycznych tradycjach Europy (i nie tylko) nóż bądź miecz rytualny był bardzo częstym elementem magicznego ekwipunku czarownika lub wiedźmy. Jest to nawiązanie do magii ceremonialnej, w której ostrze dzierżone w dłoni daje nam władzę nad wszystkimi siłami, które wzywamy podczas rytuału. Ale noże znane były także w tej szamańskiej, ludowej magii. Wtedy często ich funkcja użytkowa i magiczna przeplatały się. Dziś jednak wygląda to nieco inaczej. Znajoma szeptucha wytłumaczyła mi to w bardzo sugestywny sposób: „Każę moim pacjentom strzyknąć śliną na nóż, by wypluli z siebie chorobę. Nie chciałabym potem kroić tym samym nożem chleba!”.
W tradycji słowiańskiej nóż był narzędziem bardzo często stosowanym w magii. Noszono go przypasanego podczas ceremonii religijnych, zakreślano nim na ziemi ochronne kręgi, przysięgano na niego (nacinano nim skórę), używano do kontrolowania duchów i demonów. Nożem bądź małym sierpem ścinano też zioła potrzebne do zaklęć lub do leczenia.
W zależności od gustu twój nóż może być prostym, zwyczajnym kozikiem, jakiego używały wiejskie baby-znachorki, lub bogato zdobionym sztyletem, na którym umieścisz najważniejsze symbole Słowian. Możesz używać tego noża do zakreślenia kręgu wokół ołtarza lub w miejscu, gdzie chcesz odprawić rytuał, na przykład w lesie, na łące, na polanie. Wystarczy, że wzniesiesz swój nóż nad głowę i obejdziesz wydzieloną przestrzeń zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Więcej o zakreślaniu kręgu i rytuałach słowiańskich znajduje się w podrozdziale pt. Czary słowiańskich wiedźm. Noża możesz także użyć do wyskrobania na świecy symbolu pomyślnego przy twoim zaklęciu. Robią to po dziś dzień szeptuchy z Podlasia. Używają także noży do „wycinania” złych wpływów wokół leczonej osoby. Kiedy magiczny nóż przecina powietrze, pomaga nam pozbyć się wszystkich ciągnących się za nami lub przyklejonych do nas chorób, klątw, wszelkiego zła. Współcześni rodzimowiercy używają zamiennie miecza lub noża, by miód ofiarowywany bogom w trakcie rytuałów spływał po ostrzu do świętego ognia.
Miotła
Magia w wiccańskiej tradycji zasadza się na polaryzacji. Stąd czarownice ujeżdżały miotły – ponieważ tak jak kielich jest narzędziem żeńskim, symbolizującym moc bogini, tak miotła oznaczała boskiego fallusa, biegun męski. Wieśniacy na Zachodzie znali zwyczaj podskakiwania na miotłach trzymanych między nogami i czarowania zboża, by rosło wysoko. U nas odpowiednikiem tej tradycji było bieganie po polach z podpalonymi miotłami w czasie Nocy Kupały. Słowianie w celu zabezpieczenia obejścia przed złymi mocami stawiali w rogach izb miotły brzozowe. Szeptuchy z kolei praktykują „omiatanie” chorego za pomocą małej miotełki lub kropidła. Wykonują wokół pacjenta ruchy, jak gdyby chciały coś z niego strzepnąć, oczyścić przestrzeń wokół, wymieść z niej chorobę. W wielu miejscach Polski do dziś robi się tak z gośćmi przekraczającymi próg chaty, by nie wnieśli ze sobą czegoś nieprzychylnego z zewnątrz.
Współczesnej czarownicy miotła służy przede wszystkim do oczyszczania przestrzeni przed rytuałem. Przygotowując się do każdego wielkiego święta (sabatu), sprzątamy wcześniej dom. To czynność magiczna. Na koniec, przed samym zakreśleniem kręgu, gdy jesteś już wykąpana i przebrana w rytualne szaty, możesz zamieść pomieszczenie, w którym będziesz świętować.
Na swojej miotle umieść bliskie ci symbole magiczne związane z okolicą, z której się wywodzisz, by dodać jej mocy. Zawiąż na niej czerwoną krajkę z symbolem Swarożyca, powpinaj do witek amulety i talizmany, na przykład swastykę, lunulę, kołowrót. Po zakończeniu oczyszczania przestrzeni postaw miotłę witkami do góry po wschodniej stronie ołtarza.
Instrumenty
Ważnym elementem rodzimowierczych festiwali są instrumenty muzyczne,
które nie tylko wywołują świąteczną, podniosłą atmosferę pochodu wiernych, ale też mają właściwości magiczne. Do swoich prywatnych ceremonii możesz używać: bębna, grzechotki, dzwonka, fujarki, a nawet bawolego rogu, którego donośny i przenikliwy dźwięk może oznaczać rozpoczęcie rytuału.
Do swoich magicznych ceremonii szamani używają bębenka. Wybijanie na nim konkretnego rytmu pomaga wprowadzić się w stan transu, by rozpocząć komunikację ze światem duchów i uzyskać od nich odpowiedzi na nurtujące pytania. Jest to jednak dość ekstremalny sposób. Dziś dźwięk bębna towarzyszy rodzimowiercom w obchodach świąt, gdy podczas zakreślania kręgu obchodzą zebranych wyznawców zgodnie z ruchem wskazówek zegara, wybijając przy tym głośno rytm w celu odstraszenia nieprzychylnych duchów. Możesz użyć bębenka także do radosnego oddawania czci bogom. Spróbuj przygrywać sobie na nim podczas śpiewania pieśni do Matki Ziemi bądź Boga Słońce. Twoja modlitwa nie zawsze musi być wypowiedziana jak sztywna, wyuczona na pamięć formuła. Możesz okazać bogom swoją miłość i przywiązanie poprzez muzykę. Bęben będzie pomocny w czasie twoich medytacji.
Aby podkreślić fakt, że jesteś słowiańską wiedźmą, umieść na swoim bębnie adekwatne symbole, na przykład kołowrót. Możesz używać małego, podręcznego bębenka lub dużego bębna, w który uderza się drewnianymi pałkami. Uczyni to twoje prywatne ceremonie naprawdę niezwykłymi i niezapomnianymi przeżyciami.
Potrząsanie grzechotkami towarzyszy dziś obrzędowi palenia kukły Marzanny. Ich klekoczące dźwięki odpędzać miały złe moce. W ludowej tradycji grzechotanie związane jest z magią ochronną. Wszystkie nieprzyjemne dźwięki sprawiają, że demony uciekają jak najdalej od osoby dzierżącej grzechotkę. Pozostałością tych wierzeń jest dzisiejsze głośne bicie dzwonów i wystrzały podczas świąt kościelnych. To jednocześnie powód, dla którego dawano dzieciom grzechotki do zabawy – miały uchronić potomstwo przed złymi mocami.
Z tego powodu grzechotka jest nieodzownym elementem rytualnej praktyki. Neopoganie używają dzwoneczków – tradycję tę przejęli z hinduizmu, gdzie podczas pudźi donośny, przenikliwy dźwięk dzwonka oczyszcza i chroni wiernych.
Swoją grzechotkę możesz wykonać sama, przytraczając muszelki, małe zwierzęce kości, kamyczki i mosiężne krążki do drewnianej pałki. Jeśli pomysł ten zdaje ci się zbyt makabryczny, drugim sposobem jest nasypanie garści suchego grochu lub kamyczków do skórzanego woreczka, a następnie potrząsanie nim tak, by zawartość grzechotała w środku. Podczas używania grzechotki możesz też wydawać okrzyki związane z wypędzaniem, odganianiem, jak gdybyś chciała wyrzucić z pomieszczenia niewidzialnego, natrętnego owada. Zrób to za każdym razem, kiedy przystąpisz do rzucania zaklęcia. Co prawda oczyściłaś wcześniej przestrzeń, ale dusze i inne niewidzialne byty bywają bardzo ciekawskie i lubią podglądać czarownicę przy pracy. Z pomocą grzechotki jasno dasz im do zrozumienia, kto tu rządzi.
Słowianie doskonale znali fujarki i piszczałki i często z nich korzystali. Fujarka jest zresztą najpopularniejszym instrumentem bohaterów ludowej bajki magicznej, w której przechowywana jest pamięć o dawnych wierzeniach. Taka dudka nierzadko posiada czarodziejskie moce, a grający na niej człowiek kontroluje za jej pomocą otoczenie. Dodatkowych nadprzyrodzonych właściwości dodawało fujarce to, że najczęściej wykonywano ją z drewna wierzbowego – drzewa, które łączono z zaświatami. Dlatego fujarka, której przenikliwy, zawodzący dźwięk może przypominać ludzkie jęki, jest instrumentem ułatwiającym wchodzenie w kontakt z bóstwami i duszami przodków. O tym, że łączy się w jakiś sposób z bogiem (także poprzez swój falliczny kształt), świadczy fakt, że już z mitologii greckiej pochodzi słynna fletnia Pana, złożona z drewnianych piszczałek ułożonych ciasno obok siebie.
Róg myśliwski – wykonany był z rogu tura, żubra lub bawoła. Jego donośny, charakterystyczny dźwięk wabił jelenie podczas polowań. Używaj go w czasie wszystkich obrzędów związanych z Rogatym Panem, na przykład gdy chcesz
oddać cześć Welesowi.
RÓŻDŻKA
Magiczna różdżka to niezastąpiony element ekwipunku każdej wiedźmy. W zależności od tradycji różdżki mogły być pałeczkami wykonanymi z drewna, na których znajdowały się bogate zdobienia i symbole, albo długimi, zakrzywionymi na końcu laskami. Współcześni wiccanie używają bardzo wielu rodzajów różdżek. Jedne są pokaźne i drewniane, z szyszką piniową na szczycie – używa się ich podczas obchodów Świąt Płodności, takich jak Ostara czy Beltane. Dzierży ją wtedy kapłan odgrywający w kręgu rolę Rogatego Pana. Różdżka jest jego symbolem fallicznym, ma moc zapładniania natury. Istnieje także drugi rodzaj różdżki – prywatna, osobista, najczęściej wykonana z kryształu górskiego. Taka różdżka należy do konkretnej czarownicy i nie jest używana wspólnie, ale dzierżona przez nią w dłoni w czasie magicznych ceremonii. Kryształ górski to doskonały surowiec do produkcji różdżek. Nie tylko oczyszcza energetycznie przestrzeń, w której przebywamy, lecz także kumuluje w sobie pozytywne moce i jest gotów „wypuścić je” zgodnie z naszą wolą, nakierowane na konkretny cel. Dlatego trzymając w dłoni różdżkę, możemy wypowiadać słowa mocy. Wedle przekazów ludowych różdżką posługiwały się nie tylko czarownice, ale też na przykład płanetnicy, którzy otrzymywali je w darze od Peruna, któremu służyli.
Możesz też wykonać swoją różdżkę z ziół. Potrzebujesz do tego pęczka bylicy, który ciasno przewiążesz czerwonym lnianym sznurkiem. Spróbuj także eksperymentować z różnymi ziołami, na przykład wykonać różdżkę z gałązek lawendy, bylicy i wrotyczu. Taka różdżka po jakimś czasie wyczerpie jednak swoje magiczne właściwości. Kiedy zauważysz, że zioła zwiędły i wysuszyły się, wykorzystaj je do okadzenia domu i wykonaj nową różdżkę.
Pamiętaj, że magicznej różdżki używasz zawsze wtedy, gdy zastosowanie noża
wydaje się niewłaściwe w danej sytuacji. Nóż kojarzy nam się z czymś ostrym, niebezpiecznym, stanowczym, zimnym i twardym. Dzierżysz go w dłoniach, gdy chcesz zapanować nad wzywanymi siłami. Różdżka jest łagodniejsza, ma naturalne pochodzenie, łączy się z żywiołem ziemi, ze światem przyrody. Użyj jej, by celebrować zmieniające się pory roku, świętować płodność i wychwalać cud życia. Jeśli chodzi o zaklęcia – używaj noża do czarów wymagających stanowczości i siły, a różdżki zawsze wtedy, gdy uprawiasz magię związaną z rodziną, przyjaźnią, przyrodą.
Róg
Wspominałam już o bawolim rogu myśliwskim służącym do gry w czasie rytuałów. Rodzimowiercy używają jednak jeszcze jednego rogu – rogu, z którego wlewają do świętego ognia ofiary dla bóstw. Byłoby dobrze, abyś zaopatrzyła się w taki róg. Jeśli wizja poświęcenia zwierzęcia nie jest zgodna z twoim światopoglądem, pamiętaj, że róg może być wykonany z różnych materiałów, jednak kształtem powinien przypominać poroże bawoła. Do rogu należy wlać napoje, które ofiarowuje się bogom. Najczęściej jest to miód pitny, piwo bądź wódka. Taką ofiarę dla Pani i Pana oraz dla duchów przodków nazywamy żertwą. Żertwę możesz składać sama podczas osobistych obrzędów bądź uczestniczyć w niej, szukając lokalnych społeczności rodzimowierczych blisko swojego miejsca zamieszkania. Aby żertwa była godna, swój róg utrzymuj w nienagannym stanie. Pamiętaj, że kiedy lejesz z niego napój do ognia lub na ziemię, w sposób symboliczny nalewasz go samym bogom.
Bardzo istotne są ozdoby na twoim rogu. Umieść tam przede wszystkim swargę i kołowrót, związane ze słońcem – oraz lunulę, symbolizującą księżyc. Podczas niektórych obrzędów z rogu leje się miód po ostrzu miecza, delikatnie kierując je w stronę ognia.
Kocioł
Przy połączeniu wicca z rodzimowierstwem kocioł odgrywa szczególnie ważną rolę. Dzieje się tak ze względu na jego symbolikę. Dla współczesnych czarownic kocioł jest symbolem bogini. Wynika to z walijskiego folkloru, który silnie wpłynął na twórców religii wicca. Kocioł jest tam najważniejszym atrybutem Cerridwen, celtyckiej bogini płodności, odrodzenia, transformacji i inspiracji. Nie trzeba przy tym dodawać, że kociołek czarownicy to – obok różdżki, miotły i czarnego kota – najbardziej charakterystyczny element jej ekwipunku. Jak wspominałam wcześniej, w baśniach i legendach przetrwały szczątki najstarszych wierzeń i wyobrażeń człowieka, jednak niestety często uległy tam skarykaturyzowaniu, jak postać Baby-Jagi – obecnie wstrętnego straszaka na niegrzeczne dzieci, onegdaj potężnego symbolu mocy Wielkiej Bogini.
Podczas swoich prywatnych ceremonii możesz rozpalić w kotle święty ogień. Rodzimowiercy robią to w przygotowanych zawczasu miejscach, wewnątrz chramów lub na wolnym powietrzu. My jednak nie zawsze mamy możliwość, by rozpalić ognisko. W takiej sytuacji możesz wykorzystać swój ołtarz rytualny, w którego centrum postawisz kociołek. Do rozpalania ognia używaj tylko naturalnych materiałów. Rzucając do niego żertwę, pamiętaj, że musisz użyć symbolicznych ilości każdego z darów – garści kaszy, orzechów, odrobiny chleba, miodu, sera, mięsa etc. Resztę przygotowanych na biesiadę potraw umieść w glinianych bądź drewnianych misach na ołtarzu lub obok niego, na przykład na białym obrusie pod ołtarzem. To, co zostanie w twoim kotle po żertwie, możesz „oddać naturze”, na przykład zakopać w ziemi.
Ogień płonący w magicznym kotle symbolizuje zaślubiny boga i bogini. To pochodząca od mężczyzny iskra życia w kobiecym łonie, iskra gwiazdy rozświetlającej czarne niebo, iskra inspiracji i pomysłów w każdym z nas. W tradycji słowiańskiej ogień to Swarożyc – boski posłaniec, który przenosi ofiary z trzech wymiarów: Jawii (świata nadziemnego) do Prawii (świata ludzi, świata widzialnego) lub Nawii (zaświatów), transportuje je, spalając we własnym ciele. Czarownice, wedle neopogańskich wierzeń, są tymi, które chronią „święty ogień”, jak greckie kapłanki-westalki: oznacza to nic innego jak fakt, że chronią życie – a więc naturę, zwierzęta i roślinność oraz innych ludzi
wokół siebie.
Decydując się na własny kocioł, pamiętaj o tym, by był solidny – najlepiej żeliwny. Zawsze upewnij się, że na ołtarzu nie stoi on blisko czegoś, co mógłby podpalić lub zniszczyć. Pamiętaj, że prawdziwa czarownica myśli trzeźwo i praktycznie!
Naczynia ołtarzowe
W każdym rytuale wykorzystywana jest woda z solą do zakreślenia kręgu. Zanim rozpoczniesz jakikolwiek rytuał, powinnaś znaleźć na swym ołtarzu miejsce na naczynia, w których umieścisz oczyszczoną (na przykład księżycową, czyli wystawioną na działanie światła księżyca w pełni) wodę oraz sól morską. Na drewnianej tacy przykrytej białym obrusem przygotuj również pokarm i napoje do żertwy. Jeśli zamierzasz rzucać czary przy użyciu ziół, także wsyp je wcześniej do stosownej miseczki. W tym przypadku możesz puścić wodze swojej fantazji. Jeśli pragniesz używać prostych, glinianych naczyń, jakie kojarzą ci się z naszymi przodkami – proszę bardzo! A może wolisz wzornictwo ludowe, pełne fantastycznych, nasyconych barw i rozmaitych kształtów? Niezależnie od tego, co wybierzesz, pamiętaj, że naczynia, których używasz, pełnią funkcję obrzędową. Traktuj je z szacunkiem, myj po każdym użyciu, nigdy nie spożywaj z nich pokarmu – mają przecież służyć bogom. Postaraj się, by naczynia te były wyjątkowe, odświętne, by korespondowały z twoim gustem. A może spróbujesz swych sił na kursie garncarstwa i wykonasz je sama?
Jednym z twoich naczyń powinna być także kadzielnica, czyli misa z palącym się kadzidłem żywicznym lub ziołowym. Jeśli do tej pory używałaś patyczków importowanych z Indii – zapomnij o tym. W rozdziale dotyczącym magii rodzimych roślin znajdziesz informacje o tym, które zioła są najlepsze do wykonania domowego kadzidła oczyszczającego. Wystarczy, że ususzysz je i pokruszysz w palcach na rozżarzony węgielek. Cudowny, słodki zapach
rozniesie się po całym pomieszczeniu i okadzi ołtarz, dając twojej podświadomości sygnał, że oto rozpoczyna się coś wyjątkowego, wkraczasz w sferę sacrum.
Księga Cieni
Panuje powszechne przekonanie, że europejskie czarownice tworzą dla siebie Księgi Cieni, w których spisują wszystko, czego nauczyły się w dziedzinie magii. Ma to być nawiązanie do średniowiecznych grimuarów, zawierających rozległą wiedzę magiczną. To wytłumaczenie nie jest jednak do końca zgodne z prawdą. Księga Cieni różni się od magicznego grymuaru tak bardzo, jak zaszyfrowana wiadomość szpiegowska różni się od praktycznego podręcznika z jakiejś dziedziny. Jak wskazuje jej nazwa, miała być tylko „cieniem” wiedzy przekazywanej ustnie. Oryginalna Księga Cieni inicjowanych wiccan, którą otrzymuje się po wyniesieniu na pierwszy stopień do własnoręcznego przepisania, jest zbiorem luźnych pomysłów i inspiracji, gdzie często poprzekręcane są daty i nazwy rytuałów, sposoby zakreślania kręgu, a elementy rytuału nie są podane w odpowiedniej kolejności. Dzięki temu Księga, gdy wpadła w niepowołane ręce, nie była tak naprawdę użyteczna.
W krajach słowiańskich zielarki, szeptuchy i uzdrowicielki także przekazywały sobie swoją wiedzę ustnie. To czyniło ją tak znaczącą i doniosłą, lecz jednocześnie – tak ulotną. Aby nauczyć się zaklęć, recept i przepisów, trzeba było odbyć staż u starej kobiety, znającej wszystkie tajemnice natury.
Dziś czasy nieco się zmieniły i za posiadanie magicznej księgi nikt nie wtrąci nas do więzienia ani nie spali na stosie. By jednak uczcić pamięć tych, którzy ginęli z powodu prześladowań czarownic, nasze Księgi Cieni stanowią jedynie maleńki zalążek wiedzy, którą gromadzimy w swojej pamięci. To bardzo praktyczne – po pierwsze, czytanie formuły z Księgi jest bardzo niewygodne w czasie rytuału, gdzie wszystko powinno lekko „płynąć” swoim naturalnym
rytmem, a jedna czynność następować po drugiej (to świetnie kumuluje energię, podczas gdy nerwowe przewracanie kartek w środku obrzędu może bardzo rozpraszać). Po drugie, ćwiczymy naszą pamięć, co pozwoli nam zachować na długo dobre zdrowie, skupienie i możliwości intelektualne. Po trzecie, Księgę nie zawsze mamy ze sobą. Warto wtedy polegać na własnym umyśle.
Jeśli jednak idea posiadania pięknego, uzupełnianego własnoręcznie magicznego wolumenu wydaje ci się wyjątkowo kusząca, możesz stworzyć swój osobisty zielnik. W taki notatnik powkładaj zasuszone zioła, które opiszesz, uwzględniając ich właściwości, czas zbioru i sposoby przygotowania. Niektóre informacje na pewno znajdziesz w książkach i internecie, ale zachęcam cię także do tego, byś podpytała swoją mamę, babcię i inne kobiety z rodziny, czy znają jakieś ciekawe przepisy związane z ziołami, czy ogólniej – roślinami.
Możesz także umieścić w swojej Księdze ogólny schemat obchodów danego święta, do którego się przygotowujesz, oraz spisać modlitwy do poszczególnych bogów, jakich nauczysz się potem na pamięć. W wiccańskiej Księdze Cieni istniał zapis: „Naucz się tyle, ile jesteś w stanie, by później przepisać Księgę na nowo, jeśli w niebezpiecznych czasach będziesz musiał ją spalić”. Dziś patrzymy na to z przymrużeniem oka, ale jak nieniłam wcześniej, wciąż jeszcze istnieje szereg powodów, dla których powinniśmy potraktować poważnie rady pierwszych wiccan.
Magia najbliższej okolicy
W najdawniejszych podaniach czarownica związana jest z naturą. Aby dostać się do jej chaty, należy zagłębić się w nieprzebyty, dziki las albo wejść do jaskini. Zielarki z ludowych podań także mieszkają poza obszarem cywilizacji, wyznaczonym przez domostwa wybudowane w osadzie. Rozumieją przyrodę, mają z nią kontakt, czerpią z jej dóbr. Istotą czarownictwa jest bowiem korzystanie z magii naturalnej, studiowanie tajemniczych, niewidzialnych zależności pomiędzy wszystkimi organizmami na ziemi. To dlatego, niejako samoistnie, czarownictwo łączyło się od dawien dawna z kapłaństwem. Natura, w której czynimy zmiany za pomocą swoich zaklęć, została stworzona przez bogów. Celebrując cykle solarne i lunarne, zmieniające się pory roku oraz kontemplując mity, które tłumaczą te zjawiska, zaczynamy postrzegać świat jako święty, a naszą planetę jako żywy organizm, Matkę. Oczywiście cała natura wraz z wszelkimi przejawami życia na niej jest fascynująca, jednak aby pomóc jej przetrwać, powinniśmy skupić się przede wszystkim na podejmowaniu działań lokalnych.
Oto kilka prostych kroków, po których wykonaniu poczujesz silne magiczne połączone z miejscem i z tradycją, z której się wywodzisz.
Odnajdź pobliskie miejsca mocy
Nie musisz mieszkać w okolicach Ślęży lub Łysej Góry, by odnaleźć otaczające cię niepowtarzalne, magiczne miejsca związane z kultem dawnych bogów. Jeśli rozpoczniesz poszukiwania na własną rękę, jestem pewna, że dotrzesz do bardzo ciekawych informacji. Czasami w miejscu dawnych świątyń pogańskich stoją teraz kościoły. Możesz poznać to po energii płynącej w takim obszarze. Mnie
przytrafiło się to podczas wakacji – kiedy w lokalnej, wiejskiej kapliczce na skraju lasu poczułam silną obecność Starych Bogów. Okazało się, że została wybudowana setki lat temu przy świętym źródełku. Podobne świadectwa usłyszałam z ust wielu pogańskich przyjaciół, którzy podróżując po Polsce, natrafiali na niesamowite ślady obecności czegoś o wiele starszego niż chrześcijaństwo. Wielu z nich właśnie dzięki takim silnym przeżyciom i „wezwaniom”, które otrzymali od słowiańskich bóstw, postanowiło zmienić wiarę.
Pamiętaj, że miejsce mocy niekoniecznie musi wiązać się z jakimś przekazem historycznym. Możesz poszukać prywatnego magicznego zakątka w swojej okolicy. Osobiście pokochałam ogromny dąb, na który natrafiłam w lesie nieopodal mojego domu podczas spacerów z psem. Ten dąb dodaje mi energii i pogody ducha. Wiele razy organizowałam pod nim obrzędy dla grupy znajomych słowiańskich czarownic lub po prostu chodziłam tam sama, by pomedytować.
Miejscem mocy może być także leśna polana, zagajnik, strumień, brzeg morza, skała, góra, wzgórze… Jest wiele możliwości. Najważniejsze, by usytuowane było na łonie natury, a także w miarę spokojne. Jeśli wybierzesz cel podróży turystów-pielgrzymów z całego kraju, na pewno trudniej będzie ci się skupić na kontemplacji, nie mówiąc już o zorganizowaniu magicznego obrzędu. Spróbuj skupić się na najbliższej okolicy. Poeksploruj niczym poszukiwacz przygód, wybierz się na pieszą bądź rowerową wycieczkę do podmiejskiego lasu. Jeśli mieszkasz na wsi – spytaj miejscowych o pobliskie święte miejsca, na przykład leśne kapliczki słynące z cudów. Wiem, że najwięcej ich występuje na Podlasiu, ale jestem przekonana, że nawet pod Warszawą uda ci się odszukać fascynujące lokalizacje przepełnione niewidzialną mocą pochodzącą z głębi ziemi.
Kiedy odnajdziesz swoje miejsca mocy, zacznij czerpać z ich energii. W podzięce postaraj się zrobić dla nich coś dobrego, na przykład zorganizować akcję sprzątania lasu. Nie tylko pomożesz w ten sposób Matce Ziemi, ale też pomożesz takiemu miejscu odzyskać pełnię mocy, oczyszczając jego kanały
energetyczne. Tę sytuację pięknie ukazał Hayao Miyazaki w animacji pt. W krainie Bogów. Po oczyszczeniu rzeki z rozmaitych śmieci, które do niej wrzucono, zaklęte w niej lokalne bóstwo powraca do zdrowia, by znów móc błogosławić, pomagać i szczodrzyć okolicznym mieszkańcom. Wcześniej jednak przypomina brudną, zgniłą, śmierdzącą kupę szlamu. Wszystko za sprawą zanieczyszczeń spowodowanych przez człowieka.
Jeśli oczyścisz swoją okolicę – pobliskie lasy, wzgórza, łąki i zagajniki – pomożesz im w odzyskaniu pełnego potencjału, a one odpłacą ci się tym samym. Będziesz mogła czerpać z ich pradawnego rezerwuaru, stając się silniejsza niż kiedykolwiek – magicznie i psychicznie.
Podczas korzystania z miejsca mocy w celu obrzędowym zawsze po sobie posprzątaj. Postaraj się także stosować zasadę minimalizacji szkód – na przykład wszędzie tam, gdzie to możliwe, poruszać się wydeptanymi ścieżkami, by nie niszczyć niepotrzebnie ziół, traw i zbóż. Nigdy nie ścinaj większej ilości roślin, niż będzie ci potrzebna do konkretnego magicznego celu. Podziękuj duchom roślin za ich ofiarę. Możesz też zasadzić nowe, by przywrócić równowagę.
Z lokalnymi miejscami mocy często wiążą się rozmaite podania i legendy. Warto je przestudiować, ponieważ są źródłem wielu ciekawych wierzeń pochodzących z bardzo dawnych czasów. Przykładowo – w wielu małych miejscowościach znajdują się kamienie z tajemniczymi symbolami solarnymi, które okoliczni mieszkańcy łączą z diabłem. To niewątpliwie oznacza, że mamy do czynienia z jakimś świętym obiektem dawnych Słowian. Jeśli przestudiujesz legendy swojej najbliższej okolicy, znajdziesz mnóstwo fascynujących historii o zaginionych skarbach, podziemnych tunelach, magicznych stworzeniach, gadających zwierzętach, zaklętych rycerzach, a nawet smokach!
Poznaj miejscowe obrzędy
Studiowanie lokalnych zwyczajów i tradycji to bardzo szeroka dziedzina nauki, która wymaga specjalnych metod badawczych. Dlatego nie proponuję ci oczywiście, byś od razu została etnologiem. Możesz natomiast trochę pobawić się w antropologiczne śledztwo detektywistyczne. Wyobraź sobie, że jesteś słynną podróżniczką, która zamieszkała z plemieniem żyjącym w zupełnie obcym kraju. Musisz przyjrzeć się rozmaitym ceremoniom i praktykom religijno-obyczajowym, które tam panują – a przy tym zrozumieć ich znaczenie.
Warto podkreślić, że sama bezrefleksyjna obserwacja przebiegu obrzędu religijnego niewiele powie nam na jego temat. Niestety czasami dochodzi do tego, że całe społeczności kopiują pewne gesty, słowa modlitwy i zachowania, nie pamiętając jednak, skąd wywodzi się dany zwyczaj, dlaczego został wprowadzony i co oznaczał. Stało się tak w przypadku wielu tradycji związanych z katolickimi świętami. Ich pochodzenie niewątpliwie jest pogańskie, ale prawie nikt już o tym nie pamięta.
Jeśli zaczniesz badać lokalne obrzędy, postaraj się dowiedzieć jak najwięcej na ich temat. Wiele społeczności wiejskich kultywuje swoje fascynujące tradycje od setek lat. Jeśli nie wiesz, od czego zacząć badanie tej kwestii, dobrym miejscem będzie… koło gospodyń wiejskich. To nie żart. Jeśli odwiedzisz takie koła w swojej okolicy, możesz usłyszeć naprawdę niesamowite opowieści i być świadkiem niezwykłych rytuałów magicznych. Kiedy przeprowadziłam się na wieś, zaprzyjaźniłam się z pewną starszą kobietą mieszkającą nieopodal. Dowiedziałam się dzięki temu m.in., że jeszcze w czasach jej młodości, w okresie Wielkanocy, wszystkie okoliczne dzieciaki biegały od domu do domu z kogutem wsadzonym na taczkę. Kogut to bardzo silny symbol płodności i męskości. W słowiańskich wierzeniach ten ptak był szczególnie ważnym elementem obrzędowości. Z kolei jego krew, pióra czy rozmaite części ciała przez wiele lat znajdowały szerokie zastosowanie w medycynie ludowej. Dlatego nic dziwnego, że silna symbolika koguta przetrwała po nadejściu chrześcijaństwa i w sposób naturalny zaczęła być kojarzona z czasem wiosny, powrotu życia i płodności, który przypada w okresie Świąt Wielkanocnych.
Wiele z dawnych wierzeń przetrwało nie tylko w szczególnym okresie świąt, ale przeszło także do codzienności albo do spraw związanych z narodzinami, ślubami i pogrzebami. Będziesz zaskoczona, gdy odkryjesz, jak żywe są te tradycje wśród ludzi współcześnie żyjących.
Do najciekawszych obrzędów, zwyczajów, a nawet przesądów noszących ślady pozostałości po przedchrześcijańskich wierzeniach Słowian należą:
Witanie pary młodej chlebem i solą, oczepiny, wykupiny. Zakaz przechodzenia w ciąży przez sznury, linki i druty, by nie zakręcić dziecku pępowiny wokół szyi. Niewyjawienie obcym imienia dziecka przed chrztem, a dziś – przed narodzinami. Wiązanie czerwonej wstążeczki przy kołysce / wózeczku / rączce niemowlęcia w celu ochrony przed zauroczeniem, a dawniej – przed złymi mocami. Przygotowywanie ciała zmarłego do pochówku. Rozmaite sentencje lub zachowania mające na celu odpędzić pecha, na przykład: „Na psa urok” albo gest splunięcia. Wieszanie nad drzwiami podkowy przynoszącej szczęście. Szukanie czterolistnej koniczynki. Wiecha umieszczana na dachu budowanego domu. Przenoszenie przez próg, rozmaite przesądy związane z progiem obecne także w związkach frazeologicznych, przysłowiach i porzekadłach. Wiara w istnienie domowych duchów, zostawianie im darów (jeszcze bardzo niedawno rozpowszechniona na wsiach).
Przekonanie, że jaskółcze gniazdo uwite na naszym domu przynosi szczęście. Wznoszenie toastów. Palenie i topienie kukły Marzanny pierwszego dnia wiosny. Dodatkowe nakrycie na wigilijnym stole, które przygotowywano dla duchów przodków, nie dla zbłąkanego wędrowca. Dzielenie się opłatkiem (dawniej kołaczem). Zwyczaj jedzenia maku i grzybów w Boże Narodzenie – mak był potrawą łączącą nas z zaświatami, a potrawy wigilijne pochodziły z kręgu jadła typowego dla styp. Przekonanie, że w Wigilię zwierzęta mówią ludzkim głosem. Umieszczanie sianka pod obrusem (to wróżba związana z dobrymi plonami, a nie pamiątka biblijnego żłobka) lub diducha w kącie izby. Wieszanie bogato ozdobionego podłaźnika przynoszącego szczęście w nadchodzącym roku. 12 potraw wigilijnych jako symbol nadchodzących 12 miesięcy, nie apostołów. Zabawy karnawałowe, w czasie których młodzież przebiera się za zwierzęta i diabły (kozę, turonia, niedźwiedzia, koguta, konia). Stawianie kapliczek na rozstajach dróg w celach ochronnych. Powstrzymywanie się od określonych czynności lub pokarmów w okresie przedświątecznym (post wcale nie jest zwyczajem chrześcijańskim). Malowanie wielkanocnych pisanek. Otoczenie czcią i szacunkiem bociana, oczekiwanie na jego powrót wiosną. Śmigus-dyngus jako część wielkanocnych zabaw. Przystrajanie kaplic, domów i kijów kwiatami w czasie Zielonych Świątków.
Obchody związane z wigilią Świętego Jana, czyli Sobótki: skoki przez ogień, poszukiwanie kwiatu paproci, ścinanie kani, zniesienie zakazu kąpieli, zbieranie ziół, puszczanie wianków na wodę. Obchody święta Matki Boskiej Zielnej, święcenie ziół. Obchody święta Matki Boskiej Gromnicznej, palenie świec. Lepienie z wosku lub ciasta figurek przedstawiających zwierzęta w czasie Dożynek. Święcenie snopka zboża. Obchody Święta Zmarłych: odwiedzanie grobów, wspominanie przodków, palenie zniczy, opłacanie wypominków. Wszelkie przesądy związane z Zaduszkami. Zwyczaj wróżenia w andrzejki: panem wróżb i bogactwa był Weles, którego panowanie rozpoczynało się jesienią. Nic dziwnego, że w tym okresie od wieków młodzież organizowała sobie rozmaite wróżby związane z zamążpójściem, zdrowiem i przyszłym losem.
Jeśli w twoich rodzinnych stronach celebruje się jakieś wyjątkowe zwyczaje, które przynależą jedynie do regionu, który zamieszkujesz, warto, byś zaczęła je celebrować. Są najprawdopodobniej śladem myślenia magicznego o bardzo starym rodowodzie, które odziedziczyliśmy po naszych przodkach.
Słowiańska kąpiel leśna
Chociaż idea współczesnych „kąpieli leśnych” (shinrin-yoku) przyszła do nas z Japonii, to my, jako Słowianie, znaliśmy ją od zarania dziejów. To w lasach powstawały nasze święte gaje i miejsca obrzędowe. To w lesie trzeba było szukać wrót do Nawii, boskich zaświatów. To z lasu przybywały do osad rozmaite stwory rodzimego bestiariusza – niektóre złośliwe, inne dobre
i przychylne. Dlatego słowiańska czarownica korzysta z praktyki kąpieli leśnych niejako naturalnie. Pozwólcie jednak, że pokrótce wytłumaczę wam, co robić, aby taki spacer był prawdziwym przeżyciem duchowym.
Po pierwsze, przygotowując się do magicznej, inspirującej słowiańskiej kąpieli leśnej, celebruj ten fakt swoim strojem i na-strojem. Włóż coś, co przypomina ci o byciu czarownicą i kapłanką. Możesz wybrać sukienkę z ludowym motywem lub koszulę obszytą krajką z symbolami ukochanych bogów. Pamiętaj jednak, by strój był przy tym wygodny. W końcu wybierasz się na spacer, nie na pokaz mody czarownic. Możesz podkreślić swoją wiedźmią naturę wisiorem, kolczykami lub nawet kapeluszem. Przy okazji ochronisz się od słońca. Kolejnym etapem przygotowań jest podniosły nastrój. Nie planuj w tym czasie nic innego, a wszystkie nierozwiązane sprawy zostaw na później. To ma być głębokie, duchowe przeżycie, a nie szybka przebieżka między jednym a drugim spotkaniem towarzyskim. Zarezerwuj na swój magiczny spacer całe sobotnie lub niedzielne popołudnie. Jeśli chcesz, możesz włączyć do niego swoją rodzinę lub przyjaciół, pamiętaj jednak, by od czasu do czasu wybierać się także na samotne spacery po lesie. To doskonały czas na kontemplację zmieniających się pór roku, rozmyślanie nad prawami natury i bycie bliżej bogów.
Z tym ostatnim aspektem leśnych kąpieli wiąże się też niezwykle istotne zalecenie, by podczas ich trwania wyłączyć telefon. Nie musiałam chyba wspominać, że jesteśmy offline podczas wszelkich ceremonii religijnych – ale ze spacerem po lesie sprawa nie jest już tak oczywista. Wiele razy spacerując samotnie lub z moim psem, spotykałam ludzi, którzy szli szybkim krokiem, nie rozglądając się na boki, i patrzyli tylko w ekran swojego telefonu lub rozmawiali z kimś. Jeśli chcesz doświadczyć prawdziwego dobrodziejstwa słowiańskiej kąpieli leśnej, musisz nie tylko wyłączyć telefon, zrezygnować ze słuchania muzyki i zdjąć z uszu słuchawki, ale najlepiej w ogóle być wolną od wszelkich urządzeń elektronicznych, a nawet od zegarka. Kiedy przebywasz w lesie, jesteś jednocześnie poza czasem. Łączysz się ze wszystkimi duchami swoich przodków oraz tych, którzy zamieszkiwali tę ziemię przed tobą.
Krocząc po lesie, zwracaj baczną uwagę na wszystko dookoła. Rozkoszuj się pięknem tego, co przed sobą widzisz. Obserwuj rośliny i zwierzęta. Przytulaj się do drzew. Idź powoli, nigdzie się nie spiesząc. Przystawaj co jakiś czas, by po prostu ogarnąć wzrokiem całą okolicę. Wyciągnij ręce po bokach ciała, stań prosto i postaraj się połączyć duchowo z lasem wokół ciebie, stopić z nim w jedną całość, stać się jego częścią.
Być może zabrzmi to jak naciągana bajeczka, ale uwierz mi, że wszystkie najważniejsze decyzje i pomysły w moim życiu podpowiedział mi las. Trudno mi teraz zliczyć dobrodziejstwa, jakimi mnie obdarzył. Podczas takich spacerów nie tylko planowałam w ciszy i skupieniu swoje najbliższe miesiące, snułam marzenia związane z tym, na czym najbardziej w życiu mi zależy, ale także rozmyślałam nad naturą boga i bogini. Las potrafi hojnie obsypać nas niezwykłymi darami – także tymi „duchowymi”. W jakimś sensie nasz gatunek wywodzi się z lasu i to właśnie w nim żyliśmy przez tysiące lat, zanim stworzyliśmy cywilizację. Pamięć o tym musi tkwić gdzieś głęboko w ludzkiej podświadomości, skoro tak wiele kultur i religii uczyniło las, drzewa, leśną roślinność świętymi. W głębi duszy wiemy, że pochodzimy z lasu, także my jako Słowianie. Dlatego właśnie celebracja naszego ogólnoludzkiego pochodzenia oraz pochodzenia naszego rodu, jak również celebracja bycia czarownicą i kapłanką krzyżują się wszystkie w lesie. To prawdziwie dom bogów. I nasz Dom.
Wybierając się na leśny spacer, zawsze pamiętaj o wcześniejszej intencji. Pomyśl na przykład nad problemem, dla którego chciałabyś znaleźć rozwiązanie, albo nad pomysłem, którego ci brakuje w danej sprawie. Gdy rozpoczniesz spacer i oddasz się kontemplacji piękna przyrody wokół ciebie, po pewnym czasie rozwiązanie samo przyjdzie ci do głowy.
Podczas spaceru możesz złożyć symboliczną ofiarę duchom lasu i magicznym stworzeniom, które go zamieszkują. Zostaw kawałek chleba pod wybranym drzewem, a na ziemię wylej odrobinę wody lub piwa. Zawsze pamiętaj o tym, by okazywać szacunek istotom, dla których las jest miejscem zamieszkania.
Podziękuj im także za inspirację, którą ci zesłały.
Słowiańskie amulety i talizmany
Każda kultura wytworzyła swoje święte znaki, które miały służyć ochronie i przynosić szczęście. Współczesne wiedźmy bardzo często noszą przy sobie biżuterię z różnymi symbolami, wkładają do portfela runy bądź karty, a nawet tatuują znaki na ciele. Te rozmaite pomyślne amulety i talizmany często oznaczały konkretnego boga lub boginię, wiążąc się ze sferą życia, za które odpowiadali. Dlatego najprościej będzie podzielić je na główne kategorie, co uczyniłam poniżej.
Pamiętajcie, że amulet bądź talizman wykonany samodzielnie zadziała ze zdwojoną mocą. Sam symbol jest bardzo istotny, ponieważ jego konkretny wygląd łączy naszą podświadomość z energią danego bóstwa, jednak „naładowanie” takiego przedmiotu samodzielnie zwiększy jego zakres oddziaływania na nasze życie. Jeśli wykonanie naszyjnika z gliny, wosku lub drewna przeraża cię i zupełnie nie wiesz, jak się do tego zabrać, możesz ostatecznie kupić gotowy amulet lub talizman, po czym „wypełnić” go osobistą energią wewnątrz magicznego kręgu. Po takim zabiegu połóż go na jakiś czas na swoim ołtarzu, zanim zaczniesz nosić przy sobie.
Czym się różni amulet od talizmanu? Istnieją na ten temat różne teorie. Jedni twierdzą, że amulet odpycha, a talizman przyciąga. Inni tłumaczą, że amulet wykonuje się w jednym konkretnym celu, a talizman nieustannie roztacza nad nami opiekę. Jeszcze w innym miejscu możecie przeczytać, że amulet powinno się trzymać w ukryciu i blisko ciała, a talizman powiesić w widocznym miejscu, na przykład nad drzwiami, na ścianie salonu, nad łóżkiem. Zamieszanie wynika z faktu, że obie nazwy wywodzą się z różnych języków, ale w gruncie rzeczy dotyczą tego samego: magicznego obiektu, który ma nam w jakiś sposób służyć. Słowo amuletum oznaczało po łacinie prywatny przedmiot o magicznym charakterze, a tilsman to w arabskim… prywatny przedmiot o magicznym
charakterze. Pojęcia amuletu i talizmanu nakładają się więc na siebie, chociaż wielu po dziś dzień je rozdziela. Niezależnie od tego, na jakie tłumaczenie się zdecydujesz, pamiętaj, że twój przedmiot jest osobisty, dlatego robiąc go dla siebie, zaklnij w niego całą swoją moc.
Jako słowiańska czarownica powinnaś także mieć świadomość, że posiadamy własne słowo na ochronne amulety i magiczne talizmany. Są to nawęzy.
Nawęza – słowiański przedmiot magiczny noszony na szyi lub w woreczku przytroczonym do pasa w celach ochronnych bądź by przynieść szczęście.
Dawni Słowianie traktowali jako nawęzy mnóstwo rzeczy: kły zwierząt, ptasie pióra, kamienie o osobliwym kształcie, zwłaszcza płaskie z dziurką w środku (tzw. wiedźmie kamienie), muszle, meteoryty, zioła. Było to bardzo szamańskie podejście. Dziś, by zapewnić sobie powodzenie, niekoniecznie musisz paradować z uciętą, zasuszoną króliczą łapą zamiast ulubionego naszyjnika. Możesz wykonać osobistą nawęzę-woreczek lub zrobić / zamówić jeden ze słowiańskich symboli jako biżuterię lub nadruk na koszulce.
Jak wykonywać nawęzy?
Aby nawęza zapewniła ci silne działanie magiczne, musisz schować do czerwonego, jutowego woreczka przedmioty, które zgromadzisz. Nie zamawiaj gotowych propozycji w internecie. To zupełnie przeczy zasadom magii ludowej. Wykonanie słowiańskiego amuletu ochronnego nie jest trudne, wymaga jedynie nieco czasu i zaangażowania. Uwierz mi jednak, że twój wysiłek się opłaci. Przy kolekcjonowaniu przedmiotów do woreczka szczęścia postaraj się być kreatywna. Poniżej podpowiadam, co możesz włożyć do środka.
Nawęza miłosna – paznokcie i włosy swoje oraz ukochanego, dwie splecione czerwone wstążki, kwarc różowy, bylicę, lubczyk i rutę. Nawęzę polej zmysłowym olejkiem eterycznym, na przykład piżmowym, po czym noś przy sobie lub wszyj w strój ukochanego.
Nawęza dobrobytu – kilka ziaren pszenicy, kilka żołędzi, banknot, orzech laskowy, liść mięty, płatki słonecznika.
Nawęza oczyszczająca – czosnek, kryształ górski, piasek, grudkę soli kamiennej, dziurawiec, majeranek.
Jeśli swoją słowiańskość pragniesz podkreślić symbolem noszonym na szyi lub inną biżuterią albo koszulką z nadrukiem, masz do wyboru wiele znaków, które jednocześnie zapewnią ci ochronę i przyciągną do ciebie szczęście, zdrowie, miłość, bogactwo.
Kołowrót – to symbol Swaroga, boskiego kowala. Z tego powodu jego inna nazwa brzmi: swarzyca, swarożyca, swarga, świaszczyca. Jego skierowane w prawo ramiona oznaczają cykliczność czasu, który kręci się jak kołowrotek – wciąż do przodu, przed siebie, ale po okręgu, a nie liniowo. Jeden kończący się cykl natychmiast przechodzi w nowy. Stąd słowa „koniec” i „początek” wywodzą się z tego samego prasłowiańskiego rdzenia: początek to coś, co następowało po-końcu. Kołowrót to słowiański uroboros, wąż zjadający własny ogon. Swarga miała naśladować także ruch słońca na nieboskłonie obserwowany przez ludzi. Osiem ramion kołowrotu może oznaczać dla słowiańskiej czarownicy osiem głównych świąt przypadających w roku. Dawniej symbol ten malowano na drzwiach domostw i na dziecięcych kołyskach. Miał chronić przed złem w postaci chorób, demonów, pecha.
Swastyka – ten staroindyjski symbol słońca i dobrobytu był doskonale znany także Słowianom. Z oczywistych względów noszenie go dziś na koszulce nie zawsze mogłoby spotkać się ze zrozumieniem, warto jednak znać jego pochodzenie i zdawać sobie sprawę z tego, że to nie naziści wymyślili swastykę. To symbol o kilkutysiącletniej tradycji, który nasi ojcowie postrzegali jako święty. Wiązał się z bóstwami solarnymi i oznaczał „Źródło” – w znaczeniu siły stwórczej, przynoszącej życie, szczęście, dobrobyt.
Gwiazda heksapentalna – to najpopularniejszy symbol Peruna, rysowany jako sześcioramienne koło albo sześciokąt foremny. Służył przede wszystkim ochronie przed piorunami, dlatego umieszczano go na dachach, w oknach, na słupach. Ponieważ Perun był bogiem wojowników, noś ten symbol przy sobie, gdy przygotowujesz się do ważnej konfrontacji lub pragniesz wewnętrznej siły.
Triskelion – składał się z trzech połączonych ze sobą prawoskrętnych spirali. Symbol ten występował również u Celtów, gdzie kojarzony był z kotłem Cerridwen, bogini Śmierci i Odrodzenia. Dziś ów symbol jest bardzo często noszony przez czarownice, które widzą w nim magiczną spiralę powracającą do praźródła. Słowianie z kolei łączyli triskelion z Welesem, zwanym także Trzygłowem. Jest bowiem panem świata podziemnego, do którego symbolicznie prowadzi spirala, mogąca być metaforą ludzkiego życia.
Lunula – to słowiański symbol bogini. Nosiły go głównie kobiety. Przypomina półksiężyc. Wynika to z faktu, iż nasi praojcowie nazywali księżyc „luna” lub „łuna”. Dopiero w późniejszym okresie nazwę tę zastąpił „księżyc”, czyli „syn księcia”. Noszenie lunuli na szyi uwypukli twoją kobiecość i podkreśli to, że jesteś kapłanką Mokoszy. Przyciągnie do twojego życia miłość i namiętność, ochroni cię przed kobiecymi dolegliwościami i pomoże dbać o urodę.
Symbol Welesa – współczesnym symbolem tych, którzy obrali sobie Welesa / Wołosa za swe bóstwo przewodnie, jest litera V tworząca trójkąt z rogami. Dla czarownic słowiański Weles to zdecydowanie jedno z imion Rogatego Boga: jest panem podziemi, opiekunem rogatych zwierząt, a do tego bogiem magii, wróżb i wołchwów. Jeśli czujesz, że ów bóg wyjątkowo cię przyciąga, lub pragniesz jego opieki w jakimś aspekcie życia, noś zawieszkę z jego symbolem. Drugim ważnym znakiem Welesa, używanym dziś przez rodzimowierców, jest amulet w kształcie łapy niedźwiedzia. Słowianie uważali go bowiem za jedno z wcieleń tego boga.
Ręce Boga – jeden z jego wariantów to oficjalny symbol Rodzimego Kościoła Polskiego. Wyznawcy wiążą go z postacią Peruna, gdyż przedstawia cztery gromowładne ręce wyciągnięte w cztery strony świata. Noś go, gdy potrzebujesz ochrony i wewnętrznej siły.
Krzyż Słoneczny – zwany Słonecznym Kręgiem, to symbol Świętowita, jednego z najważniejszych bóstw Słowian, a wedle niektórych grup rodzimowierczych Bóstwa Najwyższego, Kreatora, Absolutu, który stworzył Wszechświat i innych bogów. Sześcioramienny krzyż słoneczny umieszony był m.in. na słynnym wizerunku Świętowita ze Zbrucza. Koło oznacza ziemię podzieloną na cztery pory roku, znak ten opisuje porządek świata. Noś go, gdy potrzebujesz w swoim życiu ładu i harmonii.
Dąb – symbol dębu wiąże się przede wszystkim z mitem o Świętym Drzewie. Kosmiczne Drzewo Życia to ogromny dąb, w którego najwyższych gałęziach mieści się świat bogów. Przebywa tam między innymi Perun. Część duszy po śmierci idzie do Wyraju, czyli korony Kosmicznego Dębu. Pomiędzy jego gałęziami gniazdo wije Ognisty Ptak, raróg, strażnik Wyraju. Pień drzewa mieści się w Jawii, naszym świecie widzialnym, natomiast jego korzenie sięgają głęboko do Królestwa Zmarłych, Nawii, rządzonej przez Welesa. Ze strefą chtoniczną związany jest Żmij, który oplata korzenie Świętego Dębu. Noś zawieszkę z Kosmicznym Drzewem w celu integracji myśli i poglądów, holistycznego spojrzenia na życie, harmonii.
Rodzime rośliny i ich właściwości
Jeśli od jakiegoś czasu praktykujesz magię, założę się, że słyszałaś o cudownych, oczyszczających właściwościach białej szałwii, rośliny używanej przez Indian Ameryki Północnej. To wspaniale, że znaleźli swój sposób na wypędzenie negatywnych energii, ale czy wiesz, że w najbliższym otoczeniu możesz odszukać mnóstwo polskich ziół o takich samych właściwościach? Używały ich jeszcze do niedawna nasze babki, zanim wszystko zastąpiliśmy gotowymi lekarstwami, kosmetykami, maściami czy kadzidłami ze sklepów. Tymczasem w skarbnicy ludowej mądrości znalazły się setki zastosowań rozmaitych roślin rosnących na terenach Polski – można robić z nich napary, wywary, odwary, wyciągi, nalewki, syropy, okłady, maści, olejki… Sposobów na wykorzystanie leczniczej mocy roślin jest mnóstwo! Jeśli chciałabyś stać się prawdziwą zielarką, musisz zgłębiać to niesamowite i fascynujące zagadnienie. Pamiętaj, że ziół używa się nie tylko w medycynie ludowej, ale także w magii – wiele z nich zastosowanych podczas rzucania zaklęcia pomoże ci wnieść do życia miłość, szczęście, urodę czy pieniądze.
Pamiętaj: za każdym razem, gdy wybierzesz się na poszukiwanie magicznych roślin, musisz być pewna, że nie zrywasz gatunków chronionych! Włóż także odpowiedni strój, który ochroni cię przed kleszczami. Traktuj z szacunkiem ziemię, po której stąpasz. Nie niszcz niepotrzebnie roślin, grzybów czy owadów. Po prostu bądź ostrożna i zachowaj zdrowy rozsądek.
Alfabetyczny przegląd najważniejszych magicznych rodzimych roślin wraz z ich ludowymi nazwami[1]
Arcydzięgiel (litwor) – służy do okadzania chorych i pomieszczeń, w których domownicy chorują. Górale wdychali go, by zapewnić sobie ochronę. Arnika (kupalnik, pomornik) – używana na rany i siniaki, zmniejsza obrzęki, a także leczy ból zębów. Dawniej mówiono, że jeśli arnika rozprzestrzenia się na łąkach i wrzosowiskach, oznacza to nadejście wojny. Aster (iskierki) – związany z kultem bogini, używany był podczas nabożeństw majowych. Dziś objęty ścisłą ochroną. Babka – każde dziecko wie, że świeży liść babki należy przyłożyć na rany i zadrapania, ponieważ pomaga uszczelnić naczynia krwionośne i powoduje krzepnięcie krwi. Oprócz tego łagodzi również kaszel oraz pomaga przy biegunkach. W magii działa oczyszczająco i dodaje odwagi i energii, dlatego możemy używać jej do zaklęć związanych z publicznymi wystąpieniami, ważnymi spotkaniami i ogólnie – odnoszeniem sukcesu. Barwinek – w ludowych pieśniach dziewczęta często śpiewały: „Sadzę rutę i barwinek…”. Wynika to z wierzeń, iż barwinek miał zapewnić miłość i namiętność. Jak pisał Fisher: „Barwinku używają czarownice, aby kogo przywołać do siebie. W tym celu wiedźma gotuje korzeń z barwinku, a gdy woda zacznie kipieć, wtedy woda bulgoce imię człowieka, który ma być przywołany, i wówczas ten człowiek podnosi się do góry i leci jak ptak do czarownicy, a jeśli w drodze napotka drzewo lub inną jakąś twardą przeszkodę, wtedy może zabić się”. Barwinka używało się podczas wszelkich obrzędów związanych z zamążpójściem, pleciono także z niego wianki. Był mocno związany z magią miłosną. Bez czarny(bzina) – według neopogan czarny bez to krzew poświęcony bogini, za którego zniszczenie trzeba ponieść karę. W rodzimych wierzeniach znajdujemy zdeformowany odpowiednik tych przekonań. Z krzewem bzu miał być związany demon bajstruk lub diduch, który zsyłał nieszczęście na każdego, kto zaszkodził roślinie. Czarownice miały wypowiadać swe zaklęcia w cieniu tego drzewka. Z kolei młode dziewczęta za pomocą jego gałęzi wróżyły swoje przyszłe losy. Biedrzeniec mniejszy – chroni przed chorobami, wywołuje mleko u matek karmiących, jest doskonałym talizmanem ochronnym. Pito odwary z niego przeciw wszelkim epidemiom i pomorom.
Bieluń dziędzierzawa – używana była do narkotyzowania się ze względu na właściwości halucynogenne, stąd przekonanie wśród ludu, iż była jednym z najważniejszych ziół czarownic, które zatruwały nią pokarmy, by sprowadzić na ludzi szaleństwo. Bieluń jest rośliną silnie toksyczną. Bluszcz pospolity (brzeszczan) – wysmarowanie rąk sokiem z bluszczu, a następnie dotknięcie wybranka miało skłanić go do miłości. Okadzenie domu odgania złe duchy i choroby. Wszystkie części bluszczu są trujące, nie należy ich spożywać. Borówka czernica (czarna jagoda) – stosowana w dolegliwościach żołądkowo-jelitowych, a także przeciw gorączce. Można zrobić z niej herbatkę owocową. Wedle ludowych wierzeń, jeśli w danym roku obrodzą borówki, zima będzie długa i mroźna. Boże drzewko – przydatne w małżeńskich czarach. Położone pod poduszką stanowi afrodyzjak, dzięki któremu wraca namiętność. W medycynie ludowej używa się go na rany i opuchlizny. Pomaga także na bóle ciężarnej lub comiesięczne dolegliwości kobiece. Niewłaściwe zastosowanie może wywołać szkodliwe skutki uboczne. Brzoza – ma szerokie zastosowanie magiczne, prozdrowotne, kosmetyczne i lecznicze. Wiosną zbiera się soki z brzozy, pełne wartościowych składników odżywczych, witamin i mikroelementów. Z brzozowych witek czarownice robią miotły. Jeszcze na początku XX wieku w Sobótkę, czyli w okolicach Nocy Kupały, młodzi chłopcy biegali po polach z płonącymi brzozowymi miotełkami, aby zapewnić zbiorowości pomyślne plony. Z kolei baziami brzozowymi barwiło się pisanki, a także okładało wzajemnie na śmigus-dyngus. Wschodni Słowianie wierzyli, że na brzozach siedzą rusałki, które w księżycowe noce wabią chłopców do tańca. Buk – dawniej używany był przede wszystkim do ocieplania izb (bukowe drewno). Można także z niego wróżyć. Jeśli obłoży się liśćmi buku dziecięce kołyski, potomstwo będzie się zdrowo chować i wyrośnie na silnych, krzepkich młodzieńców i dziewczęta. Używany także do czarów miłosnych – rozpuszczony w wodzie popiół ze spalonego buku i jodły jest potężnym eliksirem, który sprowadza namiętność i przywiązanie. Bylica pospolita – po łacinie Artemisia, od bogini łowów, lud zwie ją matką
wszystkich ziół. Oczyszcza, chroni, leczy. Używa się jej jako antidotum na klątwy, złorzeczenia i wszelkie złe czary, których padliśmy ofiarą. W Noc Kupały zatykało się nią szpary w drzwiach, oknach i kominie, by na cały rok chronić dom przed chorobami. Ognie sobótkowe rozniecane były bylicą. Z kolei dziewczęta mogą się nią przepasać, aby sprowadzić do siebie miłość i przyspieszyć zajście w ciążę.
W ludowym ziołolecznictwie bylica leczy ból głowy, kolkę niemowlęcą, bóle żołądkowe, biegunkę i wiele innych dolegliwości.
Pęczek bylicy powieszony nad obejściem chroni domowników.
Bylica piołun – zbierana była przez młode panny, ponieważ reguluje miesiączki. Napary z piołunu leczą dolegliwości żołądkowo-jelitowe. Pito je również, aby oczyścić krew, a także dodawano do wódki, by przeciwdziałać niernemu odurzeniu. W magii bylica piołun używana jest do zaklęć służących poprawie samopoczucia i przywróceniu wiary w siebie. Należy pamiętać, że piołun ma także właściwości toksyczne. Chaber (modrak) – palony w Sobótkę chroni i sprowadza dobrobyt. Można wróżyć z niego o zamęściu. Stosuje się go także w chorobach oczu. Chmiel – od setek lat wykorzystywany przede wszystkim do produkcji piwa, ale używało się go też jako przyprawy do ciast i rozmaitych potraw. Bardzo ważną funkcję pełni chmiel w obrzędach weselnych oraz oczepinach. Śpiewa się o nim pieśni, rozrzuca przed parą młodą, ponieważ symbolizuje szczęście i dobrobyt. Wyciąg z jego szyszek pomaga na bezsenność. Pomaga też na porost włosów. Cis – w czasach przedchrześcijańskich wojowie wyrabiali z niego broń białą. Później służył do produkcji mebli, skrzyń, kufrów. Napar z jego liści miał powodować halucynacje i omamy, ponieważ cis jest silnie trujący. Z kolei okadzanie domu dymem z palonego cisu odpędza złe duchy.
Czereśnia – na andrzejki dziewczęta wróżyły sobie z czereśni w sposób następujący: wcześnie rano biegły nagie do ogrodu, zrywały gałąź z drzewa czereśniowego, a potem sadziły ją. Jeśli się przyjęła, była to oznaka rychłego, szczęśliwego zamążpójścia. Czerniec gronkowy (wilczy mord) – wykorzystywano go na przeczyszczenie, odtrucie, a także przeciw skurczom. Napar z niego uspokaja skołatane nerwy. Trzeba jednak bardzo dobrze znać się na proporcjach ziołolecznictwa, by go stosować, ponieważ czerniec jest rośliną trującą. Dąb – święte drzewo Słowian o szerokim zastosowaniu w magii oraz obrzędach religijnych. Na dębach najczęściej zawieszano kapliczki, by zatrzeć ślady, że stanowiły one miejsce przedchrześcijańskiego kultu i rozmaitych rytuałów. Dąb jest drzewem poświęconym Perunowi, tak jak jesion Yggdrasil przynależy do Odyna. Nasz rodzimy dąb jest bowiem odpowiednikiem nordyckiego świętego drzewa – kosmiczną axis mundi, Drzewem Życia. Jego najwyższe gałęzie wznosiły się do niebios, pień znajdował się w Jawii, czyli naszym świecie żywych, a korzenie sięgały Nawii, podziemnego królestwa zmarłych. Dąb symbolizował męską siłę i potęgę boga – tak jak lipa łączona była z mocą i mądrością bogini. Dla Słowian dębowe gaje były najświętszymi ośrodkami kultu i modłów, podobnie jak wśród druidów. Wiele kultur i religii nadawało dębom wyjątkowe znaczenie. Rzeczywiście, majestatyczny, ogromny i rozłożysty dąb wyraźnie odznacza się na tle pozostałych, mniejszych leśnych drzew. Jego rozmiary i długowieczność w sposób naturalny budzą nasz respekt i podziw. Dym z dębowych liści oczyszcza powietrze ze złych wpływów. Co prawda to z osiki sporządzano kołki na wampiry, ale za to trumny wisielców i topielców zamykano za pomocą dębowych palików, by nie powrócili zza grobu. Jak pisał Fisher: „Czarownice w Kaliskiem szkodziły niegdyś na zdrowiu w ten sposób, że suszone liście dębowe wtykały w ściany domu, mówiąc zaklęcie: »Jako te liście uschły, tak z całym domem niech schnie gospodarz i dzieci«. Czarownice jeździły też nie tylko na »łyse góry«, ale także na dębiny […]. Natomiast w ludowych opowieściach kieleckich liście dębowe przykładane na czoło i piersiach mają moc wskrzeszania człowieka”.
W ludowej medycynie dąb ma bardzo szerokie zastosowanie. Praktykuje się
kąpiele w korze dębu, pije się z niego wywary, robi się soki z młodych listków. Zapewne część z tych przepisów znają jeszcze wasze babki. Zachęcam do tego, abyście porozmawiały z nimi na temat dębów!
Dymnica pospolita (rutka polna) – stosowana w magii miłosnej. Sadzona w ogrodzie przez młodą dziewczynę, sprowadza do niej ukochanego. Jest to roślina trująca. Dziewanna (warkoczyki Matki Bożej) – ma mnóstwo czarodziejskich właściwości. Dodaje pewności siebie i wewnętrznej siły. W ludowych opowieściach czarownice dodają dziewannę do kotła, w którym przygotowują eliksiry. Zbierana w Noc Kupały jest potężnym talizmanem przynoszącym szczęście. Można też okadzić nią izby, by przepędzić z nich wszelkie zło. Kobiety stosowały ją w kosmetyce, a także kąpały w niej dzieci, by zdrowo się chowały. Dziewięćsił (strzygoń, strzygoniowe ziele) – okładanie się tym zielem chroni przed złymi czarami. Pomaga także dzieciom spać spokojnie. Istnieje wiele bajek i ludowych przypowieści związanych z dziewięćsiłem i Matką Boską. Zielarki zalecały picie go przeciw kolkom i bólom brzucha, a nawet jako środek zapobiegający chorobom zakaźnym. Dzięgiel leśny – proszkowano go jako dodatek do tabaki, by uchronić się przed chorobami. Noszony przy sobie stanowi tarczę przeciw złorzeczeniom i nieszczęściom. W różnych rejonach Polski uważano go za lekarstwo na ból zębów, bóle porodowe, a nawet choroby przenoszone drogą płciową. Dziurawiec (dzwonki Panny Marii, ziele świętojańskie) – służy jako ochrona przed dziwożonami i mamunami, demonami sprowadzającymi nieszczęście. Należy dziurawiec rozwiesić na belkach domu, w którym narodziło się dziecko, aby demony nie mogły go porwać. Kiedy wybierano się w dłuższą drogę, dziurawiec chronił przed złymi duchami i nocnymi strachami. Po dziurawiec w Noc Kupały czarownice miały latać na Łysą Górę, gdyż posiadał wtedy wyjątkowe właściwości magiczne. Nalewka z dziurawca jest dobra na ból brzucha. Działa uspokajająco i przeciwbólowo. Glistnik jaskółcze ziele – świeże liście przykładało się na rany. Sok wyciekający z łodygi pomaga usunąć niedoskonałości skóry. Działa
przeciwbólowo, a nalewki z niego mają działanie antynowotworowe. Jego nazwa pochodzi zaś od tego, iż leczono nim pasożyty przewodu pokarmowego. Niewłaściwe stosowanie może spowodować zatrucie. Groch – w grochowinach siedziały demony zwane babami grochowymi. Czarownice z kolei, czyli cioty, okładały się grochem i wiły na słomie, okropnie przy tym wrzeszcząc. Z drugiej strony groch mógł służyć jako środek przeciw czarom. W tradycji ludowej kapusta z grochem to jedna z potraw wigilijnych, co być może stanowi echo dawnych obchodów Szczodrych Godów, gdyż gotowany groch był bardzo istotnym składnikiem kuchni dawnych Słowian. Aby uchronić dziecko przed gorączką, matka wrzuca ziarna grochu do studni lub daje je czarnej żabie. O grochu traktowały też pieśni miłosne i obrzędowe. Gryka (poganka, hreczka) – od stuleci przyrządza się z niej różne rodzaje kaszy, a także mąkę służącą do wypieku wielu smakołyków. Używana była również do wróżenia związanego z pomyślnością i urodzajem, a także stosowana jako lekarstwo na biegunki, choroby wieku dziecięcego, na ropiejące rany. Jałowiec – był bardzo cenionym składnikiem oczyszczającego kadzidła ze względu na swoje właściwości, od których wywodzi się jego nazwa (wyjałowić = odkazić). Używano go także w celu obrony przed demonami i złymi duchami. Z kolei jego jagody świetnie pomagały na trawienie, zanim wymyślono krople żołądkowe. Należy uważać ze stosowaniem, gdyż przedawkowanie grozi zatruciem. Jarzębina – bardzo często służy jako biżuteria. Na pewno zdarzało wam się robić w szkole korale z jarzębiny. Dawniej dziewczęta powszechnie używały jej do dodania sobie urody. Jak pisał Fisher: „[…] dziewczęta używają korzenia jarzębiny do czarów miłosnych w celu wywołania wzajemności. […] W dzień Wniebowstąpienia czarownice przed wschodem słońca biegną nago do lasu i obrywają z jarzębiny wszystkie młode pędy, obiegają drzewo trzykrotnie i wracają do siebie, a gałązki chowają pod strzechą […]. Na Polesiu uważają za grzech rąbać jarzębinę, gdyż jest to kobieta zaklęta w drzewo”. Dodawało się ją także dawniej do korowaja weselnego. Jeśli chodzi o leczenie, bardzo często stosowano jarzębinę na ból zębów. Można też pić wywar z niej na hemoroidy. Jarzębinówka, czyli nalewka, odtruwa wątrobę i przeczyszcza. Jaskier (kurza głowa) – jest używany przez czarownice do wywoływania
okropnych, ropiejących ran na ciele osoby, której chcą zaszkodzić. Podobno jeśli przywiąże się jaskier czerwoną niteczką do ogolonej głowy, można wyleczyć lunatykowanie. Większość gatunków uważana jest za trujące, ich spożywanie jest niewskazane. Jeżyna – posiada szerokie zastosowanie w kuchni i medycynie ludowej. Istnieje także wiele przesądów na jej temat. Na przykład śpiącymi robaczkami, które znaleziono w owocach jeżyn, pocierano chore oczy albo kąpano w jeżynach suchotników. Niewątpliwie sok z jeżyn pomaga na przeziębienie, służy wzmacniająco i jest pełen witamin. Kamfora – ziele to posiada liczne magiczne właściwości. Można używać go do zaklęć związanych z zażegnywaniem konfliktów i łagodzeniem kłótni. Palenie kamfory oczyszcza powietrze, a olejek kamforowy używany jest podczas ceremonii religijnych. Kąkol (czarnucha) – w ludowych wierzeniach związany był z diabłem, co może oznaczać, że w czasach przedchrześcijańskich pełnił jakąś doniosłą rolę bądź łączono go z kultem jakiegoś konkretnego bóstwa. W wigilię Świętego Jana małe dzieci biegały z kąkolowymi pochodniami po polach, by przegonić zło i nieszczęście. Wiankami z kąkoli przystrajano także krowy. Kąkol miał być zbierany przez panny jako afrodyzjak, ale nie jest to sprawdzona informacja, gdyż to chwast silnie trujący. Koniczyna (łzy Matki Boskiej) – chyba każdy z nas słyszał o tym, że czterolistna koniczynka przynosi szczęście. Dlatego ten symbol, haftowany na chustkach i obrusach bądź malowany na domach jest wyjątkowo pomyślny. Ale „zwykła” koniczynka posiada również wiele magicznych właściwości. Noszona blisko ciała pomaga handlarzom przy kupnie i sprzedaży towaru. Stosuje się ją także w celach ochronnych przeciw czarom, „złemu oku”, a wplecenie do wianka koniczyny i zawieszenie go w izbie przynosi pomyślność i chroni dom przed katastrofami naturalnymi. Okłady z koniczny stosowano na rozmaite bóle, a nawet na leczenie garbu! Wspomaga układ nerwowy i łagodzi bóle miesiączkowe. Konopie – przede wszystkim wykonywano z nich sznury i tkaniny, a także tłoczono oleje. Słowianie narkotyzowali się poprzez rzucanie nasion konopi na rozżarzone węgle bądź palenie konopnych liści i kwiatów. Taniec w konopiach wykonywany przez gospodynie miał przynieść urodzaj. Wywarem z konopi
leczy się wiele chorób i dolegliwości, a jej niezwykłe właściwości doceniła współczesna medycyna i kosmetyka. Kopytnik – od dawna uważany za ziele o magicznych właściwościach. W Słowniku Fishera czytamy: „Na Śląsku stosuje się kopytnik także do czarów erotycznych. Dziewczęta zbierają kopytnik w czasie przybywającego księżyca i gotują go w nowym garnku glinianym, szczelnie zamkniętym, żeby para nie uchodziła. Podczas zbierania kopytnika mówią następującą formułkę: »Nawarzym se kopytnika, abym miała zalotnika«. Gdy szły na jakąś zabawę, wtedy skrapiały się odwarem kopytnika, by się komuś spodobać”. Wykazuje właściwości toksyczne. Kozłek lekarski (kozieł) – zebrany przed świtem miał przeciwdziałać klątwom. Leczy nadpobudliwość i nerwowość, ale pomaga także na skurcze żołądka oraz brak apetytu. Onegdaj używano go dla ułatwienia porodu. Lebiodka pospolita – ma bardzo szerokie zastosowanie w ziołolecznictwie. Młode kobiety używały jej jako afrodyzjaku dawanego swoim wybrankom, ale pomagała też przeciw klątwom i złym czarom. Jej odwar służy jako lekarstwo na duszności, a kąpiel w niej przeciwdziała rozmaitym chorobom. Leszczyna – z leszczynowych gałązek słowiańskie czarownice miały ciosać swoje różdżki. Ale każdy, kto własnoręcznie wykonał sobie różdżkę z leszczyny, mógł użyć jej do poszukiwania zakopanych w ziemi skarbów. Orzechy laskowe są, jak wiemy, wielkim przysmakiem i mają wiele prozdrowotnych właściwości, ale można także z nich wróżyć. Podobno dawno temu płanetnicy (demony będące uosobieniem burzy) zdradzili ludziom tajemnicę, że leszczyna chroni przed piorunami i gradobiciem. Fisher pisał: „[…] leszczyna jest symbolem płodności, dlatego posiada znaczenie także w erotyce ludowej. Wierzą, że w noc wigilijną o północy kwitnie leszczyna, ale tejże nocy kwiat jej opada i niknie. Gdyby która dziewczyna dostała tego kwiatu, to chłopcy będą za nią przepadać i którego zechce, dostanie za męża. Także chłopiec mający taki kwiat leszczyny dostanie za żonę dziewczynę, którą zechce”. Istnieje także wiele bardzo ciekawych opowieści ludowych o leszczynie. Jedna z nich mówi, że mieszka pod nią król węży. Czyżby chodziło o Żmija, jedno z wcieleń Welesa? Lipa – tak jak dęby związane były z Perunem i męskim aspektem bóstwa, tak lipy poświęcone były Bogini. Od setek lat uważano je za symbol kobiecości i delikatności. Ponieważ nasi przodkowie wierzyli, że lipami opiekuje się sama
Bogini, sadzono te drzewa na środku wioski, gdzie odbywały się dyskusje, schadzki, spotkania i spory. Dobrotliwa matka lipa spoglądała na mieszkańców z góry, uspokajając ich i łagodząc obyczaje. To pod nią często organizowano narady, tu też odbywał się sąd. W słowiańskich wierzeniach lipa łączyła się przede wszystkim z boginią Lelą. Wedle wiejskich przekazów, zmodyfikowanych później przez chrześcijaństwo, na lipowym drzewie miały ukazywać się ludziom postaci łagodnych, kobiecych, świetlistych zjaw, które wieszczyły bądź dawały jakieś porady i wskazówki.
Długo wierzono, że miejsce, gdzie dąb wyrasta obok lipy, jest święte, gdyż symbolizuje unię boga i bogini, ich zaślubiny, mistyczne połączenie. Później przy lipach stawiano kapliczki poświęcone Matce Boskiej. Z lipowego drewna wytwarzano kołyski – kolejny znak matczynej opieki nad dziećmi, ale również trumny, które zmarłym miały zapewnić spokojny sen.
Jeśli chodzi o właściwości prozdrowotne, szczególnie polecam ci zakosztowanie lipowego miodu. Dodawany do herbaty i deserów wzmacnia odporność, łagodzi obyczaje i uspokaja nerwy. Herbatka z kwiatów lipy pomaga na przeziębienie.
Lnica pospolita (lenek Matki Bożej) – ma rozmaite czarodziejskie właściwości znane na całym obszarze Słowiańszczyzny. Podczas budowy domu należy powkładać lnicę w szpary w celu zabezpieczenia gospodarstwa domowego przed wniknięciem przez otwory złej energii i nieszczęścia. Używana także jako środek nasenny dla dzieci, a jej liście, położone pod poduszką, sprowadzają miłe i przyjemne sny. Lulek czarny (szalej) – ludowa nazwa pochodzi stąd, że to silnie jadowite ziele wywołuje stan podobny do obłędu. Stąd przeświadczenie, że zbierany był przez czarownice w celu przygotowywania rozmaitych trucizn. Ale mogły go zbierać także panny, ponieważ przyozdobiona nim dziewczyna uchodziła wśród chłopców za piękność. Rośliny tej używano głównie do wypędzania z domu wszelkich robaków, karaluchów, moli, pcheł etc.
Łopian – posiada silne właściwości magiczne, odpędza złe moce. Jeśli wpleść go we włosy, zapobiega atakowi zmory. Jest to jeszcze jedno ziele zbierane w czasie Sobótki i służące do zatykania rozmaitych szpar w domostwie, aby nie dać do niego dostępu złym duchom i energiom. Korzeń łopianu ma właściwości oczyszczające, pomaga też w leczeniu chorób skóry, jak trądzik, łupież, łuszczyca. Liście łopianu można przykładać na rany. Malina – to owoc o szerokim zastosowaniu w medycynie ludowej. Stanowił składnik wielu potraw, deserów, soków. Używa się go po dziś dzień na przeziębienie, przeciwgorączkowo, przeciwkaszlowo. Mięta – dziś wiemy, że ma właściwości antybakteryjne i pomaga w walce z chorobami i wirusami. Od dawna zaś wiadomo, że magiczną mocą mięty jest jej działanie uspokajające. Pomaga też na dolegliwości układu pokarmowego. Płukanki z mięty są doskonałe dla zębów, ale też dla włosów! Kąpiel w mięcie sprawia, że czujemy się czysto i świeżo – dlatego jest doskonałym składnikiem mieszanki ziół do ablucji przedrytualnych. Listki tego niezwykłego zioła dodane do posolonej wody są doskonałym środkiem na oczyszczenie domu ze złych energii. Możesz położyć pobłogosławioną wodę z solą na ołtarzu i wrzucić do środka kilka listków mięty bądź kropli olejku miętowego, mówiąc przy tym: „Konsekruję was w imieniu Pani i Pana, abyście pomogły mi oczyścić moje domostwo ze wszelkich nieprzychylnych mocy i energii”, a następnie wziąć miseczkę w dłonie i obchodząc pokój zgodnie z ruchem wskazówek zegara, skropić delikatnie każdy z czterech rogów. Jeśli spytasz bliskie ci starsze osoby lub poszukasz przepisów w dawnych księgach, na pewno znajdziesz wiele recept na domowe wykorzystanie mięty w medycynie, kosmetyce, higienie i kuchni. Nawłoć pospolita (złota dziewica, postrzał) – jej ludowa nazwa wynika z właściwości dezynfekujących i przeciwzapalnych. Stąd od wieków używana była do opatrywania ran. Co ciekawe, była też jednym ze składników magicznego napoju podawanego wojownikom przed walką. Dziś możemy używać jej do wszelkich zaklęć związanych z odwagą, siłą, powodzeniem przedsięwzięcia. Wspomaga też trawienie, a przemywanie twarzy i szyi naparem z niej pomaga w leczeniu trądziku i upiększa skórę (być może stąd druga nazwa). Olsza – Słowianie uważali olszę za roślinę magiczną, która pomaga w kontakcie z zaświatami i odblokowuje czarodziejskie moce drzemiące w każdym z nas. Dawniej wkładano jej liście w strzechy podczas Sobótki, by chronić domostwo
przed złymi duchami. Dziś wiemy na pewno, że olsza pomaga na wątrobę, ma właściwości antybakteryjne, a nawet może pomóc w walce z nowotworami! Orlik – stosowany był jako uniwersalne antidotum na wszelkie choroby płuc, astmę, duszności etc. Działa moczopędnie i rozkurczowo. Korzeń orlika można nosić przy sobie w celu ochrony przed tymi, którzy źle nam życzą. Wierzono, że kwiat ten pomaga także zniwelować skutki czarów powodujących impotencję. Osika – jest to jedno z drzew, do którego odniesienia znajdziemy w mowie potocznej, na przykład w związku frazeologicznym drżeć jak osika. Istnieje wiele ludowych opowieści związanych z charakterystycznym drżeniem liści pod wpływem podmuchów wiatru. Pączki topoli zebrane wiosną działają prozdrowotnie, przeciwgorączkowo. Przykładanie zrobionego z nich odwaru na ranę przyspiesza jej gojenie. Mówiło się, że jeśli w dzień Bożego Narodzenia przyniesie się z lasu gałązkę osiki i zapali, przyjdzie do nas czarownica. Warto także pamiętać, że to właśnie osinowy kołek był bronią w walce z wąpierzami i upiorami. Ponadto, jak ustalił Fisher: „W formie łagodniejszej widzimy to w pow. Kartuzy, gdzie zmarłemu kładą na piersiach trzy krzyżyki z osiny, aby zmarły jako wieszczy nie powstał z mogiły i podczas snu nie ssał krwi swym krewnym, przyprawiając ich o śmierć. W Lubelskiem w celu ochrony przed upiorem kładziono go do trumny osikowej lub choćby z osikowym wiekiem. Praktyki takie stosuje się szczególnie do ludzi zmarłych nienaturalną śmiercią. W Chełmskiem przebija się samobójcy gardło kołkiem osikowym, aby dusza nie błądziła w ciele jako upiór i nie niepokoiła pozostałych przy życiu”. Oset – w Księdze Cieni inicjowanych wiccan można znaleźć odniesienia do ludowej wiary anglosaskiej, że czarownice są „lżejsze niż puch ostu” i dlatego mogą latać na miotłach. Wśród Słowian oset także był rośliną niezwykłą. Ze względu na swoje nieprzyjemne, ostre liście kojarzony z demonami i siłami nieprzychylnymi człowiekowi. Oset jako chwast pleniący się na polach uprawnych był wyjątkowo nielubiany przez chłopów. Powstało wiele opowieści na temat tego, skąd bierze się oset, a we wszystkich powtarza się motyw nieczystości, obecności sił diabelskich, stąd pewnie skojarzenie z czarownicami, które używać go miały do swoich eliksirów. Obecnie używany jest m.in. w celu złagodzenia kolek, herbatka z ostu zapobiega objawom choroby lokomocyjnej. Ostrzeń (psie języczki) – ta urocza, polna roślina posiada właściwości przeciwbólowe i przeciwgorączkowe. Także wokół niej narosło wiele ciekawych wierzeń ludowych. Moje ulubione podanie mówi, że ostrzeń
położony pod sercem małej żabki sprowadza do nas wszystkie okoliczne psy, które będą nam służyć. Z drugiej strony noszenie ostrzenia ze sobą podczas drogi ma ustrzec przed atakiem dzikich psów. Z ostrzenia robiono maści przyspieszające gojenie ran, a także pomocne przy leczeniu świerzbu i wrzodów. Paprocie – najbardziej kojarzą się z poszukiwaniem magicznego kwiatu podczas Nocy Kupały, zwyczajem, który przetrwał przez setki lat pod nazwą Nocy Świętojańskiej. Ten, kto znajdzie kwiat paproci, ma być do końca życia szczęśliwy, zdrowy i bogaty. Jeśli natomiast znajdzie go stara kobieta, zamienia się we wróżkę. Całkowicie prawdziwe liście paproci używane są do rytuałów miłosnych i ochronnych. Z kolei okłady z ubitych w moździerzu liści paproci mogą być pomoce przy bólach mięśni, a picie odwaru z niej – przy bólu głowy. Pieprzyca – dziś znana nam pod nazwą rzeżuchy, którą być może nieraz uprawiałyście i dodawałyście do kanapek. Od dawna wiadomo, że jest bardzo zdrowa, a to za sprawą mnóstwa witamin oraz innych substancji odżywczych. Pieprzycę często sieje się wiosną w okolicach Wielkanocy, symbolizuje bowiem siły witalne, życie i zdrowie. Ponieważ wspomaga trawienie, jest świetna jako składnik zaklęć związanych z utratą wagi. Pięciornik (pięć paluszków Matki Boskiej) – to ciekawe ziele w jednym rejonie Polski miało pomagać na niepłodność, w innym wykorzystywane było jako środek na poronienie. Jego magiczne właściwości polegały na tym, że noszony przy ciele sprawia, że wszystko nam się udaje. Warto więc wykorzystać go przy czarach na sukces. Dziś wiadomo na pewno, że pięciornik pomaga przy bolesnych miesiączkach, leczy biegunki i zatrucia pokarmowe, a płukanki z niego są świetne na chore gardło. Podbiał – stosowany do dziś na bóle gardła i choroby dróg oddechowych. Ma właściwości antybakteryjne i antynowotworowe. W magii działa ochronnie i oczyszczająco. Używa się go także do zaklęć miłosnych mających przywrócić namiętność długoletnim związkom. Pokrzywa – królowa ziół naszych babć, wykorzystywana nadal z powodzeniem w medycynie i kosmetologii. Doskonała dla zdrowia i urody. Od dawna okadzało się nią domy przeciw wszelkim widmom i strachom, a powieszona nad drzwiami chroniła domowników. Kobiety stosowały ją dla urody, płodności, przeciw wszelkim bólom. Małe dzieci okładano pokrzywami w celu
wzmocnienia ich zdrowia. Napar z pokrzywy przygotowywały kobiety swoim wybrankom jako afrodyzjak, dlatego dziś możemy wykorzystywać ją do zaklęć miłosnych. Możesz przygotować wybrankowi taki napar albo włożyć suszone liście pokrzywy pod poduszkę. Dziewczęta smarowały się płukankami z pokrzywy przeciw wągrom i wszelkim niedoskonałościom cery lub myły nimi włosy. Poziomka – te pyszne owoce od dawna były składnikami leczniczych herbatek przeciw przeziębieniu. Ponadto są kolejnym, po pokrzywie, afrodyzjakiem. Poprawiają jakość naszych miłosnych igraszek i odsuwają wstyd. Można używać ich także w rytuałach na płodność i zapewniających zdrową ciążę, przebiegającą bez komplikacji. Poza tym trzeba przede wszystkim je jeść – na zdrowie! Przywrotnik (nawrotek, grzmotnik) – jego nazwa miała pochodzić stąd, że przywraca utracone dziewictwo (sic!). Drugie, ludowe określenie nawiązuje do wierzeń, iż ziele to chroni dom przed piorunami. Jak czytamy u Fishera: „[Przywrotnik] w kąpieli łono ścieśnia, że nie rozeznać przedziewiczonych od prawych dziewic, nadto pomaga paniom niepłodnym, a piersi obwisłe jędrnymi czyni. Rzecz godna uwagi, że zielem tym w Krakowskiem także kadzi się pod krowami, aby im nazbyt zwisłe wymiona stężały”. Niezależnie od tego, co sądzimy o powyższych informacjach, dziś wiemy na pewno, że przywrotnik pomaga na obfite krwawienia miesiączkowe, działa przeciwgorączkowo, likwiduje bóle żołądka i jelit. Wygładza cerę, jest więc dobrym składnikiem kremów przeciwzmarszczkowych. Psianka słodkogórz – dawniej była stosowana na pasożyty i robaki. Wcierana w twarz poprawia wygląd cery, można także przygotować z niej płukanki do włosów. Udowodniono, że działa przeciwwirusowo i przeciwzapalnie. Pomaga przy bólach zębów oraz rozmaitych opuchliznach. Oprócz działania leczniczego wykazuje też działanie trujące. Nie jest obecnie stosowana. Rojnik – znany był przede wszystkim jako roślina chroniąca przed piorunami. Dziś bardzo często zobaczyć go można na ogrodowych skalniakach, kiedyś zaś sadzono go na dachach, by zapobiegać nieprzychylnym zaklęciom. Wyciąg z jego liści ma lecznicze właściwości. Używa się go przy zapaleniach gardła, przykłada też do ropiejących ran i wrzodów. Nalewkę z kwiatów rojnika pito na choroby oczu.
Rozchodnik (tłusty mąż) – wpleciony do wianka postawionego przy kołysce noworodka chroni go przed demonami. Wróżono z niego także o losach swej wybranki lub wybranka. Sporządzano z rozchodnika lekarstwa na wrzody. Działa jako lekarstwo na nadciśnienie, jednak w większych dawkach jest trujący. Rukiew wodna – dziś przeżywa renesans w ziołolecznictwie, a ze względu na właściwości antynowotworowe ogłoszono ją polskim super food. Nasze babki i dziadowie wiedzieli to jednak od dawna, używając jej przeciw starzeniu, na problemy żołądkowe, bóle wątroby, problemy z gardłem i w wielu innych dolegliwościach. Jest też doskonałym składnikiem diet odchudzających. W magii miłosnej działa jak afrodyzjak. Rumianek – któż z nas nie pił herbatki z rumianku w czasie uporczywych bóli brzucha lub nie przykładał go sobie na podrażnione oczy? To magiczne ziele posiada mnóstwo leczniczych właściwości, dlatego od dawna stosowane jest w medycynie ludowej. Wśród jego najważniejszych właściwości należy wymienić działanie przeciwzapalne, przeciwbakteryjne, przeciwbólowe, przeciwdepresyjne, regenerujące, przeciwinfekcyjne, upiększające… Rumianek ma naprawdę szerokie zastosowanie. A w magii? Przyciąga miłość i pieniądze, uaktywnia naszą energię erotyczną, używany do kąpieli sprawia, że nikt nie będzie mógł się nam oprzeć. Czyż nie są to wystarczające powody, aby zasadzić rumianek w swoim ogródku? Sasanka (czarne ziele) – od dawna wierzono, że leczy impotencję. Ma właściwości antybakteryjne i pomaga w walce z grzybicą, ale jest też składnikiem herbatek uspokajających. W magii przypisuje się sasance działanie ochronne. Dawniej wszywano ją do poduszek dzieci cierpiących z powodu koszmarów. Sosna – Słowianie uważali sosnę za symbol męstwa i siły. Niektóre gaje sosnowe były miejscami świętymi, do których nie wolno było wchodzić za cenę obrazy bogów. Boruta, zanim stał się sprośnym diabłem, był rogatym opiekunem borów i lasów, mieszkającym właśnie pod sosną. Drewno sosnowe było cennym surowcem wykorzystywanym do wyrobu mebli, sprzętów, łodzi. Kadzidło z żywicy sosnowej ma niesamowite właściwości magiczne i zaleca się je palić w czasie najważniejszych obrzędów religijnych, gdyż jego zapach jest szczególnie miły bogom. Pączki sosny używane są po dziś dzień do produkcji syropów, ponieważ wykazują działanie wykrztuśne. Olejek sosnowy jest
doskonały do inhalacji. Korę sosnową znamy przede wszystkim ze sklepów ogrodniczych, ale zawiera ona silne antyoksydanty, dlatego jest doskonałym środkiem prozdrowotnym. Szyszka sosny noszona w torebce przyciągnie do nas szczęście i powodzenie. Szakłak – to krzew od dawna znany ludowej medycynie jako lekarstwo na bolesne miesiączki. Uważaj jednak, bo w niarze szakłak jest trujący. Jego gałązka powieszona nad drzwiami chroni domowników. Pomaga także podczas zaklęć mających zniwelować negatywne skutki klątw i uroków rzuconych na nas. Szczaw – kolejna roślina obwołana współcześnie mianem super food. Znalazła szerokie zastosowanie w kuchni (zupa szczawiowa!), ale też w medycynie ludowej, ze względu na bogactwo witaminy C. Zawiera także przeciwutleniacze i substancje pomocne w walce z kaszlem i katarem, dlatego zaleca się go na przeziębienie. Świetlik łąkowy – przydatny w chorobach wzroku. Maść z ziela świetlika pomaga odpocząć zmęczonym oczom, leczy zapalenie spojówek oraz zmniejsza zaczerwienienia i obrzęki. Z kolei pity w celach magicznych pomaga nam otworzyć „trzecie oko”, zwracać większą uwagę na subtelne zmiany energii wokół nas, widzieć i czuć więcej. Tatarak zwyczajny (ziele tatarskie) – dawniej wierzono, że Tatarzy, który przynieśli tatarak na ziemie polskie, używali go w celu wzbudzenia „żądz cielesnych”, ponieważ jest dobry na potencję. Ponadto kłącza tataraku usprawniają pracę jelit, a tonik wykonany z nich jest doskonały dla skóry. W magii tatarak przynosi szczęście i bogactwo. Istnieją też legendy mówiące, że czarownice dodawały go do swych mikstur. Olejek z tataraku jest bardzo aromatyczny i może być stosowany do sensualnego masażu. Ukwap dwupienny (bogatka) – noszony przy sobie przynosić miał bogactwo i szczęście. Dziewczęta zbierały pędy ukwapu także do eliksirów miłosnych. Pod nazwą „kocie łapki” pity był na Kujawach jako lekarstwo na ból brzucha. Wspomoże twoją wątrobę i układ trawienny, działa też moczopędnie i uspokajająco. Ze względu na silne działanie należy go stosować bardzo ostrożnie – nie podawać dzieciom poniżej 6. roku życia oraz kobietom w ciąży i karmiącym.
Werbena pospolita (ziele rozpustne, chuć) – uważa się, że stosowano ją jako afrodyzjak w celu wywołania namiętności i pożądania. Wierzono także, że wywar z niej poprawia humor i sprowadza wesołość. Staropolscy zielarze pisali w księgach, że „czarownice i wróżki gusła nią rozmaite czynili”. Ten, kogo poczęstowaliśmy sokiem z werbeny, nie mógł nam niczego odmówić. Herbatka z werbeny pomaga natomiast przy przeziębieniu. Wierzono także, że werbena chroni przed upiorami i demonami. Widłak (morzybab, swarzybaba) – jego ludowa nazwa wiązała się z tym, iż od wieków leczono nim kobiece dolegliwości. Z kolei swarzybabą nazywano tę roślinę z powodu przekonania, iż sprowadza kłótnie i niezgodę między domowników, a z małżonki czyni swarliwą zołzę. Jeśli czarownica chciała doprowadzić do zwaśnienia swych wrogów, ukrywała w ich izbie gałązkę widłaku. W lecznictwie ludowym nalewka z widłaku leczyła bóle brzucha, ale mogła też spowodować poronienie przy niechcianej ciąży. Barwiono nim pisanki na żółto. Wiosnówka (głodek, nędza) – na przykre miano zasłużyła sobie tym, że pojawienie się jej wróży nieurodzaj. Można sporządzić z niej herbatę pomocną w czasie bóli brzucha. Ma działanie odtruwające i chroni wątrobę. Wiśnia – oprócz szerokiego zastosowania w kuchni wiśnia była drzewem otoczonym powszechnym szacunkiem, gdyż dawała pokarm. Dziewczęta wróżyły sobie z jej kwitnących gałązek. O tym obyczaju można przeczytać m.in. we wspomnianych przeze mnie wcześniej Chłopach Reymonta. Wiśnia jest także bohaterką wielu ludowych przyśpiewek. W magii jest to drzewo wiązane z czarami na płodność, urodę, kobiecość i miłość. Wrzos – lecznicze właściwości wrzosu znane są ludzkości od dawna. Nazywano go kwiatem bogini. Można używać go do przedrytualnych, relaksacyjnych kąpieli. Zaleca się wykorzystanie go do zaklęć ochronnych i łagodzących konflikty. Dawniej wierzono, że czarownice zbierały wrzos, by leczyć nim choroby. Dodawano także wrzosu do piwa i ciasta, by wzmocnić ich smak. Jego kwiaty służą także do produkcji olejków eterycznych, pomocnych w magii miłosnej. Zimowit – chociaż w większej dawce jest trujący, odpowiednio przygotowany ma działanie przeciwreumatyczne i przeciwnowotworowe. Dziś stosuje się go nawet w walce z boreliozą. Dawniej wierzono, że noszenie go przy sobie
uchroni nas przed rozmaitymi bólami. Żarnowiec miotlasty – związki zawarte w jego żółtych kwiatach pomagają osobom chorym na serce (arytmię) i choroby naczyniowe. Czarownice ponoć robiły z niego miotły, których witki miały lepsze właściwości niż witki brzozowe. Żarnowiec położony przy kołysce chronił dziecko od mamuny. Okadzano nim także pomieszczenia w celu wypędzenia chorób. Żarnowiec używany jest do dziś w magii ochronnej.
Magia Słowian
Naszych przodków cechowało myślenie magiczne, podobnie jak wszystkie pierwotne społeczności żyjące na Ziemi. Do dziś zachowało się ono na wsiach, gdzie wykonywane przez szeptuchy zaklinania i rytuały niekiedy trwają przez setki lat w niezmienionej formie. Ale wcale nie trzeba być szeptuchą, by zauważyć proste czynności, jakie my, będąc Słowianami, przechowujemy po dziś dzień w zbiorowej pamięci. Dla niektórych to bezmyślnie powtarzane schematy i gesty, dla innych zabobony (bardzo nie lubię tego słowa!), ale faktem jest, że są to czynności magiczne. Zostały kiedyś stworzone i czynione w pewnych celach: na przykład odpędzających zło (pukanie w niemalowane, spluwanie przez ramię), ochronnych i przyciągających szczęście (obdarowywanie kogoś biżuterią w kształcie podkowy lub koniczyny), zapobiegających nieszczęściu (witanie się już po przekroczeniu progu) etc. Ale nasi przodkowie, oprócz setek takich prostych czynności wykonywanych na co dzień, mieli także bardziej skomplikowane sposoby czynienia magii lub wróżenia. Wciąż jednak była to magia ludowa, nie ceremonialna. Słowiańskie czarownice nie dysponowały misternie zdobionymi narzędziami, nie rysowały na ziemi siedmiu kręgów i skomplikowanych symboli, recytując wiele imion bóstw i posłańców, jak czyni się to na przykład w niektórych zachodnich systemach ezoterycznych. To była magia spod wiejskiej strzechy, przaśna, swojska i prosta. Oczywiście niektóre zaklęcia wymagały nieco przygotowań i poświęcenia, na przykład szukania konkretnego ziela całkowicie nago, przy świetle księżyca. Magię tę można było jednak czynić osobiście, a wszystkie potrzebne do niej ingredienty niewątpliwie znalazły się w każdym domu lub okolicy.
Zaklęcia, które tu zgromadziłam, mają bardzo stary rodowód, dlatego nie bądź zaskoczona, gdy potrzebnymi do nich składnikami będzie krecie serce lub ręka wisielca! Niektóre sięgają jeszcze czasów pogańskich, inne wywodzą się z wiedzy ludowej, ale tam przechowywane były w zbiorowej świadomości przez setki lat. Możesz zapisać je w swojej Księdze Zaklęć i stopniowo uzupełnić
o takie, które sama otrzymasz od znajomych kobiet. Pytaj babć, ciotek, rodziny, która mieszka na wsi, sąsiadek. Nie przejmuj się, jeśli niektóre inkantacje używane w zaklęciu związane są ze świętymi lub Matką Boską. Pamiętaj, że uległy one przeinaczeniom, gdy zostaliśmy schrystianizowani, ale ludowa wyobraźnia zawsze widziała w chrześcijańskich postaciach bardziej kontynuację rodzimych bóstw opiekuńczych niż dalekich przybyszów z innego kręgu kulturowego.
Zanim przejdziemy do konkretnych zaklęć, chciałabym poświęcić jeszcze odrobinę twojego czasu na krótkie wyjaśnienie, jak wyglądała magia naszych przodków. Obejmowała ona różne zachowania i czynności, które należało wykonać w konkretnym celu. Mimo że używano przedmiotów codziennego użytku, trzeba było nadać im niejako nowe – magiczne – znaczenie i funkcje. Bez tego nóż pozostawał tylko nożem, a miotła tylko miotłą. Nasze prababki wiedziały, że to nie narzędzia dysponują mocą, tylko nasze umysły.
Magiczne czynności naszych przodków:
Hałasowanie. Odstraszanie złych demonów bądź chorób, bóli i rozmaitych niedomagań hałasem to bardzo stary sposób, praktykowany nie tylko przez naszych przodków, ale też wiele ludów świata. Używano do tego fujarek, bębnów, grzechotek i dzwoneczków. O magicznym znaczeniu tych instrumentów przeczytasz w podrozdziale Przedmioty mocy, poświęconym narzędziom słowiańskiej czarownicy. Wymiatanie. Wymiatano z chat za pomocą mioteł, gałązek, różnego rodzaju wiechciów. Symbolizowało to oczyszczenie przestrzeni oraz wygonienie wszelkiego zła z ludzkich domostw. Omiatano także ludzi, jak gdyby strzepując z nich niewidzialny, astralny kurz, który wiązano z chorobami. Dotykanie. Za pomocą dotknięcia konkretnej części ciała uzdrawiającymi dłońmi lub przedmiotami można było pokonać chorobę lub pobłogosławić. Dotyk związany był także z miejscami, zwierzętami, roślinami, rzeczami. Dotykając jednym obiektem drugiego, niejako przenoszono na siebie ich
właściwości. Okadzanie. Okadzanie było jedną z najważniejszych magicznych czynności polskiej wsi. Zgromadzono ogromną wiedzę na temat właściwości ziół. Współczesne badania tylko potwierdziły to, co nasi praojcowie wiedzieli wieki temu, korzystając z magicznych i leczniczych właściwości roślin. Na przykład okadzanie jałowcem miało silne właściwości antyseptyczne z powodu bakteriobójczych związków w nim zawartych. Zdobienie. W określonych porach roku ozdabiano domy rozmaitymi ziołami w celach zapewnienia ochrony i przyciągnięcia dobrobytu. Wytwarzano także rozmaite ozdoby z brązu, bursztynu, w rzadkich przypadkach także z metali szlachetnych. Charakterystyczna kabłączka skroniowa była typową biżuterią Słowianki. Noszone ozdoby miały przede wszystkim funkcję amuletów i talizmanów. Współcześnie radiestezja bada archeologiczne znaleziska z terenów zamieszkanych przez naszych przodków i potwierdza ich silne promieniowanie. Spożywanie, wypijanie. Jednym ze skuteczniejszych środków na realizację wybranego celu było sporządzenie magicznego eliksiru, który należało wypić samemu bądź dać do wypicia wybranej osobie. Były to różnego rodzaju napary, wywary, odwary, maceraty z ziół albo innych substancji. Miały właściwości lecznicze, ale mogły też stanowić niebezpieczeństwo. Sprawiały, że ktoś mógł się w nas zakochać albo nieuleczalnie zachorować. Pomagały – albo szkodziły. Recept na takie antidota lub trucizny jest w magii ludowej naprawdę sporo. Mówienie, śpiewanie, inkantowanie. Język ma moc kształtowania rzeczywistości. Czy słyszałaś kiedyś sentencję: „Granice mojego języka są granicami mojego świata”? To twierdzenie językoznawców, którzy przez wiele lat badali rdzenne plemiona Ameryki Północnej i Południowej. Okazało się, że jeśli na jakąś rzecz lub czynność nie istnieje słowo w naszym języku, często po prostu tego… nie zauważamy. Nazywanie pozwala uporządkować rzeczywistość. Magiczna funkcja języka nadaje pewnym sentencjom moc sprawczą. Takim zdaniem jest na przykład: „Ogłaszam was mężem i żoną”. Od tego momentu, za pomocą formuły językowej, jakiś stan ulega zmianie. Podobnie działa język w magii – chociaż to nasz umysł jest siedliskiem mocy, słowa są niejako jej katalizatorem, przekaźnikiem. Ponadto formuła afirmacyjna pozwala na dokładne przekonanie się, czego
tak naprawdę pragniemy. Kiedy piszemy na kartce swoje życzenie i wypowiadamy je na głos w magicznym kręgu, musimy mocno się zastanowić, co tak naprawdę chcemy osiągnąć. Intencje i afirmacje pozwalają na poznanie naszej Prawdziwej Woli. Poszczenie. Jednym ze sposobów na osiągnięcie magicznego transu lub zapewnienie sobie przychylności bóstw lub duchów było okresowe powstrzymywanie się od jedzenia i picia: czy to określonych pokarmów, czy w ogóle poprzez głodówkę. Niekiedy magiczne zalecenia mówiły, by wykonywać czary rankiem na czczo lub o określonej godzinie, po jednym, trzech lub siedmiu dniach postu. Takie powstrzymywanie się od jedzenia związane było także z określonymi świętami. Według historyków nasi przodkowie pościli z różnych okazji około 200 razy do roku. Wygląda na to, że okazji było dużo więcej niż dzisiaj. Spalanie. Przedmiot wyrażający niechciane zjawisko, chorobę, a nawet znienawidzoną osobę można było spalić. Ogień był bardzo ważnym żywiołem dla Słowian. Uważano, że jest inteligentnym bytem, który może podejmować świadome działania. Do pewnego stopnia zgadza się to z przekazem czarownic. Współcześni wiccanie zaklinają ogień, zwracając się do niego słowami „płomienna istoto”, co wskazuje na istnienie osobowości. Ogień był także towarzyszem człowieka niemalże w każdej dziedzinie życia, gwarantem przetrwania oraz magicznym łącznikiem pomiędzy Jawią, Prawią i Nawią. To poprzez niego ofiarowywaliśmy bogom żertwę. Logiczna więc wydaje się wiara, że to, co spalone w ogniu, stopniowo odchodziło z naszego życia, niszczało, zmieniało się w popiół, który na koniec rozwieje wiatr. Oczyszczającą mocą ognia i ciepła spalano choroby, klątwy, nieszczęścia. Topienie, używanie wody. Podobną mocą jak ogień dysponowały też wody. Można było wrzucić w wartki strumień przedmiot, który wyrażał coś (kogoś), czego (kogo) chcemy się pozbyć. Sama woda miała także symbolikę oczyszczającą. Wierzono w jej mistyczną moc. Topienie jako sposób na pozbycie się odnajdujemy na przykład w wiosennym pożegnaniu Marzanny. Zakopywanie, używanie ziemi. Żywioł ziemi także znalazł szerokie zastosowanie w magii. Po pierwsze, to właśnie z niego pochodziły wszystkie rośliny i zioła obdarzone cudownymi właściwościami, po drugie, można było szukać specjalnych artefaktów, które posiadły moc ziemi: kamieni
czarownic (płaskich kamyków z dziurką w środku), bursztynów, kruszców szlachetnych. Samo zakopywanie mogło być pojmowane dwojako: z jednej strony jako pogrzebanie niechcianego, z drugiej jako czar płodności, wzrostu, urodzaju. Ziemia, tak jak bogowie, była w magii związana zarówno z życiem, jak i śmiercią. Wykorzystanie powietrza. Z powietrzem związane były rozmaite zachowania magiczne i rytualne. Dmuchano na osoby chore, okadzano je, wachlowano. Rytualny taniec lub bieganie po otwartych polach i podskakiwanie, by zaklinać urodzaj, to także magia żywiołu powietrza. W przestworzach latało również wiele słowiańskich demonów, których należało się wystrzegać. Podobieństwa i konotacje (magia sympatyczna). Wiele zaklęć polegało na łączeniu właściwości danego przedmiotu lub jego wyglądu ze stanem, który chciano osiągnąć, bądź organem, który należało wyleczyć. I tak spożywanie serca miało wzbudzać miłość, podawanie koniom ugotowanych nietoperzy miało sprawić, że będą szybkie i rącze, zjadanie silnych zwierząt przysparzało wojownikom sił etc. Zasada ta obowiązywała także w odwrotną stronę: przykładowo ciężarnym nie wolno było dawać potrawki z zająca, gdyż dziecko mogłoby urodzić się tchórzliwe, płochliwe, mieć wyłupiaste oczy. Nie można było zjadać mięsa zwierząt pogryzionego przez wilki, by na ciele niemowlęcia nie pojawiły się szramy. Szczególnie dużo magicznych tabu związanych z jedzeniem obowiązywało właśnie w wyjątkowych stanach, jak ciąża, albo z powodu wyjątkowych okazji. Ziołolecznictwo z kolei opierało się na tym, że dolegliwości leczono roślinami, które kształtem przypomniały daną część ciała, potrzebującą pomocy.
Czary słowiańskich wiedźm
Zaklęcia miłosne
Zaklęcia miłosne, które praktykuje rozsądna wiedźma, zawsze powinny być poprzedzone refleksją związaną z Wiccańską Poradą: „Czyń, co chcesz, jeśli nie krzywdzisz tym nikogo”. W odniesieniu do magii związanej z uczuciami można rozumieć taką wskazówkę dwojako: po pierwsze, aby nigdy nie zmuszać do miłości wbrew czyjejś wolnej woli. Po drugie, aby wykorzystać magię do znalezienia idealnego partnera zamiast tego konkretnego, który w danym momencie wydaje nam się odpowiedni. Ten moment przeminie, za chwilę stanie się przeszłością. Jeśli działasz w zgodzie ze swoją Prawdziwą Wolą, zaklęcie przyciągnie właśnie tego wybranka, na którym ci zależało. Być może intuicyjnie odczułaś, że jesteście sobie przeznaczeni – i chcesz, by magia pomogła ci szybciej przełamać lody. Być może jednak wskutek zaklęcia pojawi się w twoim życiu zupełnie nowa osoba i ze zdziwieniem odkryjesz, że jest dla ciebie idealna. Wsłuchaj się w siebie. Nie pozwól, by twój osąd był zmącony, nie działaj pod wpływem chwili, zauroczenia, kaprysu. Nigdy też nie rozbijaj związków! Jeśli osoba, którą prawdziwie kochasz, jest aktualnie uwikłana w skomplikowany związek, raczej rzuć zaklęcie na to, aby obie strony poznały swoją Prawdziwą Wolę, a nie na to, aby się rozstały. Bądź także rozsądna podczas rzucania zaklęć związanych z zapraszaniem miłości do swojego życia: precyzyjnie skonstruuj intencję, na której ci zależy. Miłość może przyjść do ciebie w różny sposób. A co, jeśli okaże się, że zachorujesz i trzeba będzie się tobą opiekować? Wtedy dostaniesz miłość, o którą prosiłaś – ale nie dostaniesz jej w sposób, jaki miałaś na myśli. Precyzja w magii jest kluczem do sukcesu. Precyzja językowa, precyzja techniczna i precyzja wizualizacyjna. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, idealny partner pojawi się na twojej drodze szybciej, niż myślisz.
Ciekawostka historyczna: słowiańskie czary miłosne z przeszłości nie znały
takich obostrzeń, ale nie sądzę, by kończyło się to dobrze dla obu stron. Aby usidlić ukochanego, dziewczęta wiązały razem obcięte pasma włosów i wstążki, ukradkiem zabierały chłopcom strzępki ubrań, przygotowywały im specjalne napary z ziół, motały laleczki, a nawet używały magii krwi!
Miłość zaklęta w świecy
(dotyczy związku, w którym już jesteś, a namiętność trochę wygasła)
Rozpuść w garnku lub kąpieli wodnej wosk pszczeli (kupisz go w sklepie pszczelarskim) i wrzuć do środka włosy i paznokcie ukochanego, pokruszony lubczyk, płatki róż i kwiatuszki ruty. Następnie wylej wosk do formy lub szklanego słoiczka i włóż knot. Odstaw do ostudzenia. Pal świecę za każdym razem, gdy będziesz widzieć się z ukochaną osobą (na przykład na randce, na schadzce). Jeśli jesteś w stałym związku i pragniesz przywrócić namiętność, postaw świecę przy łóżku w sypialni.
Perfumy z kopytnika (na podryw)
W czasie rosnącego księżyca zbierz ziele kopytnika pospolitego, którego listki przypominają kształtem serce. Następnie zrób z niego odwar, mówiąc przy tym: „Nawarzym se kopytnika, abym miała zalotnika”. Przygotowanym płynem spryskaj ciało przed wyjściem w miejsce, gdzie planujesz kogoś poznać, poderwać. Możesz też dodać kilka kropli tego odwaru do swoich normalnych perfum, których używasz na co dzień.
Na stałość partnera (zapobiega zdradom)
Zerwij świeże ziele lubczyku i przygotuj z niego napar, mówiąc przy tym: „Wypijże to ziele, wypijże, niebożę! Uno przy kochaniu wiele dopomoże. Byś mnie nie opuścił, do inszych nie chodził, żebyś mnie nie zwodził!”. Następnie podaj do wypicia ukochanemu.
Na przyciągnięcie miłości do życia
Przygotuj trzy wstążki w kolorach zielonym, czerwonym i białym oraz gałąź jabłonki i czerwoną świecę. Spleć ze sobą wstążki, tworząc warkoczyk. Podczas zaplatania intensywnie myśl o tym, że zapraszasz miłość do swojego życia, że pragniesz poznać kogoś, z kim stworzysz szczęśliwy związek. Uważaj na pułapkę: nie myśl o konkretnej osobie, ale raczej o uczuciu wszechogarniającej cię miłości, szczęścia, bezpieczeństwa, błogości i spełnienia. Gdy skończysz zaplatać, zabezpiecz warkoczyk z dwóch stron czerwonym woskiem. Następnie za pomocą wosku przyklej warkoczyk do gałązki jabłoni, którą powiesisz nad łóżkiem lub wejściowymi drzwiami.
Zapraszanie miłości
W piątek lub podczas pełni ustaw na swoim ołtarzu figurkę Mokoszy. Oczyść przestrzeń, po czym usiądź lub stań wygodnie przed ołtarzem, zapal czerwoną świecę i powiedz: „Matko Mokoszo, ześlij mi moją drugą połowę!”. Teraz weź dwie połówki przekrojonego wcześniej jabłka, złącz je ze sobą i zwiąż czerwoną wstążką. Połóż jabłko na ołtarzu na dwie godziny, po czym dodaj je do swojego ulubionego deseru. Jedząc, intensywnie myśl o tym, że wypełnia cię błogosławieństwo Bogini, które pomoże ci być bardziej pewną siebie, kobiecą, otwartą, piękną. Wyobraź sobie, że sama Mokosz położyła dłoń na tym jabłku i pobłogosławiła je, a teraz wchłoniesz całe to błogosławieństwo w siebie. Zasili twoje ciało i twoją duszę.
Zaklęcia związane ze zdrowiem
Drzewne oczyszczenie
Jeśli pragniesz pozbyć się choroby, odnajdź w lesie jedno drzewo rozszczepione na dwa pnie i przejdź kilkukrotnie pomiędzy nimi. Powtarzaj przy tym: „Święte drzewo, silne, potężne drzewo, zabierz ode mnie chorobę, odejmij ją i wyślij do ziemi, niech spocznie w ziemi i nie szkodzi nikomu. Pomóż mi, drzewo!”. Praktykę tę najczęściej wykonywano z dębami.
Jałowiec na wypędzenie choroby
Jeśli pragniesz wypędzić chorobę z siebie lub kogoś bliskiego, każ mu przejść po dnie długiego, np. przydrożnego rowu, trzymając w dłoniach tlącą się gałązkę jałowca. Po wyjściu z rowu wyrecytuj formułę: „Teraz ja idę w górę, a ty pozostań w dole, chorobo, pozostań w ziemi i już nigdy więcej mnie nie nawiedzaj!”.
Wylizywanie strachu
Wśród Serbów i Bułgarów znana jest praktyka zlizywania z małych dzieci nocnych lęków. Należy polizać twarz dziecka, mówiąc przy tym: „Zlizuję z ciebie lęk”. Wydaje się, że to odpowiednik naszego pocierania buzi wystraszonego dziecka za pomocą ściereczki, tetrowej pieluszki lub gałganka.
Łatwy poród
Jeśli zbliża się termin twojego porodu, przejdź kilkukrotnie przez dużą obręcz z beczki, hula-hoop lub po prostu okrąg narysowany na ziemi, mówiąc przy tym: „Niech moje łono otworzy się, niech rozewrze się szeroko, abym łatwo, szybko i bez bólu urodziła zdrowe dziecię!”.
Wypędzanie zła hałasem
Jeśli czujesz, że do twojego życia zakradły się złe energie i demony, które objawiają się na przykład nałogami, natrętnymi myślami, nieszczęściem, możesz przegonić je hałasem. Zacznij głośno wygrywać na swoich magicznych instrumentach, piszczeć, walić w bęben, wydawać okrzyki zwrócone do złych mocy, na przykład: „Won!”, „Sio mi stąd!” etc. Warto także strzelić kilka razy biczem (takim samym, jakiego używają czarownice) w powietrzu.
Wycinanie choroby
Ulep z gliny lalkę, której doczepisz swoje włosy i paznokcie (lub osoby, którą chcesz uleczyć). Następnie dolep do niej dodatkowe kulki z gliny, symbolizujące choroby. Jeśli ktoś na przykład ma problemy z układem pokarmowym, kulkę taką przyklej do brzucha laleczki. Następnie weź swój nóż rytualny i wycinaj niepotrzebne, chore fragmenty, mówiąc: „Nożyku, magiczny sztyleciku, wytnij wszystko to, co złe, swoim ostrzem wspomóż mnie. Teraz jestem zdrowa, zupełnie jak nowa!”.
Uderzanie rózgą, różdżką
Okładaj zdecydowanymi ruchami (nie za mocno i nie nazbyt delikatnie) chore miejsca na swoim ciele lub tego, kto prosi cię o pomoc. Mów przy tym: „Wypędzam cię z tego ciała, chorobo, wypędzam cię z tego ciała, smutku, wypędzam cię z tego ciała, nałogu!”.
Toczenie jaja
Toczenie jajem po ciele chorego to bardzo stara praktyka magiczna, często wykonywana przez szeptuchy. Poprzez toczenie jaja choroba zostaje w nim zamknięta, opuszczając ciało człowieka. Po wszystkim jajko należy zakopać na cmentarzu lub na rozstajach dróg.
Pinezki zemsty
Jeśli ktoś wyrządził ci krzywdę i pragniesz się na nim zemścić, rzuć pod jego nogi pinezkę. Kiedy ją przekroczy, magicznie wyda na siebie wyrok. W najbliższych dniach ktoś wbije danej osobie przysłowiową „szpilę”.
Zaklęcia związane z bogactwem, dobrobytem
Kąpiel bogacza
Przygotuj ciepłą kąpiel, do której wrzucisz bazylię, cynamon, sproszkowane żołędzie dębu, gorczycę, koniczynę i lebiodę. Włóż do wanny także kilka monet. Następnie, biorąc kąpiel, miej w myśli intencję, że chcesz wpaść na pomysł lukratywnego biznesu. Medytuj nad tym w wannie.
Świece na pieniądze
Zapal zieloną świecę, mówiąc przy tym: „Pieniążki, pieniążki, przybądźcie do mnie, nie krzywdząc nikogo, nie odbierając nikomu, pragnę mieć więcej pieniędzy!”. Następnie pozwól, by świeca się dopaliła, jej ogarek zetrzyj na tarce i otrzymane wiórki połącz z pokruszonymi liśćmi mięty i bazylii, wsyp do lnianego woreczka z wyszytym symbolem dobrobytu i noś w torebce.
Czar Welesa na bogactwo
Na swoim ołtarzu rytualnym przygotuj wizerunek Welesa, ustawiony w centralnym miejscu. Następnie rozpal święty ogień i wrzuć do niego kawałek wołowej kości i mak. Usiądź przed ołtarzem i przystąp do wykonywania słoja bogactwa: do szklanego naczynia wrzuć pieniążki i banknoty, liście mięty, kwiat słonecznika, żołędzie, dodaj kilka kropli olejku brzozowego, pietruszkę, pokrzywę, werbenę i tatarak. Zakręć słoik i zabezpiecz go zielonym woskiem. Mów przy tym: „Welesie, potężny władco Nawii! Ty dajesz ludziom bogactwa i dobra materialne. Oto moja ofiara dla ciebie. Pomóż mi w zdobyciu pieniędzy!”.
Butelka szeptuchy
Pomyśl, czego pragniesz, i wybierz jedną rzecz – na przykład znalezienie lepiej płatnej pracy. Teraz włóż do szklanej butelki zebrane przez siebie przedmioty symbolizujące twoje życzenie. Możesz wrzucić kilka rzeczy, pod warunkiem że przez cały czas związane są z jedną kwestią. Następnie napisz na kartce swoje życzenie, zwiń ją i wrzuć do butelki. Teraz spluń do środka i powiedz: „Obdarzam cię życiem!”. Zapieczętuj butlę czerwonym woskiem i postaw pod łóżkiem. Gdy twoje życzenie się spełni, zakop butelkę. Nie otwieraj jej.
Supeł dobrobytu
Weź zielony sznur z naturalnego materiału o długości trzech metrów. Usiądź w naturalnie zrobionym kręgu, na przykład na polance, i zacznij wiązać supły na sznurze, z każdym supłem wypowiadając na głos to, co chcesz osiągnąć, na przykład: „Mam dużo pieniędzy”, „Moja firma przynosi zyski”, „Moje działania są opłacalne”, „Nie zaciągam długów”. Zrób w ten sposób dziewięć węzłów. Następnie zabierz sznur ze sobą do miejsca swojej pracy i rozsupłuj po kolei każdy węzeł, myśląc o tym, że uwalniasz zaklęte w nich słowa mocy, by zaczęły działać.
Zaklęcia na urodę
Zaklęcie wodne na Noc Kupały
O świcie w dzień Kupały znajdź miejsce w rzece, gdzie woda tworzy naturalną
siklawę (wodospad). Podstaw pod nią chleb i powiedz: „Dzień dobry, wodeczko, najstarsza caryczko! Obmywasz góry, korzenie, kamienie, obmyj i mnie z wszelkiego plugastwa, ażebym była tak wspaniała jak wiosna, ażebym była tak piękna jak zorza jasna, ażebym była nasycona jak jesień, a bogata jak ziemia!”.
Na porost włosów
Rozpocznij czar wraz z rosnącym księżycem. Przygotuj płukankę wykonaną z łopianu, mydlnicy, tataraku i skrzypu, po czym mocząc w niej włosy, powtarzaj co wieczór: „Moje włosy rosną jak matka-księżyc, moich włosów przybywa, jak przybywa księżyca. Luno, Luno, srebrna mateczko, upiększ mnie!”.
Na urodę
Do miski z wodą księżycową wsyp mniszek lekarski, skrzyp, morwę, różę, fiołek, tymianek i kwiat ogórka. Następnie napisz na kartce swoje imię i nazwisko i połóż na powierzchni wody. Obserwując, jak kartka nasiąka, mów przy tym: „Upiększcie mnie, piękne kwiaty! Upiększcie mnie, zdrowe zioła! Niech będę gładka, rumiana, promienna i urodziwa!”.
Uwodzicielski wygląd
Zapal dwie świece: czerwoną i różową. Następnie spójrz w małe lusterko i postaraj się nie mrugać tak długo, aż twoje odbicie rozmyje się. Teraz zamknij oczy i przywołaj w pamięci swoje oblicze, ale takie, jakim chciałabyś je widzieć,
by kogoś uwieść. Powiedz przy tym: „Dziewanno, figlarna, piękna panno, obdarz mnie odwagą i namiętnością, bym uwiodła dziś… (imię)!”. Otwórz oczy i zacznij wykonywać makijaż, by przygotować się do randki lub po prostu spotkania z ukochaną osobą.
Niebezpieczne, lecz skuteczne
Te dwa zaklęcia związane z urodą znane są od setek lat na słowiańskich wsiach, pozostawiam wam jednak decyzję co do tego, czy pragniecie zastosować je w praktyce. Pierwsze z nich mówi, że należy znaleźć gałąź, na której pszczoły zrobiły sobie ul, po czym własnoręcznie ją zerwać, oskubać z liści, zrobić z nich odwar i kąpać się w nim, aby dodać sobie urody. Drugim sposobem – tym razem na piękne włosy – jest znalezienie wylinki po wężu i smarowanie nią głowy w celu poprawienia zdrowego wyglądu włosów. Należy jednak uważać, by grube warkocze nie zaplotły się później wokół szyi i nie udusiły nas.
Zaklęcia na oczyszczanie i uwolnienie
Palenie złych wspomnień
Wybierz się na spacer do lasu. Może to być słowiańska kąpiel leśna, którą opisałam we wcześniejszej części. W jego trakcie przypomnij sobie to, co najbardziej ciąży ci na sercu z okresu dzieciństwa. To może być trudne przeżycie, ale czar ma cię oczyścić. Znajdź w sobie wewnętrzną siłę. Następnie do jednego worka w ciemnym kolorze zbierz gałązki, które znajdziesz na swojej drodze, a do drugiego worka w jasnym kolorze nazbieraj liści. Po powrocie ze spaceru spal zawartość obu worków w ognisku lub kociołku. Gałązki symbolizują wspomnienia związane z twoją matką, a liście – z ojcem. Ogień
oczyści cię i uzdrowi.
Zaklęcie na przegonienie negatywnych myśli
Jeśli czujesz, że od jakiegoś czasu źle sypiasz, jesteś ciągle zdenerwowana, a w głowie roztrząsasz nieustannie tysiące przerażających scenariuszy, to zaklęcie jest dla ciebie. Wsyp do jednej ze swoich rytualnych miseczek sól morską. Następnie palcem wskazującym zrób w soli mały dołek pośrodku miseczki. Do tego dołeczka nasyp cukru lub wlej odrobinę miodu. Wetknij w całość zapałkę i wypal ją. Miskę postaw na ołtarzu i po tygodniu powtórz czynność. Rób tak do momentu, aż poczujesz, że natrętne myśli ustały.
Wianuszek kłopotów
Jeśli pragniesz pozbyć się określonych problemów, możesz skorzystać z magii kwiatów. Wykonaj wieniec, komponując go z ziół, kwiatów i gałązek drzew o silnie oczyszczających właściwościach. Podczas wykonywania wieńca wyobrażaj sobie, że „przelewasz” wszystkie problemy na kwiaty, które pragną ci pomóc. Po zapleceniu wieńca połóż go na rozstaju dróg i pozwól mu uschnąć. Pozostałości rozsyp na wietrze lub spal w ognisku.
Moc ognia
Dobrym sposobem na oczyszczenie z negatywnych energii, myśli czy chorób jest skakanie nad ogniskiem lub wbitą w ziemię siekierą. Podczas wykonywania skoku wyobrażaj sobie, jak w ogniu zostawiasz wszystko, co niepotrzebne,
oczyszczasz się.
Aby wywiać złe myśli
Weź swój rytualny róg bawoli i wsyp do niego puch ostu, dmuchawiec, pierze i drobny piasek. Następnie stań na wzgórzu w wietrzny dzień i wysyp wszystko z rogu, dmuchając przy tym głośno. W myślach powtarzaj: „Stańcie się lekkie jak te pióra i dmuchawce i ulećcie ode mnie, moje myśli! Zostawcie mnie i ulećcie, natrętne, złe myśli!”.
Garnek nieszczęść
Aby odegnać od siebie nieszczęście, spisz wszystkie sprawy, które ostatnio idą nie po twojej myśli, po czym zapisane kartki wrzuć do glinianego dzbana. Na koniec zamachnij się i z całej siły uderz garnkiem w twarde, kamienne podłoże – tak by za pierwszym razem rozbił się na kawałki. Huk, który dodatkowo spowoduje, także odstraszy złe energie. Pozbieraj wszystko i zakop na rozstaju dróg.
Aby się uwolnić
Jeśli pragniesz uwolnić się od kogoś, na przykład zakończyć toksyczny związek lub przyjaźń, weź czarny, trzymetrowy sznur i na jednym z jego końców umieść kartkę ze swoim imieniem lub swoje włosy, zdjęcie czy cokolwiek wyrażającego ciebie, a na drugim imię, zdjęcie lub włosy osoby, której chcesz pozbyć się ze swojego życia. Przetnij sznur na pół za pomocą rytualnego noża, mówiąc przy
tym: „Dole, nasze Dole, Dodole! Rozcinam teraz splecione ze sobą losy! Odejdź, Dolo… (imię) i poszukaj własnej drogi. Odejdź w pokoju i zostaw mnie!”.
Inne zaklęcia
(podaję je tu w ramach ciekawostki)
Krecie serce
Aby twój wybranek był w tobie ślepo zakochany, musisz wygotować serce kreta, po czym sproszkować je i dosypać wybrankowi do jadła.
Przemiana w wilkołaka
Aby zamienić się nocą w wilkołaka, należy wbić w ziemię pięć kołków w taki sposób, by symbolicznie wyobrażały przednie i tylne łapy wilka oraz jego ogon. Jeśli natomiast podpatrzysz, jak czarownica lub czarownik wykonuje taki zabieg, gdy zamieni się w wilka i odbiegnie, wyciągnij z ziemi piąty kołek i ukryj go. Gdy czarownica wróci i przejdzie przez kołki, odmieni się z powrotem w człowieka, ale pozostanie jej wilczy ogon.
Wywołanie bijatyki
Aby wywołać kłótnię i awanturę w wybranym miejscu, przerzuć nad dachem budynku bijak do cepów.
Aby pomóc lecącemu nieszczęśnikowi
Jeśli w powietrzu zobaczysz nieszczęśnika będącego ofiarą złośliwej czarownicy, aby wstrzymać jego lot i sprowadzić na ziemię, wystarczy włożyć w ziemię nóż lub siekierę. Nie należy jednak czynić tego za szybko – wtedy lecący delikwent bezwładnie spadnie na ziemię i umrze. Jeśli nóż będzie wkładany powoli, tak samo, stopniowo, będzie opadać człowiek będący ofiarą czarów.
Wonne jabłko
Aby zdobyć serce ukochanego, wybierz najpiękniejsze, najbardziej czerwone jabłuszko i noś je przez kilka godzin pod lewą pachą, a następnie od razu daj do zjedzenia wybrankowi.
Odejdź, chmuro!
Jeśli jesteś zapaloną ogrodniczką i widzisz, że w twoje okolice zbliżają się brzydkie burzowe chmury mogące zapowiadać wichury lub grad, który zniszczy twoje rabaty, wystarczy, że wybiegniesz na dwór z szarą szmatą i rozerwiesz ją na kawałki, a wtedy chmura rozwieje się na wszystkie strony.
Magia kukiełek, łątek i motanek
Od niedawna w Polsce na powrót zrobiło się głośno na temat motanek, inaczej zadanic – magicznych laleczek wykonywanych w celu spełniania życzeń bądź ochrony. Ta piękna słowiańska tradycja wraca do naszych domów. W niektórych krajach wciąż jest obecna. Pamiętam, że wiele lat temu motankę wykonaną własnoręcznie pokazała mi koleżanka z Ukrainy. Wtedy nigdy wcześniej nie spotkałam się z takim rodzajem magii – chociaż, oczywiście, były mi znane wiccańskie sposoby wykonania magicznych laleczek, pochodzące z innego kręgu kulturowego. Wiara w moc wizerunku, działająca na zasadzie magii sympatycznej, jest bowiem rozpowszechniona wśród wszystkich ludów ziemi. Ale jest coś szczególnego w naszych rodzimych motankach – jakiś zaklęty, słowiański pierwiastek, który sprawia, że działają one tutaj wyjątkowo silnie.
Motanki mają bardzo długą tradycję. Znajdowano je w grobowcach na terenie całej niemalże Słowiańszczyzny. O tym, że wykonywano je od zarania dziejów, może świadczyć fakt, iż do zrobienia laleczki nie wolno używać noży, nożyczek ani igieł i nici. Wystarczyło tylko umiejętne zwijanie materiału. Badania Ukraińców wykazały, że tradycja tworzenia magicznych laleczek sięga kultury trypolskiej (kilku tysięcy lat przed naszą erą).
Wykonywanie motanki było zajęciem matek oraz dzieci. Zajmowały się tym przede wszystkim kobiety. W zależności od potrzeby taka zadanica miała służyć ochronie przed czymś lub przyciągać jakieś pozytywne wartości do naszego życia.
Rodzaje motanek:
Weselne. Z okazji wesela przygotowywano dla państwa młodych kilka rodzajów laleczek, którymi obdarowywano parę podczas wręczania darów i upominków. Mogły przedstawiać połączenie kobiety i mężczyzny, co było magicznym zapewnieniem udanego, zgodnego małżeństwa. W nieco bardziej makabrycznej wersji motanka wykonana dla panny młodej miała dwie głowy – jedna symbolizowała pannę, druga mężatkę. Taka laleczka miała pomóc szybko pogodzić się z nową sytuacją i wejść w rolę żony i gospodyni. Żarnuszki. Ich nazwa wzięła się z wypełnienia, którego używano do laleczki: ziaren zbóż, fasoli, kaszy, soczewicy, bobu. Kobiety stawiały żarnuszkę przy drzwiach, by pilnowała domu. Stawała się magicznym strażnikiem i chroniła domowników przed obcymi lub tymi, którzy nam źle życzą. Wspomagała także dobrobyt. Bogacze. Partnerami dla żarnuszek i nielicznymi motankami męskimi byli tak zwani bogacze. Jak wskazuje nazwa, mieli zadbać o dobrobyt i bogactwo domowników. Lichomanki. Przede wszystkim chroniły przed złem i chorobami. Jedna z magicznych receptur na ich działanie mówiła, by wykonać dwanaście takich motanek – każdą na dany miesiąc roku – po czym spalić na wiosnę, by pochłonęły w siebie wszystkie choroby i nieszczęścia. Podróżniczki. Wykonywano je dla osób przygotowujących się do podróży. W dawnych czasach przemieszczanie się z miejsca na miejsce nie było tak bezpieczne jak teraz. Aby więc zapewnić bliskim amulet, do motanki trzeba było nasypać rodzinnej ziemi oraz ziaren z rodzinnego pola, które symbolicznie chroniły przed głodem w czasie podróży. Karmicielki. Te laleczki, wyobrażające kobietę z dużym biustem, były amuletami boginicznymi, przedstawiały bowiem postać Bogini Matki, karmicielki, alma mater. Miały strzec i opiekować się osobą, która wizerunek zamotała. Ważnym elementem wierzeń było to, że taką motankę należało ukryć przed innymi ludźmi i zawsze nosić przy sobie. Gospodynie. Były to bardzo charakterystyczne motanki. Można je poznać po grubych chustach, którymi owijano głowy laleczek. Stawiano je na
honorowym miejscu domostwa, gdyż miały dbać o ład i harmonię w rodzinie, przynosić dobrobyt, opiekować się ogniskiem domowym. Jak każda dobra gospodyni i gospodarz, po prostu sprawowały pieczę nad wszystkim, co dotyczyło domu. Rodowe. W rodowej motance, wykonywanej na przykład w celu opieki nad dzieckiem, można było magicznie zakląć całą mądrość przodków. Za pomocą tej lalki, co może wydawać się nam dość upiorne, nieżyjący bliscy doglądali młodego potomka, który się nią bawił. Dziesięciorączki. Niczym hinduistyczne bóstwa, te motanki miały wiele dłoni, z których każda mogła trzymać inny przedmiot. Miały symbolizować zaradność i pracowitość młodej gospodyni, która wykonywała je w celu magicznego wspomożenia swoich obowiązków. Otulaczki. Wykonywane były przez troskliwe matki oczekujące dziecka i wieszane nad kołyską. Miały chronić niemowlę przed złem, zsyłać dobre sny, łagodzić kolkę i wszelkie dolegliwości dziecięce. Koniki. Matki wykonywały je dla synów, by obdarzyć ich siłą i witalnością. Zdarzało się także, że takie motanki-konie nosili przy sobie dorośli mężczyźni w charakterze amuletu. Lalki Domowików. Domowiki były duchami bądź demonami zamieszkującymi ludzkie przybytki i pomagającymi w obowiązkach. Każdego roku w styczniu Słowianie wschodni obchodzili tak zwany Dzień Domowego, kiedy to przygotowywano dla niego laleczkę-żonę i ofiarowywano mu ją, stawiając w kuchni, na przykład przy piecu (tam podobno lubił urzędować). Lalki świąteczne. Wiele barwnych i pięknych motanek wykonywano także z okazji świąt. Miały wspomagać magicznie daną porę roku i festiwal, łącząc się energetycznie z bóstwami opiekującymi się świętem. Laleczki ofiarowywano sobie także w prezencie, na przykład jako szczodrzaki (drobne upominki) wręczane na Szczodre Gody. Z kolei z okazji Jarego Święta (później Wielkanocy) motano laleczkę, do której powkładane były jajka. Wyglądała odświętnie i elegancko, jej ubranko zdobiły symbole wiosny i płodności.
Równie wiele jak rodzajów motanek było także zakazów i nakazów związanych z tym, w jaki sposób należy je robić. Najważniejszy z nich, a zarazem taki, który czynił motankę na tyle charakterystyczną lalką magiczną, że odnajdywana dziś przez archeologów nie budzi wątpliwości, w jakim celu powstała, był brak rysów twarzy. Oblicze zadanicy musiało pozostać gładkie. Jedynie ukraińskie motanki mają charakterystyczny, misternie wyszyty sakralny krzyż, ponieważ dziś robi się je przede wszystkim w domach prawosławnych. Możliwe jednak, iż ten krzyż wyrażał symbolicznie porządek świata, związany był ze Świętowitem, a więc był dużo starszy niż prawosławna religia na Ukrainie. Z krzyżem na głowie czy bez, wszystkie słowiańskie laleczki magiczne nie miały twarzy – wierzono, że jeśli zostanie im domalowane oblicze, niejako zyskają własną osobowość i staną się próżne. Nie będą chciały dłużej wykonywać powierzonych im zajęć, zaczną mieć własne zdanie i zbuntują się. Tymczasem motanka bez twarzy stanowiła pewnego rodzaju przedłużenie naszej osobistej mocy.
Wiązało się to z drugim nakazem, aby zadanicę tworzyć w skupieniu, nie przerywając raz rozpoczętej pracy. Rozpraszało to energię i nie pozwalało przelać całej magii w laleczkę, w którą powinno się przelać fragment swojej duszy. Oprócz robienia motanki osobiście i z całkowitym zaangażowaniem podkreślano jej prywatny związek z twórczynią poprzez wykonanie lalki z materiałów zebranych z gospodarstwa domowego – starych, podartych ubrań, pościeli, ręczników, chust. Musiały to być tkaniny mające częsty kontakt z właścicielką motanki, noszone przez nią. Oprócz tego można było użyć fragmentów obrusów czy firan, jeśli laleczka miała ochraniać dom.
Podczas motania należało dobrze przemyśleć, czym wypełnimy laleczkę. Oczywiście to nie mogły być żadne ostre przedmioty. Najczęściej wsypywano do niej ziarno, groch, fasolę, bób, słomę, kaszę, a także wypychano rozmaitymi ziołami przynoszącymi szczęście.
W każdej motance tkwiło maleńkie serce – na przykład ziarenko. To magicznie powoływało ją do życia. Na głowie z kolei wiązano jej chustę.
Jeśli pragniesz stworzyć własną motankę lub obdarować nią kogoś ci bliskiego, możesz skorzystać z poniższego rytuału. Połączyłam w nim nauki, które sama otrzymałam w liniach przekazu ze słowiańską tradycją motania magicznych lalek.
Rytualne tworzenie motanki na Równonoc Wiosenną (Jare Gody)
Najważniejszym, pierwszym krokiem do stworzenia motanki, która zadziała i będzie spełniała twoje życzenia, jest intencja, czyli zamiar towarzyszący ci przy powoływaniu twojej laleczki do życia. Intencja jest czymś, co łączy magię z psychologią. Organizatorki dzisiejszych kursów motania tłumaczą to zjawisko w taki sposób, że laleczka staje się dla nas narzędziem wewnętrznego dialogu. Wykonywanie jej może mieć zbawienne, terapeutyczne oddziaływanie na nasze życie. Z jednej strony sprzyja temu skupienie, które jest niezbędne podczas pracy – wyciszamy się, koncentrujemy na jednej czynności, wyłączamy na chwilę szum informacyjny i wielozadaniowość, wymaganą od nas na co dzień. Z drugiej strony musimy się zastanowić nad powodem, dla którego robimy lalkę, dzięki czemu poznajemy nasze prawdziwe pragnienia, marzenia. Dlatego zanim przystąpisz do pracy, dokładnie określ cel swojej motanki.
Bardzo często podkreśla się, że słowiańskie laleczki to nie to samo, co voodoo. Nie wolno robić ich w celu zaszkodzenia komuś, sprowadzenia choroby czy nieszczęścia. Zadziałają tylko wtedy, kiedy nasza intencja jest całkowicie czysta. Pomyśl o tym w kategoriach Wiccańskiej Porady: „Rób, co chcesz, póki nie krzywdzisz tym nikogo”.
Zacznij kompletowanie odpowiednich materiałów, których kolorystyka będzie odpowiadać intencji. Jeśli twoja motanka związana jest z miłością, ubierz ją w czerwień. Jeśli ma strzec domowego ogniska, możesz założyć jej tradycyjny,
słowiański strój gospodyni. Materiały zbierz wyłącznie w swoim domu, ewentualnie użyj starych ubrań rodziców i krewnych, z którymi pozostajesz w dobrych relacjach. Jedni twierdzą, że przy przygotowywaniu materiałów na motankę nie wolno niczego ciąć nożem – należy ręcznie rozrywać chusty i prześcieradła oraz nici lub sznurki potrzebne do zawiązania. Wedle innych przekazów można wcześniej przygotować motance ubranko, wycinając je nożycami krawieckimi, ale w czasie procesu motania nie wolno już niczego ciąć.
Zastanów się, jaki dzień tygodnia i faza księżyca będą odpowiadały twojej intencji. Oto krótkie podpowiedzi:
Księżyc rosnący – laleczki związane z przyciąganiem i wzrostem, na przykład ożywiające wygasłe uczucia, przyciągające bogactwo i dobrobyt, poprawiające twoją urodę, dodające odwagi. Księżyc w pełni – wszystkie sprawy rodzinne, rodowe, rozkwit, ochrona domowników, ochrona dzieci, sprawy metafizyczne, kontakt z Boginią, sprawy związane z urodą, kobiecością, zajściem w ciążę lub bezpiecznym przebyciem ciąży. Księżyc ubywający – zdejmowanie uroków i klątw, niszczenie chorób, zła i pecha, wyjście z nałogów, odchudzanie.
Poniedziałek – dzień Księżyca. Kolor: biały, srebrny. Magia: płodność, kobiecość, rodzina, macierzyństwo, relacje między matką a córką, relacje między siostrami, instynkt, duchowość, szczerość, moce psychiczne, oddawanie się pod opiekę Bogini, czułość, troskliwość, anima.
Wtorek – dzień Marsa. Kolor: czerwony. Magia: odwaga, siła, wojna, zemsta, pożądanie, gniew, pasja, witalność, motywacja, seksualność, osiąganie celów, czary związane z chorobami krwi lub wenerycznymi.
Środa – dzień Merkurego. Kolor: żółty, szary, bladoniebieski. Magia: podróże, dialog, komunikacja, rozwiązywanie sporów, negocjacje, przekazywanie informacji, jasność umysłu, młodość, interesy, pewność siebie, zdolność adaptacji, samodoskonalenie.
Czwartek – dzień Jupitera. Kolor: purpurowy. Magia: szczęście, wzrost, honor, męska siła, wiedza, męskie zawody, praworządność, sprawiedliwość, hojność, mądrość, oświecenie. Dla Słowian czwartek był dniem związanym z Perunem.
Piątek – dzień Wenus. Kolor: różowy, morski. Magia: miłość, przywiązanie, romans, małżeństwo, związek, przyjaźń, partnerstwo, życie towarzyskie, piękno, atrakcyjność, kobiece choroby. Piątek był zwyczajowo dniem poświęconym Mokoszy.
Sobota – dzień Saturna. Kolor: czarny, fioletowy. Magia: duchowość, intuicja, medytacja, wyciszenie, wyższe byty, mądrość i wiedza magiczna, obrona psychiczna, tajemnice, śmierć, starość, pożegnanie, zakończenie, strata, transformacja.
Niedziela – dzień Słońca. Kolor: pomarańczowy, złoty. Magia: bogactwo, radość, przywództwo, odpoczynek, relaks, pieniądze, leczenie, władza, ochrona, oddawanie się pod opiekę solarnego bóstwa. Dzień Roda.
Po upewnieniu się, że dobrałaś cel odpowiednio do pory, w której wykonujesz motankę, przygotuj w pobliżu twojego ołtarza materiały, z których będziesz korzystać. Na samym ołtarzu postaw wizerunki słowiańskich bóstw korespondujące z twoim celem. Jeśli motasz w piątek, wybierz Mokoszę, ponieważ jest to jej dzień. Proś ją o opiekę nad dziećmi, o kobiecość, o miłość.
Jeśli chcesz z kolei ochronić swojego syna lub partnera, wybierz niedzielę związaną ze wszystkimi męskimi sprawami.
Przed przystąpieniem do samej czynności motania weź oczyszczającą kąpiel. Do wody wlej kilka kropli olejku eterycznego pomagającego w skupieniu, na przykład rozmarynowego. Podczas kąpieli postaraj się najpierw zrelaksować, a potem skupić. Następnie włóż swoją szatę rytualną albo po prostu czyste, jasne ubranie i załóż swoją magiczną biżuterię.
Przed zakreśleniem kręgu oczyść przestrzeń, w której będziesz pracować, za pomocą miotły. Robiąc to, myśl intensywnie nad tym, by odgonić od siebie symbolicznie wszystkie niepotrzebne sprawy i pozostać skupioną tylko na twoim zadaniu.
Po oczyszczeniu przestrzeni zgodnie z ruchem wskazówek zegara możesz zakreślić krąg. Weź w dłonie miseczkę z wodą i solą i przechodząc dookoła ołtarza, skrapiaj przestrzeń, mówiąc:
Zataczam Krąg, jak krąg zatacza wciąż życie,
Rzucam czar, który minie o świcie.
Zataczam Krąg, jak krąg zatacza wciąż życie,
Rzucam czar, który minie, gdy kur zapieje[2].
Następnie zapal dwie świece na swoim ołtarzu. Na jednej, grubej świecy powinien znajdować się symbol Mokoszy, bogini kobiet, a na drugiej symbol Welesa, boga magii. Po zapaleniu świec rozpal kadzidło, które ofiarujesz bogom. Powiedz:
Potężni, Starzy Bogowie
Przywołuję was dzisiaj
Byście sprawowali pieczę
Nad moim magicznym zadaniem!
Sława wam!
Następnie weź kawałek placka i miseczkę z ziarnem, postaw na ołtarzu i powiedz:
Duchy przodków,
Składam wam te dary,
Byście wspomogli mnie w działaniach!
Teraz usiądź wygodnie przed ołtarzem i rozpocznij tworzenie motanki. Niezależnie od celu, który wybrałaś, i rodzaju zadanicy, jaki będziesz tworzyć, każda laleczka powinna mieć serce, pępek i chusteczkę.
Serce motanki możesz wykonać z ziół i ziaren. W niektórych tradycjach nazywa się je także „duszą”. Jest to po prostu siedlisko mocy naszej laleczki, dlatego musi zostać skomponowane z magicznych roślin o bardzo silnym działaniu. Na przykład bylica będzie doskonałym „sercem” motanki oczyszczającej i ochronnej. Z kolei liście jabłoni można wepchnąć do motanki chroniącej dzieci i zapewniającej dobrobyt. Ziarenko wykorzystaj jako duszę żarnuszki.
Drugi bardzo ważny element lalki to pępek. Motanka nie powinna mieć nigdzie żadnych węzłów. Możemy zawiązać tylko jeden, za pomocą czerwonej wstążeczki – w rejonie pępka. To kolejny symbol powoływania jej do życia (pępowina). Gdy zawiązujesz ten supeł, powiedz:
Moje myśli są czyste,
Moje czyny i słowa są silne,
Niech tak się stanie!
Teraz przejdź do ubierania swojej lalki. Dobierz jej kolory ubranka w taki sposób, by pasowały do twojej intencji. Jeśli chcesz, by laleczka wyglądała pięknie, możesz wcześniej uszyć dla niej fartuszek w tradycyjne, ludowe wzory. Musisz jednak taką ozdobę przygotować przed rozpoczęciem motania
i wszystkie narzędzia (igły, nożyce krawieckie) odłożyć na bok, by nie leżały w pobliżu ołtarza. Pozostaw twarz swojej motanki białą i gładką lub namaluj na niej swargę, krzyż słoneczny lub krzyż równoramienny. Na piersiach lalki namaluj widoczny symbol korespondujący z zadaniem, które jej powierzyłaś:
Romb – prosisz o bogactwa materialne. Gwiazda ośmioramienna – zapewniasz sobie ochronę przodków. Chaber – likwiduje choroby oczu, pomaga w problemach ze wzrokiem. Chmiel – pomaga w walce z przeziębieniem. Ognisty Krzyż – odbija od ciebie wszystko to, co negatywne i złe. Liść dębu – dodaje sił, odwagi, męstwa.
Na koniec nałóż jej na głowę czepek lub zawiąż chustę. Jeśli wykonałaś lalkę na dobrobyt, Gospodynię, powinnaś wybrać gruby, ciężki materiał, by lalka kojarzyła się z krową-żywicielką. Chusty lub czepce z ozdobnym kabłączkiem skroniowym to typowy element stroju słowiańskiej kobiety. W ten sposób dodatkowo podkreślisz pochodzenie magii, której używasz dla laleczki.
Istnieje teoria, która mówi, że jeśli używamy magii typowej dla rodu, ludu, z którego pochodzimy, będzie ona działać dużo lepiej niż obca. Wynika to w pewnym sensie ze zbiorowej nadświadomości, z czegoś, co romantycy nazywali „Duchem Narodu”. Czerpiąc z tej mocy, nasze czarownictwo będzie dużo bardziej efektywne. Korzystamy bowiem z „rezerwuaru mocy” wytworzonego przez tysiące pokoleń naszych przodków. Niektórzy nazywają go „nad-duszą”.
Po wykonaniu motanki powiedz na głos:
Nadaję ci teraz imię…
I tym samym przelewam w ciebie
Część mojej duszy!
Ożyj i działaj!
Ożyj i działaj!
Ożyj i działaj!
Postaw motankę na ołtarzu do momentu, aż świeca Mokoszy i świeca Welesa się wypalą. To dodatkowo naładuje ją magiczną energią. Pamiętaj, aby w żadnym wypadku nie przerywać do samego końca pracy. Znajdź wolny wieczór, wyłącz telefon, zamknij drzwi do pokoju i jasno poinformuj domowników, żeby nie wchodzili, chyba że będzie to absolutnie konieczne. Jeśli z jakiegoś powodu musiałaś przerwać, zakop rozpoczętą motankę głęboko w ziemi i zacznij następnego dnia zupełnie od nowa, przy użyciu innych materiałów.
Dzień później musisz obdarować swoją laleczkę drobnym prezentem. Możesz taki prezent przygotować dla niej w kręgu, chwilę po tym, jak ją wykonałaś, jednak pamiętaj, by nie dawać go od razu, tylko odczekać dobę. Prezentem może być kokardka, wstążka, ozdoba. Ustaw swoją motankę w miejscu, gdzie będzie widoczna, ale nikt przypadkowo jej nie dotknie, na przykład wysoko na regale.
Goście mogą widzieć twoją laleczkę, lecz nie powinni jej dotykać.
Jeśli motanka spełniła swoje zadanie, jak najszybciej zakop ją w ziemi. Nie zostawiaj jej w domu, rzuconej gdzieś w kąt, nie dawaj jej nikomu w prezencie, pod żadnym pozorem nie zgub!
Jeszcze kilka słów o motaniu dla innych: magiczną laleczkę według zasad stworzonych przez Słowian można było wykonać tylko dla bliskiego członka rodziny. Nie widzę jednak przeszkód, byś zrobiła ją dla przyjaciółki, przyjaciela, kogoś, z kim naprawdę dobrze się rozumiesz, i pragniesz, by laleczka coś dla niego zrobiła lub chroniła go. W takim przypadku wykonaj cały ceremoniał motania dokładnie w ten sam sposób, nie nadawaj jednak zadanicy imienia i nie obdarzaj upominkiem. Niech zrobi to osoba, która ją otrzyma. Użyj także materiału, który od niej uzyskasz, nie z własnych ubrań. Poinformuj obdarowywaną osobę, co ma zrobić z motanką, gdy ta spełni swoje zadanie.
[1] Przy przygotowywaniu niniejszego przeglądu korzystałam z tzw. Słownika Adama Fishera, czyli pozycji Rośliny w wierzeniach i zwyczajach ludowych z 1934 r.
[2] Jest to oryginalny tekst zakreślania kręgu polskich rodzimowierców słowiańskich, który znaleźć można na stronie internetowej Stowarzyszenia Zadruga.
łowianie byli ludem wyjątkowo związanym z naturą. Pokłosiem tej szczególnej relacji jest nasz kalendarz obrzędowy, który na terenach wiejskich i słabo zurbanizowanych przetrwał do dziś w niemalże niezmienionej formie. Adresaci modłów mogli ulec przekształceniu ze słowiańskich bóstw w chrześcijańskiego Boga Ojca, Jezusa Chrystusa, Matkę Boską oraz świętych, ale sposób, w jaki celebrujemy zmieniające się pory roku oraz dni graniczne – przesilenia i równonoce – pozostaje bardzo podobny. Co więcej, nosi ślady podobieństwa do rytuałów całej Starej Europy, do których nawiązują współcześni wiccanie i szerzej – neopoganie. Dzieje się tak dlatego, że obcujemy z pewnymi prastarymi mitami i wyobrażeniami człowieka-zbieracza i człowieka-rolnika na temat otaczającego go świata, jego zjawisk, fenomenów i zagrożeń, wspólnych wszystkim ludom żyjącym w podobnych warunkach klimatycznych i tworzących podobne struktury społeczne. Oto powód, dla którego w sposób naturalny przychodzi nam świętowanie Dożynek, Wielkanocy czy Bożego Narodzenia wspólnie z czarownicami pochodzącymi z innych północnoi środkowoeuropejskich krajów. Zrąb święta, pogański czy chrześcijański – jego znaczenie, symbolika, archetypy wiążące się z nim – pozostają takie same. Schemat Koła Roku jest niezmienny i wyraża najstarszą znaną człowiekowi prawdę o nieustannym, wzajemnym tańcu światła z ciemnością, bogini z bogiem, lata z zimą, życia ze śmiercią. Różnią się natomiast niektóre konkretne obrzędy i przesądy związane z danym świętem, wydarzeniem w życiu czy porą roku. Myślę, że aby w pełni doświadczyć magii wszystkich świąt w roku, powinniśmy celebrować ich słowiańskie pochodzenie.
Jeśli kiedykolwiek interesowałaś się magią, na pewno wiesz, że współczesne czarownice obchodzą w roku osiem głównych festiwali, zwanych przez nie sabatami: w zimowe przesilenie wypada Yule, kiedy bogini w aspekcie matki rodzi boga-słońce, Sol Invictus. W Candlemass (Imbolc), święto bieli i ognia, bogini oczyszcza się, by na powrót stać Panną gotową do miłosnych igraszek z bogiem. Oboje wkraczają w dojrzałość płciową w okolicach równonocy wiosennej (Ostary), czasu powrotu życia i płodności na ziemię, by w wreszcie w Beltane, święto miłości, skonsumować swój związek. W letnie przesilenie, czyli Lithę, bogini wie już, że jest w ciąży. Ziarno, które zasadzono wiosną w ziemi, wykiełkowało, a zboża mogą rosnąć. Tymczasem bóg staje się słonecznym królem w pełni majestatu, niezwyciężonym światłem w ciemności. W August Eve (Lammas, Lughnasadh) zboże zostaje ścięte, a bóg składa się
w ofierze, by życie mogło trwać dalej. Żniwa oraz zbiory warzyw i owoców trwają jednak dalej, by zakończyć się dopiero w Mabon, równonoc jesienną. Matka Ziemia zostaje ogołocona ze wszystkich swych plonów, a bóg schodzi do podziemi, by stać się Królem Umarłych. W Hallowmass (Samhain) ciężarna bogini dołącza do swego ukochanego, by czekać tam do dnia porodu. Dni są coraz krótsze, bogowie opuścili ziemię wraz z plonami, ale zebrane ziarno będzie można ponownie zasiać na wiosnę. Dochodzimy do Yule, gdy na ziemię znów powraca bóg-słońce – życie, nadzieja na przeżycie zimy. Czas obrzędowy nie jest więc liniowy, ale kolisty, cykliczny, powtarzalny.
Może być dla was wielkim zaskoczeniem, jak dużo podobieństw istnieje pomiędzy opisanym przeze mnie w wielkim skrócie mitem solarnym współczesnych czarownic a świętowaniem zmieniających się pór roku przez dawnych Słowian, a co za tym idzie – dzisiejszych rodzimowierców. Po wnikliwym przestudiowaniu okazuje się jednak, że w gruncie rzeczy celebrujemy dokładnie te same zjawiska. Dzisiejsze zwyczaje mogą się wam kojarzyć przede wszystkim z katolicyzmem, jeśli jednak zamienimy pewną obecną w nich symbolikę na pogańską, możemy z powodzeniem organizować własne sabaty słowiańskich czarownic, które, ku waszemu zaskoczeniu, wcale nie będą tak bardzo różniły się od tego, co w tym czasie robią wasi katoliccy krewni… Zapraszam was w podróż po słowiańskim Kole Roku[3].
[3] Artykuł o Wiccańskim Kole Roku, z którego korzystałam podczas pisania tego fragmentu, można znaleźć na stronie www.wicca.pl.
Szczodre Gody • Przesilenie zimowe • Yule • Boże Narodzenie
ierwotnie czas Szczodrych Godów trwał przez wiele dni. Rozpoczynał się od przygotowań, które należało poczynić w chacie, następnie obejmował dzień zimowego przesilenia i kończył się dopiero 6 stycznia, w dzisiejsze święto Objawienia Pańskiego, zwane potocznie Trzech Króli. Warto dodać, że w tym okresie nie celebrowano jeszcze nadejścia nowego roku, jak dzieje się dzisiaj w noc sylwestrową. Niegdyś uważano, że kolejny cykl rozpoczyna się na wiosnę. Dlatego kilkanaście dni następujących po zimowym przesileniu było okresem dedykowanym całkowicie powrotowi słońca, Swarożyca.
Drugą nazwą Szczodrych Godów była Kolęda. Wtedy bowiem liczne, wesołe gromady chłopów odwiedzały się wzajemnie po chałupach, składając życzenia i śpiewając pieśni. Ponieważ głównymi solarnymi bóstwami Słowian byli Swaróg i Swarożyc / Dadźbóg, to ich powrót świętowano w okresie przesilenia. Oni mieli od tego momentu rosnąć w siłę, by na wiosnę pomóc rozkwitnąć całej przyrodzie dzięki swemu życiodajnemu światłu. Ale ponieważ Szczodre Gody przypadały zimą, ważnym bohaterem obchodów był także Weles, który panował nad ciemnymi miesiącami roku. Z tego powodu Boże Narodzenie było tradycyjnie czasem przypisanym oddawaniu czci przodkom. Wiele wigilijnych zwyczajów, które przetrwały po dziś dzień, wywodzi się z dawnego łączenia okresu przesilenia ze światem zmarłych i podziemiem. Stąd na biesiadnym stole znajdują się postne potrawy, związane tradycyjnie ze stypą: mak, grzyby, miód, kutia. Stąd też zwyczaj pozostawiania przy stole pustego miejsca, które zająć miał nasz zmarły krewny, a nie zbłąkany wędrowiec. Mówienie ludzkim głosem przez naszych pupili bądź zwierzęta gospodarskie było oznaką komunikacji z duchami, nie wigilijnego cudu. Bożonarodzeniowe świecidełka, które zdobią dziś ulice, centra handlowe, podwórka i okna, to pozostałość po dawnych wierzeniach, wedle których należało umieścić w oknie świecę, by pomóc zmarłym przodkom odnaleźć do nas drogę, ale też odstraszyć wszystkie złe duchy i demony, krążące w noc wigilijną między chałupami.
Dziś nasze zwyczaje częściowo uległy zmianie. Nie wieszamy już podłaźniczki, lecz stroimy choinkę. Nie stawiamy diducha w kącie izby, tylko kładziemy symboliczną ilość sianka pod obrus. A jednak zaskakująco wiele tradycji
Godowych przetrwało po dziś dzień. Niektóre z nich staramy się obecnie tłumaczyć inaczej niż kiedyś – albo wykonujemy je bezrefleksyjnie, powtarzając z pokolenia na pokolenie, bez świadomości tego, co onegdaj dla nas oznaczały. Przykładowo: sianko, które wkładamy pod obrus, to wróżba na dobre zbiory i chęć udobruchania Rgieła, boga zbóż. Grzyby mają z kolei za zadanie oddanie czci Leszemu. Zresztą wszystkie dwanaście potraw jest po prostu pozostałością po zwyczaju symbolicznego odpędzenia głodu na następnych dwanaście miesięcy roku. Nie jest to zwyczaj powstały, by uczcić liczbę apostołów. Warto również przyjrzeć się kolędnikom. Gwiazda, którą niosą, to powracające, niezwyciężone słońce, Sol Invictus. Turoń, niedźwiedź, wilk i inne przebrania niewątpliwe nawiązują do wierzeń przedchrześcijańskich i miały w symboliczny sposób strzec mieszkańców przed dziką zwierzyną. Sam turoń, maszkara, w której współcześni widzą wizerunek diabła, symbolizować miał zwierzęce bóstwo, które odradza się w środku zimy.
Nie ustalono dotychczas jednolitej wersji mitu związanego ze Swarogiem. Wedle jednych badaczy świętowano odejście ojca, Swaroga, i witano czas panowania jego syna, Swarożyca. Obaj stanowili personifikację słońca, dlatego niektórzy uważają, że chodziło o tę samą postać, noszącą jedynie różne przydomki. Osobiście uważam, że te dwie wersje nie muszą wzajemnie się wykluczać. Wiccański mit jasno pokazuje nam, jak postacie syna i ojca mogą się przenikać w czasie Koła Roku. Dotykamy tutaj misterium, które trzeba w sposób symboliczny przeżyć, ale nie da się go opisać słowami. Ludzkie pojęcia i normy są bowiem zbyt ograniczone, by wychwycić i zrozumieć wszystkie sensy tego złożonego mitu. Myślę, że historia o zamianie słońca-ojca na słońce-syna jest piękna, wzruszająca, uniwersalna i znajduje odbicie w wielu religiach świata. Dlatego podoba mi się pomysł, że Słowianie mogli w ten sposób postrzegać przesilenie zimowe.
Swarożyc, łączony przez badaczy z postacią Dadźboga, związany był także z obdarowywaniem się prezentami. Stąd zwyczaj wigilijnych upominków, który po dziś dzień przetrwał w naszej kulturze.
Czas świąt w wielu miejscach Polski łączony jest z rozmaitymi wróżbami, jakie czyni się na nadchodzące miesiące. Dotyczą zarówno zamążpójścia, jak i pogody, urodzaju, zdrowia, pieniędzy… Przeświadczenie, że Boże Narodzenie to dobry czas na pytania o przyszły los, wzięło się z tego, iż Weles był bogiem wróżb i magii, a przecież to on władał ciemnymi miesiącami roku. Wiele cech Welesa przetrwało do dziś w postaci Świętego Mikołaja. Z kolei Spas Zimowy, opiekuńczy duch świąt Bożego Narodzenia, to wedle niektórych źródeł obecny w kulturze Słowian wschodnich Morozko, czyli Dziadek Mróz.
Możesz z powodzeniem celebrować Szczodre Gody wspólnie z katolicką częścią rodziny, mając świadomość, że właściwie to oni przejęli twoje tradycje, a nie na odwrót. Ale jeśli kroczysz drogą słowiańskiej czarownicy, powinnaś także poświęcić czas na prywatne obrzędy magiczne. Poniżej przedstawię ci kilka sposobów na to, jak je zorganizować.
Przygotowania do Szczodrych Godów rozpocznij wraz z nadejściem grudnia. Kiedy wokół nas zaczyna na dobre panować zima, dzień jest coraz krótszy, a długie, ciemne popołudnia wydają się wlec z nieskończoność, następuje idealny moment, by przygotować się na symboliczne pozostawienie starego roku – starego słońca, Swaroga – za sobą.
Postaraj się w miarę możliwości domknąć wszystkie projekty, które towarzyszyły ci w tym roku. Jeśli masz jakieś nowe pomysły lub pragniesz rozpocząć nowe przedsięwzięcia, wstrzymaj się z nimi i odłóż je w czasie. Podomykaj wszystkie sprawy, oddaj długi lub upomnij swoich dłużników, by się z tobą rozliczyli. Oddaj znajomym wszystkie przedmioty, które od nich pożyczyłaś.
Podczas sprzątania przestrzeni, która ma przygotować cię do właściwego świętowania Szczodrych Godów, spróbuj oczyścić swój dom z niepotrzebnych rzeczy. Jeśli na kawowym stoliku zebrałaś spory stos gazet, uporządkuj je i schowaj do szuflady lub oddaj na makulaturę. Przejrzyj ubrania – być może
będziesz chciała sprzedać bądź oddać część z nich, by nie zabierać ze sobą na kolejny rok życia. Dokładnie odkurz wszystkie kąty, wypierz firanki i umyj meble, łazienkę oraz kuchnię. Tradycja przedświątecznych porządków ma dwa aspekty: z jednej strony przygotowuje nas psychicznie na nowy cykl, pomaga zamknąć pewne sprawy, z drugiej – w czasie Szczodrych Godów zapraszamy nie tylko żyjących, ale i zmarłych krewnych do naszych domów. Co więcej, jako czarownice zapraszamy także bogów! Chcemy pokazać im, że darzymy ich miłością i szacunkiem, dlatego przygotowujemy przestrzeń na ich przybycie.
Podczas sprzątania możesz medytować nad odchodzącym rokiem. Zastanów się, co osiągnęłaś, a co zaprzepaściłaś. Dokonaj swoistego podsumowania, które pomoże ci jednocześnie podjąć decyzję: czego potrzebujesz w przyszłym roku? Jakie masz plany, postanowienia, nowe projekty? Nigdy nie zaczynaj snucia takich planów bez wcześniejszego dokonania podsumowania tego, co się wydarzyło i co przyniósł ci mijający rok.
Przygotowaniami do Szczodrych Godów obejmij także swój osobisty ołtarz. Nawet jeśli postanowisz, że będziesz celebrować powrót słońca poza domem, na przykład rozpalając ognisko z rodziną i znajomymi, tak czy siak, powinnaś przystroić ołtarz dawnymi symbolami Bożego Narodzenia. Tradycyjnie czarownice stawiają wtedy na ołtarzu figurkę brzemiennej bogini albo bogini – matki karmiącej. Wiele z nich decyduje się na słynne przedstawienie siedzącej Izydy, która podaje pierś maleńkiemu Horusowi. Wizerunek ten przetrwał w chrześcijaństwie pod postacią pięknych obrazów Maryi, która karmi Jezusa. Jeśli chcesz podkreślić słowiańskie korzenie swego czarownictwa, możesz postawić na ołtarzu figurę Swaroga / Swarożyca oraz Mokoszy. W końcu to ona, Matka Ziemia, najbardziej cieszy się z powrotu swego ukochanego słońca, dzięki któremu znów bujnie rozkwitnie.
Na twoim ołtarzu powinny się także znaleźć tradycyjne symbole przesilenia: rozeta, prawoskrętna swastyka, krzyż słoneczny. Możesz wykonać je osobiście, ponieważ naładowane twoją energią dodatkowo nadadzą mocy świętowaniu, ponadto tworzenie symboli pomaga nam medytować w skupieniu nad ich
znaczeniem. Udekoruj ołtarz zielonymi roślinami, które są związane z naszą strefą klimatyczną. Zapomnij na przykład o laurowych gałązkach albo cedrowych szyszkach. Wątpię, by nasi praojcowie je znali. Postaw na rodzime gatunki: sosnę, jodłę, świerk. Nad ołtarzem możesz powiesić podłaźniczkę.
Podłaźniczka – jej nazwa wywodzi się od staropolskiego określenia „pod lasem”. Była to dawna słowiańska ozdoba wieszana na belce pod sufitem. Wykonywano ją z sosnowej lub świerkowej gałęzi, którą ozdabiano rozmaitymi dekoracjami robionymi z tradycyjnych materiałów: suszonych owoców, orzechów, ciastek. Z czasem dodano kształty wycięte z papieru, bibuły i materiału. Podłaźniczkę często strojono w odcienie czerwieni (jabłka) i złota / brązu (orzechy). Symbolika kolorów wiązała się z ochroną oraz bogactwem. Dopiero w XIX wieku zwyczaj wieszania podłaźniczek zastąpiono dekorowaniem choinki, który to zwyczaj przybył do nas z Niemiec.
W centralnym miejscu ołtarza, pośrodku, pomiędzy wierunkami boga – Swaroga oraz bogini – Mokoszy, postaw kociołek lub ognioodporną misę, ewentualnie duży znicz. Wypełnij kocioł łatwopalnym alkoholem lub włóż do środka złotą (woskową) świecę symbolizującą słońce. Pamiętaj o przygotowaniu naczyń, na których umieścisz dary dla bogów i dusz przodków (żertwę). Nie zapomnij także o półmiskach i talerzach, które posłużą ci do podania potraw przeznaczonych do zjedzenia przez ciebie, twoją rodzinę i przyjaciół.
Na ołtarzu powinnaś położyć także dwie kartki – jedną, na której spiszesz wszystko, co udało ci się zrobić w mijającym roku, drugą, gdzie znajdą się wszystkie twoje plany na nowy rok. Potem pierwszą kartę spalisz w kociołku, a drugą przechowasz do następnych Szczodrych Godów, by przekonać się, ile z twoich planów udało ci się zrealizować.
Po lewej stronie ołtarza połóż swoje rytualne przedmioty, po które będziesz sięgać w trakcie celebracji. Narzędzia słowiańskiej czarownicy to przede wszystkim sztylet lub miecz, różdżka, róg ofiarny, instrumenty muzyczne
(bęben, dzwoneczek, fujarka, grzechotka), miotła, krzesiwo i hubka do rozpalania świętego ognia, zioła rytualne oraz pozostałe przedmioty mające dla ciebie znaczenie magiczne, jak kamienie, rośliny, wizerunki bogów i przodków, amulety, karty wróżebne, Księga Cieni.
Kiedy już posprzątasz dom i udekorujesz swój ołtarz, możesz przystąpić do dalszych przygotowań do Szczodrego Święta. Należy do nich przede wszystkim przygotowywanie pokarmów.
Tradycyjnymi, słowiańskimi potrawami spożywanymi w okresie przesilenia zimowego są:
Dania z grzybami
Grzyby są prawdziwym dobrodziejstwem lasu. Nasi pradziadowie doskonale się na nich znali, ponieważ Słowianie należą do grupy ludów mykofilskich. Antropolodzy podzielili ludzkie kultury na mykofilów, którzy lubią potrawy z grzybów, szanują grzyby i wykorzystują je do jedzenia oraz transów magicznych, oraz mykofobów – narody, które obawiają się grzybów, „grzybowych transów” i nie przygotowują z nich potraw. My, Polacy, jak wszyscy Słowianie, jesteśmy zdecydowanie mykofilami.
Grzyby towarzyszą nam podczas wieczerzy wigilijnej także dlatego, że dawniej były pokarmem, który miał zjednać łaski Leszego, rogatego boga będącego opiekunem lasów. Ponadto ze względu na swoją specyfikę (pamiętajmy, że grzyby tworzą osobne królestwo, nie będąc ani roślinami, ani zwierzętami) te dary natury, które przybrać mogą rozmaite kształty i kolory, kojarzone były także z zaświatami. Dlatego grzyby należały do potraw podawanych na stypach. Ponieważ dawne społeczności wiejskie chciały mocno podkreślić fakt, iż zapraszają swoich zmarłych bliskich na uroczystą kolację, serwowano potrawy,
którymi duchy mogły się posilić. Do tradycyjnych dań z grzybów należą: pierogi, zupa grzybowa, paszteciki z grzybami, kapusta z grzybami, grzyby w cieście.
Dania z kaszami
Nasi przodkowie znali wiele rodzajów kasz. W czasie Szczodrych Godów jadano je zarówno z grzybami, jak i na słodko – z miodem, suszonymi śliwkami, jabłkami, żurawiną. Kaszę przygotowywało się poprzez obtłuczenie ziaren zbóż, by pozbawić je twardej łuski. Następnie można było kaszę ugotować bądź uprażyć. Dziś w święta jadamy przede wszystkim kaszę gryczaną i jaglaną.
Dania z makiem
Mak, podobnie jak grzyby, należał do rezerwuaru potraw pogrzebowych. Składano go niegdyś podczas żertwy i ofiarowywano przodkom. Mak był związany ze śmiercią nie tylko w kulturze słowiańskiej, ale także u starożytnych Greków i Rzymian. Z drugiej strony, co ciekawe, mak uważano jednocześnie za symbol obfitości i bogactwa. Połączenie obu tych konotacji zaowocowało dużą ilością potraw z makiem, które do dziś przygotowujemy w czasie Bożego Narodzenia. Jedną z nich, o pogańskim rodowodzie, jest kutia, czyli potrawa z pszenicy połączonej z miodem, makiem, orzechami, rodzynkami. To typowy pokarm stawiany na stole z myślą o zmarłych przodkach.
Dania z bakaliami i miodem
Miód i bakalie należą do tradycyjnych dodatków świątecznych. Dawniej służyły
nie tylko do jedzenia, ale także do dekorowania i wróżenia. Miód był jednym z najważniejszych symboli obfitości, bogactwa i szczęścia. Nie mogło go więc zabraknąć na stole w Szczodry Wieczór. Orzechy i suszone owoce wykorzystywano do tworzenia świątecznych stroików, dekorowania podłaźniczek i stołów. W każdej, nawet najbardziej ubogiej rodzinie znalazło się w tym czasie miejsce na świąteczne ozdoby, choćby skromne i proste. Słodkie dania spożywane w Szczodre Gody były dobrą wróżbą: kto je zjadł, zapewnił sobie pomyślność w nadchodzącym czasie.
Kilka przepisów na świąteczne potrawy
Aby nadać swoim obrzędom wyjątkowo „słowiański sznyt”, postaraj się wybierać lokalne, sezonowe, nieprzetworzone składniki. Poniżej podaję ci kilka moich ulubionych przepisów. Za inspirację posłużyła mi książka Kuchnia Słowian, czyli o poszukiwaniu dawnych smaków Hanny i Pawła Lisów – swoje przepisy, w drodze praktyki, zmodyfikowałam i uwspółcześniłam.
Świąteczny kołacz rodzinny
pół kilograma mąki pszennej razowej
pół litra wody
200 gramów zakwasu
5–6 suszonych śliwek
5 łyżek miodu
15 gramów soli (ok. 1 łyżeczki)
Połącz mąkę, zakwas i wodę. Wyrabiaj ciasto. Gdy będzie jędrne i dobrze zagniecione, dodaj do niego miód i pokrojone śliwki. Odstaw na 30 minut. Znów wyrabiaj. Włóż do okrągłej formy i odstaw do wyrośnięcia na dwie, trzy godziny. Nastaw piekarnik na 250 stopni. Wyłóż blachę papierem do pieczenia i umieść na niej kołacz. Wytnij na nim słowiańskie symbole, oprósz mąką. Włóż do piekarnika, w którym pod blachą z kołaczem umieścisz naczynie z wodą. Po 15 minutach zmniejsz temperaturę do 200 stopni i piecz jeszcze przez 30 minut lub do tzw. „brązowej skórki”.
Aromatyczny miód pitny
1,5 litra wody
pół litra płynnego miodu
garść szyszek chmielowych
Zagotuj miód z wodą. Zbierz pianę powstałą na powierzchni. Przypraw chmielem i innymi ziołami, wedle uznania, umieszczonymi w przepuszczalnym woreczku. Wyjmij go po upływie 24 godzin, a powstały napój odstaw, by fermentował. Po upływie sześciu miesięcy czwórniak będzie gotowy do spożycia.
Kasza z grzybami
1 szklanka dowolnej kaszy
garść suszonych grzybów
cebula
olej lniany
1 szklanka śmietany
przyprawy
Ugotuj kaszę zgodnie z przepisem na opakowaniu. Podduś cebulę, pokrój w plastry grzyby wymoczone uprzednio w wodzie. Duś na małym ogniu do miękkości. Połącz składniki i dopraw do smaku. Całość polej śmietaną i zapiekaj przez 30 minut w piekarniku w 180 stopniach.
Kapusta przodków
1,5 kilograma kapusty
pół kilograma grochu
4 cebule
koper
czosnek
leśne grzyby
przyprawy (np. sól, czarnuszka, kolendra)
Groch zalej wodą na 12 godzin. Następnie ugotuj go w wodzie, w której się moczył. Poszatkuj kapustę i zasyp solą. Zasmaż cebulę, dodaj kapustę i podlej wodą, by uniknąć przypalenia. Duś do zmięknięcia, następnie dodaj groch, przypraw do smaku. Dodaj czosnek i grzyby. Podawaj z koperkiem.
Grochowa z pasternakiem
2,5 litra wody
ćwierć kilograma grochu
kilka korzeni pasternaku bądź pietruszki
przyprawy
Do gotującej się wody wrzuć warzywną kostkę bulionową. Dodaj kolendrę, miętę, macierzankę i inne rodzime zioła. Groch, uprzednio dobrze wymoczony w wodzie, wrzuć do bulionu. Dodaj obrane i pokrojone w kostkę warzywa: pasternak oraz cebulę. Gotuj na wolnym ogniu do miękkości grochu. Doskonale smakuje z pieczywem.
Kasza ze śliwkami
1 szklanka kaszy wedle uznania: jaglanej, jęczmiennej, owsianej
5–6 suszonych śliwek
miód
Ugotuj kaszę zgodnie z przepisem na opakowaniu. Dodaj suszone śliwki i gotuj razem przez kilka minut, aż zmiękną. Słodź miodem.
Kiedy przygotowałaś już potrawy, a część z nich odłożyłaś do miseczek przeznaczonych na żertwę, w dzień Szczodrych Godów możesz przystąpić do właściwego świętowania. Współcześni rodzimowiercy słowiańscy spotykają się
w tym dniu przed zachodem słońca. Poniżej podaję ci dwa sposoby świętowania, na które możesz się zdecydować: prywatny (nie lubię słowa „samotny”) oraz grupowy.
Prywatny rytuał Szczodrych Godów
Przed przystąpieniem do rytuału weź oczyszczającą kąpiel. Wrzuć do wanny suszone, polskie zioła o właściwościach wyciszających i oczyszczających: dziurawiec, skrzyp polny, wrzos. Podczas kąpieli pomyśl o wszystkim, co chcesz zostawić za sobą w odchodzącym roku. Oczyść ciało i umysł. Pomedytuj w skupieniu nad trwającą właśnie porą roku. Co oznacza dla ciebie? Z czym się wiąże? Pomyśl też o ziemi oraz o swoich przodkach. Wyobraź sobie, jak oni przygotowywali się do obchodów tego szczególnego dnia. Postaraj się dostroić do ich wibracji – pamiętaj, że dziś zaprosisz ich na ucztę.
Po kąpieli wdziej swoją rytualną szatę. Powinna być wykonana z naturalnych materiałów, w kolorze białym, obszyta czerwoną krajką ze słowiańskimi symbolami. Jeśli jednak nie posiadasz takiej szaty lub z jakichś względów nie chciałabyś przebierać się do swojego rytuału w strój kapłanki, po prostu ubierz się odświętnie. Pamiętaj, że okazja jest naprawdę wyjątkowa – od tego momentu dzień znów będzie coraz dłuższy, a światło zwycięży ciemność. To naprawdę krzepiąca perspektywa. Możesz założyć także swoje magiczne ozdoby: biżuterię, amulety i talizmany.
Jeśli jesteś gotowa, pora oczyścić przestrzeń. Najpierw okadź dom. Podpal pęczek ziół o właściwościach oczyszczających (odpowiednie informacje znajdziesz w rozdziale trzecim), a następnie obejdź z nim wszystkie kąty swego domostwa, zwracając baczną uwagę na przestrzeń wokół ołtarza rytualnego. Nie zapomnij na chwilę otworzyć okien – inaczej nie pozwolisz negatywnym energiom wylecieć razem z dymem. Jeśli czujesz taką potrzebę, możesz dodatkowo oczyścić swój ołtarz miotłą. Wykonujemy to w następujący sposób: obchodząc dookoła stół, na którym przygotowałaś rytualne przedmioty, poruszasz się zgodnie z ruchem wskazówek zegara i wykonujesz gest zamaszystego wymiatania, w myślach lub na głos każąc wszystkim negatywnym
energiom i bytom wynieść się jak najdalej od ciebie. Miotła jest symbolem czarownicy, ważnym narzędziem rytualnym. Gest oczyszczania ukierunkowuje nasz umysł i pozwala na podświadomym poziomie uporządkować myśli, co jest niezbędne do poprawnego odprawienia rytuału.
Kiedy już przygotowałaś przestrzeń, jesteś gotowa, by zakreślić krąg. Możesz zrobić to w dwojaki sposób: bardziej wiccański, za pomocą twego magicznego sztyletu lub miecza, albo bardziej rodzimowierczy – za pomocą wody z solą (tzw. wody zamawianej) lub samej soli.
Stań przed ołtarzem i obchodząc go dookoła, powiedz:
Tworzę krąg święty,
By Starych Bogów przyzwać,
Zakreślam krąg zaklęty,
By Ich przychylność zyskać!
Hej! Żywioły, bogi, przodki,
Przybywajcie w moje progi!
Dla was żertwa i błyskotki,
Do mnie niech prowadzą drogi!
Aby przywołać cztery żywioły, odpowiadające czterem stronom świata, zwróć się do nich słowiańskimi imionami. Najpierw skieruj twarz na wschód i rozdmuchując gęsie pierze, powiedz:
Strzybogu, boże wiatrów i powietrza!
Sława tobie!
Zapraszam cię do mego kręgu,
Byś wspomógł go swoją mocą!
Następnie stań twarzą skierowaną na południe i zapal małą świecę.
Swarożycu, boże ognia!
Sława tobie!
Zapraszam cię do mego kręgu,
Byś wspomógł go swoją mocą!
Teraz zwróć się ku zachodowi. Podnieś w dłonie misę z wodą i rzeknij:
Kupało, boże wody!
Sława tobie!
Zapraszam cię do mego kręgu,
Byś wspomógł go swoją mocą!
Na koniec stań znów przodem do ołtarza, który powinien być skierowany na północ, weź w dłonie garść ziemi, posmaruj nią linię wzdłuż swojego czoła i powiedz:
Mokoszo, bogini ziemi!
Sława tobie!
Zapraszam cię do mego kręgu,
Byś wspomogła go swoją mocą!
Teraz możesz rozpalić święty ogień w swoim kociołku. Zrób to ostrożnie. Pamiętaj, żeby żadne łatwopalne obiekty, jak na przykład kwiaty, szyszki lub gałązki, którymi przystroiłaś ołtarz, nie znalazły się w bezpośrednim sąsiedztwie żeliwnego kotła. Gdy rozpalisz ogień, wypowiedz inwokację do Swaroga i Swarożyca:
Swarogu, boski kowalu!
Tyś dziś dał nam swego syna,
Abyśmy mogli wzrastać w jego boskich promieniach!
Sława tobie!
Swarożcu! Dadźbogu!
Panie na wysokościach!
Ogniu, który oczyszcza!
Ogniu, który odżywia!
Ogniu, który odnawia!
Przybądź dzisiaj narodzony! Rośnij w siłę!
Sława tobie!
Niech się wszystkim szczodrzy!
Podczas wymawiania słów inwokacji wrzucaj do ognia symboliczne ilości pokarmów przygotowanych na żertwę: chleb, kaszę, orzechy, mak, mąkę, ser, suszone owoce i grzyby. Powoli wlej do kociołka odrobinę miodu pitnego, umieszczonego w twoim rogu rytualnym. Następnie wznieś toast dla Mokoszy, wypowiadając słowa modlitwy:
Matko-rodzicielko,
Mokra, płodna Pani!
Składam ci dziś dary
Do świętego ognia,
Tak jak ty błogosławisz mnie
Swymi darami!
Sława tobie!
Niech się wszystkim szczodrzy!
Po toaście dla bogów nadszedł czas na pamięć o przodkach. Wlewając miód do ognia, powiedz:
Sława przodkom! Sława dziadom!
Przybądźcie do mnie
W świętym dniu
Odrodzenia słońca!
Ucztujcie ze mną, kochani przodkowie!
Zostańcie ze mną tej nocy! Sława!
Kiedy złożysz żertwę w ogniu, możesz poświęcić część rytuału na czary związane z przełomem starego i nowego roku. Przede wszystkim spal w dogasających płomieniach uprzednio przygotowaną kartkę, na której spisałaś to wszystko, czego chcesz pozbyć się w mijającym roku, wyrzucić ze swojego życia albo po prostu zakończyć (projekt, pomysł, działania). Drugą kartkę, na której zawarłaś plany i postanowienia, schowaj do drewnianej skrzyneczki, mówiąc przy tym prośbę kierowaną do Swarożyca: „Niech mi się darzy, niech tak się stanie, słońce się żarzy, dopomóż, Panie!”.
Szczodry Wieczór to dobry czas na rzucanie zaklęć związanych z dobrobytem, nowym początkiem, wzrastaniem w siłę, bogactwo i zdrowie. Tradycyjnie tego dnia organizowano również wróżby. Poniżej przedstawiam ci kilka propozycji, z których możesz skorzystać, lub wymyślić własne.
Wróżba ze świętego ognia
Usiądź przed swoim ołtarzem. Skup się i wycisz myśli. Zacznij wpatrywać się w ogień. Powiedz na głos: „Swarożycu, daj mi znak. Odpowiedz na moje pytanie. Pomóż mi rozwiązać mój problem. Pokaż mi, co robić. Pokieruj mnie, gdyś jesteś światłem w ciemnościach. Czy… (wstaw swoje pytanie)?”.
Wpatrując się w ogień, interpretuj kształty powstające w płomieniach. Ogień w wielu pierwotnych kulturach pełnił funkcję magiczną. Jego właściwości sprawiają, że pomaga wpadać w trans. Dlatego obserwując boski blask, oczyść
umysł i wpatruj się tak długo, aż znajdziesz odpowiedź.
Słój dobrobytu
Przygotuj słoik, do którego wrzucisz przedmioty i zioła związane z pomyślnością i szczęściem. Podczas sporządzania swego słoja dobrobytu od czasu do czasu zerkaj na ołtarz i umieszczone na nim wizerunki bóstw. Wsyp do słoja: korę brzozy, bylicę, żołędzie, listki mięty, bursztyn, kryształ górski. Umieść tam również kupione lub wykonane własnoręcznie z drewna, materiału lub papieru słowiańskie symbole dobrobytu (swastyka, kołowrót). Zakręć słoik i obwiąż go czerwoną i złotą wstążką. Po wykonaniu trzymaj go na biurku lub pod łóżkiem i nie otwieraj. Jeśli w ciągu kolejnych miesięcy poczujesz, że jego moc zaczyna słabnąć, postaw go na ołtarzu i zapal obok niego świecę i kadzidło.
Pętanie nałogu
Przesilenie zimowe to doskonały czas, aby pożegnać się z niechcianymi aspektami naszego życia, na przykład nałogami. To zaklęcie inspirowane jest tradycyjną praktyką szeptuch i wiejskich znachorek.
Dotknij części swojego ciała, z którą kojarzy ci się nałóg. Jeśli jesteś palaczem, połóż rękę na klatce piersiowej. Jeśli masz w zwyczaju się objadać, połóż rękę na brzuchu itd. Następnie zacznij wykonywać dłońmi gesty, jakbyś chciała zebrać coś zalegającego w tej części ciała i strzepnąć z siebie w stronę podłogi. Mów przy tym: „Wszystko, co złe, idzie do ziemi, wszystko, co złe, idzie do ziemi…”, aż poczujesz się lekko, jakbyś uwolniła się od jakiegoś brzemienia.
Po części przeznaczonej na zaklęcia i wróżby możesz przejść do biesiady. Jeśli jednak wizja spożywania jadła w samotności wydaje ci się nieco przytłaczająca, przenieś część biesiadną na moment po oficjalnym zakończeniu rytuału i zaproś do wspólnego świętowania bliskich. Pamiętaj, że Szczodre Gody były świętem rodzinnym, które spędzano radośnie, śpiewnie, we wspólnym gronie. Możesz pokusić się o śpiewanie starych polskich kolęd, w których znajdziesz jeszcze ślady wierzeń przedchrześcijańskich. Tego dnia odpuść dietę. Pamiętaj, że im więcej zjesz, tym lepszy los zapewnisz sobie w nadchodzącym roku!
Jeśli chcesz zakończyć świętowanie, nie zapomnij o zamknięciu kręgu i odwołaniu przybyłych doń sił.
Stań z twarzą skierowaną na wschód, mówiąc:
Strzybogu, boże wiatrów i powietrza!
Sława tobie!
Dzięki ci za wspólne świętowanie!
Odejdź w pokoju!
Następnie stań twarzą skierowaną na południe i zgaś palącą się tam świecę, mówiąc:
Swarożycu, boże ognia!
Sława tobie!
Dzięki ci za wspólne świętowanie!
Odejdź w pokoju!
Teraz zwróć się ku zachodowi.
Kupało, boże wody!
Sława tobie!
Dzięki ci za wspólne świętowanie!
Odejdź w pokoju!
Na koniec stań znów przodem do ołtarza, który powinien być skierowany na północ, i powiedz:
Mokoszo, bogini ziemi!
Swarożycu, boże słońca!
Swarogu, boski ojcze, kowalu, prawodawco,
Dziś oddałam wam cześć,
By uczcić nadejście Syna Bożego.
Sława wam!
Po chwili milczenia dodaj także:
Pozostańcie z nami do rana, przodkowie,
Lub odejdźcie teraz,
Jeśli taka wasza wola!
Wspominam was i wysławiam, póki żyję!
Sława bogom!
Sława przodkom!
Jeśli ogień w tym kociołku jeszcze nie wygasł, teraz możesz się tym zająć. Zgaś także wszystkie palące się świece. Zamknij skrzynię z twoją listą postanowień.
Grupowy rytuał Szczodrych Godów
Możesz uczestniczyć w grupowym rytuale organizowanym przez rodzimowierców słowiańskich mieszkających w twojej okolicy. Jeśli jednak z jakiegoś powodu wolałabyś zorganizować go dla swoich najbliższych lub po prostu mieszkasz zbyt daleko, by dołączyć do takiego wydarzenia, możesz skorzystać z mojej propozycji grupowego rytuału na Szczodre Gody (Yule). Zorganizujcie go razem ze swym eklektycznym kowenem lub grupą przyjaciół.
Przed rytuałem uczestnicy powinni zostać poproszeni o przyniesienie darów na żertwę oraz potraw przygotowanych na wspólne biesiadowanie. Ponadto każdy trzyma schowaną za pazuchą kartkę, na której wypisane jest wszystko, co pragnie zostawić za sobą, zamiast dźwigać przez kolejny rok. Tradycyjnie na ceremonie słowiańskie często przybywa się ubranym na biało.
Na ziemi rozłóżcie biały obrus, na którym umieścicie żertwę. W centralnym miejscu powinien znajdować się kołacz, wokół którego leżą pozostałe dary: owoce, orzechy, kasze, miody, ziarna zbóż, mak, grzyby, sery. Obok obrusa z darami ustawcie figury bóstw oraz płachtę z symbolem słońca. Opcja dla ambitnych to wyplecenie dużego symbolu słońca z kłosów zboża, słomy lub gałęzi – materiał musi być naturalny, by można było bezpiecznie go podpalić w kulminacyjnym momencie rytuału.
Organizatorzy rytuału powinni witać uczestników przed wejściem do kręgu, trzymając w dłoniach kolejno: misę z posoloną wodą, w której każdy wchodzący do świętego kręgu obmywa symbolicznie twarz i dłonie; oraz misę z kadzidłem zrobionym z podpalonych rodzimych ziół oczyszczających, które wdycha się przed przestąpieniem kręgu w celu oczyszczenia energetycznego. Taką praktykę
wykonują także czarownice (wiccanie), gdy przed wezwaniem bóstw błogosławią pomieszczenie oraz siebie nawzajem wodą i solą, a następnie okadzają żywicznym kadzidłem. Od dawna wierzy się bowiem, że zapach kadzidła nie tylko oczyszcza, ale jest też szczególnie miły bogom, dlatego trzeba palić je na ich ołtarzach.
Po oczyszczeniu uczestnicy, z wyjątkiem żercy i pomagających mu osób, ustawiają się w kręgu, twarzami do paleniska. Żerca obchodzi ich za plecami zgodnie z ruchem wskazówek zegara, mówiąc przy tym:
Sól oczyszcza, konserwuje,
Sól sprawia, iż jadło się nie psuje,
Zakreślam teraz solą ten krąg,
Którego przerwać wam nie wolno!
Nim kur zapieje,
Krąg rankiem się rozwieje!
Pierwsza osoba pomagająca żercy obchodzi uczestników z płonącym kadzidłem w ten sam sposób, za plecami, zamykając ich wewnątrz kręgu.
Potem druga z prowadzących osób czyni to samo z płonącą pochodnią. W ten sposób krąg został zapieczętowany, a nieprzychylne byty krążące wokół – odgonione.
Następnie żerca może rozpocząć uroczyste rozpalanie świętego ognia. W tym czasie wszyscy uczestnicy pomagają mu, klaszcząc i śpiewając:
Gore, gore jasno!
Żeby nie zagasło!
Gdy ogień płonie i strzela wysoko w górę, żerca pokazuje wszystkim uczestnikom róg wypełniony miodem i mówi:
Swarożycu, święty ogniu!
Przyzywam cię!
Rozświetl ciemności nocy!
Wyprowadź nas z mroku!
Odrodź się!
Odrodź się!
Odrodź się!
Sława!
Wszyscy:
Sława Swarożycowi!
Żerca wlewa miód do ognia, następnie wrzuca do niego kołacz, a później pozostałe dary. Mówi przy tym:
Swarogu, boski kowalu!
Strzeż swego ludu!
Daj nam pokój i dobrobyt,
Byśmy mogli ciebie sławić!
Wszyscy:
Sława Swarogowi!
Żerca leje miód do ognia i wrzuca doń chleb, mówiąc:
Mokoszo, Matko Ziemio!
Teraz zaśnij, ukryta pod śniegiem!
Nabierz sił przed wiosną,
By na powrót zazielenić się,
Gdy twój kochanek, Słońce,
Urośnie w siłę!
Sława Mokoszy!
Wszyscy uczestnicy:
Sława Mokoszy!
Następnie żerca sypie do ognia mak i wrzuca suszone grzyby i orzechy, mówiąc:
Potężny Welesie!
Władco Nawii!
Uchyl wrota, by nasi przodkowie
Przybyli do nas na biesiadę!
Sława Welesowi!
Sława przodkom!
Wszyscy uczestnicy:
Sława Welesowi! Sława przodkom!
Kiedy żertwa zostaje ukończona, każdy z uczestników może po kolei wypić łyk miodu nalanego do świętego rogu, po czym odlać część do świętego ognia na cześć bogów i przodków. Na koniec, przed otworzeniem kręgu i przejściem do części biesiadnej, żerca sypie uczestników ziarnem, by zapewnić im pomyślność. Zachęcam także do grupowego śpiewania kolęd i pieśni chwalących słońce.
Gromnica • Candlemass • Imbolc • Wieczór lutowy
iedy brytyjskie czarownice celebrują wzorem Celtów Candlemass wieczorem 1 lutego, w ich kraju, gdzie zimy są łagodniejsze, można już zaobserwować pierwsze oznaki wiosny, a raczej przedwiośnia. Dlatego palą świece i ognie, by „magicznie” pomóc światłu i ciepłu przyspieszyć jego nadejście. Robią to również na znak nadziei. Oto powoli kończy się ciemna połowa roku. Owce zaczynają dawać mleko, od czego pochodzi nazwa święta, a Matka Ziemia budzi się ze snu. Celtowie palili ognie i świece na znak radości z przetrwania długiej, ciemnej i niebezpiecznej zimy. Ich patronką była Brygid, zmieniona potem na świętą Brygidę.
Mimo że nasze ziemie różnią się klimatem od Wielkiej Brytanii, Słowianie także mieli swój odpowiednik Święta Światła – to Gromnica, która przetrwała dziś w Kościele katolickim pod nazwą Ofiarowania Pańskiego lub Matki Boskiej Gromnicznej. Dawniej patronowała temu świętu zupełnie inna postać. Była to bogini zwana Dziewanną Gromniczną oraz bóg Perun Gromowładny.
W samym środku zimy, kiedy czekają nas jeszcze srogie lutowe mrozy, palono świece dla Peruna, pana wiosennego grzmotu, by przyspieszył nadejście światła i ciepła („Na Gromnicę masz zimy połowicę”). Zabawy, które towarzyszyły ludziom w czasie obchodów Gromnicy, z czasem przekształciły się w imprezy i bale karnawałowe, wesołe, frywolne i radosne – wszystko po to, by zapomnieć o zimowych smutkach.
Warto pamiętać, że oprócz próśb wznoszonych do bogów o nadejście wiosny Gromnica wiązała się także z oczyszczeniem. Dziś śladem tych wierzeń jest moment w wiccańskim micie, w którym bogini na powrót staje się dziewicą, młodniejąc, przechodząc przez oczyszczający ogień. Z kolei według katolików Gromnica to dzień, w którym upamiętniamy ofiarowanie Jezusa Chrystusa w świątyni oraz oczyszczenie Maryi (tak jak bogini). To pozostałość po starszym, żydowskim, starotestamentowym święcie Hypapante. Świece, które palimy po dziś dzień w kościołach, mają upamiętniać wszystkie te wydarzenia.
Woskowa gromnica miała także chronić domostwo i ludzi (szczególnie dzieci) przed piorunami oraz wilkami. Przed piorunami – dając sygnał Perunowi, że w danym domu jest już światło i ciepło, nie musi więc ciskać w niego grzmotów; przed wilkami – upraszając Welesa, pana zimowych zwierząt, i składając mu dary, by powstrzymał bestie przed atakami na ludzi przemierzającymi zimą lasy i trakty. Może to być znak dawnych wierzeń związanych z podziałem i waśnią pomiędzy Perunem i Welesem. Z jednej strony nazwa święta łączy je z Bogiem Burzy i Pioruna, z drugiej w lutym Słowianie oddawali cześć również Welesowi. Dlaczego? Żegnali jego panowanie na ziemi, przygotowywali się do wiosny i nadejścia bóstw związanych ze słoneczną porą roku.
Ważnym bohaterem obchodów gromnicznych jest wilk. Z jego postacią wiąże się wiele ludowych legend opowiadających o lutowym wieczorze, a także zabaw i konkursów zapustnych. Mówi się, że Matka Boska Gromniczna chroni przed wilkami. Jest to prawdopodobnie pozostałość z czasów pogańskich – wilk był nie tylko, jak wspomniałam, zwierzęciem Welesa, ale także jednym z towarzyszów-psychopompów (czyli stworzeń odprowadzających duszę zmarłego do świata pozagrobowego) Dziewanny / Marzanny. Co ciekawe, ze świecą gromniczną ludzie byli w dawnych czasach także chowani do trumny, by Matka Boska Gromniczna przeprowadziła ich przez bramę zaświatów. Oczywiście klucze do zaświatów dzierży Marzanna, Pani Śmierci i Odrodzenia – która w swoim dziewiczym aspekcie jest Dziewanną, tchnieniem wiosny. Kult Wielkiej Bogini przetrwał więc wśród prostego ludu pod postacią Maryi Panny.
Wielu rodzimowierców uważa, że naszym świętem miłości jest Noc Kupały, nie walentynki. Nie jest to jednak do końca prawda. Miłość, kojarzenie par, towarzyskie zabawy, tańce, randki, harce i swawole – wszystko to należało do obyczajów naszych przodków związanych właśnie z Zapustami. Ponieważ zimą nie pracowało się na roli, ten czas poświęcony był na kontakty towarzyskie. Organizowano zabawy w karczmie lub prywatnych domach. Podczas darcia pierza opowiadano sobie rozmaite historie: o bogach, legendarnych bohaterach,
leśnych demonach… Płonący wesoło w izbie ogień był symbolem życia, ciepła i światła. Zbierano się wokół niego, rozmawiano, tańczono, zakochiwano się. Dlatego zima wcale nie jest takim złym czasem na święto miłości.
Zwyczajowo w Zapusty, okres przypadający pomiędzy końcem zimy a początkiem wiosny, nasi przodkowie jedli dużo i tłusto, by w ten sposób hucznie pożegnać okres karnawałowy i ostatecznie przygotować się do wiosennych obowiązków – których czekało ich naprawdę dużo. Lutowe wieczory przy ogniu stanowiły więc ostatni, miły akcent zimy. Stąd właśnie nasze Ostatki – czyli Tłusty Czwartek, Podkoziołek i inne regionalne tradycje związane z „obżarstwem” na zakończenie pory zimowej.
Babski comber – to jedna ze starych karnawałowych tradycji Małopolski. Znaczy tyle, co „kobiece swawole”. Panowało bowiem przekonanie, że w tym czasie to właśnie kobiety najwięcej dokazują, płatają figle i dają się porwać wariactwom nocnych zabaw. Do tradycyjnych zabaw należało przebieranie się wiejskich bab za wielkie damy i strojenie dla zabawy w chusty, wypychanie spódnic sianem, wkładanie piór, kłosów zboża i trocin. Tak poprzebierane baby, raczące się od rana wyskokowymi napojami, porywały mężczyzn, obezwładniały ich i rzucały na ziemię, łaskocząc, smarując błotem albo każąc im dźwigać drewniane kłody. Dziś nazywamy tak karnawałowe imprezy urządzane tylko w kobiecym gronie.
Przygotowując się do obchodów Święta Światła, przede wszystkim zainwestuj w świecę. Możesz kupić gotową, piękną, żółtą świecę gromniczną, która na początku lutego jest już sprzedawana w wielu miejscach przed obchodami tego święta w kościele. Jeśli jednak to powiązanie nieco cię uwiera, namawiam cię do zabawy polegającej na wykonaniu własnej świecy. Będzie wtedy naładowana twoją osobistą energią, dlatego jej magiczna moc wzrośnie.
Jak wykonać własną świecę gromniczną?
Masz do wyboru dwie możliwości. Pierwsza to zakupienie zestawu do robienia świec. Znajdziesz w nim cienkie, giętkie plastry wosku pszczelego (węza pszczela) oraz knot. Kiedy zwiniesz plaster, otrzymasz długą, sztywną, żółtą świecę. Jest naturalna, nieszkodliwa dla zdrowia i środowiska, pięknie się pali.
Druga opcja wymaga nieco więcej zaangażowania. Możesz zaprosić do wspólnej zabawy swoją rodzinę i przyjaciół. Potrzebujesz silikonowej formy na świecę i dużego kawałka pszczelego wosku (kupisz je w sklepie pszczelarskim), knota z bawełny oraz olejku eterycznego bądź suszonych ziół. Jeśli nie masz formy, użyj po prostu słoika. Wosk możesz rozpuścić w kąpieli wodnej – pokrusz go do kubeczka, który włożysz do garnuszka z gotującą się wodą. Pomoże ci to uniknąć przypalenia się lub zagotowania wosku. Po rozpuszczeniu wlej do środka kilka kropelek olejku eterycznego lub wsyp rozkruszone zioła o właściwościach oczyszczających. Na koniec ostrożnie przelej wosk do formy. W gotowych matrycach są nacięcia do przełożenia knota. Jeśli używasz słoika, włóż bawełniany knot do przelanego wosku. Po zastygnięciu możesz wyciągnąć swoją świecę z formy. W opcji ze szklanym słojem świeca zostaje w środku. Na koniec wyryj na świecy symbol Peruna za pomocą swojego noża rytualnego.
Po przygotowaniu gromnicy możesz przystąpić do dekorowania swojego ołtarza. Umieść na nim przede wszystkim wizerunek Dziewanny, Peruna oraz Welesa. To do nich zanosimy tego dnia modły o szybkie nadejście wiosny, prośby o ochronę i oczyszczenie. Ofiaruj im także kwiaty w białym kolorze. Na tę okazję możesz wybrać również jasny, śnieżny obrus. Przygotuj żertwę złożoną z produktów mlecznych: serów z krowiego i owczego mleka, a także kasz i słodkości. Do tego obowiązkowo mały chlebek oraz miód pitny. Z kolei duży kołacz możesz na tę okazję upiec, by zjeść go w czasie uczty biesiadnej z rodziną i przyjaciółmi. Co jeszcze możesz upichcić? Podpowiadam poniżej.
Tradycyjne słowiańskie potrawy związane z obchodami Gromnicy to:
Dania z mleka
Podobnie jak Celtowie w czasie Imbolc, tak Słowianie na rodzimy Wieczór Lutowy przygotowywali mleczne potrawy. Część z nich składana była także w ofierze Welesowi, który był opiekunem bydła rogatego. Był to czas, kiedy przodkowie mieli wyjątkowe baczenie na swoje zwierzęta gospodarskie. Część z nich nie przeżywała zimy, a każda sztuka była niezwykle cenna – stanowiła gwarant przetrwania i bogactwa. Dlatego na okres pory zimowej ludzie często zabierali zwierzęta do swoich domostw. Dziś możemy celebrować ten aspekt Święta Światła poprzez zrobienie czegoś miłego dla naszych pupili.
Dania z mięsa
Ponieważ zbliżał się czas wiosennego postu, w Zapusty spożywano wiele mięsnych dań. Do tradycji należały pasztety i pieczenie oraz kiełbasy, wędliny, bigosy. W tym celu zabijano tuczone świnie lub spożywano dziczyznę, ptactwo i ryby.
Słodkości
W czas karnawału spożywano także dużo słodyczy. Było to jedno z symbolicznych przygotowań do okresu postnego. Ponadto wspólne bale, zabawy, tańce w karczmach i szalone pochody przebierańców sprzyjały suto zastawionym stołom. Do dziś najsłynniejszymi słodyczami związanymi z Zapustami są faworki, pączki czy oponki.
Zapustne przaśniaki na maślance
400 gramów mąki pszennej
pół litra maślanki
30 gramów cukru
1 jajko
15 gramów sody oczyszczonej
Wlej maślankę do miski i wbij do środka jajko. Wymieszaj drewnianą łyżką. Powoli dodawaj mąkę, cały czas mieszając. Na koniec wsyp cukier i łyżeczkę sody oczyszczonej. Po dokładnym połączeniu składników rozgrzej olej na patelni. Jeden przaśniak nakłada się przy użyciu dużej łyżki stołowej. Racuchy powinny rosnąć pod wpływem ciepła. Smaż na złotobrązowy kolor. Podawaj posypane cukrem pudrem lub polane słodką śmietanką.
Bieszczadzkie proziaki
pół kilograma mąki
szklanka maślanki
1 jajko
15 gramów sody oczyszczonej
szczypta soli
szczypta pieprzu
kiełbasa
szczypior
Z mąki, jajka i maślanki wyrabiaj ciasto. Dodaj sodę oczyszczoną i wyrabiaj jeszcze chwilę, tak by nie kleiło się do rąk. Rozwałkuj ciasto i wytnij z niego kółka przy użyciu formy, miseczki lub szklanki. Odstaw do wyrośnięcia na około pół godziny. Smaż na beztłuszczowej patelni lub upiecz w piekarniku. Podawaj z kiełbasą i szczypiorem.
Pyzate lica Słowianki
pól kilograma mąki
5 żółtek
100 gramów cukru
opakowanie cukru wanilinowego
pół kostki masła
szklanka mleka
50 gramów drożdży
szklanka wybranej domowej konfitury
Z drożdży zasypanych odrobiną cukru i mąki zrób rozczyn i odstaw do wyrośnięcia. W tym czasie utrzyj żółtka jaj z cukrem wanilinowym. Uzyskaną masę połącz z przesianą uprzednio mąką pszenną. Do ciasta wlej mleko oraz dodaj rozczyn drożdżowy. Zacznij wyrabiać. Po jakimś czasie, gdy składniki zaczną się łączyć, dodaj roztopione (ale nie gorące) masło. Wyrabiaj do momentu, aż będzie jędrne i sprężyste. Odstaw do wyrośnięcia na około godzinę. Następnie wyłóż na stolnicę lub blat kuchenny, rozwałkuj i wytnij kółeczka. Na każdym krążku kładź konfiturę owocową, po czym przykrywaj go drugim krążkiem. Zlep brzegi, tak jak w przypadku pierogów. Znów odstaw do wyrośnięcia na około pół godziny. Po upływie tego czasu zagrzej w głębokim rondlu dużą ilość tłuszczu (oleju lub smalcu). Kładź pączki do rondla, po
minucie obracaj na drugą stronę przy użyciu długiego widelca. Odcedź z tłuszczu za pomocą łyżki z dziurkami lub poprzez ułożenie ich na papierze kuchennym.
Świetlista kasza jaglana z mlekiem i rodzynkami
szklanka kaszy jaglanej
dwie szklanki mleka
pół szklanki rodzynków
100 gramów cukru albo trzy łyżki miodu
Wlej mleko do garnka i wsyp kaszę jaglaną, którą wcześniej opłuczesz pod bieżącą wodą. Pozbawi ją to charakterystycznej goryczki. Gotuj kaszę w mleku na małym ogniu przez około 15 minut lub do wchłonięcia całego mleka przez kaszę. Jeśli będzie zbyt sucha, dolewaj co jakiś czas odrobinę mleka. Dodaj miód lub cukier oraz rodzynki i zamieszaj do połączenia się składników. Ten deser możesz także przygotować z kaszy manny.
Mleczny koktajl żercy
0,3 litra mleka lub maślanki
3 garści liści szpinaku
2 łyżki konfitury z jabłek
Połącz ze sobą wszystkie składniki bez użycia blendera. Szpinak możesz drobno poszatkować ostrym nożem lub użyć ubijaczki / tłuczka do ziemniaków.
Jeśli przygotowywanie potraw masz już za sobą, odłóż część z nich jako żertwę, a resztę przygotuj na huczną zabawę po części rytualnej. Pamiętaj, że Święto Gromniczne oraz cały karnawał był czasem zabaw i swawoli. Współcześni rodzimowiercy słowiańscy, podobnie zresztą jak zachodnie czarownice, palą w tym dniu ognie i świece. Często łączą oni obchody kilku świąt przypadających na ten okres: Gromnicy, Maselnicy i Zapustów. Składają także ofiary Welesowi w postaci kości wołowych i maku.
Prywatny rytuał z okazji Gromnicy
Tak jak przed każdym innym rytuałem, na początku weź kąpiel. Pamiętaj, że Gromnica jest świętem oczyszczenia, dlatego dokonując ablucji, w jakimś sensie już celebrujesz ten szczególny festiwal. W łazience możesz postawić dużo świec. W końcu to Święto Światła. Ich naturalny blask pomoże ci się wyciszyć i skupić. Pamiętaj, że za chwilę staniesz się kapłanką Starych Bogów. Pomyśl także przez chwilę o przodkach. Jaki czas w roku właśnie dla nich następował? Czy możemy powiedzieć, że dziś to święto wciąż ma dla nas podobny charakter? A może celebrujemy je inaczej?
Po kąpieli załóż białą szatę rytualną lub po prostu przywdziej coś białego. Oczyść przestrzeń wokół ciebie, używając kadzidła oraz miotły. Następnie zakreśl krąg za pomocą sztyletu / miecza albo wody z solą.
Stań przed ołtarzem i obejdź go dookoła zgodnie z ruchem wskazówek zegara, z nożem trzymanym przed sobą lub miską z wodą, którą będziesz kropić przestrzeń. Mów przy tym:
Zataczam Krąg, jak krąg zatacza wciąż życie,
Rzucam czar, który minie o świcie.
Zataczam Krąg, jak krąg zatacza wciąż życie,
Rzucam czar, który minie, gdy kur zapieje[4].
Następnie obejdź krąg raz jeszcze, niosąc przy tym pochodnię. W ten sposób pobłogosławisz go żywiołem ognia. Powtórz przy tym formułę zakreślania kręgu.
Na koniec wykonaj trzecie i ostatnie zakreślenie kręgu, niosąc w dłoniach misę z dymiącym kadzidłem. Pobłogosławiłaś w ten sposób rytualną przestrzeń wszystkimi żywiołami: wodą, solą (reprezentującą żywioł ziemi), ogniem i powietrzem.
Przystąp do rozpalania świętego ognia w kociołku postawionym na ołtarzu. Jak zawsze pamiętaj o ostrożności. Zanim rozpoczniesz składanie ofiar, zwróć się do Swarożyca:
Swarożycu, boski ogniu! Przyjmij w swe ciało te ofiary,
Które złożysz innym bogom
Przenieś je do Wyraju
W swych wysoko strzelających płomieniach
Oczyść nas, ogniu!
Sława tobie!
Następnie rozpocznij wrzucanie symbolicznej żertwy do ognia. Poświęć w płomieniach odrobinę sera, mleka i maślanki. Powoli wlej do kociołka odrobinę miodu pitnego, umieszczonego w twoim rogu rytualnym. Wypowiadaj przy tym słowa modlitwy kierowanej do Dziewanny:
O Panno prześliczna, gromniczna!
Pod ogień twój święcony,
Wiszący nad woskiem gromnic,
Przez las kolący i wyjące wilki,
Idę bez wszelkiej obrony![5]
Sława Dziewannie Gromnicznej!
Następnie kontynuuj żertwę, tym razem na cześć Peruna:
Perunie, Panie Grzmotu i Błyskawicy!
Perunie, Ojcze, Siewco Burz!
Ochroń mnie! Zachowaj mnie od złego!
Na ciebie przysięgam jako wojownik,
Że zawsze stanę po stronie światła!
Przeprowadź mnie przez srogą zimę,
Bym mogła sławić twoją potęgę!
Sława Perunowi Gromowładnemu!
Teraz przyszedł czas na ofiarę dla Welesa. Dla niego wrzuć do kociołka garść maku i wołową kość. To jego ulubione dary. Możesz wlać także odrobinę mleka i miodu. Powiedz przy tym:
Welesie, który prowadzasz wilki po zimowym lesie,
Panie bydła rogatego, dawco bogactwa wszelkiego!
Boże magii, Władco Nawii
Sława tobie po wsze czasy!
Sława Welesowi!
Po złożeniu żertwy zapal przygotowaną wcześniej świecę gromniczną i postaw ją na ołtarzu pomiędzy wizerunkiem Dziewanny i Peruna. Czyniąc to, poproś ich o przewodnie światło przed sobą, byś wiedziała, co robić. Poproś o prowadzenie, spopielenie w ogniu chorób i problemów, oczyszczenie. Nie mam tutaj na myśli „oczyszczenia z grzechu”, ale pozbycie się tego, co cię w życiu uwiera, co ci przeszkadza, zatruwa lub powoduje, że jesteś nieszczęśliwa. Możesz teraz przystąpić do gromnicznej magii i wróżb ludowych. Oto kilka z nich:
Wyganianie zimy
„Zima” może stanowić symboliczną reprezentację tego, czego aktualnie masz dość. Wytnij z białego papieru kształty przypominające śnieżynki. Na każdej z nich napisz coś, czego chciałabyś się pozbyć. Następnie, po oficjalnej części rytuału, spal ostrożnie każdą ze śnieżynek w płomieniu swojej gromnicznej świecy.
Lodowa wróżba
Zabarw wodę odrobiną atramentu, a następnie zamroź w pojemniku do robienia kostek lodu. Kiedy woda stwardnieje, połóż czarną kostkę lodu na jasnym ręczniku i obserwuj, jak topnieje. Z kształtu, w który uformowała się plama z rozpuszczonego lodu, możesz wróżyć.
Oczyszczenie gromnicą
Jeśli w twoim domu istnieje miejsce, w którym wydarzyło się coś złego, co wspominasz, w tym dniu możesz oczyścić je uzdrawiającą energią gromnicy. Wejdź do takiego kąta, pomieszczenia, mebla lub postaw przed sobą przedmiot, który kojarzy ci się z wyjątkowo smutnym, nieprzyjemnym, złym wydarzeniem, i trzymając nad nim gromnicę, wyszepcz kilkukrotnie takie zdanie: „Dziewanno, Swarożycu, Perunie, oczyśćcie swą mocą wszelkie plugastwo! Niech tak się stanie!”.
Ochrona pupila
To czar związany z tradycją uroczystego święcenia zwierząt gospodarskich w Wieczór Lutowy. Dziś mało kto hoduje stado krów, ale wiele czarownic trzyma w domu zwierzaka. Aby wykorzystać szczególną moc Święta Światła, przygotuj amulet ochronny dla swego zwierzęcego towarzysza. Możesz zawiesić mu go przy obroży, położyć przy klatce dla gryzoni lub postawić obok akwarium. Na drewnianym lub woskowym krążku wyryj swoim nożem rytualnym symbol duchoboru. Zapewnisz dzięki temu swojemu pupilowi ochronę bogów będących opiekunami zwierząt (Leszego, Borowego).
Teraz możesz przystąpić do spożywania posiłków. Jeśli pragniesz przenieść biesiadę sprzed ołtarza do stołu, pamiętaj, aby wcześniej otworzyć krąg i pożegnać bóstwa.
Na koniec stań znów przodem do ołtarza, który powinien być skierowany na północ, i powiedz:
Dziewanno, wilcza panno!
Perunie, gromów opiekunie!
Welesie, dusz strzegący w lesie!
Dziś oddałam wam cześć,
By uczcić Święto Światła.
Sława wam!
Jeśli ogień w twym kociołku jeszcze nie wygasł, teraz możesz się tym zająć. Zgaś także wszystkie palące się świece oprócz świecy gromnicznej, która powinna dopalić się sama.
Grupowy rytuał z okazji Gromnicy
Jeśli pragniesz uczcić Gromnicę w większym gronie, na przykład ze swoim eklektycznym kowenem albo przyjaciółmi, poproś uczestników o przyniesienie własnoręcznie wykonanych świec oraz pokarmów na żertwę i ucztę. Obchody Wieczoru Lutowego warto połączyć z kuligiem, który należy do tradycyjnych zimowych polskich zabaw.
Na białym obrusie ułóżcie żertwę. Pamiętajcie przede wszystkim o ofiarach z mleka, twarogu, maślanki, serów, wołowych kości, maku, chleba i miodu pitnego lub wódki. Przed obrusem postawcie wizerunki Peruna, Dziewanny Gromniczej oraz Welesa. Możecie także umieścić nieopodal figurkę wilka. Oprócz tego rozłóżcie mnóstwo świec, które będą palić się wokół boskich wizerunków. Neopoganie palą także w tym dniu krzyż świętej Brygidy, tymczasem my możemy przygotować do podpalenia symbol Peruna.
Organizatorzy rytuału przed wpuszczeniem uczestników do kręgu obmywają ich wodą z solą oraz okadzają kadzidłem. Dopiero tak oczyszczeni mogą podejść bliżej paleniska, w którym zapłonie Święty Ogień.
Kiedy wszyscy są gotowi, żerca obchodzi ich za plecami zgodnie z ruchem wskazówek zegara, kreśląc na ziemi krąg za pomocą miecza lub długiego kija i mówiąc przy tym:
Zataczam Krąg, jak krąg zatacza wciąż życie,
Rzucam czar, który minie o świcie.
Zataczam Krąg, jak krąg zatacza wciąż życie,
Rzucam czar, który minie, gdy kur zapieje.
Następnie żerca lub jego pomocnik zakreśla w ten sam sposób krąg, używając wody i soli, a później – kadzidła. Krąg zostaje zapieczętowany, uczestnicy i przestrzeń są już oczyszczone.
Wtedy żerca może rozpocząć uroczyste rozpalanie świętego ognia. W tym czasie wszyscy uczestnicy pomagają mu, klaszcząc i śpiewając:
Gore, gore jasno!
Żeby nie zagasło!
Gdy ogień płonie i strzela wysoko w górę, żerca pokazuje wszystkim uczestnikom róg wypełniony miodem i mówi:
Matuś, moja matuś
Jak obrazek śliczna!
Matuś, moja matuś
Dziewanno Gromniczna!
Od wszystkiego złego
Od tego, co wiesz,
Dom nasz i rodzinę
W dzień i w nocy strzeż![6]
Sława Dziewannie Gromnicznej!
Wszyscy uczestnicy:
Sława Dziewannie Gromnicznej!
Następnie żerca składa w ogniu kolejne dary i wlewa do niego miód bądź wódkę z rogu, mówiąc:
Perunie Gromowładny!
Rozświetl ciemności zimy,
Przyspiesz nadejście wiosny,
Ustrzeż nas od pożaru i burzy,
Od głodu i śnieżnej zamieci!
Sława Perunowi!
Wszyscy:
Sława Perunowi!
Następnie żerca składa ofiarę dla Welesa w postaci wołowych kości, maku, mleka i miodu:
Welesie, Królu Nawii!
Opiekunie dusz!
Miej baczenie na naszych drogich zmarłych,
Ugość ich w swych progach,
By zaznali spokoju!
Niebawem zejdziesz do podziemi,
A ciemna część roku się skończy!
Póki jednak władasz między nami,
Zachowaj nas od dzikiego zwierza!
Zachowaj nas od śnieżnej zamieci!
Zachowaj nas od choroby i śmierci!
Sława Welesowi!
Wszyscy uczestnicy:
Sława Welesowi!
Kiedy żertwa zostaje ukończona, każdy z uczestników zapala przyniesioną przez siebie świecę i wypowiada w myślach życzenie, które powinno spełnić się do momentu nadejścia wiosny. Można także po kolei wypić łyk miodu pitnego nalanego do świętego rogu, po czym odlać część do ognia na cześć bogów i przodków. Po oficjalnej części obrzędu rozpoczyna się biesiada, w czasie której powinny być celebrowane wesołe, karnawałowe zabawy: tańce, rozmaite opowieści i legendy, wróżby.
[4] Jest to oryginalny tekst zakreślania kręgu polskich rodzimowierców słowiańskich, który znaleźć można na stronie internetowej Stowarzyszenia Zadruga.
[5] Ta modlitwa jest fragmentem wiersza Kazimiery Iłłakowiczówny pt. Na Gromniczną.
[6] Zmodyfikowana przeze mnie tradycyjna pieśń ludowa wykonywana w święto Matki Boskiej Gromnicznej.
Jare Gody • Wiosenne Zrównanie • Ostara • Wielkanoc
reszcie nadeszła wiosna. Jej przybycie oznacza dla człowieka radość z powodu odradzającej się przyrody. Świat zaczyna w sposób symboliczny nabierać ładu i uwalniać się z zimowego chaosu, którego symbolem były Zapusty. Dobiega końca czas frywolnych zabaw i zaczyna się przygotowanie do ciężkiej pracy, wykonywanej na wiosnę. Jest to więc czas radości, ale i obowiązków. Cały świat odmienia barwy – na drzewkach owocowych zaczynają kwitnąć delikatne, pachnące kwiaty, wierzbowe gałązki zdobią się puchatymi baziami, ptaki, które odfrunęły jesienią do ciepłych krajów, znów umilają nasze popołudniowe spacery swoim wesołym trelem godowym. Przyroda myśli tylko o jednym… Dlatego nic dziwnego, że obserwując rozkwitający świat wokół, Słowianie – tak samo jak pozostałe ludy Europy – uczynili głównym bóstwem tej pory roku personifikację młodości i płodności. W naszym kręgu kulturowym to Jaryło, zwany także Jarowitem, przynosi ze sobą wiosnę.
Jaryło jest niezwykle ciekawym bogiem, bardzo bliskim Rogatemu Panu współczesnych czarownic. Ponieważ łączy się z równonocą, jest to bóstwo solarne, ponadto kojarzone z młodością, męstwem i silnie rozbudzoną seksualnością. Związany był także z wojną, rycerzami, siłą potrzebną w czasie bitwy. Jego imię oznacza „jary, jurny” i zachowało się po dziś dzień w związkach frazeologicznych („Stary, ale jary”). Jego kult był rozpowszechniony na całą Słowiańszczyznę i niezwykle ważny dla wyznawców – tak ważny, że to właśnie od jego imienia wzięła się nazwa obchodów kalendarzowej wiosny, która wyznaczała jednocześnie początek nowego roku. Nasi przodkowie, żyjąc bliżej natury, rozpoczynali kolejny cykl w czasie, kiedy wszystko budzi się do życia i odnawia.
Jaryło, jako pan Jarych Godów, przedstawiany był jako piękny młodzieniec dostojnie dosiadający białego konia. W jednej ręce trzymał kłos zboża, w drugiej obciętą głowę. Jedne źródła mówią, że to głowa Welesa – boga zimy, którego Jaryło pokonał i odesłał do podziemia, zwiastując wiosnę. W innej wersji Jaryło odniósł zwycięstwo nad smokiem, dlatego jego wizerunek został później przejęty przez chrześcijan jako postać świętego Jerzego. Mnie jednak najbardziej przekonuje ostatnie tłumaczenie, wiążące głowę starego człowieka, którą
wyciąga przed siebie Jaryło, z historią, wedle której co roku zabija on samego siebie, by ulec cudownemu odmłodzeniu. Ów mit przypomina wiccańskie podanie o bogu śmierci i odrodzenia, który co roku musi poświęcić się wraz ze zbożem, aby na wiosnę znów powrócić na ziemię. Oczywiście echem wszystkich tych wierzeń jest dzisiejsza Wielkanoc, zawierająca głębokie przesłanie o tajemnicy boskiego zmartwychwstania. Tak jak w przypadku Szczodrych Godów i Bożego Narodzenia, mnóstwo żyjących do dziś tradycji wiosennego święta ma pogańskie korzenie.
Jak więc nasi przodkowie celebrowali nadejście wiosny? Dziś, z perspektywy czasu, może się nam to wydawać nieco makabryczne. Chociaż z drugiej strony współcześnie wciąż organizujemy obchody topienia Marzanny. W tym dniu zebrana gromada dokonywała bowiem podwójnego mordu – odcinano głowę kukle starego Jarowita oraz podpalano i topiono Marzannę, boginię zimy i śmierci. Para starych bóstw musiała odejść i ustąpić miejsca młodej Dziewannie i jurnemu Jaryle. Zwykle wybierano najpiękniejszego młodzieńca ze wsi i wprowadzano go do świętego kręgu na białym rumaku. Tym sposobem inscenizowano co roku mit.
Takie inscenizacje rozmaitych mitów miały miejsce w wielu kręgach kulturowych. Właśnie z nich, z czasem, wyłonił się teatr. Pierwsze przedstawienia w historii ludzkości organizowane były właśnie z okazji świąt o charakterze religijnym – Wielkich Dionizji. W Polsce z kolei dobrze znamy coroczne Jasełka albo w okresie Wielkanocy – przygotowywanie w kościołach grobu Chrystusa na Wielki Piątek.
Ale wróćmy do Słowian. Wprowadzony młodzieniec symbolizował Jaryłę triumfującego nad śmiercią – boski wizerunek, który teraz adorujemy w postaci Zmartwychwstałego Chrystusa. W niektórych częściach Polski po dziś dzień obchodzi się także ludowy zwyczaj tak zwanego „chodzenia z konikiem”. Ma to związek z cyklem wegetacyjnym roślin i stanowi rodzaj magii płodności, która pomaga zbożu rosnąć.
Marzannę żegnano hucznie i głośno. Nikomu nie było żal odchodzącej bogini, wyznawcy wiedzieli bowiem, że przychodzi ona do nich pod postacią Dziewanny, że uległa już odmłodzeniu i zostawiła za sobą tylko stare, niepotrzebne pozostałości – tak jak człowiek zostawia za sobą ciało, by jego dusza wcieliła się w nową powłokę albo odeszła do Wyraju. Oznaką witania Dziewanny było wnoszenie do osady „gaiku”, czyli „nowej wiosenki” bądź „nowego latka” (w znaczeniu: nowego roku).
Gaik / maik – młode drzewko iglaste przystrojone kolorowymi ozdobami: koralikami, wstążeczkami, świecidełkami, symbolizującymi boginię Dziewannę, które w niektórych regionach Polski przynoszono do wsi z lasu tuż po utopieniu Marzanny. Podczas obnoszenia gaika po chałupach młodzież prosiła każdego z gospodarzy o drobne upominki, jak kawałek sera, jajko lub placek.
Kukłę Marzanny należało przygotować bardzo starannie. Ubierano ją i strojono wspólnie, ponieważ każda gromada uśmiercała symbolicznie jedną boginię. Poszczególne Marzanny mogły różnić się od siebie w zależności od regionu Słowiańszczyzny, ale jeden element niewątpliwie pozostawał wspólny – hałas. Marzanna musiała odchodzić przy akompaniamencie wrzasków, pojękiwań, pisków, uderzania w bęben, dmuchania w piszczałki, dzwonienia dzwonkami i potrząsania grzechotkami. Kukłę należało spalić i pogrzebać w ziemi bądź podpalić i utopić. Dlaczego? Miało to związek z dawnymi obyczajami związanymi z grzebaniem zmarłych. Część duszy odchodziła do Wyraju wraz z płonącym stosem. Pozostałości grzebano, by trafiły do Nawii, królestwa Welesa. Równie istotne jak robienie hałasu było zachowanie pewnych tabu po egzekucji Marzanny. Nie wolno było dotykać przepływającej w wodzie kukły, oglądać się za siebie, by na nią raz jeszcze spojrzeć, ani przypadkowo potknąć się, odchodząc z miejsca obrzędu, zwiastowało to bowiem nieszczęście.
Obchody nie kończyły się jednak na tej sugestywnej inscenizacji, ale trwały dalej, przenosząc się do świętych ognisk.
Ognisko pełniło niezwykle ważne funkcje obrzędowe. Wierzono, że jest ciałem Swarożyca, boskiego posłańca, który przenosi w swoim ciele dary do Wyraju, aby mogli otrzymać je pozostali bogowie. Wokół ognia zbierała się gromada. Ponieważ wszyscy stali w kręgu, sprzyjało to poczuciu równości, integracji, braterstwa. Dziś rodzimowiercy mówią, aby nie wnosić do świętego kręgu żadnych waśni i w stosunku do pozostałych uczestników rytuału zachowywać się serdecznie i życzliwie. Słowianie byli ludem, w którym panował silny kult ognia – zarówno jako centralnego miejsca świętego obrzędu, jak i sfery prywatnej, domowej, co zachowało się w polszczyźnie w wyrażeniach takich jak „domowe ognisko”. Ogień chronił przed demonami, oczyszczał, a ze spraw bardziej przyziemnych – dawał ciepło, był niezbędny do przygotowania jadła. Nic dziwnego, że Słowianie uważali go za sacrum.
Podczas Jarych Godów palono dodatkowe ogniska na pagórkach, by ogrzać Matkę Ziemię, wybudzić ją z zimowego snu i przyspieszyć nadejście wiosny. Wyrażało to starą, magiczną zasadę hermetyzmu, którą do dziś kierują się neopogańskie czarownice: „Jak na górze, tak na dole”.
Ciekawym zwyczajem było przystrajanie domów wierzbowymi baziami, co czyni się do dziś w okresie Wielkanocy. Z kolei w dzień Świetego Jerzego, czyli 23 kwietnia, następuje uroczyste wypędzanie bydła w pole, podczas którego magicznie ochrania się zwierzęta gospodarskie przed złymi mocami, kładąc przed progiem obory jajka, noże, wierzbowe gałązki i okadzając bydło oczyszczającymi ziołami. Jak się domyślacie, zwyczaj ten pochodzi z czasów przedchrześcijańskich, a święty Jerzy stał się ludowym patronem wiosny, ponieważ przejął cechy i wizerunek Jarowita. Z Perunem i Welesem wiąże się z kolei podanie rozgłaszane na wsiach, że pierwszy wiosenny grzmot jest znakiem wypędzenia diabła do podziemi przez Boga Ojca. Oczywiście to Perun ciska grzmotem na wiosnę, by wspomóc solarne bóstwa płodności w nadejściu Jasnej Pory Roku, a tym samym zejściu Welesa do Nawii.
Kulminacyjnym punktem obchodów była bogata uczta, na którą wszyscy osadnicy schodzili się wspólnie. Tak jak Szczodre Gody służyły więzom
rodzinnym i spędzane były w bliskim gronie, tak Jare Gody miały zacieśnić więzy całej gromady, zażegnać zimowe spory i przywrócić harmonię w grodzisku. Cechą tradycji jest bowiem to, że spaja społeczność.
Na stołach nie mogło zabraknąć jadła szykowanego specjalnie z okazji Jarego Święta. Oto najważniejsze z potraw, które w jakiejś mniej lub bardziej zbliżonej formie przetrwały do dziś.
Dania z jajek
Jajko, jako symbol nowego życia, ma o wiele dłuższą tradycję niż Wielkanoc. Co więcej jest na tyle uniwersalne, że witano nim wiosnę nie tylko na terenie Słowiańszczyzny. Warto jednak wiedzieć, że nasi przodkowie także malowali piękne wzory na jajach i obdarowywali się nimi, by zaprosić szczęście, płodność i energię do swojego życia. Wykonywano nie tylko pisanki, ale też drapanki, kraszanki, oklejanki i nalepianki. Rozpoczynał się nowy cykl wegetacyjny roślin, a dla ludzi – nowy rok. Jajko było doskonałym symbolem tej świeżości, młodości i początku. Co ciekawe, najstarsze odkryte polskie pisanki datuje się na X wiek naszej ery, ale archeologowie są przekonani, że zwyczaj ten sięgał dużo głębiej w przeszłość, czego śladem jest wiosenny symbol jajka w wielu kulturach świata.
Ciekawą zabawą organizowaną do dziś na niektórych wsiach jest „walatka”. Polega na toczeniu jajek po stole lub podłodze w taki sposób, by stłuc pisankę przeciwnika.
Dziś niektóre z naszych regionalnych pisanek to prawdziwe dzieła sztuki. Jeśli pragniesz poczuć klimat dawnych, pogańskich obchodów Wielkanocy, powinnaś udać się do koła gospodyń wiejskich. Nie żartuję. Te panie nauczą cię tworzenia tak kolorowych, pięknych i wymyślnych pisanek, że już nigdy nie sięgniesz po
gotowe, plastikowe naklejki na jajka!
Żur
Żur z jajami i białą kiełbasą do dziś gości na wielkanocnych stołach niemalże w całej Polsce. Tradycyjny żur przygotowywano inaczej niż obecnie. Trzeba było przez kilka dni kisić żytni zakwas w glinianym garze, a doprawiało się go grzybami, cebulą i czosnkiem, a tylko niekiedy kiełbasą. Żur początkowo był strawą ludzi ubogich, a z czasem, od XV wieku, zaczęto przygotowywać go także wśród bogatszych rodzin. Dziś stał się tak popularnym daniem wielkanocnym, że każdy region naszego kraju przygotowuje go na własny sposób.
Kołacz
Podobnie jak z okazji innych świąt, tak i na Jare Gody przygotowywano ogromny kołacz. Jedna ze współczesnych tradycji wiążąca się z kołaczem polega na tym, iż żerca, wznosząc kołacz w górę na wysokości twarzy, pyta: „Czy widać mnie zza tego kołacza?”. Tłum zebranych powinien odpowiedzieć: „Widać!”. Wtedy żerca mówi: „W takim razie życzę wam, aby w przyszłym roku nie było mnie widać!”. Chodzi o to, że kołacz będzie tak wielki, że zakryje żercę, a wielkie pieczywo oznacza dużą ilość zbóż, czyli dostatek i bogactwo. Kołacz przygotowywano z dodatkiem żurawiny, śliwek, orzechów, nasion i innych dodatków.
Ciasta równonocne, baby, mazury
Na świątecznym stole podczas Ostary w różnych rejonach świata królują słodkości, a nasza kultura nie jest tutaj wyjątkiem. Dobrze znamy rozmaitość polskiej wielkanocnej kuchni pod tym względem: baby piaskowe, baby migdałowe, serniki, seromakowce, mazurki, mazarynki, babeczki i wiele innych ciast! Nasi praojcowie świętowali powracającą do ich życia wiosnę równie suto zastawionymi stołami jak my współcześnie. Baby ucierane z mąki i jajek dodatkowo symbolizowały nowe życie.
Pasztet z królika
Króliki i zające to bardzo stare, pogańskie symbole nowego życia, płodności i witalności. Jedna z gałęzi czarownictwa tradycyjnego – linia Whitecroft – uczyniła zająca swoim głównym symbolem i zwierzęcym totemem. Marzec to czas intensywnego rozpłodu tych zwierząt, które przez naszych przodków musiały być licznie spotykane na polach w czasie wiosennych zasiewów. Jedną z tradycyjnych potraw z okazji równonocy jest wobec tego pasztet lub potrawka z zająca, zwierzęcia symbolizującego, obok jajka, powrót sił witalnych w przyrodzie i życiu człowieka.
W corocznych celebracjach Jarych Godów towarzyszyły naszym przodkom liczne zabawy, konkursy i obrzędy. Jednym z nich był śmigus-dyngus, tradycja, która zdaje się powoli umierać na naszych oczach. Jak większość wielkanocnych psot, także i ta ma korzenie słowiańskie. Nasi przodkowie okładali się wzajemnie brzozowymi witkami lub polewali wodą na znak magicznego przyciągnięcia zdrowia i obfitości do swojego życia. Początkowo Śmigus oraz Dyngus, mimo ludycznego wydźwięku, miały jednak dużo donioślejsze znaczenie, były bowiem rytuałami oczyszczającymi, których należało dopełnić na wiosnę. W późniejszym okresie śmigus-dyngus był sposobem na zaloty i świadectwem popularności panien na wydaniu. Wiązało się to z prastarym przekonaniem, że okładanie się rózgą i kąpiel w zimnej wodzie wzmacniają zdrowie i płodność.
Bardzo ciekawym zwyczajem, który w niektórych regionach przetrwał aż do naszych czasów, było „chodzenie z kurkiem”. Podobnie jak wcześniej z gaikiem, tak kilka dni po obchodach Jarego Święta, w czasie Dyngusa, młodzież chodziła od domu do domu z kogutem na taczce. Najpierw kogut był żywy, ale żeby się nie wyrywał, pojono go wódką. Już w XIX wieku kogucika czy kurka dyngusowego rzeźbiono z drewna, gliny lub ciasta. Barwna i wesoła scena opisująca ten zwyczaj znajduje się w powieści Chłopi Reymonta. Obwożąc koguta, symbol płodności i seksualności, śpiewano, idąc przez wieś: „Wieziemy tu kogucika, dajcie jajek do koszyka”.
Wystawne uczty organizowane z okazji Jarych Godów to, w zależności od regionu, Maselnica lub Radosnica. Z tą ostatnią wiązały się także obrzędy tak zwanych Dziadów Wiosennych, czyli święta przodków wypadającego na przełomie kwietnia i maja. Organizowali je przede wszystkim Słowianie Wschodni, którzy zapraszali zmarłych do wspólnego witania wiosny. Do dziś w Rosji na grobach bliskich kładzie się wielkanocne pisanki.
Niewielu z nas ma świadomość, że także święcenie pokarmów z okazji Wielkanocy ma pogański rodowód. Przeanalizujmy jedzenie znajdujące się w koszyku pod kątem religijnym. Co zajączek, babeczka, chleb, kiełbasa, jaja, sól i chrzan mają wspólnego ze śmiercią i zmartwychwstaniem Chrystusa? Oczywiście to ślad dawnego błogosławienia jadła na wiosnę, którego spożycie miało zapewnić zdrowie, szczęście i dobrobyt (zbiory). Wiklinowy koszyczek, wykonany z drzewa wierzbowego, miał z kolei symbolizować płodność i siły witalne powracające do przyrody.
Kilka przepisów na słowiańskie potrawy z okazji Jarych Godów
Badolek wielkanocny
pół kilograma białej kiełbasy
marchew
por
dwa selery
natka pietruszki
cebula
dwa ząbki czosnku
suszone grzyby
sól, pieprz, majeranek
pół litra zakwasu żytniego
ugotowane jaja
Zagotuj wodę i wrzuć do niej obrane i pokrojone warzywa: marchew, por, selery, pietruszkę, cebulę, czosnek i grzyby. Gotuj przez pół godziny, aż warzywa zmiękną. Następnie wrzuć pokrojoną kiełbasę, wlej zakwas i zagotuj, nieustannie mieszając. Pozwól zupie bulgotać na małym ogniu przez 10 minut, w tym czasie dopraw do smaku. Podawaj z ugotowanymi jajkami.
Jary kołacz
pół kilograma jasnej mąki
200 mililitrów mleka
3 jajka
pół szklanki miodu
50 gramów masła
25 gramów drożdży
Pokrusz drożdże do kubeczka i zalej ciepłym mlekiem. Odstaw do wyrośnięcia zaczynu. Przesianą mąkę połącz z masłem, jajkiem i zaczynem. Wyrabiaj ciasto przez około 15 minut, aż stanie się jędrne i elastyczne. Odstaw w ciepłe miejsce na około dwie godziny. Następnie podziel je na dwie części – jedną zrób odrobinę większą od drugiej i włóż ją do okrągłej tortownicy. Mniejszą zapleć jak w warkocz i ułóż na cieście. Odstaw na 60 minut. Piecz przez 45 minut w 180 stopniach.
Wiosenny mazurek
400 gramów masła
100 gramów drobnego cukru
szklanka pokruszonych w moździerzu orzechów
400 gramów mąki pszennej
4 żółtka
Utrzyj masło z cukrem, aż powstanie puszysta masa. Dodaj do niej pozostałe składniki i zamieszaj. Zagnieć twarde, żółte, zbite ciasto. Wstaw do lodówki na dwie godziny. Po tym czasie rozwałkuj ciasto lub wylep nim prostokątną formę. Odłóż odrobinę ciasta, uformuj z niego wałeczki i wyłóż na wierzch ciasta w kształcie kołowrotu. Posmaruj jajkiem i wstaw znów do lodówki. W tym czasie nagrzej piekarnik do 180 stopni. Piecz przez 20 minut. Ciasto można polać rozpuszczonym cukrem, udekorować orzechami, suszonymi owocami, konfiturami, posypać makiem.
Baba puchowa
pół kilograma mąki pszennej
150 gramów cukru
pół litra mleka
10 żółtek
40 gramów drożdży
150 gramów roztopionego masła
pół szklanki rodzynków
Zagotuj 400 mililitrów mleka i zalej nim (gorącym) pół szklanki mąki. Ucieraj, aż powstanie gładka masa. Odstaw do wystudzenia. Drożdże rozpuść w odrobinie mleka i zrób rozczyn. Następnie dodaj go do przestudzonej masy mleczno-mącznej. Odstaw, aż zwiększy swoją objętość dwukrotnie.
Ubij żółtka z cukrem. Otrzymasz puszystą masę. Dodaj do niej resztę mąki i masło, wyrabiaj, aż powstanie ciasto. Na koniec dodaj rodzynki. Wlej ciasto do formy na babkę, odstaw do wyrośnięcia. W tym czasie nagrzej piekarnik do 170 stopni. Piecz przez godzinę. Po ostygnięciu można dekorować cukrem pudrem, miodem bądź lukrem.
Sułkowicka krzonówka
200 gramów kiełbasy
pól kilograma wędzonego mięsa i żeber wieprzowych
ćwierć kilograma surowego boczku
1,5 litra serwatki
pietruszka
korzeń chrzanu
sól, pieprz, lubczyk
gotowane jajka
szczypior do posypania
Wszystkie mięsa gotuj przez pół godziny w wodzie. Następnie dodaj serwatkę i po zagotowaniu odstaw. Zetrzyj pietruszkę i chrzan na tarce bądź pokrój w drobną kostkę i dodaj do wywaru. Dopraw przyprawami i gotuj przez 15–20 minut. Zupę podawaj z jajkami i szczypiorem.
Prywatny rytuał z okazji Jarych Godów
Aby przygotować się do prywatnego świętowania powrotu wiosny, powinnaś przede wszystkim, śladem dawnych gospodyń, dokładnie posprzątać swój dom. Chociaż „wiosenne porządki” to całkowicie świecka tradycja, warto nadać jej nieco duchowego wydźwięku. Pomyśl o wyganianiu ze swojej osobistej przestrzeni całorocznego, zalegającego tam brudu. Wiosenne słońce rozświetlające nasze pokoje sprzyja dostrzeżeniu wszystkich zakamarków, które należy odkurzyć, wszystkich smug na szybach, które trzeba przemyć. Moja rada: zostaw pajęczyny w spokoju. Pająki pomogą ci w walce z uciążliwymi muchami i innymi domowymi owadami, a przy tym przynoszą szczęście. Podobno pająk w miejscu zamieszkania oznacza dobrobyt i zdrowie.
Obejmij przygotowaniami także swoją prywatną przestrzeń rytualną. Dla dzisiejszych czarownic oraz neopogan i rodzimowierców święto Wiosennego Zrównania to przede wszystkim zaproszenie do naszego życia równowagi, by na powrót ją odzyskać. Współcześnie rozpoczyna się celebrowanie tego wyjątkowego rytuału od generalnych porządków. Możesz zaprosić do tego rodzinę i przyjaciół. Zróbcie wspólne wielkie pranie, przesadzanie kwiatów w większe donice, segregowanie szpargałów w biurkach. Jeśli masz ogródek, wiosna to dobry moment na porządkowanie kwiatowych rabatek i przygotowywanie roślin do okresu wzrostu poprzez stosowanie nawozów i odżywek. Na wiosnę warto także zmienić coś w swoim wyglądzie. Wizyta u fryzjera albo nowy tatuaż dobrze wkomponują się w uroczysty charakter tego święta. Jeśli nie masz odwagi zdecydować się na tak radykalny krok, może spróbujesz wobec tego jakoś przearanżować przestrzeń? Nowe meble do salonu, zmiana koloru ścian w sypialni, ozdobne dodatki zakupione do biura – wszystko to warto czynić właśnie w okresie równonocy.
Każdorazowo wysprzątanie swojego domu powinnaś zakończyć okadzeniem go.
Możesz w tym celu przygotować samodzielnie wiosenne kadzidło ziołowe.
Wiosenne kadzidło ziołowe – wykorzystaj do jego produkcji susz ze swojskich roślin oraz kawałki kory drzew. Proporcja, którą wedle starych receptur stosowano do wykonywania kadzidła, to pół na pół kora i kwiaty z liśćmi. Tak zrobione kadzidło najlepiej przechowywać w szczelnie zamykanym słoiku. Możesz podpisać słoje, by trzymać w nich kadzidła na różne okazje, na przykład: „Oczyszczenie”, „Miłość”, „Zdrowie”, „Bogactwo”. Pamiętaj, że każda roślina ma swojego ducha, który odpowiada za wybrane aspekty życia. Dlatego warto łączyć w mieszankach zioła, które ze sobą magicznie rezonują. Na przykład paląc kadzidło na przyciąganie, nie korzystaj z roślin o właściwościach oczyszczających – zamiast przyciągać, wyjałowią energetycznie twoje otoczenie.
Wiosenne kadzidło możesz wykonać na dwa sposoby. Jednym z nich jest zwinięcie pęczków ziół w cienki sznureczek i podpalenie końcówki. Drugi to kruszenie ich w palcach i sypanie na żarzące się w kadzielnicy węgielki. Osobiście bardzo lubię używać wiszących na łańcuszku kadzielnic (podobnych do trybularzy kościelnych), ponieważ bardzo dobrze oczyszcza się nimi przestrzeń.
W celu wiosennego magicznego oczyszczenia swojego domu użyj suszu z następujących ziół: jałowiec pospolity (jak wskazuje jego nazwa!), arcydzięgiel, bylica, dziurawiec, wrotycz, dziewanna, żywica sosny, tymianek. Po okadzeniu domu koniecznie otwórz wszystkie okna.
Na zakończenie wiosennych porządków możesz jeszcze udekorować swój ołtarz rytualny. Postaw na żółcie i zielenie – kolory odradzającego się słońca (boga) i ziemi (bogini). Na ołtarzu, oprócz wizerunku Jaryły i Dziewanny, powinny znaleźć się przede wszystkim jaja, pisklęta, koguty, zające, własnoręcznie wykonana kukiełka Marzanny, wierzbowe gałązki, bukszpan, rzeżucha, wiosenne polskie kwiaty, ziarna zbóż. Tak naprawdę ogranicza cię jedynie
wyobraźnia. Najważniejsze, by jeden rzut oka na twój ołtarz pozwalał określić, jaką witasz porę roku i czego od niej oczekujesz: płodności (niekoniecznie w dosłownym znaczeniu), witalności i energii.
Przed przystąpieniem do czynności rytualnych, tak jak zawsze, powinnaś wziąć kąpiel. W trakcie jej trwania zastanów się, co w tym roku „zasiejesz”. Mówię o wszystkich twoich planach, pomysłach i przedsięwzięciach, które możesz rozpocząć na wiosnę. W słoneczne, coraz dłuższe dni łatwiej będzie zmotywować się do działania. Warto to wykorzystać. Tak naprawdę wszyscy wciąż uzależnieni jesteśmy od słońca, którego blask dodaje nam energii – nawet jeśli udajemy, że możemy całe życie siedzieć w sztucznym świetle lampki.
Tradycyjną biel swojej szaty rytualnej możesz nieco ożywić, wkładając na głowę wianek z gałązek bukszpanu lub żonkili. Ofiarę dla bóstw przygotuj w formie żertwy-święconki. W wiklinowym koszu umieść malowane jajka, zboże, wierzbowe gałązki, odrobinę kiełbasy, kołacz i wielkanocną babę. Chodzi oczywiście o symboliczne ilości, które będziesz mogła ofiarować bogom poprzez ogień na ołtarzu. Resztę potraw przygotuj na ucztę.
Oczyść przestrzeń wokół ciebie, używając do tego celu miotły lub kadzidła. Następnie zakreśl krąg za pomocą sztyletu / miecza albo wody z solą. Możesz użyć następującej formuły:
Kręgu, powołuję cię do życia,
By czcić tutaj Prastarych Bogów.
Ochroń mnie, ukryj przed złem i otul.
Zakreślam cię teraz trzykrotnie!
Odwróć twarz na wschód i dmuchnij gęsim pierzem, mówiąc przy tym:
Płanetnicy, latawcy!
Istoty powietrza, strażnicy wschodu!
Przybądźcie do mego kręgu, by chronić go swą mocą!
Sława wam!
Teraz zwróć się na południe i zapal przygotowaną tam czerwoną świecę, mówiąc:
Rarogu, ognisty żar-ptaku,
Towarzyszu Swaroga, strażniku południa!
Przybądź do mego kręgu, by chronić go swą mocą!
Sława ci!
Następnie zwróć się na zachód i podnieś nad głowę misę z wodą, po czym zamocz w niej dłoń i dotknij swojego czoła, mówiąc:
Rusałki, brzeginie i wodniki!
Istoty wody, strażnicy zachodu!
Przybądźcie do mego kręgu, by chronić go swą mocą!
Sława wam!
Teraz pora jeszcze wezwać strażników północy. Odwróć się w tym kierunku i posmaruj czoło ziemią z przygotowanej miseczki.
Bagienniki, południce i ubożęta!
Istoty ziemi, strażnicy północy!
Przybądźcie do mego kręgu, by chronić go swą mocą!
Sława wam!
Pamiętaj, że pracując, nawet na poziomie symbolicznym, z istotami demonicznymi, nie możesz okazywać przed nimi strachu. Gdy masz w ręce swój sztylet rytualny, jesteś panią magicznego kręgu i zawsze powinnaś czuć się silniejsza od istot, które prosisz o pomoc: żywiołaków, demonów, duchów. Jeśli okażesz przed nimi strach, taka praca magiczna może ci zaszkodzić.
Przystąp do rozpalania świętego ognia w kociołku postawionym na ołtarzu. Jak zawsze pamiętaj o ostrożności. Zanim rozpoczniesz składanie ofiar, zwróć się do Swarożyca:
Swarożycu, boski ogniu! Przyjmij w swe ciało te ofiary,
Które złożysz innym bogom.
Przenieś je do Wyraju
W swych wysoko strzelających płomieniach!
Przywróć nam dziś równowagę!
Sława tobie!
Zanim rozpoczniesz żertwę, wrzuć do świętego ognia swoją Marzannę. Pamiętaj, że wszelkie obchody Jarego Święta zaczynały się od jej symbolicznego pożegnania. Twoja kukiełka może być maleńka i wykonana z naturalnych materiałów. Jeśli czujesz, że nadanie jej antropomorficznych kształtów przerasta twoje umiejętności, spal w kotle po prostu jeden wiecheć słomy, który będzie dla ciebie wyrażał tę boginię. W czasie, gdy Marzanna płonie, nie zapomnij głośno grzechotać, uderzać w bębenek, krzyczeć lub dmuchać w piszczałkę.
Następnie rozpocznij wrzucanie symbolicznej żertwy do ognia. Poświęć w płomieniach jajka, odrobinę kiełbasy, chleba, ziaren i ciasta. Powoli wlej do kociołka trochę miodu pitnego, umieszczonego w twoim rogu rytualnym. Wypowiadaj przy tym słowa modlitwy kierowanej do Jarowita:
Jarowicie, piękny młodzieńcze zwiastujący nadejście wiosny!
Przybądź na powrót do naszego życia!
Ty, który pokonałeś zimowego smoka,
Zwyciężyłeś ciemność i śmierć, bądź pozdrowiony!
Pobłogosław nas swym boskim kłosem zbóż,
Który przynosi zdrowie, młodość i obfitość!
Wielbimy cię aż po kres naszego życia,
Gdyż tyś jest panem wiosny i radości.
Sława Jarowitowi!
Następnie kontynuuj żertwę, tym razem na cześć potrójnej bogini:
Zielona, prześliczna Panienko Dziewanno,
Święta Matko Ziemio, Mokoszo,
Mądra starucho, Marzanno!
Bądźcie pozdrowione!
Dziś dzień waszej wielkiej zamiany i odnowy,
Dziewicza matka budzi się do życia,
By jednocześnie umrzeć jako starowinka!
O Bogini, tyś zaprawdę jest wielką tajemnicą!
W to święto Wiosennego Zrównania
Wielbię cię i sławię.
Obdarz mnie równowagą,
Wyprowadź z ciemności w stronę światła.
Sława Dziewannie!
Sława Mokoszy!
Sława Marzannie!
Możesz teraz złożyć żertwę dla innych bogów ze słowiańskiego panteonu, z którymi czujesz się mocno związana lub którym pragniesz za coś podziękować.
Teraz przejdź do części magiczno-obrzędowej. Poniżej podpowiadam kilka zaklęć, które świetnie pasują do okresu równonocy.
Jaja obfitości
Na przygotowanych wcześniej jajkach ugotowanych na twardo napisz flamastrem w jednym lub kilku słowach swoje wiosenne życzenia. Następnie podnieś każde jajko do góry przed świętym ogniem i ołtarzem, mówiąc: „Tej wiosny moje marzenia się spełnią. Jak te jajka zasilą moje ciało, tak wypisane na nich życzenia zamanifestują się w moim życiu. Niech tak się stanie, mocą Jaryły i Dziewanny!”. Następnie obierz jajka, ich skorupki spal w ogniu, a część jadalną spożyj lub połóż wśród pokarmów przygotowanych na ucztę porytualną.
Słowiański słój zdrowia
Do słoika w zielonym kolorze wkładaj kolejno:
piryt
kwarc
srebrny pierścionek
kilka kropli olejku lawendowego
bursztyn
czosnek
Na koniec zapieczętuj słoik za pomocą zielonej świecy. Myśl przy tym intensywnie o ozdrowieniu, witalności i pokonaniu chorób.
Odlewanie choroby
Białko jaja wlej do miski z posoloną wodą przez brzozowe witki (bazie). Następnie otrzymany płyn przelej do szklanki. Czynność przelewania z miski do szklanki i na odwrót powtórz trzy razy. Mów przy tym: „Opuść mnie, chorobo, uciekaj z tym jajem!”. Po wszystkim wodę z jajkiem wylej na rozstaju dróg lub do rzeki.
Jara równowaga
Potrzebujesz czarnej i białej wstążki, czarnego długopisu, białego lub kremowego długopisu, wizerunku Krzyża Słonecznego lub innego słowiańskiego symbolu równowagi.
Pomyśl o przestrzeniach swojego życia, w których równowaga uległa zachwianiu. Być może jesteś pracoholiczką i od dawna nie znalazłaś czasu ani na rodzinę, ani na własne pasje? A może przeciwnie, jesteś wiecznym
lekkoduchem i twoja niefrasobliwość przysparza ci wielu kłopotów? A może czujesz, że jesteś samolubna albo przeciwnie – zbyt altruistyczna? Pamiętaj, że magia nie widzi przeciwieństw w taki sam sposób, jak postrzega je człowiek. Tak jak bóg i bogini, są dwoma stronami tego samego medalu.
Usiądź i medytuj nad tymi aspektami swojego życia, których ci brakuje. Wyobraź sobie, jak byś żyła, jak się zachowywała, gdybyś uzyskała większą równowagę. Weź czarną wstęgę i biały długopis i spisz wszystko, czego masz za dużo, co cię przytłacza. Teraz na białej wstędze napisz czarnym długopisem, czego ci brakuje, by osiągnąć równowagę. Połącz obie wstęgi, mówiąc przy tym:
Jak bogini do boga,
Jak ciemność do światła,
Jak dzień do nocy,
Jak mężczyzna do kobiety,
Tak natura dąży do idealnej równowagi i harmonii
We mnie.
Następnie obwiąż symbol równowagi, który wybrałaś, na przykład Krzyż Słoneczny Świętowita, i umieść gdzieś, gdzie będziesz go nosić blisko siebie lub
nieustannie widzieć.
Teraz możesz przystąpić do spożywania posiłków. Jeśli pragniesz przenieść biesiadę sprzed ołtarza do stołu, pamiętaj, aby wcześniej otworzyć krąg i pożegnać bóstwa.
Kiedy kończysz swoje prywatne obrzędy Jarego Święta, nie zapomnij pożegnać wszystkie siły, które przywołałaś. Możesz zrobić to za pomocą następujących formuł, stając kolejno na wschodzie, południu, zachodzie i północy:
Płanetnicy, latawcy!
Istoty powietrza, strażnicy wschodu!
Dziękuję za waszą obecność i pomoc!
Odejdźcie w pokoju! Sława wam!
Rarogu, ognisty żar-ptaku,
Towarzyszu Swaroga, strażniku południa!
Dziękuję za twoją obecność i pomoc!
Odejdź w pokoju! Sława tobie!
Rusałki, brzeginie i wodniki!
Istoty wody, strażnicy zachodu!
Dziękuję za waszą obecność i pomoc!
Odejdźcie w pokoju! Sława wam!
Bagienniki, południce i ubożęta!
Istoty ziemi, strażnicy północy!
Dziękuję za waszą obecność i pomoc!
Odejdźcie w pokoju! Sława wam!
Jeśli ogień w kociołku jeszcze nie wygasł, teraz możesz się tym zająć. Pamiętaj, że tak jak w przypadku Szczodrych Godów, swoją rytualną ucztę na równonoc możesz z powodzeniem połączyć z obchodami Wielkanocy. Tak naprawdę
wszyscy celebrujemy to samo. I tak samo.
Grupowy rytuał z okazji Jarych Godów
Do napisania niniejszego rytuału zainspirowała mnie propozycja związku wyznaniowego Rodzima Wiara, którą jego członkowie zamieścili na swojej witrynie internetowej[7]. Zmieniłam jednak nieco obrządek, kierując go bardziej w stronę czarownictwa.
Zanim zaprosisz wszystkich na otwarty rytuał, warto poinstruować gości, jak powinni się zachowywać i wyglądać. Powiedz im kilka słów o znaczeniu kręgu obrzędowego. Wytłumacz, iż krąg obrzędowy wyznacza granicę pomiędzy profanum, naszym doczesnym światem ludzi, zwykłych spraw, codziennych obowiązków, a sacrum, rzeczywistością duchową i świętą, krainą bogów. Krąg nie jest tak naprawdę w żadnym z tych światów, ale znajduje się gdzieś „pomiędzy”. Jest mikrokosmosem, miejscem, do którego zapraszamy bóstwa i dusze przodków.
Wytłumacz uczestnikom przed wejściem do kręgu, by wcześniej zażegnali wszelkie waśnie, spory i kłótnie. Do kręgu powinni wstępować czyści i gotowi na spotkanie z Wyższymi Bytami. Ważne jest także, aby w trakcie trwania czynności rytualnych – przynajmniej tych oficjalnych, przed ucztą – nie wychodzić z kręgu i zachowywać się w nim godnie. Nie ma mowy o paleniu papierosów, głośnych rozmowach, wchodzeniu do kręgu pod wpływem substancji odurzających. Uczestnicy obrzędu powinni być także poinformowani odpowiednio wcześniej, by nie wrzucać do świętego ognia niczego, co nie stanowi elementu rytuału.
Przed wstąpieniem do kręgu każdy z uczestników składa dary, które przyniósł, na ołtarzu rytualnym przygotowanym w tym celu na dworze przy ognisku lub
bezpośrednio na białym lub zielonym obrusie rozłożonym na ziemi. Wśród darów na żertwę oraz wspólną ucztę powinny znaleźć się potrawy z jajek (wytrawne i na słodko), pieczywo, ziarno, kiełbasy, chrzan, miód pitny. Poproście także każdego, by przyniósł ze sobą grubą świeczkę.
Dwoje organizatorów wita uczestników przed wejściem do kręgu misą z wodą i solą, która służy do ablucji, oraz misą z dymiącym kadzidłem. Gdy wszyscy stoją już wokół paleniska, jeden z żerców obchodzi krąg dookoła, sypiąc solą:
Sól oczyszcza i konserwuje,
Zachowuje strawę od zepsucia,
Niech oczyści teraz tę ziemię,
Bym zakreślił tu święte kolisko!
Kolejny żerca (bądź żerczyni) obchodzi krąg w ten sam sposób z pochodnią w dłoni, za nim kroczy pomocnik, który okadza krąg kadzidłem. Można wykorzystać do tego misę z kadzidłem, którym wcześniej oczyszczali się uczestnicy rytuału. Tym sposobem zarówno przestrzeń, jak i ludzie zostali okadzeni.
Prowadzący uroczystość główny żerca mówi donośnym głosem:
Dziś, w świętą noc zrównania pór roku,
Na granicy zimy i wiosny,
Ojcowie nasi czcili swych przodków!
My także zapraszamy ich tutaj z Nawii
I palimy dla nich ognie! Sława przodkom!
Żercy zapalają świece, wraz z nimi czynią to uczestnicy rytuału i trzymając świece w dłoniach, powtarzają:
Sława przodkom!
Teraz żerca może przystąpić do rozpalania ognia. W tym czasie uczestnicy śpiewają jedną z magicznych pieśni towarzyszących temu rytuałowi, klaszcząc w dłonie. Do wyboru: „Gore, gore jasno, żeby nie zagasło!” lub „Ogieńku święty, skarbiczku boży, nie dajże nas też nigdy zubożyć!”.
Po rozpaleniu ognia żerca podnosi do góry kołacz, żerczyni róg z miodem pitnym.
Swarożycu, święty ogniu!
Przyjmij w ciało swoje żertwę dla naszych bóstw,
Świętowita i Peruna!
Oto dar dla was, kołacz i miód,
Które krzepią ciała i serca!
Sława wam!
Wszyscy krzyczą:
Sława Świętowitowi! Sława Perunowi!
Kolejny lub ten sam kapłan kontynuuje wrzucanie żertwy do ognia, mówiąc:
Swarożycu, synu Swaroga!
Ogrzejcie nas i nie srożcie się!
Dajcie nam życiodajne ciepło,
Nie płomienie niosące śmierć!
Przybądźcie do nas, nakarmieni trzebą!
Sława wam!
Następnie kapłani podpalają swargę przygotowaną z drewna lub kłosów zboża. W tym czasie jeden z żerców wrzuca do świętego ognia kołacz.
Dadźbogu, obdarz nas dostatkiem!
Bądź nam przychylny!
Ofiarowujemy ci ten kołacz na znak,
Byś zawsze sprzyjał nam we wszelkich zbiorach!
Kolejny kapłan wrzuca do ognia wołowe kości i mięso oraz sypie mak.
Welesie, o wszechmocny Żmiju! Tyś strażnikiem Nawii.
Panem magii, przysięgi i bydła.
Otwórz w tę noc zrównania
Wrota dla naszych przodków,
Byśmy mogli świętować wspólnie!
Żerca wlewa do świętego ognia mleko oraz miód, sypie ziarno. Następnie powtarza czynności, wylewając i sypiąc żertwę na ziemię.
Dziewanno, młoda panienko wiosno!
Mokoszo, nasza matko ziemio!
Marzanno, mądra stara pani!
Przyjmij nasze dary!
Sława tobie,
Największa i najpotężniejsza
Potrójna Bogini!
Żerca wsypuje do ognia pszenicę i wlewa miód z rogu.
Jarowicie, wiosenny wojowniku,
Zapłodnij teraz Matkę Ziemię,
By obrodziła darami!
Przybyli bogowie. Poczujcie ich!
Wszyscy:
Sława wszechobecnym bogom!
Żercy biorą przygotowane wcześniej jajka i obierając, mówią:
Prośmy teraz bogów i naszą Dolę, by przyjęła nasze dary
I w zamian dała nam szczęście!
Wszyscy uczestnicy nadgryzają obrane jajka tak jak żercy i wrzucają do ognia ich skorupki oraz resztę jajka. Część rzucają także na ziemię.
Żerca bierze w dłonie drewnianą dzidę symbolicznie wyrażającą fallusa i wbija ją w ziemię, mówiąc:
Zapładniam cię, ziemio! Otwórz się na deszcz,
Który pozwoli dzieciom rosnąć w tobie,
Byś w końcu mogła je zrodzić na światło słońca!
Żerczyni kropi uczestników wodą, mówiąc przy tym:
Niech płodne będą wasze ciała i umysły!
Niech bogini obdarzy was zdrowiem i inspiracją!
Rodźcie! Twórzcie! Żyjcie!
Następnie bierze rózgę i smaga każdego po plecach i pośladkach, mówiąc:
Niech ta smagająca was rózga przywróci wam siły witalne
I chęć do życia!
Żercy wznoszą w górę kołacze i rogi z miodami:
A teraz wzmocnijcie ciała tym świętym kołaczem
I zapijcie go słodkim, mocnym miodem!
Wszyscy:
Sława!
Każdy z uczestników bierze łyk miodu z rogu krążącego w kręgu zgodnie
z ruchem wskazówek zegara i odlewa drugi łyk do ognia, wznosząc toast za wybranego boga. Tak samo dzieje się z kołaczem. Na koniec żerca mówi:
Bogowie! Przodkowie!
Dziękujemy za waszą obecność przy świętym ogniu!
Sława wszystkim zgromadzonym!
Ucztujmy!
[7] Opis rytuału w oryginale: https://rodzimawiara.org.pl/obrzedowosc/jaregody.html.
Rusałczy Tydzień • Zielone Świątki • Beltane • Stado
o prawda Słowianie nie odprawiali żadnego rytuału dokładnie w nocy z 30 kwietnia na 1 maja, jednak nasze Rusalia zdecydowanie stanowią rodzimy ekwiwalent zachodniego Beltane. Wskazuje na to zarówno konkretna para bóstw, której zaślubiny wspominamy w tym okresie, jak i erotyczny i sensualny charakter magii czynionej z okazji tego święta.
Mimo że Zrównanie Wiosenne jest świętem miłości i płodności, to prawdziwie zmysłowy festiwal dopiero przed nami. Obchody w majowe noce, kiedy cały świat wokół rozkwita, wydziela zapachy (stąd też nazwa „Święto Kwiatów”), wabi kolorami i woniami, nasi przodkowie nieraz przeciągali na dłuższy okres niż jedynie tych kilka krótkich godzin. Ludową pozostałością zmysłowego festiwalu zwanego Stado lub Rusałczy Tydzień są chrześcijańskie Zielone Świątki. Jednym z elementów silnie symbolizujących płodność, który do dziś podziwiać możemy na polskich wsiach, jest słup majowy (maypole) nazywany także „drzewkiem majowym”, „wiuchą” lub „mojką”.
Słup majowy – falliczny symbol płodności w postaci wysokiego słupa brzozowego lub sosnowego przystrojonego kwiatami i wstążkami, wokół którego tańczy młodzież w czasie Zielonych Świątek. Jest pozostałością wierzeń przedchrześcijańskich i można znaleźć go dziś w wielu europejskich krajach z kręgu kultury słowiańskiej, germańskiej i celtyckiej. Niekiedy do słupa majowego przymocowywano butelkę wódki lub inny fant. Ten, komu udało się wspiąć po niego na sam szczyt słupa, zostawał zwycięzcą i cieszył się dużym respektem i powodzeniem.
Rusałczy Tydzień stanowił swoiste podsumowanie i ukoronowanie działań związanych z zaklinaniem Jasnej Pory Roku. Odprawiane obrzędy miały zapewnić obfite zbiory i zdrowy chów zwierząt oraz bezpieczeństwo mieszkańców osady. Do ludowej świadomości przeniknął zwyczaj chronienia się za pomocą ziół i amuletów przed wiedźmami, które mają być wtedy wyjątkowo aktywne.
Oprócz funkcji ochronnej święto miało też charakter spajający wspólnotę, dlatego jego alternatywną nazwą było Stado. Zachodni kronikarze pisali, że w trakcie obrzędów rozpasane gromady dziewcząt i chłopców wykonują bezwstydne tańce wokół słupów i ognisk, zaklinając Matkę Ziemię, by obrodziła. Dziś powszechnym widokiem są gromady wiernych zebrane przy kapliczkach, by przy przydrożnych wizerunkach Matki Boskiej gorliwie modlić się o zdrowie i dobrobyt.
Najważniejszym elementem obchodów Stada były zawody i konkurencje sportowe organizowane pomiędzy wiejską młodzieżą. Do starożytnych słowiańskich sportów należały przede wszystkim zapasy, walka na kije lub rozmaite pojedynki wręcz. Niektóre z nich były reliktem niezwykle starych, szamańskich i animistycznych obrzędów odprawianych przez ludzi pierwotnych.
Nagość – jeśli interesujecie się czarownictwem, na pewno znany jest wam termin skyclad („odziani w niebo”) oznaczający, że wiele współczesnych wiedźm odprawia swoje obrzędy nago, czy to w pojedynkę, czy wspólnie z kowenem. To, co wydaje nam się niekiedy trochę kontrowersyjne, ma tak naprawdę korzenie w dawnej praktyce obrzędowej europejskich ludów. Nagość wynikała ze względów rytualnych i często towarzyszyła nie tylko celebracjom festiwali, ale także pojedynkom wojowników. Znany był na przykład taniec w kręgu wykonywany nago przez mieszkańców osady, by sprowadzić deszcz, a także rozmaite ceremonie inicjacyjne, jak chociażby chrzest, które wymagały początkowo całkowitej nagości. Brak ubioru sprzyjał także rytuałom płodności i urodzaju, dlatego mężczyźni pojedynkowali się „odziani w niebo”, a gołe dziewczęta biczowano wiązkami na rosnącej pszenicy. Dziś biczowanie także jest ważnym elementem oczyszczania rytualnego wśród wiccan tradycyjnych.
Nagie pojedynki nazywane „stadami” obejmowały różne praktyki waleczne i… taneczne, jak wywijanie siekierą lub ciupagą, podczas którego wznosi się okrzyki „Łado! Łado!” i przywołuje pozostałe bóstwa płodności. Po wsiach jeszcze po przyjęciu chrześcijaństwa krążyły gromady (stada) rozochoconej
młodzieży porywające w swe szeregi dziewczęta do tańca i pijatyk.
Podczas zawodów sportowych publiczność raczyła się miodem i piwem, stawiając zakłady i kibicując wybranym ulubieńcom. Najbardziej spektakularne zawody, które dziś jeszcze oglądać można w Rosji, to walka „stienka na stienku”, czyli potyczka wręcz dwóch rzucających się na siebie grup mężczyzn. Można powiedzieć, że były to słowiańskie „ustawki”. Z kolei elementy tańca i walki znali wschodni Słowianie pod postacią buzy, nazywanej „słowiańskim tai chi”.
Przygotowania do rodzimego Święta Kwiatów rozpoczynały się od sprzątania i dekorowania domów i obejść, zwanego „majeniem”. Wieszano gałęzie i kwiaty, strojono drzwi, okna, okapy, a nawet stodoły. Niektóre rośliny wieszane nad okapem miały ustrzec przed wodnymi demonami, na przykład rusałkami, wodnikami i utopcami. W późniejszym okresie ludzie próbowali przepędzić bestie władające wodami za pomocą modlitw i pieśni nabożnych śpiewanych wieczorami na przełomie kwietnia i maja.
Same wesołe, frywolne i zmysłowe obchody Zielonych Świątek, podobne do zagranicznych rytuałów Beltane i Walpurgii, przetrwały na polskich wsiach jeszcze do XIX wieku, ale stopniowo były zastępowane przez kontemplacyjne, pobożne i spokojne uroczystości katolickie, ponieważ duchowni surowo krytykowali sposób świętowania ludu, słusznie nazywając go pogańskim. Podobnie jak zachodni wyznawcy Starych Bogów, tak też i Słowianie palili w tym dniu ogniska, zwane palinockami.
Podobieństw jednak jest więcej. Brytyjskie czarownice po dziś dzień celebrują to, że w Beltane Celtowie wybierali Majową Królową i Majowego Króla, kwiat młodzieży, najpiękniejszą parę, która symbolicznie zapłodnić miała pola. Początkowo rytuał polegał na stosunku płciowym, z czasem zastąpiono go przejażdżką na koniu, skokami przez słupy lub smaganiem brzozowymi witkami. Obyczaj ten znany był także u nas – przede wszystkim na Kujawach
i w Wielkopolsce. Co roku w wyniku rozmaitych konkurencji wyłaniano Króla Pasterzy i Królową Pasterek.
Wśród innych ciekawych zwyczajów, które niewątpliwie mają przedchrześcijański rodowód, wymienić należy odprowadzanie rusałek oraz przejażdżkę rodusiem.
Pierwszy z obrzędów polegał na pięknym przystrojeniu młodych dziewcząt ze wsi i wyniesieniu ich poza granicę osady, pod las. Żegnano w ten symboliczny sposób rusałki, by nie dręczyły mieszkańców i odeszły głębiej w niedostępne, dzikie zagajniki.
Rusałki – demony żeńskie ze słowiańskiego folkloru, przybierające postać ponętnych dziewcząt. Zostawały nimi najczęściej panny, które zmarły przed zawarciem małżeństwa. Rusałki wabiły mężczyznę zachętami do wspólnych igraszek, po czym wyprowadzały na manowce, by zginął utopiony w jeziorze, na bagnach lub załaskotany na śmierć. W czasie Zielonych Świątek można było ochronić się przed nimi, trzymając się z daleka od lasów lub trzymając w kieszeni listek piołunu.
Z kolei podczas przejażdżki rodusiem urządzano tak zwane „końskie wesele”, w czasie którego krowę bądź konia przystrojonego w biel i kwiaty wodzono wokół wsi, krzycząc: „Roduś!”. Pochodowi towarzyszyły wesołe śpiewy, tańce, a także gra na instrumentach lub zwyczajne robienie hałasu – bicie w bęben, grzechotanie, dzwoneczki. Etnolodzy uważają, że może to mieć jakiś związek z obrzędami organizowanymi na cześć Roda, boga plemion i krewnych.
Bardzo ważnym elementem Rusaliów była także silnie rozbudzona seksualność. Nie bez powodu sabat ten czarownice nazywają Świętem Miłości. Zmysłowość natury pobudza wyobraźnię ludzi, którzy w tym okresie odzyskują siły witalne
po zimowej gnuśności. Dlatego w tę czarodziejską noc wiele młodych par udawało się wspólnie do lasu lub na łąki w celu „zbierania kwiatów” do udekorowania wsi. Jak widać, nie tylko Kupała była gorąca…
Dzisiejsze obchody Stada różnią się od dawnych obyczajów, mimo że w niektórych regionach na wsiach Zielone Świątki celebrowane są równie hucznie jak onegdaj. Stopniowo jednak, wraz z laicyzacją społeczeństwa, tradycja zaczyna umierać. Próbę jej wskrzeszenia podjęli rodzimowiercy, którzy od jakiegoś czasu corocznie organizują wielki wiosenny braterski festiwal pod górą Ślężą, zwany Święto Stado. Jego wesołym obchodom towarzyszą gry i zabawy, uczty, tańce, wykłady, koncerty. Większość mniejszych grup rodzimowierczych z całego kraju i zagranicy zjeżdża się na kilka dni, by w atmosferze wzajemnego szacunku i życzliwości odprawić rytuały dla swoich rodzimych bogów.
Podczas współczesnych obchodów święta Beltane / Rusaliów warto wykorzystać jego seksualny, zmysłowy potencjał. Jeśli chcesz, możesz poświęcić ten czas na podróż do źródeł swojej kobiecości. Za chwilę podam kilka sposobów, jak to zrobić. Jeśli jednak nie w głowie ci takie rzeczy, spróbuj nieco rozszerzyć pojęcie „płodności” – energia panująca podczas Święta Kwiatów może ci magicznie posłużyć do wszelkich spraw związanych z tworzeniem, samorealizacją. Mówimy przecież, że ktoś jest „płodnym pisarzem” albo znajduje się w „wyjątkowo płodnym okresie” życia, gdy wszystko wydaje się iść świetnie.
Święto rusałek a kobiecość
W pierwszą majową noc bogini i bóg stają się kochankami. Seksualny, zmysłowy charakter ich związku rezonuje na całą naturę. Przypomnij sobie, jak to jest podczas pierwszych miłosnych zbliżeń z nowym partnerem. Energia i ochota przeszywają twoje ciało, wszystko jest nowe, podniecające, ekscytujące. Nie możesz doczekać się kolejnego spotkania, jesteś rozgrzana i gotowa, pragniesz oddawać się przyjemności, która trwa w nieskończoność. Jesteś w pełni naturalna i kobieca. Czerpiesz z energii bogini, która zawsze jest w tobie. Możesz nauczyć się po nią sięgać na co dzień. To nie tylko energia, która pozwala poczuć ci się piękniejszą, lepszą, zdrowszą, bardziej zmysłową. To również energia kreatywności, pomysłowości, śmiałości, odkrywczości, siły do zmian. Pomyśl nad tym, który z aspektów Wielkiej Bogini chciałabyś wcielić w swoje życie. Aby to zrobić, możesz medytować z nią przez technikę pathworkingu.
Pathworking – rodzaj medytacji prowadzonej, w której konstruujesz w umyśle środowisko podlegające eksploracji lub hipotetyczną sytuację spotkania z kimś, z kim chcesz porozmawiać. Praktykowana przez wiele współczesnych czarownic i neopogan.
Zastanów się, która ze słowiańskich bogiń pomoże ci odkryć w sobie boską iskrę kobiecości. Być może to Leli, tradycyjnie wzywana podczas obchodów Rusaliów? Jeśli pragniesz z nią pomedytować, usiądź wygodnie, zamknij oczy i w umyśle udaj się do krainy, którą zawiaduje Leli. Zawołaj ją i poczekaj, aż ci się objawi, a następnie poproś o pomoc i inspirację. Przemówi do ciebie, ofiaruje ci swoje rady i poprowadzi.
Być może jednak pragniesz kontaktu z Mokoszą, mokrą, płodną, dobrą matką, która cierpliwie cię wysłucha i utuli? Wyjdź z domu i poszukaj jakiegoś miejsca w przyrodzie, gdzie będziesz mogła położyć się wprost na gołej ziemi – choćby to miał być twój własny ogródek. Czerp jej energię całym ciałem, poczuj, jak otwiera się, by przyjąć w siebie wszystkie twoje troski i zmartwienia, jak użyźnia cię, rozjaśniając umysł i relaksując ciało.
Ponieważ trwają Rusalia, możesz także pracować magicznie z rusałkami. To dobry czas, by poprosić je o pomoc w rozkwitnięciu twojej urody. Możesz poświęcić rusałkom i wodnicom osobny, mały ołtarzyk lub wygospodarować dla nich miejsce na swoim głównym ołtarzu rytualnym.
Przygotowania do Rusaliów możesz rozpocząć od udekorowania domu kwiatami. Jeśli nigdy nie interesowałaś się florystyką albo wręcz nie trzymasz żadnych roślin w mieszkaniu, teraz jest dobry czas, by to zmienić. Kup kwiaty na parapety i szafki, które wprowadzą nieco zieleni i natury pomiędzy twoje meble, ciesząc oczy, łagodząc obyczaje i ożywiając przestrzeń. Dbanie o kwiaty to bardzo magiczne zajęcie, które uczy cierpliwości i łączy nas energetycznie z żywiołem ziemi, w której dosłownie trzeba się nieraz ubabrać.
Po przystrojeniu domu czas na ołtarz. Tego dnia powinnaś postawić na nim wielkie, pachnące, kolorowe bukiety w wazonach lub pięknie przystrojony, osobisty słup majowy (nie musi być wysoki na trzy metry, wystarczy symboliczny kijek). Kwiatami przystrój także wizerunki bóstw, które umieścisz na ołtarzu – tradycyjnie rodzimowiercy celebrują tego dnia ślub Łado i Leli.
Na twoim ołtarzu powinny znaleźć się także symbole płodności, cokolwiek to dla ciebie znaczy. Jeśli pragniesz podkreślić seksualny i zmysłowy charakter tego święta, do zakreślania kręgu użyj różdżki fallicznej, nie noża czy miecza.
Potrawy przygotowywane tradycyjnie na Rusalia:
Dania z owocami (ciasta, placki)
Na Zielone Świątki po dziś dzień przygotowuje się rozmaite dania z owocowymi konfiturami. Są to przede wszystkim ciasta, placki, podpłomyki i inne formy pieczywa na słodko, połączonego z owocowym musem. Na staropolskich stołach gościły też z tej okazji serniki oraz specjalnie wykonane serniki niepieczone. Pod tym względem jadłospis pokrywał się częściowo ze świętem Jarych Godów.
Jajka
Kolejnym pokarmem łączącym Rusalia z Jarym Świętem były jajka. Wynikało to przede wszystkim z ich symboliki związanej z płodnością, witalnością i energią. Nie przygotowywano jednak pisanek – najczęściej na zielonoświątkowych ucztach królowała jajecznica. Podawano ją z boczkiem, grzybami, świeżym szczypiorem. Część jajecznicy była składana jako żertwa dla bogów.
Pieczona dziczyzna, pieczone ptactwo
Tak jak Kupalnocka jest świętem ognia i wody, tak Rusalia były zdecydowanie „ogniste”. Świadczy o tym fakt, że niemalże na terenie całej Europy palono wtedy ogniska, z którymi wiązały się rozmaite obrzędy. Naturalnie w takim dniu spożywano także jadło pieczone – najczęściej upolowaną na tę okazję dziczyznę lub ptactwo (bażanty, dzikie kaczki, przepiórki, gołębie).
Afrodyzjaki
Tak samo jak Beltane, Rusalia były bardzo zmysłowym świętem. Nasze prababki przygotowywały z tej okazji wiele „specjalnych” potraw, które miały zapewnić im powodzenie, a mężczyzn, którzy wpadli im w oko, obdarzyć siłą i zapałem do długich miłosnych igraszek.
Najsłynniejsze słowiańskie afrodyzjaki to:
Kopytnik – zbierając go nago w świetle rosnącego księżyca, dziewczyna mówiła: „Nawarzym se kopytnika, abym miała zalotnika!”. Następnie przygotowanym z ziela wywarem należało skropić ubranie, jak dziś perfumami. Nasięźrzał – zbierając go, mówiło się przy tym formułę: „Nasięźrzale, rwę cię śmiale pięcią palcy, szóstą dłonią, niech się za mną chłopcy gonią”. Lubczyk – słynny polski afrodyzjak, o którym traktuje wiele ludowych pieśni. W przeciwieństwie do poprzednich ziół lubczyk należało podać do wypicia upatrzonemu wybrankowi. Leszczyna – ta roślina przydawała się z kolei chłopcom. Ten, kto znalazł kwiat leszczyny, mógł posiąść wszystkie panny, które zechciał.
Kilka przepisów na świąteczne potrawy
Poniżej przedstawiam propozycje seksownych pokarmów na Rusalia, które możesz zjeść z ukochaną osobą po rytuale.
Rozgrzani do czerwoności
szklanka kaszy pęczak
2 buraki
100 mililitrów wytrawnego wina czerwonego
cebula
1 litr bulionu warzywnego
150 gramów koziego sera
lubczyk
Umyj buraki i włóż je do piekarnika bez obierania na 60 minut. Po tym czasie wyjmij je i obierz ze skórki, gdy wystygną. Obierz i pokrój cebulę, po czym zeszklij ją na patelni. Dodaj szklankę surowej kaszy i podpraż razem z cebulą, następnie dorzuć buraki starte na tarce. Zalej całość winem i gotuj, aż większość płynu odparuje. Wtedy dolej bulion i gotuj wszystko na małym ogniu pod przykryciem do momentu zmięknięcia kaszy i wchłonięcia całego bulionu (około 20–25 minut). Na rozłożonej na talerze czerwonej kaszy układamy ręcznie pokruszony kozi ser i świeży lubczyk.
Zielono mi!
garść liści rdestu wężownika
garść liści pokrzywy
garść liści szczawiu
przysmażony i wytopiony boczek
2 jaja
30 gramów mąki razowej
200 mililitrów wody
łyżka śmietany
Opłucz zebrane liście i pokrój je drobno. Podgrzej pokrojony w kostkę boczek, aż zacznie wytapiać się z niego tłuszcz, następnie wrzuć na patelnię przygotowaną wcześniej zieleninę. Smaż przez kilka minut, ciągle mieszając. Podlej wodą i duś przez 30 minut, doprawiając do smaku. Po upływie tego czasu wbij dwa jajka, rozmieszaj je z przygotowaną papką, dodaj mąkę i łyżkę śmietany.
Smarowidło z soczewicy na Rusalia
250 gramów czerwonej soczewicy
pół litra wody
olej
4 ząbki czosnku
przyprawy (sól, czarnuszka, mięta)
Ugotuj soczewicę do miękkości, prawie rozgotowania. Dodaj do niej czosnek i zioła, wlej olej i wszystko razem tłucz aż do uzyskania jednolitej papki. Możesz smarować nią placki, podpłomyki, kołacze lub mięsiwo.
Zielonoświątkowa jajecznica
8 jaj
duża cebula
jedna kiełbasa
Kiełbasę i cebulę pokrój drobno i zasmaż na oleju, smalcu lub maśle. Następnie dodaj jajka i smaż przez chwilę, tak by konsystencja była wciąż wilgotna. Podawaj koniecznie ze świeżym, zielonym, wiosennym szczypiorem! Pamiętaj, że stary przesąd mówi, by jajecznicy przygotowanej na Zielone Świątki nie jeść łyżką.
Proste podpłomyki
pół kilograma mąki razowej
woda
sól
Połącz mąkę z solą, możesz dodać do smaku czarnuszkę lub mak. Dodaj tyle wody, by wyrobić ciasto, które nie będzie kleić się do rąk (dolewaj i wyrabiaj). Odłóż ciasto na około pół godziny przykryte mokrą ściereczką. Następnie formuj z niego odrywane kulki i rozwałkowuj je w formę okrągłych placków. Upiecz na beztłuszczowej patelni, kontrolując, czy od spodu się nie przypalają.
Prywatny rytuał na Rusałczy Tydzień
Zachęcam cię serdecznie do tego, byś ten konkretny rytuał przeżywała z najbliższą ci, ukochaną osobą. Jeśli jednak z jakichś względów odprawiasz go sama, podam tutaj dwie możliwości celebracji, za każdym razem dostosowując je do tego, na który sposób się zdecydowałaś.
Zanim przystąpisz do rytuału, weź kąpiel. Możesz zrobić to samotnie lub z partnerem. Do kąpieli dodaj olejek różany oraz sól morską. Ten pierwszy rozbudzi twoje zmysły, ta druga oczyści cię energetycznie. Podczas kąpieli pomyśl o dawnych obchodach tego święta. Wyobraź sobie, jak mogło być celebrowane. Czy wiązała się z nim radość, pogoda ducha? Wobec tego ty także powinnaś być dziś radosna. Odłóż na bok troski i problemy, będziesz miała jeszcze wystarczająco dużo czasu, by się nad nimi pochylić.
Po kąpieli pozostań naga. To ważny element obchodów Rusaliów. Nagość wydobędzie twoją kobiecość, a twoja wewnętrzna moc i energia będą płynąć równomiernie, bez zakłóceń i emanować z ciebie. Poczujesz to. Pamiętaj, że wiele czarownic odprawia wszystkie rytuały nago. To pewna recepta na samoakceptację i zrozumienie, że nagość nie jest grzechem ani nieprzyzwoitością, tylko czymś naturalnym. Jeśli czujesz wstyd nie do pokonania lub z jakiegoś powodu nie możesz celebrować nago, zostaw gołe stopy. Dla Słowian były one absolutną koniecznością podczas obrzędów organizowanych z okazji tego święta.
Oczyść przestrzeń wokół siebie, używając do tego celu miotły. Następnie zakreśl krąg za pomocą wody z solą. Możesz użyć następującej formuły:
Otul mnie, otul, czarna nocy!
Ochroń mnie, ochroń, kręgu z soli!
Dziś święto kwiatów, dziś noc miłości!
Noc Starych Bogów i swawoli!
Jeśli odprawiasz rytuał z partnerem, pamiętaj, by zamienić słowo „mnie” na „nas”.
Teraz weź w ręce przygotowany odpowiednio wcześniej koszyk z płatkami kwiatów, na przykład róż, i stwórz za ich pomocą kolejny krąg.
Leli, Leli, piękna panienko!
Leli, Leli, boska wybranko!
Ochroń mnie w tym kręgu z kwiatów,
Bym znalazła w nim spełnienie,
Bym oddała Ci cześć
Przez miłość i rozkosz!
Rozpal kadzidło i okadź przestrzeń. Powinno być słodkie i zmysłowe.
Przystąp do rozpalania świętego ognia w kociołku postawionym na ołtarzu. Jak zawsze pamiętaj o ostrożności. Zanim rozpoczniesz składanie ofiar, zwróć się do Swarożyca:
Swarożycu, boski ogniu!
Ty w swoje złote, rozgrzane ciało,
Niesiesz strawę i napitek
Dla Bogów i duchów!
Płoń dziś wesoło,
Strzelaj w górę,
Liż powietrze ognistymi językami!
Dodaj nam swojego żaru!
Obdarz nas swoją namiętnością!
Na początek jako żertwę sypnij do świętego ognia różane kadzidło. Jego woń będzie miła bogom. Następnie rozpocznij wrzucanie symbolicznej żertwy do ognia. Będziesz składać ją przede wszystkim bogini Leli, która ma symbolizować zbliżające się lato. Wrzuć do ognia kawałek owocowego placka, jajka, pszenicy, kołacza i sera. Powoli wlej do kociołka odrobinę miodu pitnego, umieszczonego w twoim rogu rytualnym. Powiedz:
Leli, Leli, piękna Lelijo!
Królewno zielona, pani pastereczko!
Dla ciebie placek, kołacz i miód!
Dla ciebie kwiaty, jajko i ser!
Rozgrzej moją duszę,
Rozgrzej moje ciało,
Sława tobie!
Niech lato rozpocznie się dla mnie gorąco,
Niech płonie moja skóra,
Niech moje serce trzepocze!
Roztocz nade mną opiekę,
Pobłogosław mój związek!
Leli, boska oblubienico,
Bądź pozdrowiona!
Sława Pani Leli!
Teraz obsyp twój wizerunek bogini (to może być figurka, płaskorzeźba, a nawet namalowana na kartce podobizna) kwiatami leliwy, które są jej poświęcone.
Następnie kontynuuj żertwę, tym razem na cześć króla Łado. Możesz także poprosić swojego partnera, by to zrobił.
Łado, boski królu,
Któryś przyniósł z podziemi naszą piękną boginię!
Przybądź dziś do nas!
Panuj nam, świetlisty rycerzu!
Władaj sprawiedliwie i hojnie!
Przybądź dziś do nas
I pobłogosław nas!
Wreszcie nadszedł czas, by uhonorować rusałki. Od tego momentu będą nam towarzyszyć przez kilka najbliższych dni, po czym odejdą znów głębiej w lasy. Sypnij dla nich do świętego ognia kaszę, ziarna, kwiaty, tatarak, leszczynę,
następnie wlej nieco miodu.
Rusałki, piękne panny!
Bądźcie nam łaskawe,
Bądźcie dla nas miłe!
Nie wchodźcie do naszych chat,
Zostawcie w spokoju nas,
Nasze rodziny,
Naszych przyjaciół!
Rusałki, piękne panny,
Dajemy wam te ofiary,
By przebłagać was,
O, piękne rusałki, zwiastunki lata!
Jeśli świętujesz Rusalia sama, możesz wykorzystać ten wieczór na magię miłosną. Jeśli jesteś z partnerem, mocno zachęcam was, abyście zbliżyli się do siebie. Nie musicie koniecznie uprawiać seksu przed ołtarzem bóstw, jeśli czujesz się zbyt speszona. Pamiętaj jednak, że to właśnie z boginią Leli rodzimowiercy łączą słowo „ladacznica”, ponieważ jej kapłanki odprawiać miały zmysłowe, miłosne rytuały. Możecie także wykorzystać silną erotyczną energię Rusaliów do magii czynionej we dwoje.
Usiądźcie ze skrzyżowanymi nogami, twarzami do siebie. Złapcie się za ręce i zacznijcie wpatrywać sobie głęboko w oczy. Następnie weź prawą rękę partnera i połóż ją na swoim sercu, a swoją dłoń umieść na jego klatce piersiowej. Oddychajcie głęboko i poczujcie, jak zaczyna krążyć pomiędzy wami energia. Powiedz głośno:
Widzę w tobie boga
I związuję razem nasze losy.
Teraz pora na twojego partnera, który powinien ci zawtórować:
Widzę w tobie boginię
I związuję razem nasze losy.
Weź parę głębokich wdechów, patrz cały czas na partnera. Teraz połóż swoją dłoń na jego głowie. Niech on zrobi to samo na twojej. Uformuje się między wami magiczne połączenie. Następnie powiedzcie po kolei:
Teraz i na wszystkie wcielenia
Razem w zdrowiu, spełnieniu, szczęściu.
Pamiętaj, że jest to bardzo silny akt magiczny. Wykonaj go z kimś, co do kogo jesteś absolutnie pewna swoich uczuć. Na pewno nie powinnaś łączyć z kimś swojej karmy pod wpływem impulsu czy chęci odwetu na innym. Liczę na twój rozsądek.
Po tym pięknym, intymnym rytuale możecie zamknąć krąg, wygasić święty ogień i dalej wspólnie świętować w wybrany przez siebie sposób, na przykład romantyczną kolacją.
Grupowy rytuał na Rusałczy Tydzień
Rusalia, oprócz swojego zmysłowego charakteru, zawsze były dla naszych przodków także wesołym świętem spajającym wspólnotę. Gorąco zachęcam cię do tego, abyś pojechała do Ślężańskiego Parku Krajobrazowego na festiwal zorganizowany przez rodzimowierców. Jeśli z jakichś powodów jest to jednak dla ciebie nieosiągalne, możesz skorzystać z poniższego rytuału.
Poinformuj uczestników, by przynieśli dary na rytuał: kołacze, miody, ziarna, placki, owoce, kości, jajka.
Przed wstąpieniem do rytualnego kręgu każdy z uczestników, łącznie z żercami, powinien dokonać oczyszczenia za pomocą wody i kadzidła. Następnie wszyscy zbierają się w kręgu. Nieopodal ogniska przygotowany jest ołtarz dla Łado i Leli. Może być położony na białej płachcie rozciągniętej na ziemi lub wzniesiony na podwyższeniu. Głowy wizerunków powinny być przystrojone wieńcami z zielonych liści, które symbolizują zbliżające się powoli lato. Gdy wszyscy stoją już wokół paleniska, jeden z żerców obchodzi krąg dookoła, sypiąc solą i mówiąc:
Zakreślam solą ten święty krąg,
By stworzyć przestrzeń,
W której uczcimy dziś naszych Bogów!
Niech będzie bezpieczna!
Niech będzie serdeczna!
Kolejny żerca bądź żerczyni obchodzi krąg w ten sam sposób z pochodnią w dłoni, za nim / za nią kroczy pomocnik, który okadza krąg kadzidłem. Można wykorzystać do tego misę, której wcześniej używali uczestnicy rytuału do oczyszczenia. Tym sposobem zarówno przestrzeń, jak i ludzie zostali okadzeni.
Prowadzący uroczystość główny żerca (lub żerczyni) mówi donośnym głosem:
Boska, wiosenna paro!
Dziś dzień waszego złączenia!
Bogini, boże, staniecie się jednym,
By przynieść urodzaj, życie i wesele!
Składamy wam dzisiaj dary!
Odpłaćcie nam zdrowiem i szczęściem!
Sława bogom!
Teraz żerca może przystąpić do rozpalania ognia. W tym czasie pozostali śpiewają jedną z magicznych pieśni towarzyszących temu rytuałowi, klaszcząc w dłonie. Do wyboru: „Gore, gore jasno, żeby nie zagasło!” lub „Ogieńku święty, skarbiczku boży, nie dajże nas też nigdy zubożyć!”.
Następnie żerca mówi:
Leli, Pani miłości, opiekunko kobiet!
Ty, która zostałaś wyprowadzona z podziemi
By cały świat mógł rozkwitnąć!
Otocz nas dziś swoim matczynym ramieniem,
Ochroń nas i nasze prawa,
Obdarz nas siłą,
Byśmy niczym wojowniczki z mieczami w dłoniach
Mogły tańczyć ku twojej chwale!
Przybądź na naszą biesiadę!
Sława Wielkiej Leli!
Wszystkie zebrane kobiety powtarzają trzykrotnie:
Sława Leli!
Żerca wsypuje do ognia pszenicę, kołacz, ser, jajka, jajecznicę, mięso lub inne dary i wlewa miód z rogu, mówiąc przy tym:
Królu Łado! Potężny opiekunie wojowników!
Władaj nami! Przynieś ład!
Przybądź dziś do nas, byśmy wspólnie biesiadowali!
Twoja obecność znaczy dla nas szczęście i dostatek!
Zaszczyć nas odwiedzinami!
Łado, opiekunie mężczyzn!
Przeprowadź nas dzisiaj
Przez twe święte obrzędy inicjacji!
Wypal na naszych czołach twój znak!
My, wojownicy, my synowie, mężowie i ojcowie,
Krzyczymy:
Sława tobie! Sława Ładzie!
Teraz żerca wlewa miód po mieczu, mówiąc:
Jak dawniej wojownicy,
Tak my dziś tobie miód po mieczu lejemy
I wierność ci ślubujemy!
My, twoi rycerze,
Świetlisty królu!
Sława Ładzie!
Wszyscy mężczyźni powtarzają trzykrotnie:
Sława Ładzie!
Następnie żerca obchodzi palenisko dookoła, sypiąc do niego ziarno, mąkę oraz mak i mówiąc:
Dla dusz naszych przodków!
Dla rodowych opiekunów!
Dla dziadów, antenatów, protoplastów!
Rzucam tę ofiarę!
Sława!
Wszyscy:
Sława!
Żerca puszcza kołacz oraz róg z miodem po kręgu, mówiąc:
A teraz wzmocnijcie ciała tym świętym kołaczem
I zapijcie go słodkim, mocnym miodem!
Wszyscy:
Sława!
Każdy z uczestników bierze łyk miodu z rogu krążącego w kręgu zgodnie z ruchem wskazówek zegara i odlewa drugi łyk do ognia, wznosząc toast za wybranego boga. Tak samo dzieje się z kołaczem. Na koniec żerca lub żerczyni mówi:
Bogowie! Przodkowie!
Dziękujemy za waszą obecność przy świętym ogniu!
Sława wszystkim zgromadzonym! Ucztujmy!
Bawmy się teraz na boskim weselu!
Noc Kupały • Przesilenie Letnie • Litha • Sobótka
rzesilenie letnie to dla współczesnych czarownic jedno z najważniejszych świąt w roku. Jego rodowód jest tak stary, a obrzędowość była dla ludzi z całej Europy Północnej tak ważna i podobna, że przetrwało ono do czasów współczesnych pod nazwą Noc Świętojańska. Pierwotnie jednak świętowano przesilenie przez cały tydzień, a w sobotę, skąd wzięła się alternatywna nazwa Kupalnocki, rozpalano ognie i szukano kwiatu paproci.
Ogień to motyw przewodni przesilenia w wielu religiach europejskich, w których przeżywano podobne zmiany pór roku. Latem miał przede wszystkim symbolizować słonecznego boga w jego najsilniejszym momencie. Zauważmy, że paliliśmy ogień dla boga w Szczodre Gody, by uczcić jego narodziny. Radowaliśmy się, gdyż słoneczne dziecię od tego momentu rosło w siłę i mężniało, tak jak wydłużał się dzień. W święto Przesilenia Letniego następuje z kolei odwrócenie tego procesu. Z jednej strony radujemy się początkiem lata, czerpiemy siłę ze słonecznych dni, widzimy wzrost naszych plonów, czujemy siły witalne, gdy patrzymy na przyrodę w pełni rozkwitu. Z drugiej strony „pełnia rozkwitu” to już wyrażenie, w którym kryje się pewna nauka, jaką czarownice czerpią z obchodów Przesilenia. Po pełni bowiem zawsze następuje… ubywanie. Bóg Słońce obejmuje panowanie nad światem, ale dobrze wie, że będzie ono krótkie – już niebawem jego złote ciało zostanie poświęcone w Święto Zbiorów, Dożynki. Co ciekawe, analiza naszych rodzimych, słowiańskich pieśni sobótkowych wykazała, że miały one wesołe słowa związane ze słońcem, ale bardzo smutne melodie. Wygląda na to, że nasi przodkowie próbowali w jakiś sposób oddać dualizm, tkwiąc w tym sabacie.
Tymczasem Król Słońce panuje jednak nad całą przyrodą, a bogini – jego małżonka – raduje się razem z nim. Nikt nie myśli jeszcze o zimie, mimo iż w środku gorejącego kręgu światła pojawia się maleńka, ciemna plamka zapowiadająca śmierć – tak jak w środku zimowych ciemności pojawiła się maleńka plamka światła.
Sobótki (kupały, palinocki) – duże ogniska, które rozpalano z okazji kilku
świąt w roku: Przesilenia Letniego, Zielonych Świątek oraz podczas Szczodrych Godów. Później także w uroczystość wspominającą apostołów Piotra i Pawła, w Wielką Sobotę oraz w wigilię Nocy Świętojańskiej.
Palenie ognia było umownym rozpoczęciem święta, do którego przygotowania trwały przez cały dzień (lub wiele dni), ale główne obchody zaczynały się wieczorem. Ognie należało rozpalić od krzesiwa, aby były żywe. Do dziś wśród niektórych narodów słowiańskich zachowała się nazwa Krzes na określenie przesilenia letniego.
Nie tylko ognisko było znakiem Solarnego Boga. Symbolika ta dotyczyła także wianków. Dziś rzucanie wianków na wodę kojarzy nam się przede wszystkim z romantyczną zabawą młodych dziewcząt i chłopców, którzy dzięki temu dobierają się w pary. Kiedyś jednak wianek, do którego wkładano palącą się świecę, miał symbolizować słońce, które powoli odpływa od nas i zanurza się w Matkę Morze.
Ostatnim umownym znakiem odchodzącego słońca i malejącego dnia było toczenie po polach koła owiniętego podpaloną słomą. Czasem koło zastępowała uformowana z siana końska głowa, słomiana kukła albo po prostu snopek.
Sobótka należała do najbardziej hucznych festiwali organizowanych przez naszych przodków. Było to na tyle wyjątkowe święto, że na jedną noc przestawały obowiązywać prawa, którymi kierowano się przez pozostałą część roku. Mój ulubiony, najbardziej romantyczny przekaz podaje, że para połączona tej nocy, przeskakując przez święty ogień, stawała się małżeństwem, nawet jeśli związek był społecznym mezaliansem lub młodzi zdecydowali się na niego wbrew woli rodziców. Skoki przez ogień niekoniecznie jednak musiały wiązać się z miłością. Skakano powszechnie – ku szczęściu, zdrowiu, dobrobytowi, oczyszczeniu. Pieczętowano w ten sposób przyjaźnie, sojusze, żegnano spory. Kupalnocny ogień istotnie miał wielką moc. Co ciekawe, w niektórych rejonach Polski, na przykład na Kaszubach, zabierano ze sobą część ognia, niosąc go
w glinianych naczyniach do domów, by chronił ich przybytek i rodzinę.
Warto jednak pamiętać, że Sobótka to także święto wody. Niektórzy nazywają je „zaślubinami wody i ognia”. Bardzo podoba mi się to określenie, ponieważ odsyła nas ponownie, tak jak nauki wiccańskich czarownic, do mitu o połączeniu męskiego i żeńskiego boskiego pierwiastka, ich zjednoczeniu, zespoleniu. Ogień symbolizujący Solarnego Boga i woda, którą włada Księżycowa Bogini, to idealny symbol letniego przesilenia.
Z wodą wiązało się przede wszystkim zniesienie zakazu kąpieli. Dziś jesteśmy w stanie wytłumaczyć go bardzo racjonalnie. Dopóki nie nadeszły odpowiednie temperatury i nasłonecznienie, często dochodziło do „zakwitu” zbiorników wodnych – czyli rozwoju mikroskopijnych organizmów żywych, na przykład sinic, zielenic, okrzemek, euglenów, które zazieleniały powierzchnię stawu i mogły mocno zaszkodzić kąpiącym się ludziom. Najczęściej do zakwitów dochodziło wiosną, dlatego zakaz obowiązywał od Jarych Godów do Sobótki. Tłumaczono go przede wszystkim wzmożoną aktywnością wodnych demonów w tym czasie. Z tą właśnie rytualną kąpielą, która miała odbywać się w noc przesilenia letniego, wiązano nazwę święta (Kupała od „kąpać”, ale także „pożądać”, „pragnąć”). Niektórzy badacze dopuszczają także istnienie jakiegoś zapomnianego, tajemniczego bóstwa, które miało wiązać się z płodnością i dla którego odprawiano tej nocy obrzędy. Nie udało się jednak dotychczas potwierdzić tej hipotezy.
Wokół ognisk palonych na Kupalnockę zbierali się mieszkańcy osad. Dziewczęta obowiązkowo musiały być przepasane bylicą i piołunem. Tradycja ta przetrwała przez setki lat po przejściu na chrześcijaństwo, zmieniono jedynie patrona święta na Jana Chrzciciela (związanego z wodą!).
Badacze twierdzą, że w czasie Kupalnocki, ze względu na jej mocno zmysłowy charakter, bardzo często dochodziło do inicjacji seksualnych. Ich symbolika zawierała się w wianku puszczonym na wodę. Jeśli ów wianek wyłowił
upatrzony chłopak, tej nocy panna oddawała mu także swój „wianek”, czyli dziewictwo. Generalnie w trakcie tych kilku krótkich godzin ludzie byli bardziej otwarci i rozwiąźli niż na co dzień, ponieważ, jak wspominałam, ulegały tymczasowemu zawieszeniu wszystkie prawa, obyczaje, zakazy i nakazy. Do tego stopnia, że odnaleziono świadectwa mające jakoby poświadczać, że w czasie Sobótki dochodziło nawet do aktów kazirodczych!
Z erotyką i schadzkami wiązało się poszukiwanie przez grupy młodych kobiet i mężczyzn legendarnego kwiatu paproci. Jego znalezienie miało zapewnić dobrobyt, szczęście i powodzenie, a sam kwiat odsłaniał właścicielowi miejsca, gdzie zakopane są skarby. Skąd jednak wzięło się przekonanie, że paproć zakwita tej jednej, najkrótszej nocy w roku? Według badaczy kobiety zrywały ziele nasięźrzału, afrodyzjak, którym smarowały się na obchody tego święta, by wywołać podniecenie mężczyzn. Dlatego do dziś w wielu językach słowiańskich funkcjonuje frazeologizm „iść szukać kwiatu paproci”, oznaczający właśnie uprawianie seksu. Co więcej, mówiło się, że kwiat znajdzie tylko ten (lub ta), kto uda się na jego poszukiwania nago. Czyżby więc od początku to była wymówka, którą podawano z przymrużeniem oka i uśmieszkiem na ustach?
Nie do końca. Jak się okazuje, dawniej „paprocią” zwano więcej rodzajów roślin, wyglądem nieco przypominających tę właściwą leśną paprotkę, która nie wytwarza kwiatostanów. Ale pozostałe bagienne rośliny – na przykład parolist, gnieźniki lub karlik – kwitną właśnie w czerwcu, co więcej, otwierają się nocami!
Kwiat paproci nie był jedyną cenną rośliną związaną z Sobótką. Panowało bowiem ogólne przekonanie – bardzo długo, jeszcze w XX wieku, a w niektórych miejscach do dziś – iż zioła zbierane tego dnia mają szczególną moc magiczną, przede wszystkim ochronną. Lista gatunków intensywnie poszukiwanych w czasie przesilenia była długa. Sam wianek należało upleść z dziurawca, bylicy, koniczyny, krwawnika, mięty, rumianku, bzu czarnego, dziewanny i ruty. Wszystkie te zioła kojarzone były z miłością i powodzeniem. Wtykano je także w szpary okienne, drzwiowe, w dachy domów, obór i stodół,
by ochronić przybytek przed demonami, piorunami i wszelkimi nieszczęściami, chorobami i złem.
Dużym powodzeniem cieszyły się kwiaty o barwie żółtej, w kształcie promienistego koła. Wiązało się to z zasadami magii sympatycznej – takie kwiaty przypominały słońce, które w dniu przesilenia miało najsilniejszą moc. Należały do nich m.in. rumianek, nagietek, złocień, bratek.
Powszechne było wśród ludu przekonanie, że w Noc Kupały czarownice szczególnie dokazują, świętując i ciesząc się w swoim gronie. Aby uchronić się przed ich psikusami, należało udekorować dom gałązkami klonu. Przepędzał je także ogień, do którego sypano odpowiednie zioła oczyszczające.
Jeden z ciekawszych zwyczajów polegał na tym, by o północy wszystkie kobiety zebrały się nad rzeką, rozpaliły ognisko i zaczęły pić wódkę. Młodsze zaczynały tańczyć, podczas gdy stare sypały do ognia zioła, śpiewając pieśni. Resztę ziół niesiono do domów, by zatknąć je w strzechy w celach ochronnych.
Na Kaszubach odprawiano niekiedy obrzęd ścinania kani, którą uważano za istotę na poły demoniczną, sprawczynię suszy i nieurodzaju. Organizowano sąd nad ptakiem, zabijano go i grzebano. Z czasem żywą kanię zaczęto zastępować glinianą.
Niezwykłość Sobótki sprzyjała także rozmaitym czarom i wróżbom. Jedną z nich były oczywiście wspomniane wianki. Ten, który po drodze zaplątał się w zarośla, oznaczał staropanieństwo. Wianek, który został wartko porwany przez wodę i wyprzedził inny, wróżył rychły ślub. Dodatkowo do wody wskakiwali kawalerowie, którzy szukali pośród wianków tego upatrzonego, należącego do ich wybranki. Wedle niektórych słowiańskich tradycji wianki leżą wraz ze świecami na drewnianych deseczkach, w innych z kolei to nie dziewczęta
puszczają uwite kwiaty, lecz chłopcy pozwalają płynąć po rzece gałązkom rozmarynu, a jeszcze w innych wianki rzuca się na drzewa, nie na wodę.
W świadomości prostego ludu Kupała była tym czasem w Kole Roku, kiedy na ziemię ostatecznie powracał ład po okresie zimowego chaosu, aktywności upiorów i demonów. Ponadto była ostatnim momentem wesołego świętowania przed okresem ciężkiej pracy („Na świętego Jana z kosą do siana”).
Dziś nie obchodzimy już tego święta tak hucznie. Organizowane w wielu miastach, a także na wsiach zabawy mają raczej ludyczny charakter – jakiś koncert, budki z jedzeniem, może warsztat z zaplatania wianka… Nikt nie czci potęgi słońca ani nie szuka kwiatu paproci (no, przynajmniej dosłownie). Z rozmaitych świąt przedchrześcijańskich to jedno, chociaż przetrwało bardzo, bardzo długo, w dzisiejszych czasach powoli odchodzi w zapomnienie, razem ze swoimi niezwykłymi zwyczajami.
Przygotowaniami do Sobótki obejmij swój osobisty ołtarz. Nawet jeśli postanowisz, że będziesz celebrować przesilenie poza domem, na przykład rozpalając ognisko z rodziną i znajomymi, tak czy siak, powinnaś przystroić ołtarz solarnymi symbolami. Tego dnia rodzimowiercy przede wszystkim żegnają Jaryłę, który od równonocy wiosennej zapładniał Matkę Ziemię, i czczą Swaroga, niezwyciężonego Pana Słońce. Przypominają także uczestnikom obrzędu, że w corocznej wędrówce słońca na niebie widzą odbicie ludzkiego losu – i dlatego tego dnia, kiedy przesilenie stanowi zarazem zapowiedź odległej zimy, człowiek raduje się, tańczy, pije i oddaje miłosnym igraszkom, mając jednak na uwadze, że w przyszłości czeka go śmierć, ponieważ takie są prawa natury.
Na ołtarzu postaw Mokoszę oraz Swaroga. Matka Ziemia zaczyna rodzić swoje dzieci-dary w postaci kwiatów, ziół, owoców (truskawek, poziomek, borówek, malin, porzeczek, agrestu) i dlatego tej nocy należy jej się hołd. Swaróg to oczywiście najważniejszy słowiański bóg solarny, bez którego pomocy i udziału
życie nie mogłoby trwać. A czarownice „zawsze stają po stronie życia”, jak uczy wicca.
Na twoim ołtarzu powinny się także znaleźć tradycyjne symbole przesilenia: prawoskrętna swastyka, krzyż słoneczny, świaszczyca. Możesz wykonać je osobiście, ponieważ naładowane twoją energią dodatkowo nadadzą mocy świętowaniu, ponadto tworzenie symboli pomaga nam medytować w skupieniu nad ich znaczeniem. Udekoruj ołtarz roślinami i kwiatami związanymi z Sobótką: paprociami, dziurawcem, tymiankiem, leszczyną, piołunem, krwawnikiem, rutą. Pamiętaj, aby obok kotła, w którym zapłonie święty ogień, postawić dużą misę z wodą. Sobótka jest świętem ognia i wody, ich zaślubinami. Pamiętaj o przygotowaniu naczyń, na których umieścisz dary dla bogów i dusz przodków (żertwę). Nie zapomnij też o półmiskach i talerzach, na których podasz potrawy przeznaczone do zjedzenia przez ciebie, twoją rodzinę i przyjaciół.
Tradycyjnymi, słowiańskimi potrawami spożywanymi w okresie przesilenia letniego są:
Sery z kminkiem
Na Łotwie tradycja przesilenia letniego wiąże się nieodmiennie z serami. Tradycyjnie przygotowywany z tej okazji ser świętojański robi się z kwaśnego mleka z dodatkiem kminku. Łotysze nie wyobrażają sobie świętowania bez tego sera. U nas co prawda nie ma takiej tradycji, jednak bez wątpienia ser towarzyszył Słowianom w obchodach przeróżnych świąt, także Sobótki.
Alkohol
Nie da się ukryć, że w czasie Nocy Świętojańskiej nikt za kołnierz nie wylewał. Pito piwo, miody i wódkę, zarówno mężczyźni, jak i kobiety. Przy okazji warto jednak przypomnieć, że miód pitny był dla Słowian napojem świętym. Stanowił obiatę, był także lekarstwem i trunkiem powszechnym. Wierzono, że pobudza energię i wzmacnia zdolności parapsychiczne (ułatwia komunikację z bogami). Dziś tradycja picia miodu powoli zanika, chociaż dawniej był prawdziwym boskim nektarem.
Owoce lata
Pod koniec czerwca można było już zbierać pierwsze leśne owoce: jagody, maliny, poziomki, a także rabarbar. Służyły jako dodatki do placków, ciast, chlebów, kasz albo po prostu jedzone były po zerwaniu. Z owoców robiono także zupy, na przykład chłodniki, idealne na czerwcowe upały.
Pieczywo
Tak jak z okazji pozostałych słowiańskich obrzędów, wypiekano wielkie kołacze, zarówno jako żertwę, jak i przeznaczone do jedzenia. Oprócz tego na obchody Nocy Świętojańskiej pieczono ciasta drożdżowe z rabarbarem, poziomkami, malinami.
Potrawy ze świętymi ziołami
Wiele ziół zbieranych w czerwcu można było dodać do potraw, na przykład piec
z nimi ciasteczka – z lipą, rumiankiem, dziurawcem. Niektóre z nich młode dziewczęta ofiarowywały swoim wybrankom, by wzbudzić w nich romantyczne uczucia i przywiązać ich do siebie.
Kilka przepisów na świąteczne potrawy
W przeciwieństwie do pozostałych sabatów potrawy, które ci tutaj proponuję, to raczej współczesne „wariacje na temat”. Wynika to z faktu, że nie znamy żadnych konkretnych przepisów na dania jedzone z okazji Nocy Świętojańskiej. Wykorzystałam jednak wiedzę dotyczącą tego, jaka żywność była w czerwcowym okresie ważna dla Słowian. Warto także pamiętać, że kołacze i pitne miody pojawiały się z okazji każdego obrzędu.
Rabarbarowy placek przesileniowy
(Ciasto)
250 gramów mąki
100 gramów masła
pół szklanki miodu lipowego
jajko
2 łyżki śmietany
1 łyżeczka proszku do pieczenia
(Mus owocowy)
450-mililitrowy słoik musu z rabarbaru
pół kilograma świeżych owoców, mix malin, jagód, borówek, poziomek
pół szklanki miodu
6 łyżeczek żelatyny
(Budyń)
0,4 litra mleka
2 łyżki cukru
proszek do zrobienia budyniu waniliowego
Aby wyrobić ciasto, zmieszaj ze sobą wszystkie mokre składniki, aż powstanie jednolita masa. Następnie dodaj do niej mąkę i proszek do pieczenia i dokładnie wyrabiaj ręcznie, w razie konieczności posypując stolnicę mąką. Po wyrobieniu oderwij ćwiartkę ciasta, a resztę rozłóż na blasze do pieczenia. Włóż pozostałe ciasto do lodówki i przygotuj budyń oraz mus owocowy: zagotuj mleko z cukrem, zmniejsz ogień, dodaj proszek i mieszaj do zgęstnienia. Owoce wrzuć do garnka i gotuj, aż zamienią się w jednolitą masę. Dodaj cukier i żelatynę, zamieszaj, by zgęstniało. Na ciasto na blasze wylej najpierw gorący budyń, a następnie mus owocowy. Porcję ciasta, którą zostawiłaś, rozwałkuj, pokrój w paski i rozłóż na wierzchu. Piecz w temperaturze 180 stopni bez termoobiegu przez około 50 minut.
Świętojańskie placuszki drożdżowe
250 gramów mąki
100 gramów masła
100 gramów cukru
120 mililitrów mleka o temperaturze pokojowej
20 gramów drożdży
3 jajka
owoce suszone, orzechy
Z drożdży, mleka i trzech łyżek mąki zrób rozczyn i odstaw go. Resztę mąki zmieszaj z pozostałymi składnikami oprócz owoców i orzechów. Zamieszaj, powoli dodaj rozczyn. Zagniataj ciasto, aż będzie gładkie i elastyczne. Ostaw do wyrośnięcia na godzinę. Następnie rozwałkuj i wycinaj szklanką okrągłe kółeczka, które równomiernie porozkładaj na blasze do pieczenia. Przykryj ściereczką i odstaw znów do wyrośnięcia. Po półgodzinie posmaruj każdy krążek jajkiem i wysyp na niego suszone owoce oraz orzechy. Piecz w temperaturze 180 stopni przez pół godziny.
Staropolska rzepicha
3 pęczki młodych rzepek
2 łyżeczki miodu lipowego
pieprz
sól
jałowiec
oliwa
Umyj rzepki i odetnij z nich zielone części. Każdą rzepę przekrój na pół. Włóż do naczynia żaroodpornego i zalej oliwą rozmieszaną z miodem. Dodaj sól, pieprz, jałowiec. Piecz w temperaturze 200 stopni przez pół godziny.
Kurpiowskie piwo jałowcowe
1 litr miodu
10 gramów drożdży
20 gramów szyszek chmielu
pół kilograma jagód jałowca, jeśli są świeże, a jeśli suszone, połowę mniej
10 litrów wody
Rozpuść drożdże w szklance wody i dodaj kilka łyżeczek cukru. Odstaw. Utrzyj jagody jałowca w moździerzu, wsyp je do wody i podgrzewaj do momentu wrzenia. Dodaj szyszki z chmielu i gotuj pod przykryciem około pół godziny. Na koniec dodaj miód. Po wystygnięciu zawartość garnka przecedź przez sitko.
Pozostaw na trzy dni do fermentacji w pokojowej temperaturze. Następnie znów przecedź, tym razem przez płótno, i przelej do szklanych butelek zamykanych piwnym korkiem. (Kupisz je w wielu sklepach w dziale browarniczym). Takie domowe piwo nadaje się do spożycia przez mniej więcej tydzień.
Po przygotowaniu potraw pamiętaj, by część z nich odłożyć na żertwę. Swoje świętowanie możesz rozpocząć od rana: na przykład wybierając się na łąkę w celu zerwania świętojańskich ziół. Pamiętaj, że są składnikami bardzo silnych receptur magicznych, więc szkoda byłoby przepuścić taką okazję! Poza tym czyż istnieje lepszy sposób na oddanie czci słońcu niż wystawienie się na jego promienie na łonie natury?
Właściwe obrzędy rozpocznij tuż po zachodzie słońca. Poniżej podaję ci dwa sposoby świętowania, na które możesz się zdecydować: prywatny oraz grupowy.
Prywatny rytuał z okazji Nocy Kupały
Tak jak przed każdym rytuałem, weź kąpiel. Nawet jeśli będziesz we własnej wannie, pamiętaj, że zanurzenie się w wodzie tego dnia ma bardzo symboliczne znaczenie. Do kąpieli dodaj zioła, najlepiej własnoręcznie zebrane w tym dniu: bylicę, dziurawiec, rumianek. Wlej także do wanny kilka kropli olejku lipowego. Pamiętaj, że jesteś wiedźmą. Ty nie potrzebujesz szukać kwiatu paproci. Jest z tobą przez cały czas – to twoja moc, niewyczerpany rezerwuar, z którego możesz i powinnaś korzystać (co nie znaczy nadużywać). Zwyczajowo w to święto powinno się założyć lekką, białą sukienkę lub pozostać całkowicie nago. Wybierz opcję, w której ty czujesz się lepiej. Następnie przepasz się gałązkami bylicy.
Kiedy podejdziesz do ołtarza, poświęć kilka minut na wyciszenie i skupienie, zanim zaczniesz oczyszczać przestrzeń miotłą lub kadzielnicą. „Przywitaj się” ze swoim ołtarzem, przez chwilę podziwiaj, jak pięknie wygląda, jak manifestuje się na nim energia tego święta, niezwyciężona, ognista energia słońca, która przepala w tobie wszelki strach, wątpliwości, kompleksy. Poczuj, że jesteś tu i teraz. Połącz się duchowo ze wszystkimi pokoleniami twoich przodków – twoimi prapraprababkami, które być może tańczyły tego dnia wokół świętojańskich ognisk. Do okadzania wykorzystaj przede wszystkim bylicę. Jeśli używasz miotły, także pozawieszaj między jej witkami gałązki tej rośliny.
Zakreśl krąg za pomocą miecza lub noża. Rozpoczynając od wschodu, obejdź przestrzeń zgodnie z ruchem wskazówek zegara, mówiąc:
Zataczam krąg, w którym rozpalę święty ogień,
Pieczętuję go mym ostrzem, by żadna zła moc nie wdarła się do niego,
I by nic nie rozerwało go od środka.
Weź w ręce odrobinę gęsiego puchu i dmuchnij w kierunku wschodu. Powiedz:
Wiatry wschodu! Przybądźcie na moje święto i biesiadę!
Przynieście z sobą latawców, płanetników i wietrzyce!
Niechaj przybędą na moje usługi,
Gdyż jestem kapłanką Starych Bogów!
Teraz odwróć się na południe i zapal przygotowaną czerwoną świecę, mówiąc:
Wiatry południa! Przybądźcie na moje święto i biesiadę!
Przynieście z sobą smoki, ogniste konie i południce!
Niechaj przybędą na moje usługi,
Gdyż jestem kapłanką Starych Bogów!
Następnie stań twarzą zwróconą na zachód. Skrop przestrzeń odrobiną wody z miseczki, mówiąc:
Wiatry zachodu! Przybądźcie na moje święto i biesiadę!
Przynieście z sobą wodniki, rusałki i utopce!
Niechaj przybędą na moje usługi,
Gdyż jestem kapłanką Starych Bogów!
Na koniec stań twarzą na północ i sypnij w tym kierunku grudkę ziemi. Powiedz przy tym:
Wiatry północy! Przybądźcie na moje święto i biesiadę!
Przynieście z sobą gnomy, północnice i polewików!
Niechaj przybędą na moje usługi,
Gdyż jestem kapłanką Starych Bogów!
Teraz możesz rozpalić święty ogień w swoim kociołku. Zrób to ostrożnie. Pamiętaj, żeby żadne łatwopalne obiekty, jak na przykład kwiaty, szyszki lub gałązki, którymi przystroiłaś ołtarz, nie znalazły się w bezpośrednim sąsiedztwie żeliwnego kotła. Gdy rozpalisz ogień, wypowiedz inwokację do Swaroga:
Swarogu, boski kowalu!
Ogniu niebiański!
Ty, któryś jest rodzicielem Swarożyca!
Dziś dla ciebie składam tę trzebę!
Życiodajny płomieniu,
Który tli się w każdym człowieku,
W każdej gwieździe
I w każdym ziarnie,
Obdarz mnie inspiracją,
Siłą,
Ochroną,
Bym godnie niosła pamięć o tobie aż po życia kres!
Sława Swarogowi!
Sława jego synowi, Swarożycowi!
Sława ogniowi niebiańskiemu i ogniowi ziemskiemu!
Podczas wymawiania słów inwokacji wrzucaj do ognia symboliczne ilości pokarmów przygotowanych na żertwę: kołacza, mąki, ciasta, owoców, sera. Powoli wlej do kociołka odrobinę miodu pitnego, umieszczonego w twoim rogu rytualnym.
Następnie wznieś toast dla Mokoszy, wypowiadając słowa modlitwy:
Wielka Macierzy!
Nieśmiertelna, wszechmocna, niezmienna,
Której obliczem jest zielona ziemia,
Rozkwitła dzięki Słońcu, twemu partnerowi!
Tyś zaprawdę jest matką wszelkiego stworzenia!
Tobie składam dziś dary,
Dziękując, gdyż są twymi dziećmi –
To jadło i miód nie powstałyby bez twojej łaski.
Obdarz mnie zdrowiem, pomyślnością i radością,
Pozwól, by zapłonął we mnie ogień twego małżonka,
Który rozgrzeje mnie i oczyści.
Daj mi siłę! Ochroń mnie swą matczyną ręką!
Sława tobie!
Sława Mokoszy, Wielkiej Macierzy!
Teraz możesz podpalić przygotowany wcześniej ze słomy symbol koła o ośmiu szprychach. Powiedz:
To dla was, Swarogu i Swarożycu-Dadźbogu!
Rozpalam wam ten ogień, aby was wzmocnić,
Abyście wy w zamian wzmocnili i mnie!
Sława!
Kiedy złożysz żertwę w ogniu, możesz poświęcić część rytuału na czary związane z przesileniem letnim. To najlepszy czas na rzucanie zaklęć
ochronnych, oczyszczających oraz miłosnych, ale także takich, które pomogą ci nabrać chęci (to will – chcieć!). Na przykład jeśli ostatnio czujesz się pozbawiona motywacji i energii, możesz tej nocy czerpać moc z Niezwyciężonego Słońca. Poniżej przedstawiam ci kilka propozycji, z których możesz skorzystać, lub wymyślić własne.
Wróżba z płatków rumianku
Pomyśl nad jednym pytaniem, na które odpowiedź brzmi TAK lub NIE. Następnie obrywaj jeden kwiat rumianku z płatków w taki sposób, by pozostał ci jeden płatek, będący odpowiedzią na twoje pytanie.
Tafla bogini
Wlej wodę do dużej, płaskiej miski. Następnie dodaj do niej kilka kropli olejku różanego. Nachyl się nad miską i poproś w umyśle boginię Mokosz, by pozwoliła ci dostrzec przyszłość w tafli wody. Teraz dmuchnij w nią i obserwuj rozmyty, falujący obraz. Pierwsza rzecz, z którą ci się skojarzy lub którą będzie ci przypominał, będzie wróżbą dotyczącą przyszłości.
Wianek miłości
Przygotuj rośliny i zioła, najlepiej zebrane własnoręcznie: bylicę, dziurawiec, tymianek, leszczynowe i lipowe liście, piołun, krwawnik i rutę. Następnie zapleć z nich wianek. Najprościej będzie, jeśli wybierzesz dwa lub trzy kwiaty z najdłuższymi łodygami i spleciesz je ze sobą. To twoja baza. Następnie dodaj kolejny kwiat, zaplatając jego łodygę wokół poprzednich. Powtórz tę czynność
ze wszystkimi przygotowanymi kwiatami. Wpleć także listki leszczyny i lipy. Na koniec połącz ze sobą dwa końce wianka, na przykład za pomocą nici. Zakryj łączenie kwiatami, żeby nie wystawało na zewnątrz. Podczas zaplatania skup się i powtarzaj nieustannie, szepcząc:
Zaplątam was razem, polne kwiatuszki,
Jak dawniej plątały was wiejskie dziewuszki.
Zaplątam was razem, by miłość, uczucie,
Zakląć w bylicy, lipie i rucie,
Niech ten, kto mnie w wianku kwietnym zobaczy,
Kochać na zawsze, na zabój mnie raczy!
Kiedy wykonasz wianek, połóż go na ołtarzu, by naładować energią przesilenia. Teraz musisz w jakiś sposób zaaranżować spotkanie ze swoim wybrankiem, w trakcie którego będziesz miała na głowie wianek. Możesz na przykład zorganizować sobótkową imprezę w tradycyjnych, ludowych strojach. W ostateczności zrób sobie w wianku zdjęcie i wstaw je na portal społecznościowy. W końcu jesteśmy nowoczesnymi wiedźmami!
Mapa marzeń
Weź dużą, białą kartkę papieru. Na środku namaluj kwiat – będzie symbolizował twój osobisty kwiat paproci. Wokół niego wypisz wszystko, co spełniłoby się w twoim życiu, gdybyś go znalazła. To twoja osobista mapa marzeń. Możesz powiesić ją nad biurkiem lub ustawić w innym widocznym miejscu.
Po części przeznaczonej na zaklęcia i wróżby możesz przejść do biesiady. Jeśli jednak wizja spożywania jadła w samotności wydaje ci się nieco przytłaczająca, przenieś część biesiadną na moment po oficjalnym zakończeniu rytuału i zaproś do wspólnego świętowania bliskich. Jeśli chcesz zakończyć świętowanie, nie zapomnij o zamknięciu kręgu i odwołaniu przybyłych doń sił.
Stań z twarzą skierowaną na wschód, mówiąc:
Wiatry wschodu!
Dziękuję za waszą obecność!
Żegnajcie i bądźcie pozdrowione!
Teraz odwróć się na południe i zgaś świecę, mówiąc:
Wiatry południa!
Dziękuję za waszą obecność!
Żegnajcie i bądźcie pozdrowione!
Następnie stań twarzą zwróconą na zachód.
Wiatry zachodu!
Dziękuję za waszą obecność!
Żegnajcie i bądźcie pozdrowione!
Na koniec stań twarzą na północ i powiedz:
Wiatry północy!
Dziękuję za waszą obecność!
Żegnajcie i bądźcie pozdrowione!
Jeśli ogień w tym kociołku jeszcze nie wygasł, teraz możesz się tym zająć. Zgaś także wszystkie palące się świece oraz symbol słońca.
Grupowy rytuał z okazji Nocy Kupały
Możesz uczestniczyć w grupowym rytuale, organizowanym przez rodzimowierców słowiańskich mieszkających w twojej okolicy. Jeśli jednak wolisz zorganizować go ze swoim kowenem czy grupą przyjaciół lub mieszkasz zbyt daleko, by dołączyć do takiego wydarzenia, możesz skorzystać z mojej propozycji rytuału na Kupalnockę. Jest zainspirowany rytuałem opisanym na stronie internetowej grupy wyznaniowej Rodzima Wiara[8].
Aby zorganizować rytuał, postarajcie się o pozwolenie na rozpalenie ognia w pobliżu zbiornika wodnego, na przykład rzeki, jeziora czy stawu. Wcześniej należy także wykonać ze słomy swargę lub kołowrót, który w kulminacyjnym momencie zostanie podpalony.
Prowadzący żerca prosi wszystkich, aby przed wejściem do kręgu oczyścili się za pomocą wody i kadzidła. Dwie osoby powinny w tym celu trzymać miseczkę z wodą i misę z dymiącym kadzidłem, najlepiej z bylicy.
Gdy wszyscy ustawią się w kręgu, żerca mówi:
Zebraliśmy się tutaj, by uczcić Noc Kupały!
Dziś świętujemy początek i koniec!
To początek lata, a zarazem koniec rośnięcia słońca w siłę!
Oto noc ponownie zacznie się wydłużać,
By w największe ciemności obdarować nas Bożym Synem!
Dziś żegnamy wiosenne bóstwa i witamy lato!
Będziemy prosić o siłę i dostatek wszelki!
Będziemy oczyszczać się ogniem i wodą!
Rozpocznijmy święto!
Teraz żerca stąpa powoli po okręgu ze wzniesionym mieczem, mówiąc:
Tworzę krąg święty, zaklinam w nim moc!
Miejsce między światami bogów i ludzi!
Niezwykły pomost, bramę, korytarz,
By spotkać się tutaj z bóstwami i duchami!
Za żercą postępuje następna osoba, kropiąc krąg wodą z solą, a potem kolejna okadza go bylicą. Krąg jest zapieczętowany i oczyszczony.
Żerca zaczyna rozpalać święty ogień, inni zachęcają go klaskaniem i przyśpiewkami. Żerca, rozpalając, mówi:
Przybądź nam, gościu w czerwonym płaszczu!
Przybądź nam, gościu w czerwonym płaszczu!
Przybądź nam, gościu w czerwonym płaszczu!
Kiedy ogień jest rozpalony, żerca mówi:
Witaj nam, gościu w czerwonym płaszczu!
Witaj nam, gościu w czerwonym płaszczu!
Witaj nam, gościu w czerwonym płaszczu!
Żerca zaczyna wrzucać obiaty do ognia, mówiąc:
Ojciec i syn są dziś z nami!
Swaróg i Swarożyc,
Ogień niebieski i ogień ziemski,
To dla was w ogniu żertwę składamy!
Których spojrzenie tak łaskawe, a gniew tak srogi,
Wam dziś jest trzeba przynależna.
To dla was podpalamy ten święty symbol słońca!
Chcemy was wspomóc, wzmocnić wasze siły!
Chwała wam! Sława wam!
Sława swarnym bogom!
Żercy podpalają kołowrót zrobiony ze słomy. Wszyscy patrzą w milczeniu, aż wypali się do końca.
Żerczyni / żerca wrzuca do ogniska rytualnego kołacz i leje doń miód z rogu, następnie odlewa także odrobinę na ziemię.
Mokoszo, Matko Ziemio,
Obdarz nas wszelką pomyślnością,
Obdarz nas płodnością,
Gdyż jesteśmy twymi dziećmi.
Obdarz nas siłą wzrostu i rozkwitu,
Inspiracją, światłem i pasją.
Sława Matce Mokoszy!
Następnie żerca wrzuca do ognia kości i mak, mówiąc:
Trzygłowie, Welesie, panie stada Słowian,
Panie magii i przysiąg,
Pomóż nam odnaleźć magię w sobie,
Naucz mądrze z niej korzystać,
Obdarz nas mądrością
I bogactwem ducha!
Sława Welesowi!
Żercy rozdają kołacz i puszczają w obieg róg z miodem.
Pijcie z rogu święty napój,
Rozgrzejcie ciała i dusze!
Dziś będziemy biesiadować, skakać I weselić się na chwałę słońca!
Dziś bowiem zaślubiny ognia i wody!
Żercy leją na święty ogień wodę, po czym dokładają drwa i wrzucają do ognia bylicę, śpiewając:
Kąpałeczka mała nocka,
Paliła się do północka!
Ogińku święty, skarbicku boży
Nie dajże też nas nigdy zubożyć!
Żerczyni mówi do zgromadzonych:
Skaczcie przez święty ogień!
Skaczcie przez objęcia ognistego boga!
Niech was oczyści i spali wszystko, co niepotrzebne!
Każdy po kolei rzuca do ognia bylicę i przeskakuje przez płomienie. Następnie można przejść do części wróżb i zabaw – puszczania wianków na wodę, uczty, śpiewów przy ognisku.
[8] Oryginalny rytuał znajdziecie tutaj: https://rodzimawiara.org.pl/obrzedowosc/kupala.html.
Spas Chlebowy • Lammas • Lughnasadh • Święto Chleba
pas Chlebowy to bardzo ciekawe słowiańskie święto, o którym dziś mało się mówi. Przypadało, w przeciwieństwie do celtyckiego Lammas, w połowie sierpnia, a nie na jego początku. Poza tym drobnym przesunięciem czasowym, wynikającym z nieco odmiennego klimatu, charakter święta jest niemalże identyczny, wiązano je bowiem przede wszystkim z ziarnem, zbiorami i chlebem.
Tak naprawdę na sierpień przypada kilka słowiańskich uroczystości związanych z oddawaniem czci bogom. Pierwsza, najwcześniejsza, wypadała na początku sierpnia i zwana była Spasem Jabłkowym. Święcono i spożywano jabłka, gruszki oraz pozostałe owoce z sadów dojrzewające na przełomie lipca i sierpnia. W połowie miesiąca, po pierwszych żniwach, wypadał Spas Chlebowy oraz święto Matki Boskiej Zielnej, które poświęcone było Mokoszy, a później, po przyjęciu chrześcijaństwa, Maryi. Tak naprawdę cały sierpień był miesiącem „Spasówek” lub „Spasów” – od 1 do 29 dnia miesiąca po zbiorach oraz żniwach organizowano obrzędy i biesiady, podczas których dziękowano bogom za pokarm i przygotowywano z niego poczęstunki. Dziś święto przetrwało jedynie na wsiach wschodniosłowiańskich, w społecznościach rolniczych. Ma jednak, jak pokazuje przykład czarownic celebrujących Lammas na całym świecie, charakter uniwersalny. Dziś „zbiory” możemy rozumieć nieco szerzej niż kiedyś. Zawsze jednak w okresie, gdy Matka Ziemia obdarowuje nas świeżymi, soczystymi owocami, miodami, pachnącymi ziołami, warto jej za to podziękować.
Dawne Spasy rozpoczynały się od uroczystego poświęcenia świeżych miodów. Tak zwany Spas Miodowy był pierwszym sierpniowym świętem. Przygotowywano na uroczystą biesiadę miodowniki, placki z miodem, pierniki i rozmaite słodkości. Ponadto, jak możecie się domyślać, raczono się miodami pitnymi. Degustowano też po prostu różne miody, które na sprzedaż wystawiali pszczelarze. Do dziś na Białorusi w czasie tego święta organizowany jest wielki miodowy targ, gdzie można kupić także różne cudeńka z wosku pszczelego.
Drugi w kolejności wypada Spas Jabłkowy. W jego trakcie błogosławi się owoce zerwane w sadach oraz znalezione w lasach. Jak można się domyślić z nazwy, głównymi bohaterami tego święta są jabłka oraz wszystkie potrawy, do których można je wykorzystać. Oprócz tego na stołach znaleźć można gruszki, jagody, jeżyny.
Na koniec sierpnia przypada ostatni, Chlebowy Spas. Spożywa się wtedy kołacze wypieczone ze świeżo zebranego ziarna, a także okazuje wdzięczność bogom za obfite zbiory. Spasowi towarzyszy całonocna biesiada. Zgodnie z nazwą po celebracji wszystkich trzech Spasów powinniśmy być… spasieni. Okres ten kojarzy się więc z obfitością, dostatkiem czy wręcz niarem.
Współczesne czarownice rozpoczynają swoje święta plonów od sabatu Lammas. Są to dla nich pierwsze zbiory: ziarna. Kolejne, owoców, przypadają na Mabon. Ostatnie zbiory, te najbardziej straszne i krwawe, przypadają na Samhain, kiedy poświęcało się część zwierząt hodowlanych, tych słabszych i chorych, które nie przetrwałyby zimy.
U Słowian jest nieco inaczej, chociaż charakter świąt Spasowych i Dożynkowych pokrywa się z Lammas i Mabon. Różnice wynikają jedynie ze stref klimatycznych.
Bardzo ciekawe święta słowiańskie, które w zasadzie nie mają swojego odpowiednika w kalendarzu czarownic zachodnich, ale zdecydowanie powinny być celebrowane przez czarownice Europy Wschodniej, przypadają na połowę sierpnia. Jest to Dzień Leszego oraz święto Matki Boskiej Zielnej. Można więc powiedzieć, że to święto Wielkiej Bogini i Rogatego Pana.
Obchodzone w Kościele katolickim święto Matki Boskiej Zielnej, czyli oficjalnie Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny, ma bardzo długą –
pogańską – tradycję. Obrzędy na cześć Diany, bogini zbóż i pól, organizowano w podobnym czasie już w starożytności. W Polsce obchodzono je przede wszystkim na wsiach i w małych miasteczkach, gdzie tradycja zbierania ziół była żywa. Matka Boska przejęła funkcje pogańskich bogiń, stając się panią zbiorów, urodzaju, ale także opiekunką dusz, przeprowadzającą w zaświaty. Na prowincji często organizowany jest spektakularny pochód z figurą Maryi – ukoronowaną, przystrojoną misternie kwiatami i obdarzoną wielką czcią i szacunkiem. Pochody takie organizowano już w starożytności z wizerunkiem Artemidy o czarnej twarzy i wielu piersiach (Czarna Madonna). Katolicy przypisali też śmierci Maryi piękną legendę niosącą ślady dawnych wierzeń, dzięki której połączyli starą religię z nową: w grobie matki Jezusa zamiast jej ciała apostołowie mieli odnaleźć zboże, owoce, zioła i kwiaty. Stąd na pamiątkę tego cudu święci się dziś w kościołach rośliny, jak czyniono zapewne przed wiekami w imię Mokoszy, Matki Ziemi.
Do ziół święconych najczęściej 15 sierpnia należały: szałwia, mięta, rozmaryn, kminek, koper, wrotycz i macierzanka. Święciło się także owoce i warzywa. Bukiety przygotowywane przez dziewczęta ze wsi na tę okazję zyskiwały moc magiczną. Nie tylko chroniły domostwa, ale mogły też wspomóc zdrowie, dobrobyt i miłość. Oczywiście zioła także suszono lub robiono z nich rozmaite lekarstwa i nalewki.
Matka Boska Zielna miała jednak zawsze dwa oblicza: dobrotliwe i surowe. Związana była w końcu również ze śmiercią: jej dzieci, rośliny, zboża, kwiaty i zioła muszą zostać zerwane, by w jakiś sposób przysłużyć się nam. Czasami bogini gniewała się na ludzi, na przykład za marnotrawstwo lub brak szacunku okazywany przyrodzie. Z tym drugim, srogim obliczem związane są różne demony obecne w słowiańskim folklorze: południca, żytnia baba, zbożowa pani. Ich atrybuty pokrywają się w zasadzie z atrybutami Bogini Plonów: mają białe suknie, są niewątpliwie płci żeńskiej, atakują z kosą i niosą snop zboża. Jedynie ich oblicza są wykrzywione złością, brzydkie, demoniczne. Niektórzy badacze są zdania, że te elementy dodano „żytnim babom” później, pod wpływem chrześcijaństwa, a pierwotnie nie miały złowrogiej natury.
Ostatnim, ale nie mniej ważnym bohaterem sierpniowych świąt słowiańskich jest Leszy, inaczej Borowy. Tak jak wiccański bóg, Lasowik jest opiekunem lasów, roślin i zwierząt należących do leśnego ekosystemu. Dawniej obrzędy z nim związane odprawiano tego samego dnia, co święcenie ziół i darów Matki Ziemi, ale odbywały się one w lasach lub na polanach. Leszemu, który miał bardzo porywczą naturę i potrafił mścić się na tych, którzy niszczyli lasy (stąd później zaczęto widzieć w nim demona), trzeba było zostawić żertwę. Jednocześnie dziękowało mu się za dary (jagody, jeżyny, zioła, zwierzynę) i prosiło, by nie plątał ludziom ścieżek i nie wodził ich na manowce.
Dziś warto oddać cześć zarówno Matce Ziemi, jak i Panu Zwierząt. Możesz to zrobić, wybierając się na samotny spacer po lesie. Inspiracji poszukaj w rozdziale trzecim, w części Słowiańska kąpiel leśna. Podczas spaceru podziękuj za wszystko, co otrzymałaś w tym półroczu od losu. Ciesz się ostatnimi miesiącami Pory Jasnej, która niebawem będzie musiała ustąpić Ciemnej połowie roku.
Jako że Spasy i wszystkie inne sierpniowe uroczystości wiązały się ze zbiorami, potrawy przygotowywane z tej okazji dobrze oddawały charakter sierpniowych świąt.
Dania z miodem
Pierwszy Spas był przede wszystkim dedykowany miodom. Pszczelarze przygotowywali z tej okazji miody pitne, częstowali plastrami, sprzedawali wyroby z wosku. Gospodynie na Białorusi do tej pory smażą naleśniki, placki i pieką ciasta z miodem.
Dania ze zbóż
Po okresie ciężkiej pracy przy zbiorach podczas Święta Chleba wreszcie można było odpocząć i oddać się celebracji. Wypiekano ogromne kołacze, przygotowywano ciasta, dania z kasz, a do picia obowiązkowo kwas chlebowy, słynny słowiański napój, który dziś znów powoli staje się coraz bardziej powszechny.
Dania z owoców i warzyw
Zbiór soczystych i świeżych darów sadu, lasu i grządki sprzyjał mnogości potraw. Przygotowywano nie tylko na świeżo ciasta i sałatki oraz owoce i warzywa na surowo, ale także robiono z nich rozmaite przetwory, które miały służyć za pożywienie zimą – dżemy, konfitury, sosy, owoce w zalewie, nalewki… Po zbiorach można było świętować, ale zanim to nastąpiło, trzeba było porządnie się napracować.
Kilka przepisów na sierpniowe potrawy biesiadne
Jabłecznik prababci
700 gramów mąki
4 duże żółtka
kostka masła
łyżka gęstej śmietany
cztery łyżki miodu
2 łyżeczki proszku do pieczenia
kilogram jabłek
szklanka cukru
łyżka mąki ziemniaczanej
Zmieszaj mąkę z miodem, proszkiem do pieczenia, śmietaną i żółtkami, dodaj do tego zimne masło, zagnieć ciasto. Wylep nim blachę, odłóż trochę na dekorację wierzchu. Włóż do lodówki na godzinę. W tym czasie pokrój jabłka na kawałki, pozbaw gniazd nasiennych, zasyp cukrem i smaż na patelni lub w garnku. Gdy owoce rozgotują się na mus, dodaj mąkę ziemniaczaną. Wystudź, a następnie wylej na przygotowane wcześniej ciasto. Odłożoną resztkę ciasta rozwałkuj, pokrój w paski i rozłóż dekoracyjnie na musie jabłkowym. Piecz przez 50 minut w piekarniku nagrzanym do 180 stopni. Podawaj polane miodem lub z ułożoną na wierzchu ubitą śmietaną.
Chlebek spasowy w kształcie kłosów siana
0,9 kilograma mąki
20 gramów drożdży
kopiasta łyżka soli
5 łyżek ciepłego mleka
2 szklanki ciepłej wody
roztrzepane jajko
Rozpuść drożdże w wodzie i dodaj do nich łyżeczkę cukru oraz łyżeczkę mąki. Odstaw w ciepłe miejsce. W dużej misce zagnieć ciasto na chleb: zmieszaj mąkę, sól, drożdże, wodę. Ciasto przykryte ściereczką odstaw na dwie godziny.
Po tym czasie podziel je na dwie części. Jedną z nich rozwałkuj w kształt koła, po czym złóż na pół. Wykrój nożem kształt przypominający grzyb. Pozostałą część ciasta znów rozdziel na dwie połowy. Jedną rozwałkuj i pokrój na 30 cienkich pasków. Ułóż je obok siebie na nóżce grzyba, posmaruj roztrzepanym jajkiem. Z drugiej części ciasta uformuj sto ostro zakończonych kłosów pszenicy. Ułóż je wzdłuż kapelusza grzyba, by na siebie zachodziły. Posmaruj jajkiem. Z ostatniego zachowanego kawałka ciasta (który został po wycięciu grzyba) zapleć warkoczyk i udekoruj nim snopek z kłosami. Piecz przez 50 minut w 180 stopniach.
Ciasto miodowe
pół kilograma mąki
200 gramów masła
szklanka cukru
5 jajek
8 łyżek miodu
łyżeczka sody oczyszczonej
kubek śmietany
Ubij jajka z cukrem na gładką, puszystą masę. Rozpuść masło i ostudź, połącz z mąką i masą jajeczną. Zmiksuj lub zmieszaj rózgą. Podgrzej miód z sodą w taki sposób, by się spienił, i dodaj do reszty składników. Ciasto piecz przez 30 minut w 170 stopniach. Po ostudzeniu przekrój na pół i posmaruj w środku śmietaną.
Jednym z najciekawszych pomysłów na spędzenie wszystkich świąt sierpniowych, które są przedłużeniem starych, słowiańskich obrzędów, jest wyprawa na wieś, na przykład na Podlasie, gdzie tradycje są wciąż piękne i żywe. Będziesz miała możliwość zobaczyć na własne oczy targi pszczelarzy, konkursy na bukiety kwiatów i ziół święconych w kościołach, przystrojone kapliczki i chaty, degustacje ogromnych chlebów, ciast, dżemów i innych smakołyków. Te zwyczaje, póki są żywe, stanowią nasze dziedzictwo, które musimy chronić. Oczywiście nigdzie już nie zobaczysz kobiet modlących się do Mokoszy, Matki Ziemi, ale… czy na pewno? Kim wszakże jest Matka Boska Zielna, jeśli właśnie nie nią?
Możesz także wykorzystać czas tych świąt na rozmaite wróżby, które w tym okresie czynili prości ludzie, na przykład poprzez sypanie ziaren, szukanie jabłka z robaczkiem, interpretowanie kształtów zagniecionego ciasta etc. Oto
kilka podpowiedzi na spasowe czary i wróżby:
Wróżenie z jabłek
Wybierz cztery jabłka symbolizujące cztery pory roku, które nadejdą. Przekrój je w poprzek i sprawdź, czy gniazda nasienne mają kształt gwiazdy, czy krzyża. To pierwsze wróży powodzenie i dobrobyt, drugie jest oznaką kłopotów i nieszczęść.
Jabłkowa wróżba miłosna dla panien
Obierz jabłko ze skórki w taki sposób, by jej nie przeciąć i by była jak najdłuższa. Następnie rzuć na podłogę. Skórka ułoży się w literę, na którą rozpoczyna się imię twojego przyszłego męża.
Ochronne ziarno
W sierpniową pełnię księżyca udaj się na pole, by zebrać pszenicę. Następnie susz przez trzy dni zebrane złote kłosy. Po tym czasie wysyp z nich ziarno. Pozostałe kłosy z łodygami upleć w warkoczyk i powieś nad drzwiami, by chroniły twój dom. Ziarna zmieszaj z bursztynami, wysyp na żółtą ściereczkę i wystaw na promienie słońca. Następnie wsyp do płóciennego woreczka i noś przy sobie jako amulet ochronny.
Prywatny rytuał na Spas Chlebowy
Przygotowania do rytuału rozpocznij od własnoręcznego wypieczenia chleba lub kołacza. Tak naprawdę powinnaś robić to z okazji każdego sabatu, ale brutalna prawda jest taka, że w dzisiejszym świecie nie zawsze mamy na to czas. Jednak wypieczenie chleba samej na Święto Chleba to absolutne minimum, które powinnaś wykonać. Chleb – kołacz – będzie najważniejszym symbolem tych obchodów.
Udekoruj ołtarz pękami ziół i bukietami letnich kwiatów – słoneczników, maków, chabrów. Na ołtarzu postaw wizerunek Mokoszy, dla której przygotujesz misę z żertwą – kawałki jabłek i gruszek. Obok postaw wizerunek Laskowika (Borowego) lub po prostu mężczyzny z rogami jelenia na głowie, odzianego w skóry i liście. Jemu w darze przygotuj jagody i orzechy.
Weź rytualną kąpiel. Dodaj do niej kwiaty maku polnego, chabry i sól morską. W czasie medytacyjnej kąpieli myśl przede wszystkim o wdzięczności, którą pragniesz okazać bogom. Wdzięczność powinna być głównym motywem tego święta. Wyobraź sobie, jak świętowali je twoi przodkowie. Pomyśl o wielkich, suto zastawionych stołach i wielkiej wesołości, kiedy udały się ludziom żniwa. Oznaczało to dobrobyt i szczęście dla wszystkich mieszkańców osady. Co dziś oznacza to dla ciebie? Czym są twoje „dobre zbiory”?
Po kąpieli wdziej swoją rytualną szatę. Możesz także założyć biżuterię z motywami zbiorów: na przykład kolczyki w kształcie jabłek, bransoletę ze złotym kłosem pszenicy.
Przed zakreśleniem kręgu podpal pęczek ziół i obejdź ołtarz oraz pomieszczenie, kreśląc małe kółka przed sobą ruchem prawoskrętnym. Szczególnie skup się na oczyszczeniu w pobliżu ołtarza bogów, który lubi przyciągać rozmaite byty. Następnie możesz pozamiatać przestrzeń, używając snopa pszenicy, która tego dnia ma oczyszczające i błogosławiące właściwości. Teraz zakreśl krąg za pomocą noża, miecza lub wody z solą, mówiąc:
Zataczam Krąg, jak krąg zatacza wciąż życie
Rzucam czar, który minie o świcie,
Zataczam Krąg, jak krąg zatacza wciąż życie,
Rzucam czar, który minie, gdy kur zapieje!
Aby przywołać cztery żywioły, odpowiadające czterem stronom świata, zwróć się do nich słowiańskimi imionami. Najpierw skieruj twarz na wschód i rozdmuchując gęsie pierze, powiedz:
Strzybogu, boże wiatrów i powietrza!
Sława tobie!
Zapraszam cię do mego kręgu,
Byś wspomógł go swoją mocą!
Następnie stań twarzą skierowaną na południe i podpal małą świecę.
Swarożycu, boże ognia!
Sława tobie!
Zapraszam cię do mego kręgu,
Byś wspomógł go swoją mocą!
Teraz zwróć się ku zachodowi. Podnieś w dłonie misę z wodą i rzeknij:
Kupało, boże wody!
Sława tobie!
Zapraszam cię do mego kręgu,
Byś wspomógł go swoją mocą!
Na koniec stań znów przodem do ołtarza, który powinien być skierowany na północ, weź w dłonie garść ziemi, posmaruj nią linię wzdłuż swojego czoła i powiedz:
Mokoszo, bogini ziemi!
Sława tobie!
Zapraszam cię do mego kręgu,
Byś wspomogła go swoją mocą!
Teraz możesz rozpalić święty ogień w swoim kociołku. Zrób to ostrożnie. Pamiętaj, żeby żadne łatwopalne obiekty, jak na przykład kwiaty i zioła, którymi przystroiłaś ołtarz, nie znalazły się w bezpośrednim sąsiedztwie żeliwnego kotła. Gdy rozpalisz ogień, wypowiedz inwokację do Swarożyca:
Witaj, gościu w czerwonym płaszczu!
Witaj, synu Słońca!
Przyjmij w swoje ogniste ciało
Żertwę, którą daję moim ukochanym bogom
W podzięce za obfite zbiory tego roku!
Sława tobie, Ogniu Swarożycowy!
Dla Swarożyca wrzuć do ognia symboliczną żertwę oraz miód pitny. Następnie weź w jedną rękę pęk ziół, a w drugą pęk zboża i powiedz:
Matko Ziemio!
Wielka Mokoszo!
Stokrotne dzięki tobie składam
Za twe hojne dary!
Dawczyni wszelkiej płodności!
Dawczyni obfitego życia!
Pani zbóż i owoców, które rodzi ziemia!
Przyjmij mą trzebę jako oznakę wielkiej wdzięczności,
Którą czuję za twą matczyną opiekę!
Sława Mokoszy!
Następnie zwróć się do Leszego – boga lasów i opiekuna zwierząt. Wrzuć do ognia szyszki, igliwie, nieco orzechów i jeżyn bądź jagód. Pamiętaj, że ofiara jest symboliczna. Nie chodzi tutaj o marnowanie żywności.
Leszy! Borowy! Laskowiku!
Borowcu! Gajowy! Leśniku!
Twoich imion mnóstwo,
Lecz tyś jeden we wszystkich lasach Ziemi!
Opiekunie zwierząt, panie niedźwiedzi, turów, łosi i zajęcy!
Panie-buku! Panie-dębie! Panie-świerku!
Ty, który biegniesz z wilkami!
Ty, który wyprowadzasz nas z lasu lub karzesz,
Gdy nie okażemy ci szacunku!
Bądź mi łaskaw, o, wielki Duchu Lasu!
Składam ci te dary, byś pamiętał o mnie!
Byś wspomógł mnie pokarmem, który mnie pożywi,
Zwierzyną i roślinami, które mnie posilą,
I drewnem, które mnie ogrzeje!
W zamian przyrzekam, że zawsze będę szanowała las!
Sława Leszemu!
Po toaście dla bogów nadszedł czas na pamięć o przodkach. Możesz wnieść także dla nich toast. Spróbuj zwrócić się do twoich zmarłych, bliskich krewnych własnymi słowami. Wlej dla nich odrobinę miodu, sypnij makiem, ziarnem i kołaczem.
Po żertwie możesz przejść do magii i wróżb związanych ze Spasem. Jeśli chcesz zakończyć świętowanie, nie zapomnij o zamknięciu kręgu i odwołaniu przybyłych doń sił.
Stań z twarzą skierowaną na wschód, mówiąc:
Strzybogu, boże wiatrów i powietrza!
Sława tobie!
Dzięki ci za wspólne świętowanie!
Odejdź w pokoju!
Następnie stań twarzą skierowaną na południe i zgaś palącą się tam świecę, mówiąc.
Swarożycu, boże ognia!
Sława tobie!
Dzięki ci za wspólne świętowanie!
Odejdź w pokoju!
Teraz zwróć się ku zachodowi.
Kupało, boże wody!
Sława tobie!
Dzięki ci za wspólne świętowanie!
Odejdź w pokoju!
Na koniec stań znów przodem do ołtarza, który powinien być skierowany na północ, i powiedz:
Mokoszo, Pani Zbóż, Warzyw i Owoców!
Leszy, Duchu Lasu i Opiekunie Zwierząt!
Dziś oddałam wam cześć
I podziękowałam za wasze dary
Jabłka, miód i chleb!
Owoce, jagody i orzechy!
Dzięki i sława wam!
Jeśli ogień w tym kociołku jeszcze nie wygasł, teraz możesz się tym zająć. Zgaś także wszystkie palące się świece i przejdź do ucztowania, sama lub w gronie bliskich. Pamiętaj, po Spasie trzeba czuć się spasionym!
Grupowy rytuał na Spas Chlebowy
Chociaż Spas Miodowy, Jabłkowy i Chlebowy to święta wspaniale obchodzone na Białorusi, to jednak nie każdy może tam pojechać, by zobaczyć te uroczystości na własne oczy. Na szczęście coraz więcej polskich grup rodzimowierczych organizuje obrzędy z okazji Spasu, aby przywrócić tradycję, która onegdaj była żywa także na naszych ziemiach. Możesz uczestniczyć w takim rytuale albo zorganizować go samodzielnie.
Przed rytuałem uczestnicy powinni zostać poproszeni o przyniesienie darów na żertwę oraz potraw przygotowanych na wspólną biesiadę. Poinformuj zaproszonych, by przynieśli także naręcza kwiatów i ziół do udekorowania ołtarza, który zaaranżujecie na łonie natury. Najlepiej będzie, jeśli na miejsce swojego świętowania wybierzecie granicę lasu i pola, oczywiście tam, gdzie wzniecanie ognia jest bezpieczne i dozwolone, na przykład nieopodal zbiornika przeciwpożarowego z wodą (znajdziesz go niemalże w każdym większym lesie).
Na ziemi rozłóżcie biały obrus, na którym umieścicie żertwę. W centralnym miejscu powinien znajdować się kołacz, wokół którego leżą pozostałe dary: owoce, miody, ziarna, mąki, ciasta, orzechy. Obok obrusa z darami ustawcie figury Mokoszy oraz Leszego i przyozdóbcie je kwiatami i ziołami.
Organizatorzy rytuału powinni witać uczestników przed wejściem do kręgu, trzymając w dłoniach kolejno: misę z posoloną wodą, w której każdy wchodzący do świętego kręgu obmywa symbolicznie twarz i dłonie; oraz misę z kadzidłem zrobionym z podpalonych rodzimych ziół oczyszczających, które wdycha się przed przestąpieniu kręgu w celu oczyszczenia energetycznego. Po oczyszczeniu uczestnicy ustawiają się w kręgu, twarzami do paleniska. Żerca obchodzi ich za
plecami zgodnie z ruchem wskazówek zegara, mówiąc przy tym:
Sól oczyszcza, konserwuje,
Sól sprawia, iż jadło się nie psuje,
Zakreślam teraz solą ten krąg,
Którego przerwać wam nie wolno!
Nim kur zapieje,
Krąg rankiem się rozwieje!
Osoba pomagająca żercy obchodzi uczestników z płonącym kadzidłem w ten sam sposób, za plecami, zamykając ich wewnątrz kręgu.
Inna z prowadzących osób czyni to samo z płonącą pochodnią. W ten sposób krąg został zapieczętowany, a nieprzychylne byty krążące wokół – odgonione.
Następnie żerca może rozpocząć uroczyste rozpalanie świętego ognia. W tym czasie wszyscy uczestnicy pomagają mu, klaszcząc i śpiewając:
Gore, gore jasno!
Żeby nie zagasło!
Gdy ogień płonie i strzela wysoko w górę, żerca pokazuje wszystkim uczestnikom róg wypełniony miodem i mówi:
Swarożycu, gościu w czerwonym płaszczu!
Przyzywam cię!
Zapłoń nam jasno w naszym świętym kręgu!
Bądź łącznikiem pomiędzy naszym światem a światem bogów!
Przenieś im nasze dary w twym gorejącym ciele!
Sława Swarożycowi!
Wszyscy:
Sława Swarożycowi!
Żerca leje miód do ognia i wrzuca doń chleb, mówiąc:
Matko Zielna! Zbożowa Pani!
Ty, której oblicze zdobi polny kwiat!
Zaprawdę hojnie obdarowałaś nas tego roku!
To od ciebie wszelkie jadło,
Które nas wzmacnia, odżywia, uzdrawia,
Od ciebie też nasze osobiste zbiory,
Zrealizowane plany,
Osiągnięte cele,
Zebrane żniwa!
Dzięki ci składamy za twą pomoc, dobra matko!
Pozostań nam łaskawa!
Przysięgamy chronić cię i szanować,
Uczyć tego nasze dzieci, by rozumiały, że bez ciebie życie nie przetrwa!
Matko Ziemio, matko wszelkiego stworzenia,
Sława tobie! Sława na wieki!
Sława Mokoszy!
Wszyscy uczestnicy:
Sława Mokoszy!
Następnie żerca wrzuca do ognia szyszki, jodłowe gałązki, jagody, orzechy. Leje
także miód, mówiąc przy tym:
Z dawien dawna nasi praojcowie wiedzieli,
Że aby zachować równowagę,
Muszą oddać coś temu, komu zabrali.
Ojcze Lesie!
Tyś to żywił naszych przodków,
Przodków całej ludzkości,
Zanim nauczyliśmy się siać i orać!
Twoje dary, zwierzyna, jagody, grzyby i orzechy
Były naszą strawą przez wieki!
A teraz to ty, Ojcze Lesie,
Stoisz na straży równowagi świata!
Twoje drzewa produkują tlen,
Twoje rozkładające się szczątki użyźniają to, co żyje,
Twoje drewno daje nam ciepło w mroźne noce,
Z twego drewna stoły, na których spożywamy jadło,
I łóżka, na których płodzimy nowe życie!
Zaprawdę ty sam jesteś życiem i dawcą życia. Przyjmij nasze dary! Bądź nam łaskaw!
Przysięgamy chronić cię i szanować twe dzieci, mieszkańców lasu!
Sława Leszemu!
Sława Borowemu!
Sława! Sława! Sława!
Kiedy żertwa zostaje ukończona, każdy z uczestników może po kolei wypić łyk miodu pitnego nalanego do świętego rogu, po czym odlać część do świętego ognia na cześć bogów i przodków. Potem rozpoczyna się biesiada.
Święto Plonów • Mabon • Równonoc Jesienna • Dożynki
adchodzi czas, gdy wszelkie zbiory mają się ku końcowi. Jesienne zrównanie dnia z nocą, kiedy możemy już poczuć pierwszy jesienny chłód, to święto zarazem wesołe i smutne. Zapowiedź zimy przerażała i trwożyła naszych przodków, bowiem Ciemna pora roku wiązała się z niebezpieczeństwem, często nawet ze śmiercią. Z drugiej strony zewsząd rozbrzmiewa dziękczynna pieśń do natury, za to, że dzięki jej darom człowiek może przetrwać. Bóg składa w ofierze samego siebie, a Matka Ziemia poświęca swego syna, by inne jej dzieci mogły przetrwać. To misterium celebrowali ludzie całej Starej Europy, od Greków w Eleusis przez Celtów, Brytów i Germanów aż po, oczywiście, Słowian.
Nasi przodkowie tego dnia czcili przede wszystkim Mokosz, panią urodzaju, Welesa, opiekuna bydła, które dawało mleko, i Dadźboga jako dawcę wszelkich dóbr. Oddawali także cześć Rgiełowi, bogu ziarna i zbóż, który według nich – dosłownie – był tym ziarnem. Tak więc spożywanie ciała boga w postaci opłatka czy chleba to koncept, który na naszych ziemiach wcale nie pojawił się wraz z chrześcijaństwem.
Ciekawym elementem obrzędowym, oprócz wszechobecnych kołaczy oraz koszy z owocami i warzywami, jest wieniec dożynkowy. Taki wieniec, często w kształcie korony, wyplatali nasi przodkowie przed wiekami – i do dziś pleciony jest na wsiach i w miastach. Często w czasie konkursu wybiera się najpiękniejszy i najbardziej okazały wieniec. W ogóle Dożynki to jedno z takich świąt, podobnie jak Szczodre Gody (Boże Narodzenie) czy Jare Gody (Wielkanoc), które przetrwały od najdawniejszych czasów. Co roku Dożynki są bardzo ważnym wydarzeniem na wsi. Dawniej były elementem spajającym społeczność. W mojej okolicy do tego podniosłego święta przygotowują się wszyscy mieszkańcy. Jedni chcą zaprezentować wykonane przez siebie przetwory, drudzy zajmują się organizacją części artystycznej, inni po prostu szykują się na uczestnictwo w dobrej zabawie – degustacjach i potańcówkach. Moja sąsiadka, członkini koła gospodyń wiejskich, pewnego popołudnia przedstawiła mi przy herbacie bardzo szczegółowy plan obchodów Dożynek, jaki co roku organizują kobiety z okolicy. Tańczą w tradycyjnych strojach, śpiewają napisane przez siebie humorystyczne przyśpiewki, często uszczypliwe
wobec lokalnych „władz” (sołtysa, proboszcza), prezentują różne cudeńka wykonane własnoręcznie. A przypominam, że mowa tu o starszych, nieraz siedemdziesięcioletnich matronach! Co jeszcze może stanowić część obchodów Dożynek? W niektórych wsiach stawiane są przy drodze ogromne kukły zrobione z siana, wyobrażające zwierzęta, sprzęty rolnicze czy gospodarza i gospodynię. Kiedyś był to element tradycji, dziś przede wszystkim – promocja wsi i chęć zaintrygowania turystów.
Obrzędy dożynkowe związane były od zarania dziejów przede wszystkim z bóstwami urodzaju. Dzieliły się na dwie części: dziękczynną oraz wróżebną.
W Arkonie, najważniejszym i największym ośrodku kultu Światowita, znajdował się wielki posąg boga, z którego wróżono. Opis miejsca i obrzędu znajdujemy u Saxo Gramatyka:
Środek grodu zajął plac, na którym widziałeś wcale piękną bożnicę z drzewa, słynną nie tylko dla okazałej służby, ale i dla posągu w niej umieszczonego. Zewnętrzny obwód bożnicy ciekawił rzeźbami i malowidłami rozmaitymi bardzo pierwotnymi. Otworem w nim stało dla przychodniów tylko jedno wejście. Samą świątynię otaczał rząd podwójny: zewnętrzny, ze ścian, o dachu czerwonymi; wewnętrzny, tylko o czterech słupach, miał zamiast ścian kobierce zwieszone, a podzielał z zewnętrznym tylko dach i kilka belek poprzecznych. W świątyni stał olbrzymi posąg, przewyższający wielkością wszelkie rozmiary ciała ludzkiego, rażący czterema głowami i tyluż szyjami; dwie w przód, dwie w tył patrzyły, jedna głowa na prawo, druga na lewo. Wąs był tak ogolony, a głowa tak przystrzyżona, że umyślnie wyraził artysta fryzurę u Rugian zwyczajną. W prawej ręce trzymał róg urobiony z wszelakiego kruszcu, który kapłan świadomy obrzędu dorocznie winem nalewał, aby móc z płynu wróżyć o urodzaju przyszłego roku. Lewe ramię opierało się o bok niby zgięciem. Suknia posągu sięgała goleni, z drzewa innego urobionych, a tak nieznacznie w kolana wpojonych, żeś tylko przy starannych oględzinach dojrzał miejsca znitowania. Nogi spoczywały wprost na ziemi, gdyż sama podstawa była w ziemi ukryta. Obok widziałeś wędzidło, siodło i liczne odznaki; miecz
niezwykłej wielkości powiększał dziw, którego pochwę i rękojeść pysznej roboty srebro zalecało. Uroczystość obchodzono w sposób następujący. Kapłan, co przeciw zwykłemu ziomków strojowi długimi wąsami a włosami się wyróżniał, umiatał dzień przed uroczystością najstaranniej świątynię, do której sam jeden mógł wstępować, bacząc, aby w niej nie oddychał; więc ilekroć miał wydychać, tylokrotnie biegł ku wejściu, aby oddech ludzki boga nie owionął, a przez to nie pokalał. W dzień następny, gdy lud przed wejściem czekał, brał posągowi puchar z ręki, a bacznie obejrzawszy, czy co z własnego płynu nie ubyło, wieszczył o nieurodzaju przyszłym, a gdy to sprawdził, polecał, aby nowe żniwo na przyszły czas zachowano. Jeśli zaś nic nie ubyło, wieszczył o przyszłej obfitości; na tej to podstawie rozstrzygał o hojniejszym lub ściślejszym szafowaniu zasobami. Wylawszy stare wino u nóg posągowych na ofiarę, świeżym puchar napełnił, a uczciwszy posąg, jakoby mu dał pić, błagał potem w uroczystej modlitwie najpierw sobie, potem krajowi o wszystko pomyślne, ziomkom zaś o pomnożenie majątku i nowe zwycięstwa. Po modlitwie przychylił puchar ku ustom i duszkiem go wypił, a napełniwszy go znowu winem, włożył ponownie posągowi w prawicę. Przyniesiono także na ofiarę miodownik okrągły, niemal na wielkość człowieczą. Stawiał go kapłan między siebie a gmin i pytał, czy go za nim widzą. Gdy to potwierdzali, wyrażał życzenie, aby ciż sami go po roku dojrzeć nie mogli: lecz nie o śmierć, ani sobie, ani ziomkom, upraszał, ale o przyszłe żniwo obfitsze. Potem pozdrawiał zebranych niby od bożka, a upomniawszy ich, aby i nadal mu wierni zostali, a uroczystość troskliwie obchodzili, obiecywał im zwycięstwa na lądzie i morzu jako najpewniejszą odpłatę. Resztę dni zapełniali dziką wesołością, spożywając potrawy ofiarne aż do przesytu, gdyż ofiary bogu ślubowane służyły ich obżarciu. Zaczyn bogobojny uchodziło w te gody mierności unikać, za grzech jej przestrzegać. Każdy, mężczyzna czy kobieta, rocznie jeden grosz dobrowolnie na cześć bałwana składali. Jemu też ofiarowano trzecią część zbroi i zdobyczy nieprzyjacielskiej, jakby to za jego pomocą rzeczy tych zdobyto. Przydzielono dalej temu bogu trzysta koni i tyleż ich jeźdźców; ci całą zdobycz, zbrojnie czy ukradkiem nabytą, oddawali kapłanowi; z tej zdobyczy sporządzał on wszelkie odznaki i ozdoby dla świątyni, a składał je do skrzyń pod zamknięciem, gdzie obok mnóstwa pieniędzy złożone były liczne drogie materie, starzyzną odleżałe. Było tam dalej widać mnóstwo podarunków od gmin czy od osób prywatnych, jakie zniosły tu przyrzeczenia tych, co upraszali o jakąś łaskę. A ten bałwan, czczony zabiegami całego Słowiaństwa, i sąsiedni królowie darami swojemi nachodzili. Po różnych miejscach miał ten bóg jeszcze inne świątynie, rządzone przez kapłanów mniejszych godności i znaczenia. Miał oprócz tego własnego wierzchowca białosza, a za grzech uchodziło wyrywać włos z grzywy czy
ogona. Tylko kapłan śmiał tego konia paść i jeździć na nim, aby nie zmniejszyła się zwierza boskiego cena, gdyby go częściej zażywano. Wedle wiary Rugian walczył Świętowit, bo tak się bałwan nazywał, na tym koniu przeciw wrogom swej czci, a dowodziło tego, że koń, acz na noc zamknięty w swej stajni, rano nieraz tak zziajany a ubłocony wyglądał, jakby w powrocie z wyprawy bardzo znaczną przebiegał drogę. Wróżono również tym koniem, a to tak: gdy zamierzali podjąć walkę przeciw jakiej ziemi, rozstawiali kapłani przed świątynią włócznie w trzech rzędach; w każdym z nich dwie włócznie na krzyż, z grotem na dół, były wbite do ziemi, a rzędy były w równej od siebie odległości. W czasie przygotowań do wyprawy wyprowadzał kapłan po uroczystej modlitwie konia z przedsionka w uździennicy, a jeśli koń przekraczał te rzędy wpierw prawą niż lewą nogą, uchodziło to za pomyślną wróżbę dla toczenia walki; jeśli zaś choćby raz tylko lewą, pierwej niż prawą, przekraczał, zaniechiwano napadu na obcą ziemię! Również nie podejmowano wyprawy morskiej rychlej, dopóki nie spostrzeżono trzykrotnego raz po raz przekroczenia dobrej wróżby. Kto zaś miał wyruszać za wszelaką sprawą, sądzili wedle tego, jakie zwierzę najpierw potykali, czy życzenie ich spełni się lub nie. Na wróżbę pomyślną radośnie w drogę ruszali, na niepomyślną wracali do domów. I rzucanie losów niebyło im obce: trzy drzewka, z jednej strony białe, z drugiej czarne, rzucali do łona zamiast losów; białe im pomyślność, czarne niepowodzenie zmianowały. I kobiety znały się na tym, bo siedząc u ogniska bez rozmysłu, w popiele na oślep linie kreśliły. Jeśli się potem liczby parzystej doliczyły, uważały to za wróżbę pomyślną, przy nieparzystej za szpetną [...][9].
Wróżby organizowane co roku obejmowały nie tylko obserwację rogu, ale także ofiarnego kołacza. Interpretacje służyły prognozowaniu przede wszystkim wojen, urodzaju, przetrwania zim, zwycięstw lub przegranych w bitwach i potyczkach.
Święto Plonów, w poszczególnych regionach kraju zwane Dożynkami lub Wieńcowem, obchodzono w dzień równonocy jesiennej, odpowiadało więc dokładnie czarowniczemu Mabon – zarówno czasem, jak i charakterem obrzędów.
Oprócz plecenia misternych wieńców i kukieł z siana, ważne były także zwyczaje związane ze snopkiem. Ostatni, nieskoszony pas zboża zwano pępkiem, brodą, zawiązką bądź kozą. Taki snopek pozostawiały także inne ludy. Do dziś jego symbolika zachowała się w Kornwalii, Szkocji, Niemczech, na Białorusi, Ukrainie, w Rosji i w wielu innych miejscach. Tak więc najważniejsze były dwa snopki: pierwszy zżęty snop danego roku, czyli diduch – i ostatni, pozostawiony na polu snop, wiązka. Ozdabiano je i otaczano szacunkiem.
Wesoły charakter święta był przede wszystkim związany z faktem, że następowało ono po naprawdę ciężkiej pracy. Zakończenie żniw sprzyjało więc odetchnięciu. Jednocześnie to były ostatnie tak radosne obchody w roku – co prawda Dziady i Szczodre Gody przed nami, oba święta miały jednak charakter mocno kontemplacyjny, którego tutaj nie było. W Dożynkach królowała powszechna wdzięczność, dziękczynienie i radość.
Dożynkowy wieniec – najważniejszy symbol Święta Plonów. Zaplatany był misternie ze snopów siana, ozdobiony jarzębiną, kwiatami, owocami i orzechami, kokardami i tasiemkami, kształtem przypominał koronę. Dawniej wplatano w niego także żywe ptactwo, na przykład koguty i kury. Dziś zastępuje się je drewnianymi bądź glinianymi figurkami (bocianem, kaczką lub kurą). Co roku wieś obchodziła najlepsza żniwiarka, mając wieniec na głowie bądź trzymając go w rękach. Stała na czele orszaku wesołych, rozbawionych włościan. Później elementów tego wieńca używano do tworzenia rozmaitych amuletów ochronnych.
Po Dożynkach we wsi oficjalnie rozpoczynała się jesień. Nadchodzące, coraz ciemniejsze popołudnia i długie wieczory spędzano wspólnie na prządkach, tkaniu, darciu pierza, gotowaniu przetworów na zimę. Bardzo ciekawie opisuje te wszystkie zwyczaje Władysław Reymont w Chłopach.
Dziś w czasie Równonocy Jesiennej możesz celebrować sabat, przede wszystkim mając na uwadze słynną sentencję powtarzaną w Mabon przez
wiccan: „Co posiejesz, to zbierzesz”. Przygotuj kartkę, na której wypiszesz wszystkie tegoroczne „zbiory”, oczywiście w znaczeniu szerszym niż jedynie pokarm.
Opcją dla bardziej ambitnych jest zrobienie własnego dożynkowego wieńca, w który powplatasz tasiemki. Na każdej z nich napisz jednym słowem coś, za co jesteś wdzięczna tegorocznej jesieni i za co pragniesz podziękować bóstwom urodzaju.
Ołtarz możesz przyozdobić podobnie do swojej sierpniowej dekoracji na Spas Chlebowy. Różnica powinna polegać na tym, że ołtarz Święta Plonów jest bardziej jesienny i kojarzy się właśnie z tą porą roku. Na żertwę przygotuj kabaczki, cukinie, marchewki, patisony, ziemniaki, kapustę. Ozdób ołtarz i wizerunki bóstw – zwyczajowo Mokoszy i Świętowita oraz Dadźboga – kłosami pszenicy. Przygotuj także swój dożynkowy wieniec albo chociaż kartkę z symboliczną listą osobistych zbiorów. Pamiętaj też, że w dawnych czasach proszono o jeszcze lepsze zbiory za rok. Wiązało się to z pewnym obyczajem, który do dziś praktykowany jest przez rodzimowierców. Żerca trzymał kołacz na wysokości swojej twarzy i pytał: „Czy widać mnie zza tego kołacza?”. Zebrani odpowiadali: „Widać!”. Żerca mówił: „Wobec tego życzę wam, by w przyszłym roku kołacz był tak wielki, aby nie było mnie zza niego widać!”.
Potrawy przyrządzanie z okazji Dożynek:
Dania z mąki i ziaren
Podobnie jak w czasie Spasów, na Dożynki królują dania przygotowane ze świeżo ściętych zbóż: chleby, kołacze, ciasta, placki, naleśniki. Mój numer jeden to pajda wiejskiego chleba ze smalcem i kiszonym ogórkiem, który możecie znaleźć na każdych wiejskich obchodach.
Dania z warzyw
Obfity zbiór warzyw widoczny jest w dożynkowych potrawach. Dziś doszły do nich także gatunki uprawiane w Polsce od niedawna, a przynajmniej nie od czasów słowiańskich. Jeśli chcesz na swoim ołtarzu umieścić tylko „autentyczne” warzywa zbierane przez naszych przodków na jesień, postaw na rzepę, buraki, groch, bób, soczewicę, selera, pietruszkę, kapustę.
Dania z owoców
Z owoców jesieni (jabłek, gruszek, śliwek), a także z orzechów przygotowywano dożynkowe desery oraz przetwory, jak marmolady i konfitury. Przyrządzano też rozmaite kasze na słodko, na przykład ze śliwkami lub owocami wiśniośliwy, które znali Słowianie.
Pieczenie z dziczyzny
Na stołach w czasie dzisiejszych Dożynek królują także pieczenie z dzików czy saren lub dzikie ptactwo. Możemy zakładać, że z dawien dawna było podobnie. Słowianie jedli także wieprzowinę, jednak latem świnie biegały wolno po lesie, jak dzisiaj dziki, a zimą zaganiano je do obór chroniących przed mrozami.
Oto kilka uwspółcześnionych dań, pasujących klimatem i smakiem do obchodów Święta Plonów
Kociołek gajowego
200 gramów boczku
pół kilograma leśnych grzybów
2 cebule
1 pietruszka
1 rzepka
200 gramów makaronu
3 kiszone ogórki
100 gramów śmietany
przyprawy: sól, pieprz, jałowiec, tymianek
Pokrój boczek w kostkę. Podsmaż, aż zrobi się chrupiący. Dodaj do niego pokrojone świeże grzyby i warzywa. Smaż do zarumienienia. Następnie dodaj przyprawy i duś przez 30 minut. Dodaj surowy makaron i wlej 200 mililitrów wody. Gotuj do zmięknięcia makaronu. Na koniec dodaj śmietanę i duś 5 minut. Danie posyp tymiankiem.
Kołacz z serem
(Ciasto)
kilogram mąki tortowej
100 gramów drożdży
pół litra mleka
250 gramów cukru
10 żółtek
(Masa serowa)
4 całe jajka
1 kilogram twarogu
2 szklanki cukru
200 gramów mąki
(Kruszonka)
kostka masła
250 gramów cukru
250 gramów mąki
Na początek zrób zaczyn z drożdży, do których dodasz łyżkę cukru i łyżkę ciepłego mleka. Odstaw. Następnie zmieszaj mąkę, mleko, zaczyn, żółtka i cukier na gładkie ciasto i wyrabiaj przez 10–15 minut. Odłóż na 2 godziny.
W tym czasie zrób masę serową. Wymieszaj wszystkie składniki, po czym wyłóż je na ciasto. Następnie wymieszaj wszystkie składniki na kruszonkę i połóż na ciasto z serem. Włóż kołacz do piekarnika na 25 minut nastawionego na 200 stopni.
Śliwkowe powidła na równonoc
kilogram dojrzałych śliwek
150 gramów cukru
łyżka cynamonu
Umyj śliwki i wytnij z nich pestki. Włóż je do garnka, dodaj cukru i cynamonu i podlej dwoma, trzema łyżkami wody. Następnie gotuj na małym ogniu, co jakiś czas mieszając drewnianą łyżką. Po około półtorej godziny sprawdź, czy masa jest tak gęsta, że ciężko spada z łyżki, nie „przelewa się”. Przełóż do wyparzonych słoików, zakręć je i postaw do góry dnem.
Teraz należy sprawdzić słodkość powideł. Jeśli są odpowiednio słodkie, należy gorące przełożyć do czystych słoików, mocno zakręcić i postawić słoiki do góry dnem na 15 minut.
Pierogi na Święto Plonów
400 gramów mąki na pierogi
60 gramów masła
2 żółtka
szczypta soli
400 gramów kapusty
1 cebula
200 gramów twarożku
przyprawy
Z mąki, żółtek, szczypty soli i połowy masła (30 gramów) zagnieć ciasto. Odstaw na pół godziny. W tym czasie przygotuj farsz. Ugotuj kapustę – krótko, kilka minut. Odsącz z wody i pokrój. Cebulę zeszklij na patelni. Następnie podsmaż razem z posiekaną kapustą i dodaj twaróg oraz przyprawy. Nakładaj farsz na rozwałkowane ciasto, w którym powycinałaś kółeczka. Zaklejaj ręcznie. Gotuj we wrzątku – poczekaj, aż wypłyną „w górę”, i potrzymaj je w wodzie jeszcze 3 minuty. Możesz podawać je z okrasą lub skwarkami.
Prywatny rytuał na Święto Plonów
Przed rytuałem wybierz się do lasu lub parku. Weź ze sobą reklamówkę lub woreczek i nazbieraj do niego liści oraz kasztanów i żołędzi. Spacerując, pomyśl o wszystkich sprawach, które wymagają w twoim życiu równowagi. Pomyśl o tym, że tego dnia ostatecznie żegnamy Jasną Porę roku i zapraszamy do swojego życia bóstwa władające Ciemną: Welesa, Marzannę. Czy boisz się ich? Czy odczuwasz niepokój? Pamiętaj, „co posiejesz, to zbierzesz”. Czy możesz z czystym sumieniem rozliczyć się dziś z tego, co siałaś, począwszy od wiosny? Jakie zbierasz plony przed zimą? Czy jesteś pracowitą mrówką, czy leniwym pasikonikiem z bajki La Fontaine’a?
Kiedy wrócisz do domu, udekoruj swój ołtarz tym, co zebrałaś w dniu równonocy. Następnie weź rytualną kąpiel. Dodaj do niej olejek wrzosowy, wrzuć płatki astrów i powojnika. Kąpiąc się, wyobraź sobie, jak pozostawiasz w wodzie wszystkie sprawy dnia codziennego i przygotowujesz do świętowania. Duchem i ciałem oczyść się, wycisz i skup. Po kąpieli wdziej białą szatę ze słowiańską krajką. Dokładnie oczyść pomieszczenie, gdzie odbędzie się rytuał, za pomocą kadzidła z żywicy sosny. Następnie zakreśl krąg:
Krążę, krążę dookoła
O przybycie bogów wołam!
Krążę, krążę tam i tu,
By przywołać świat ze snu.
Krążę, krążę dookoła,
By tu święty krąg powołać!
Stań przed każdą stroną świata, wykonując rękoma otwarty, zapraszający gest, i w milczeniu ukłoń się. Na koniec podejdź do ołtarza i powiedz:
Przybywajcie z czterech stron!
Żywiole powietrza, ognia, wody i ziemi!
Przybądźcie do mego kręgu, by go ochronić
I zamknąć przed nieprzychylnymi bytami,
Gdyż chcę tutaj bezpiecznie,
Z miłością i oddaniem,
Czcić bogów!
Rozpal kocioł, w myślach prosząc Swarożyca o przybycie. Gdy ogień zapłonie, wznieś jedną rękę z żertwą w postaci garści ziaren, a drugą z rogiem rytualnym wypełnionym miodem lub piwem i powiedz:
Swarożycu! Dadźbogu! Tobie z dawna moi przodkowie dziękowali
Za obfite plony lata,
Gdyż ziarno, owoc i warzywo oznaczały dla nich przetrwanie!
Dziękuję ci, że żyję w świecie pełnym dostatku!
Dziękuję za to, że nie muszę martwić się o chleb,
Że zimą mój dom jest ciepły,
Że nie grożą mi już, jak przodkom, mrozy i wygłodniałe wilki!
Dziękuję ci, Dadźbogu, że urodziłam się w miejscu,
W którym dzieci nie umierają z głodu i zimna.
Wspomóż proszę tych, którzy nie żyją jeszcze jak ja tutaj.
Spójrz na ludzi w biedzie, chorobie i niedostatku.
Spraw, by na całej Ziemi zapanowała równowaga dóbr,
Wszechobecny pokój i dobrobyt.
Tyś jest wielki i potężny, spójrz na nich i pomóż im.
Sława Swarożycowi! Sława Dadźbogowi!
Następnie wrzuć do ognia żertwę dla Mokoszy: ziarna, mąkę, warzywa i owoce jesieni, miód lub piwo:
Mokoszo, potężna matko wszystkich żywych stworzeń,
Matko wszystkiego, co płodne i żyzne!
Obdarz mnie owocami i ziarnem,
Wspomóż mnie w zebraniu moich plonów,
Albowiem nie chcę, by ten rok życia poszedł na marne.
Wspomóż, Matko!
Sława Mokoszy!
Teraz wznieś toast dla Świętowita. Powiedz:
Świętowicie! Tyś z dawna, ze swego cudownego rogu,
Wróżył mym przodkom w Arkonie!
Wspomóż i dziś moje wróżby,
Które będę na cały przyszły rok czynić!
Odsłoń przede mną zasłonę,
Co przykrywa przyszłość,
I daj mi za nią spojrzeć tej nocy!
Sława Świętowitowi!
Po toaście dla bogów nadszedł czas na pamięć o przodkach. Możesz wznieść także dla nich toast. Spróbuj zwrócić się do twoich zmarłych, bliskich krewnych własnymi słowami. Wlej dla nich odrobinę miodu, sypnij makiem, ziarnem i kołaczem.
Po żertwie możesz przejść do magii i wróżb związanych ze Świętem Plonów. Poniżej kilka propozycji inspirowanych czarownictwem i Słowiańszczyzną.
Orzechy mądrości
Zaklęcie to możesz wykonać podczas święta Równonocy, jeśli borykasz się z jakimś problemem, którego rozwiązanie wymaga mądrości, sprytu, inteligencji. Przygotuj miseczkę z ziemią, a także orzech i róg z miodem. Stań przed ołtarzem i wpatrując się w niego, powiedz:
Bogowie, obdarujcie mnie mądrością.
Święty orzechu inspiracji,
Pomóż mi osiągnąć wiedzę i siłę
Potrzebną w rozwiązaniu mojego problemu.
Niech tak się stanie!
Teraz włóż orzech w miseczkę z ziemią, a gdy będziesz następnym razem wychodziła z domu na dwór, weź ją ze sobą i zakop orzech pod dębem. Następnie wlej do ognia rytualnego miód, mówiąc: „Sława i dzięki bogom!”.
Spontaniczny taniec równowagi
Taniec, bieganie lub ćwiczenia są najlepszą formą medytacji w ruchu. Gdy się dotleniasz, twoje ciało pracuje lepiej, wpadasz na różne inspirujące pomysły lub możesz po prostu wyrazić to, co czujesz. Spróbuj wykonać w swoim pokoju, w samotności, całkowicie spontaniczny taniec w intencji osiągnięcia równowagi w życiu. Pokaż w tym tańcu, po swojemu, Jasną i Ciemną Porę roku, boginię i boga. Zauważ, że żadne z nich nie istnieje bez drugiego, że nawzajem się potrzebują, tak jak człowiek potrzebuje dnia i nocy. Wyraź to wszystko swoim ciałem.
Chlebek spełniający życzenia
Przygotowując się do rytuału, upiecz chlebek czy bułkę w jakiejś intencji. Robiąc go, mieszając składniki i zagniatając ciasto, myśl intensywnie nad tym, co chciałabyś osiągnąć. Wybierz jedno życzenie, jeden cel. Po przygotowaniu połóż chlebek na ołtarzu, aby leżał tam przez cały rytuał i mógł naładować się magiczną energią. Następnie powiedz:
Kiedy cię zjem i posilisz moje ciało, magiczny chlebie Święta Plonów,
Moje życzenie spełni się i osiągnę swój cel!
Niech tak się stanie!
Zjedz chlebek, a część urwij i wrzuć do świętego ognia, dziękując bogom i prosząc o wsparcie swojego celu.
Jeśli chcesz zakończyć prywatne Święto Plonów i przejść do części biesiadnej, nie zapomnij o zamknięciu kręgu.
Stań przed ołtarzem i powiedz, wznosząc ręce:
Bogowie! Duchy! Żywioły!
Dzięki wam po trzykroć za przybycie!
Otwieram teraz krąg,
Lecz pozostańcie ze mną na biesiadzie,
Jeśli taka wasza wola!
Jeśli ogień w tym kociołku jeszcze nie wygasł, teraz możesz się tym zająć. Zgaś także wszystkie palące się świece i przejdź do ucztowania, samej lub w gronie bliskich.
Grupowy rytuał na Święto Plonów
Ciekawy plan obrzędów możecie zobaczyć na stronach różnych związków rodzimowierczych. Mój rytuał z jednej strony nawiązuje do obchodów słowiańskich, z drugiej podkreśla, że tymi, którzy go świętują, są czarownice i czarownicy, nie tylko wyznawcy tej czy innej religii. Każda czarownica jest jednocześnie kapłanką swoich bogów. Czarownictwo nie dzieli się na ludzi świeckich i świętych. Tutaj wszyscy jesteśmy żercami i żerczyniami. Aby jednak zachować jakiś porządek obchodów, uczestnikom muszą zostać przydzielone role.
Przed wejściem do kręgu, w którym przygotowany jest ołtarz oraz palenisko, każdy dokonuje ablucji, obmywając się w misie z posoloną wodą, oraz oczyszczenia przed misą z kadzidłem. Następnie wszyscy ustawiają się wokół miejsca, gdzie zapłonie ogień.
Żerca mówi do zebranych:
Zacznijmy Święto Plonów, dzień radości i wdzięczności!
Potem żerca obchodzi wszystkich dookoła, skrapiając przestrzeń wodą z solą.
Woda i sól obmyją to miejsce,
Oczyszczą je i pobłogosławią.
Tworzę teraz świętą przestrzeń,
Której nie wolno wam opuszczać ni rozerwać
Do końca naszych obchodów!
Osoba pomagająca żercy idzie z płonącą pochodnią, a inna z kadzidłem. Następnie rozpalany jest ogień.
Teraz każdy z uczestników po kolei wlewa miód do ognia. Pierwszy z nich mówi:
Swarożycu! Dadźbogu! Ty nas karmisz i ogrzewasz!
Sława tobie za to!
Za każdym razem zebrani odpowiadają: „Sława!”. Kolejna osoba przejmuje miód (powinno się to odbywać zgodnie z ruchem wskazówek zegara) i leje go do ognia, mówiąc:
Swarogu! Ty odpoczniesz podczas Pory Ciemnej,
Ale powrócisz do nas znów jako maleńkie dziecię!
Sława Swarogowi!
Róg zostaje przekazany dalej. Jeśli zostało tylko odrobinę miodu, należy dolać go przed ponowną trzebą. Potem kolejna osoba mówi:
Świętowicie! Mądry panie, najwyższy boże, panie niebios i ziemi!
Ty utrzymujesz świat w równowadze!
Sława tobie!
Następna osoba, wlewając miód, mówi:
Perunie! Panie burz i grzmotu!
Bądź nam łaskaw, spojrzyj na nas,
Nie karz nas, jeno wesprzyj!
Sława Perunowi!
Kolejna osoba przejmuje róg, leje miód do ognia i mówi:
Welesie! Panie magii, czarownic i wołchwów!
Obdarz nas wiedzą i mądrością,
Chroń swe dzieci i przeprowadź bezpiecznie
Przez Porę Ciemną!
Jeśli ogień zaczyna wygasać z powodu miodu, ktoś powinien czuwać nad tym, by nieustannie się palił. Następna osoba przejmuje róg, mówiąc:
Mokoszo! Za twą ciężką pracę dzięki ci!
Za twe hojne dary dzięki ci!
Odpoczywaj teraz, by znów rodzić na przyszłe lato!
Sława Mokoszy!
Ostatnia osoba mówi, lejąc miód:
I wy, nasi przodkowie, protoplaści i dziadowie!
I wy, wszystkie duchy tego miejsca!
Sprawujcie nad nami pieczę z zaświatów!
Sława wam!
Prowadzący żerca, który rozpoczął obchody i rozpalił ogień, mówi:
Czy widać mnie zza tego kołacza?
Wszyscy odpowiadają:
Widać!
Żerca mówi:
Wobec tego życzę nam wszystkim, aby w przyszłym roku kołacz był tak wielki, aby nie było mnie zza niego widać! Sława wam wszystkim! Ucztujcie!
Rozpoczyna się biesiada z pokarmami przygotowanymi przez uczestników.
[9] Saxo Gramatyk, Opis wojen Waldemara, XIV 39, tłum. A. Brückner, za: A. Gieysztor, Mitologia Słowian, Warszawa 1982, s. 95−98.
Dziady • Samhain • Święto Zmarłych • Halloween
oczątek listopada to czas, w którym wiele ludów Starej Europy wspominało swoich zmarłych bądź wierzyło wręcz, że schodzą oni tego dnia na ziemię. Z jakiegoś powodu data pokrywa się w wielu, wielu miejscach i jest to zawsze początek listopada. Wierzy się do dziś, iż jest to pora, gdy zasłona pomiędzy światem żywych i umarłych jest najcieńsza. Nasi przodkowie także w to wierzyli. Dla nich Dziady Jesienne były przede wszystkim festiwalem poświęconym przodkom, ale także zmarłym bliskim, członkom rodzin i przyjaciołom.
Jesienna pora sprzyja zadumie i refleksji nad śmiercią. Przyroda wygląda smutniej, bardziej kontemplacyjnie. Podmuchy zimnego wiatru zrywają z drzew liście, pozostawiając nagie gałęzie. Wszystko zdaje się zamierać, odchodzić, starzeć. Nic dziwnego, że właśnie taki czas sprzyjał nastrojom odpowiadającym Świętu Zmarłych. Po przyjęciu chrześcijaństwa w Europie Kościół nawet nie próbował zmienić daty ani charakteru tego święta, wiedząc, że to walka z wiatrakami. Jedyne, co się zmieniło, to sposób celebracji. Dawniej Dziady, choć uroczyste i poważne, były także okazją do ciepłego wspominania przodków, wznoszenia za nich toastów, zapraszania ich do domów na biesiadę. Dziś została raczej ta pierwsza część, chociaż w Polsce powoli ulega to zmianie – jednak nie ze względu na pamięć o dawnych tradycjach, ale raczej w zetknięciu z obrzędowością Zachodu, z Halloween i Samhain.
Dla czarownic to święto jest przede wszystkim czasem, gdy po ziemi krążą duchy i istoty z zaświatów, z którymi można się komunikować, ale także początkiem nowego cyklu. Koło Roku czarownic i neopogan rozpoczyna się bowiem właśnie w Samhain. Zwyczajowo to czas wróżb, czarów związanych z prekognicją i zadawania duchom oraz bogom pytań o przyszłość.
Obrzędy naszych przodków związane ze zmarłymi obejmowały całą grupę różnych przygotowań, rytuałów i inkantacji, objętych wspólną nazwą Dziady. Te jesienne, najważniejsze obchody zwane były także Zaduszkami czy Pominkami.
Przygotowania rozpoczynano od sprzątania domostw. Zapraszano bowiem szczególnych gości: swoich zmarłych bliskich. Szykowano więc domostwa w taki sposób, jakby organizowano przyjęcie dla żywych ludzi: szorowano stoły, podłogi, zamiatano kurze, dekorowano pomieszczenia, przygotowywano naczynia na pokarm i kubki do picia. Sprzątano także mogiły i kurhany, gdyż często obrzędy odbywały się na cmentarzach. Należało także przygotować maski, czyli karaboszki.
Karaboszki – maski wykonane najczęściej z drewna, rozstawiane dookoła obrzędowego kręgu bądź zakładane na twarze uczestników obrzędu Dziadów. Z jednej strony symbolizowały duchy przodków, z drugiej pełniły magiczną funkcję ochronną. Złe duchy krążące tego dnia po ziemi zostawiały tych, którzy nosili maski, w spokoju. Dodatkowo spod masek miały nie słyszeć głosów żyjących. Kryjąc twarz pod karaboszką, pozostawało się bezpiecznym.
Podczas obrzędu należało przede wszystkim ofiarować duszom strawę. Badacze przypuszczają, że początkowo, w bardzo archaicznym okresie, wszystkie obrzędy odprawiane były na mogiłach zmarłych, gdzie ucztowano, wyrzucając część jadła i wylewając napitki na groby. Później, stopniowo, zwyczaj ten został zastąpiony świętowaniem w prywatnych domach.
Po wysprzątaniu i obrzędzie można było przystąpić do posiłku, podczas którego panowały pewne zasady, jakich należało przestrzegać. Po pierwsze, pokarmy spożywano w milczeniu, nie wykonując gwałtownych ruchów. Duchy uważano bowiem za istoty płochliwe, które mogą łatwo się wystraszyć (to ciekawe, że dziś to my boimy się duchów, a dawniej sądzono, że to duchy boją się nas). Resztki pokarmów trzeba było postawić przy piecu lub zostawić na stole. Jeden z ciekawszych zakazów mówił, iż nie wolno wylewać pomyj za okno, gdyż przypadkiem można wylać je… jakiejś duszy na głowę. Obowiązywał także bezwzględny zakaz szycia – a co, jeśli przypadkowo przyszyje się niewidzialną duszę do ubrania?
Dziady były dniem pamięci nie tylko o przodkach i duchach bliskich, ale też o domowych demonach-pomocnikach. W niektórych regionach wierzono, że to właśnie nasi przodkowie przeistaczają się w domowików, skrzaty, banników, stopanów, kłobuków, żyrowników etc. O nich także należało tego dnia pamiętać, przygotowując miseczki z obiatami i chowając je w kuchni za piecem lub w innym cichutkim miejscu, gdzie żyli maleńcy pomocnicy i opiekunowie domostwa.
Na grobach bliskich stawiano świece lub rozpalano w pobliżu ogniska, by ogrzać zmarłych. Ogniki miały także pomóc duchowi odnaleźć drogę do swojej żyjącej rodziny. Oczyszczająca moc ognia płonącego wokół cmentarzy chroniła także ludzi przed wychodzącymi tej nocy z grobów upiorami.
Dziś nie nosimy już poczęstunków na groby bliskich, cmentarze wciąż jednak rozświetlone są tysiącami zniczy. Jeszcze moja babcia mawiała, że stawiamy je tam, by ogrzać zmarłych – tak więc pamięć o dawnych zwyczajach przetrwała, chociaż w kościołach powtarza się dziś, że znicz ma być jedynie symbolem.
Zwyczajowo posiłki przygotowywane na ucztę w tym dniu nie powinny zawierać soli. Od dawna wierzy się, że „podrażnia” ona dusze. Maski można było zdjąć do posiłku, gdyż dom lub święty krąg uważano za przestrzenie bezpieczne, jednak przebywając tego dnia na dworze, w ciemnościach, trzeba było koniecznie zasłonić nią twarz oraz trzymać w rękach zapaloną pochodnię i jak najszybciej dotrzeć do celu, by nie stać się ofiarą upiorów i złych duchów.
Słowianie znali wiele demonów związanych ze światem zmarłych. Nie wszystkie były tak dobre i pomocne jak domowiki. Powstawały z dusz samobójców bądź ludzi zmarłych nagłą śmiercią. Czasami takim demonem mógł też stać się człowiek z jakimś defektem fizycznym.
Do przerażających i złowrogich demonów należały:
Baba cmentarna – żyjący pomiędzy grobami upiór, który miał żywić się zakopanymi tam zwłokami, a żywych wciągać do rozgrzebanych przez siebie grobów. Spaleniec – duch podpalacza, który nieustannie płonął nawet po śmierci, aby odpokutować swoje zbrodnie, przez które pozbawiał ludzi dobytku i inwentarza. Błędne ogniki – były duszami zmarłych, którzy nie trafili do Wyraju. Pozostawali na ziemi i gnieździli się w pobliżu cmentarzy lub bagien. Błędny ognik rozbłyskiwał na chwilę, by zaraz zgasnąć. Dziki myśliwy – duch zmarłego grzesznika i zbrodniarza, który nocami polował w ciemnym lesie w towarzystwie widmowego konia i sfory psów. Homen – nie jedna, lecz cały orszak dusz, który widywano wszędzie tam, gdzie panowały zarazy. Podróżowały one wraz z przemieszczającym się „morowym powietrzem”. Mierniki – pokutujące dusze urzędników, którzy – przekupieni – z premedytacją fałszowali pomiary pól na rzecz bogatszych. Południca – grasująca na polach demoniczna istota, którą stawały się panny zmarłe przed zamążpójściem. Była chuda i koścista, a swymi ostrymi kłami i długimi pazurami mogła zadać śmierć pracującym w polu chłopom. Grasowała jednak tylko, gdy słońce stało w zenicie, dlatego w upalne dni w okolicach południa przerywano wszystkie prace, by skryć się w cieniu i posilić. Porońce – istoty powstające z dusz niechcianych dzieci, kiedy kobiety przerywały ciążę bądź poroniły pomimo woli. Wysysały one krew z ciężarnych lub małych dzieci. Strzyga – jeden z najbardziej przerażających demonów Słowiańszczyzny. Jej męskim odpowiednikiem był strzygoń. Los demonów pożerających ludzi w całości i grasujących pomiędzy osadami pod postacią puszczyka czekał tych,
którzy urodzili się z dwoma sercami – czyli z dwoma duszami. Rusałki – dziewczęta zmarłe przed zamążpójściem lub w dniu ceremonii zaślubin, które wabiły mężczyzn w leśne ustępy, by załaskotać ich na śmierć. Utopiec – demon, którym stawał się topielec-samobójca. Wciągał ludzi w głębiny, a żył zarówno w rzekach, jeziorach, stawach, jak i nawet w studniach. Był szczególnie niebezpieczny przed Nocą Kupały. Wąpierz – szczątki zmarłego, które nocą wstawały z grobu i wysysały krew z żyjących. Dzięki temu wąpierz nie rozkładał się całkowicie, lecz napełniony świeżą krwią odnawiał swoje ciało. Aby go zlikwidować, należało za dnia, gdy spał, wbić mu osinowy kołek w serce lub odciąć głowę i wsadzić między kolana twarzą do dołu. Wieszczy – upiór powstały z człowieka, który za życia rodził się z wyrośniętymi zębami. Nocami wzywał swoich bliskich ze szczytu kościelnej dzwonnicy, a ktokolwiek usłyszał jego przerażający skowyt, umierał.
Z nazwą Dziady nieprzypadkowo mają coś wspólnego biedni, często bezdomni, starzy i kalecy ludzie, którzy żebrali przed kościołami. Ciekawy fragment dotyczący zwyczaju zmawiania pacierza przez takich proszalnych starców znajduje się w Chłopach Reymonta:
Zmilkli, bo już weszli na cmentarz i jęli się przepychać przez gęsty tłum, co był zaległ dookoła kościoła, że to we środku pomieścić się nie mogli.
Dziady uczyniły ulicę od głównych drzwi aż hen na drogę, a każden na swój sposób się wydzierał, a krzyczał, a modlił w głos i dopraszał wspomożenia, a jak niektórzy to i na skrzypkach pogrywali, i pieśni wyciągali jękliwymi głosami, a drugie na piszczałkach libo i harmonikach, że wrzask się rozlegał, aż w uszach wierciło...
W zakrystii też było narodu gęsto, aż żebra trzeszczały przy stole, gdzie organista przyjmował na wypominki, a przy drugim syn jego, Jaś, ten, co to był we szkołach.
Kuba docisnął się przódzi i niemałą litanię imion podał organiście, któren zapisywał i brał za każdą duszę po sześć groszy albo i po trzy jajka, jeśli kto nie miał gotowych pieniędzy[10].
Każdy z dziadów próbował przyciągnąć uwagę wiernych, by obdarowali go pieniążkiem lub kawałkiem chleba. Byli darzeni szczególnym szacunkiem, ponieważ lud wierzył, że to zastępca dawnych „dziadów”, czyli duchów przodków. To pamiątka z czasów pogańskich, kiedy wierzono, że starzy ludzie są swego rodzaju pośrednikami między światami, gdyż są już „jedną nogą w grobie”. W zamian za jałmużnę dziad modlił się za dusze zmarłych członków rodziny. Swego czasu pod kościołami i klasztorami, szczególnie takimi, które były tłumnie odwiedzane w rozmaite święta, na przykład pod klasztorem na Jasnej Górze, wystawało mnóstwo takich „dziadów proszalnych”: chorych, bezdomnych, zniedołężniałych. Jedna z relacji mówi nawet, że było ich tak wielu, że blokowali wejście do świątyni i wpuszczali jedynie tych, którzy rzucili im parę groszy. Zwyczaj ten zanikał powoli w XX wieku.
Jak możesz współcześnie świętować Dziady? Oczywiście powinnaś wybrać się na cmentarz, by uhonorować swoich zmarłych bliskich, ale możesz także połączyć tradycję z obrzędami czarownic. Przede wszystkim wykonaj własnoręcznie karaboszkę, która będzie cię tej nocy chronić podczas świętowania.
Jak wykonać karaboszkę?
Z drewna
Potrzebujesz miękkiego drewna, na przykład lipy. Na początek usuń za pomocą dłuta cały zbędny materiał, aby pozostawić tylko kształt twarzy. Niar drewna możesz także zebrać narzędziami elektrycznymi. Teraz narysuj karaboszce oczy, nos i usta. Po namalowaniu konturów zacznij rzeźbić je dłutem. Oczy najłatwiej będzie wywiercić. Następnie musisz usunąć za pomocą dłuta drewno z wewnętrznej strony, by maskę można było przyłożyć do twarzy. Gdy twarz jest gotowa, zetrzyj całość drucianą szczotką, a następnie papierem ściernym. Na koniec, używając pędzelka, pokryj całą maskę olejem mineralnym lub farbą do drewna.
Z masy papierowej
Możesz użyć starych gazet przeznaczonych na makulaturę. Maskę najłatwiej będzie zrobić na balonie. Nuchaj go, namaluj na nim oczy, nos i usta. Następnie za pomocą kleju z mąki (wymieszaj mąkę – najlepiej tortową – z wodą, w proporcjach 2 porcje wody na 1 porcję mąki) nakładaj na balon gazety (najlepiej porozrywana na paski). Zostaw miejsca, które wyznaczyłaś na oczy, nos i usta, puste. Musisz przykleić sporo warstw papieru. Teraz odłóż wszystko do zaschnięcia na kilka godzin. Gdy maska będzie twarda, przekłuj balonik. Następnie pomaluj ją farbami, używając kolorów przypominających korę drzew.
Oprócz karaboszki warto przygotować poczęstunki dla dusz. Do tradycyjnych pokarmów związanych z Dziadami należały:
Dania z miodem
Miód od wieków uważany był za cudowne pożywienie, leczące ciało i ducha. Miał „osłodzić” duszom pobyt w zaświatach, a później, po przyjęciu chrześcijaństwa, pomóc czyśćcowym duszyczkom znaleźć drogę do nieba.
Dania z kaszą
Podobnie jak na Szczodre Gody, tak i w czasie Dziadów obdarowywano zmarłych kaszą tudzież kaszą z makiem. Jako że kasza stanowiła podstawową strawę Słowian, chciano ugościć przodków czymś, co ci znali i lubili.
Kutia
To najważniejsze danie Święta Zmarłych. Przygotowywano je także na Szczodre Gody, zresztą dokładnie z tego samego powodu. Symbolika kutii jako dania dla dusz jest tak silna, ponieważ zawiera wszystkie składniki związane właśnie ze zmarłymi: orzechy, mak, miód, ziarno.
Dania z jajami
Jaja malowane na żółto najczęściej ofiarowywano zmarłym podczas Dziadów Wiosennych. Kładziono je wtedy na grobach zmarłych bliskich, by ich posilić. Jajko, symbol nowego życia, miało im pomóc się odrodzić.
Alkohol
Zwyczajowo dla przodków przygotowywano wódkę, którą należało zostawić na mogile lub wręcz wylać na grobową ziemię. Z kolei wznosząc toasty do przodków przed świętym ogniem, lano do niego miód pitny z rogu. Tradycja picia na grobach zmarłych jest wciąż żywa we wschodniej Słowiańszczyźnie, ale także wśród innych kultur, na przykład u Romów.
Współczesne, ale inspirowane tradycją potrawy na ucztę z okazji Dziadów
Dziadowskie prażoki
2 kilogramy ziemniaków
200 gramów boczku
pół kilograma kiszonej kapusty
30 gramów soli
750 gramów mąki
2 cebule
przyprawy
Obierz i ugotuj ziemniaki. Odlej połowę wody. Do pozostałej z ziemniakami wody w garnku wsyp mąkę, przyprawy i gotuj przez kilka minut. Następnie rozbij wszystko tłuczkiem i dobrze zmieszaj. Wybieraj po łyżce utworzonej masy i formuj kluski. Pokrój boczek i cebulę i zasmaż, po czym wysyp na kluski. Podawaj z kiszoną kapustą.
Małe co nieco dla dusz
pół kilograma kaszy jaglanej
2 kapusty
litr wody
cebula
100 gramów grzybów suszonych
przyprawy
Kapustę przygotuj tak jak na gołąbki – sparz i oderwij liście. Zagotuj kaszę jaglaną. Wymocz suszone grzyby i pokrój drobno. Podsmaż cebulę na złoty kolor. Połącz wszystko z kaszą i dopraw. Odetnij twarde części z kapuścianych liści. Na każdy liść kładź łyżeczkę kaszanego farszu i zawijaj, możesz obwiązać
je nitką, aby się nie rozwinęły podczas gotowania. Ułóż wszystkie w dużym garnku, zalej wodą (niewielką ilością) i duś na bardzo małym ogniu przez godzinę.
Słodkiego, miłego nie-życia
100 gramów kaszy konopnej
80 gramów orzechów (różnych)
2 łyżki miodu
Opłucz kaszę i ugotuj. Następnie dodaj miód i orzechy.
Kutia duszom miła
300 gramów pszenicy bez łusek
300 gramów maku błękitnego
200 mililitrów miodu wielokwiatowego
200 mililitrów wody
100 gramów rodzynek
100 gramów orzechów
Zalej pszenicę gorącą wodą i odstaw na dwie godziny. Następnie odsącz wodę, która nie wchłonęła się w ziarna. Ponownie zalej wodą i gotuj przez około godzinę. Następnie dodaj mak, orzechy i rodzynki. Wymieszaj miód z wodą i zalej nią danie w garnku. Zamieszaj (już nie gotuj) i odstaw. Zjedz na zimno.
Prywatny rytuał z okazji Dziadów
Przygotowując ołtarz do rytuału, możesz postawić na nim zdjęcia swoich zmarłych. Mogą to być także ludzie, których nie znałaś osobiście, ale wywarli wielki wpływ na twoje życie: duchowi mistrzowie, nauczyciele, ci, którzy cię zainspirowali, a odeszli już w zaświaty. Na ołtarzu ustaw wizerunek Welesa i Marzanny, a także pokarm dla dusz.
Przed rytuałem weź oczyszczającą kąpiel. Możesz zrobić to w ciemności, paląc w łazience jedynie kilka świec. Rozmyślaj nad przodkami, nad tym, że wszystko musi odejść i że nawet bogowie umierają i odradzają się w wielkim kręgu życia, śmierci i odrodzenia. Zrozumienie i zaakceptowanie tego jest prawdziwym Misterium.
Po kąpieli wdziej rytualną szatę, załóż maskę i weź do ręki świecę lub pochodnię. Na początek obejdź całe pomieszczenie z ogniem w jednej ręce i grzechotką w drugiej. Zrób nią hałas. W ten sposób odstraszysz tej nocy wszystkich nieproszonych gości. Następnie zakreśl krąg, używając noża rytualnego. Powiedz przy tym:
Wycinam drzwi, bez klucza drzwi,
By wpuścić dziadów tutaj dziś,
Otwieram bramy Nawii,
Niech dusze przyjdą dziś do Jawii!
Następnie odłóż sztylet i rozpal ogień w rytualnym kociołku, wkładając tam pochodnię, którą niosłaś wokół pomieszczenia. Do płonącego ognia zacznij wlewać do ognia miód, mówiąc:
Moi przodkowie, moi dziadowie!
Moje przodkinie, prababki i antenatki!
Dla was dziś żertwa – strawa i miód!
Przybądźcie do mnie tej nocy! Ucztujcie ze mną!
Zapraszam was serdecznie w me progi!
Wy, dzięki którym sama dziś istnieję,
Opiekujcie się mną z góry!
Miejcie na mnie baczenie!
Sława przodkom!
Teraz sypnij do ognia mak, kaszę i ziarno jako symboliczną ofiarę. Resztę pokarmów dla dusz zostaw na miseczkach i talerzykach – nie spalaj ich.
Następnie weź kość i róg z miodem, uczyń z nich żertwę, mówiąc:
Potężny Welesie!
To za twoją wolą dzisiaj dusze odwiedzają żywych!
Tyś jest tym, który sprawuje pieczę nad nawimi,
Który spoczywa na tronie wśród korzeni Kosmicznego Drzewa,
Który uczy mnie tajemnic magii i śmierci.
Sława Welesowi!
Teraz ofiaruj część kołacza, odrobinę mąki i miodu dla Marzanny:
Marzanno! Morano!
Pani zimy i śmierci!
Ty, która dzierżysz klucze do Nawii oraz złote jabłko!
Ty, która przeprowadzasz dusze na drugą stronę!
Wpuść dzisiaj zmarłych z powrotem na ten świat!
Pozwól im powrócić na tę jedną noc w roku,
By nacieszyli się jadłem i napitkiem
Oraz widokiem swoich bliskich!
Sława Marzannie!
Po żertwie możesz przystąpić do różnych zaklęć oraz wróżb związanych z czasem Dziadów.
Wróżba kobiet z Arkony
Przygotuj misę z popiołem. Powinna być płaska i dość szeroka. Następnie intensywnie rozmyślaj nad pytaniem, które chcesz zadać duchom. W pełni się na nim skup. Niech odpowiedź brzmi TAK lub NIE. Zadając w umyśle pytanie, zacznij intuicyjnie rysować kreski w popiele. Nie myśl o kreskach, tylko o pytaniu, tak by wpaść w lekki trans. Kiedy poczujesz, że dłużej już nie utrzymasz tego stanu, przestań rysować. Teraz zlicz kreski. Jeśli wynik wyszedł parzysty, odpowiedź jest pozytywna.
Magia karaboszki
Załóż karaboszkę i wpatruj się w święty ogień. Szukaj w jego płomieniach znaków, patrząc przez dziurki w masce.
Zaklęcie na odsłonięcie ukrytego
Postaw przed sobą misę z popiołem lub ziemią. Weź w ręce swój sztylet rytualny. Wbij go w ziemię i zacznij rozgarniać ją ostrzem na boki, by odsłonić dno miski. Na koniec wysyp popiół lub ziemię do świętego ognia.
Niech tej nocy odsłoni się to, co zakryte!
Niech się ujawnią moi ukryci wrogowie!
Niech ci, którzy mówią coś o mnie za plecami, powiedzą mi o tym!
Niech się odkryją także wszystkie możliwości,
Niech duchy ujawnią mi teraz prawdę!
Medytacja Bogini i Boga
Zrelaksuj się. Oddychaj miarowo, naturalnie, spokojnie. Przyjmij wygodną pozycję.
A teraz uważnie rozejrzyj się po pomieszczeniu, w którym jesteś. Zwróć uwagę na to, co znajduje się wokół ciebie – jakiego jest kształtu, koloru, jakie jest wzajemne rozmieszczenie obiektów w przestrzeni.
Zamknij oczy. Teraz odtwórz w pamięci obraz pokoju, w którym jesteś.
Ponownie otwórz oczy i porównaj rzeczywistość z wyobrażeniem. Zapamiętaj jeszcze więcej szczegółów, aby potem je odtworzyć.
Ponownie zamknij oczy i przywołaj obraz pomieszczenia.
Teraz ostatni raz otwórz oczy i rozejrzyj się.
Zamknij je i zobacz, co znajduje się przed tobą i wokół ciebie.
W wyobraźni wstań i podejdź do najbliższych drzwi. Czujesz zza nich delikatny zapach lasu i ziemi, słyszysz świszczący w szparach wiatr i jakby szelest. Pociągasz za klamkę i otwierasz drzwi.
Za nimi roztacza się jesienny, leśny krajobraz. Drzewa gubią liście, których sporo spadło już na ścieżkę. Dostrzegasz rozmaite kolory lasu: brązy, czerwienie, żółcie, pomarańcze. Gałęzie wielu drzew są już nagie, powykręcane, niepokojąco obnażone. Wchodzisz przez drzwi do środka i zamykasz je za sobą, a one rozpływają się w powietrzu. Teraz jesteś w lesie.
Przez na wpół gołe gałęzie drzew przeświecają słabe, nikłe promienie jesiennego słońca – nie prażą już tak mocno jak latem, dają jedynie odrobinę ciepła, lekko grzejąc twoją twarz wystawioną jednocześnie na podmuchy jesiennego wiatru, który zrywa się, poruszając gałęziami drzew.
Idziesz powoli przed siebie.
Pod butami chrzęszczą liście, pękają żołędzie, na które następujesz, idąc wąską ścieżką. Czasem słyszysz z oddali krzyk ptaka. Idziesz dalej. Prowadzi cię ścieżka. Mijasz niewielkie pagórki i nierówności terenu. Od czasu do czasu czujesz na twarzy pajęczynę. Wdychasz zapach wiatru, igliwia i butwiejących liści. Piękno tego lasu jest hipnotyzujące.
W pewnym momencie dochodzisz do małego kręgu uformowanego z drzew. Na środku stoją dwa kamienne, proste posągi. Jeden wyobraża kobietę o długich włosach, w koronie z półksiężyca na czole. Drugi to mężczyzna z brodą i rogami wołu. Pomiędzy posągami znajduje się ołtarz. Jest to prosty, wykonany z kamienia stół, na którym dostrzegasz dary jesieni: dynie, grzyby, orzechy, kabaczki. Na ołtarzu palą się również świece i kadzidła.
Gdy tak patrzysz na ołtarz, nagle słyszysz odgłos lekkich, delikatnych kroków za plecami. Odwracasz się i widzisz piękną kobietę. Ma długie włosy poprzetykane siwymi pasmami, w których tkwią listki. Nie jest młoda, ale nie jest też staruszką. Zachowała wszystkie atrybuty kobiecego piękna, ale przy tym jej twarz wyraża mądrość i doświadczenie płynące z wieku. Ma na sobie długą suknię w mrocznych kolorach.
– Jestem ziemią, która pragnie wytchnienia po długich, słonecznych, upalnych dniach – mówi do ciebie. – Jestem drzewem, które spalone promieniami słońca, bez wytchnienia ogrzewającego moje gałęzie przez długie godziny, teraz pragnie odpoczynku i regeneracji. Jestem zwierzyną, która zapadnie w zimowy sen, by nabrać sił przed kolejnym latem. Zagłęb się w moją miękką ziemię i odpoczywaj jak inni. Czerń nocy narasta, ale gdy osiągnie punkt kulminacyjny, ja urodzę wam Słońce, niezwyciężone Słońce – waszego Boga. – Bogini patrzy poważnie. – Możesz teraz spytać mnie o cokolwiek, czego pragniesz się dowiedzieć, a ja odpowiem na twoje pytanie i doradzę ci.
(Zadaj Bogini pytanie).
– Na koniec pragnę ofiarować ci dar – mówi Bogini i wręcza ci mały brązowy kasztan, po czym odchodzi w stronę lasu, stapiając się z nim w końcu w jedną całość.
Ostatni raz spoglądasz na ołtarz. Dostrzegasz na nim teraz symbole związane ze śmiercią i odrodzeniem – czaszkę rogatego zwierzęcia, grzyby i mak. Wiesz, że oznaczają Dziady, które inni zwą Samhain – dla czarownicy jest to punkt zwrotny w Kole Roku, punkt rozpoczęcia nowego cyklu.
Pomyśl teraz o rzeczach ze swojego życia, które chcesz pozostawić za sobą. Kiedyś być może były ci potrzebne, nawet konieczne, jednak teraz już ich nie potrzebujesz. Zabrane w Nowy Cykl byłyby przeszkodą, zawadą, a nawet obróciłyby się przeciwko tobie. Zostaw je tutaj.
Postanawiasz iść dalej. Mijasz ołtarz i przechodzisz za kamienne posągi. Las zdaje się gęstnieć, jest tu zimniejszy, mroczniejszy, w oddali widzisz narastającą, gęstą mgłę. Nagle, w głębi lasu, widzisz kamienną jaskinię. Podchodzisz do niej. Wejście jest czarne, skrywa tajemnicę. Na jaskini ktoś wymalował symbole – spirale, odbite dłonie, rogatą zwierzynę, sceny prehistorycznego polowania.
Z odwagą w sercu wchodzisz do środka. Panuje tu półmrok. Grunt wyłożony jest kośćmi zwierząt i ludzi, które kruszą się pod twoimi stopami, gdy idziesz dalej, pogrążając się w coraz większych i większych ciemnościach. Słyszysz kapanie wody, krzyki nietoperzy, nieokreślone odgłosy. Nagle dostrzegasz źródło światła – malutki punkcik, który drga gdzieś w oddali. Podążasz w jego stronę zimnym, mokrym korytarzem, aż dochodzisz do groty w samym sercu jaskini. Pali się tam małe ognisko. Jego dym ulatuje przez niewidoczną wyrwę skalną w sklepieniu. Przy ogniu dostrzegasz jakąś postać. To mężczyzna. Siedzi w medytacyjnej pozycji, odziany jest w skóry zwierząt, a z jego długich, ciemnych włosów wyrastają rogi. A może to jednak gałęzie drzewa, sterczą z nich bowiem listki. Nie potrafisz ocenić, czujesz dziwne zawroty głowy. Wszystko jest zamglone, postać zakrywa gryzący, ale jednocześnie aromatyczny dym. Wydaje ci się, że na ciele mężczyzna ma wymalowane symbole, te same, które były u wejścia do jaskini.
– Jestem samą Śmiercią. To ja zabieram tych, którzy znużeni długim, znojnym życiem, pragną odpoczynku i regeneracji w ciele Matki. Ale jestem także nowym życiem. To moje nasienie trwa w łonie ziemi, w łonie kobiety, w łonie Bogini, czekając przez zimę na to, by wykwitnąć bujnie kolejnego roku. Jestem niszczycielem i stworzycielem. To ja jestem tym, który niszczy niepotrzebne rzeczy w tobie, w twoim życiu, dając ci miejsce na nowe. W to Święto Zmarłych przyjmij moje błogosławieństwo, albowiem beze mnie nie istnieje życie, a Bóg i Bogini to jedno. Teraz, jeśli tego pragniesz, możesz spytać mnie o swoich drogich zmarłych, którzy odpoczywają w moim królestwie.
(Zapytaj Rogatego Boga o zmarłych).
Czas powoli wracać. Bóg odwraca głowę i ponownie wpatruje się w ogień. Idziesz z powrotem do wyjścia z jaskini długim, mokrym korytarzem. Widzisz wyjście. Po opuszczeniu jaskini odkrywasz, że dzień chyli się ku końcowi. Ostatni raz spoglądasz na kamienne posągi Boga i Bogini oraz na ołtarz i wracasz tą samą ścieżką, która cię tu poprowadziła. Mijasz jesienne drzewa, biegające po pniach rude wiewiórki, kopce mrowisk. Czujesz wiatr na twarzy, na ciele. Z daleka widzisz już masywne drzwi jak gdyby zawieszone w powietrzu, wklejone w krajobraz. Dochodzisz do nich i otwierasz je.
Wchodzisz do pomieszczenia, w którym przez cały czas znajdowało się twoje ciało. Wracasz do niego i powoli otwierasz oczy.
Grupowy rytuał z okazji Dziadów
Poinformuj uczestników rytuału, by wzięli ze sobą zdjęcia swoich bliskich i znicze. Każdy powinien mieć także karaboszkę oraz pochodnię.
Pochód prowadzi żerca grający na bębnie. Za nim idą uczestnicy. Wszyscy cicho śpiewają:
Ciemno wszędzie, głucho wszędzie,
Co to będzie, co to będzie? (x 3)
Idąc w takim pochodzie, krążą wokół przygotowanego paleniska z pochodniami zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Wreszcie gaszą pochodnie w przygotowanej misie z wodą i ustawiają się w kręgu. Na ziemi leży przygotowany ołtarz z jadłem i napitkiem dla zmarłych, pomiędzy miskami i figurkami Welesa i Marzanny ustawione zdjęcia bliskich zmarłych.
Żerca lub żerczyni krąży wokół z grzechotkami, potrząsa nimi i mówi:
Dziś jest dzień, w którym granica między światem żywych
A umarłych jest najcieńsza! Odwiedzą nas dziś przodkowie,
A po ziemi błąkać się będą dusze rozmaite, złe i dobre!
Dlatego stwórzcie krąg wokół paleniska i załóżcie maski!
Teraz zostaje rozpalone ognisko.
Żerca wznosi ręce do góry i mówi:
Welesie! Władco Nawii!
Oto przygotowaliśmy dla ciebie obiaty!
Opiekuj się duszami naszych zmarłych bliskich!
Pozwól im odpoczywać w zaświatach,
Lecz dziś dopuść ich do nas!
Do ognia wrzucane są kości wołu, mak oraz miód z rogu.
Teraz kolejna osoba składa żertwę dla Marzanny – obiaty w postaci jabłek, ziaren i miodu.
Morano! Pani umarłych!
Sypiemy dla ciebie ziarno!
Lejemy dla ciebie miód!
Przyślij do nas ojców naszych!
Niech przybędą posilić się z nami!
Kilka wyznaczonych osób zaczyna wygrywać prostą melodię bez słów, używając bębnów, piszczałek i grzechotek.
Żerca zapala znicz, pozostali robią to samo i kładą je przed sobą na ziemi.
Rozpalamy znicze, byście mogli odnaleźć do nas drogę, przodkowie!
Żerczyni wznosi w górę ciasto, mówiąc:
Układamy wam mosty z ciasta, byście przeszli po nich z Nawii do Jawii!
Żerca sypie popiół wokół kręgu, mówiąc:
Rozsypujemy popiół, byśmy ujrzeli ślady waszych stóp!
Żerczyni lub pomocnik kładzie przy ognisku misy z wodą i czyste ręczniki.
Abyście mogli się obmyć, wodę wam szykujemy!
Żerca wskazuje naszykowane dla dusz pokarmy oraz wódkę, mówiąc:
Strawę wam przygotowaliśmy, byście dziś z nami ucztowali!
Żerczyni wznosi w górę kołacz oraz miód, mówiąc:
Rozpocznijmy więc wieczerzę świętą, do której my i oni
Zasiądziemy razem! Radujcie się, gdyż to jedyna taka noc,
Kiedy możemy wspólnie ucztować i się weselić!
Sława bogom! Sława przodkom!
Krąży kołacz i miód. Następnie żerca i jego pomocnicy zamykają krąg i wszyscy przenoszą się do stołów z przygotowaną ucztą.
[10] W. Reymont, Chłopi, Tom I: Jesień, rozdział 9.
iele zachodnich czarownic podkreśla obraną przez siebie drogę strojem. Można powiedzieć, że dziś „witchcraft” stał się swoistą subkulturą. Oprócz sabatów świętowanych ze swoimi braćmi i siostrami z kowenów współczesne czarownice mają własne festiwale, zloty, firmy produkujące dla nich odzież i narzędzia, a nawet dedykowane im kosmetyki. Słowiańskie wiedźmy długo nie miały tak szerokiego wyboru, co osobiście traktowałam jako błogosławieństwo. Dzięki temu mogliśmy albo sami zacząć przygotowywać swoje narzędzia i ozdoby, co uczyniło je jeszcze cudowniejszymi, albo wspierać rodzimych artystów i rękodzielników, zamawiając u nich potrzebne artefakty.
Obecnie jednak dużo się zmienia. Coraz więcej firm odzieżowych wykorzystuje słowiańskie albo ludowe motywy. Możemy kupować koszulki z wizerunkami poszczególnych bóstw, biżuterię z naszymi rodzimymi symbolami, chusty, czepce, koszule z krajką, kabłączki skroniowe i wszelkie inne ozdoby. Na tym jednak możliwości wcale się nie kończą: pojawiła się moda na etno design, rustykalny wygląd domów, mieszkań, mebli, tapet. Nawet podręczne dodatki i przedmioty codziennego użytku mają ludowe motywy: od parasolek przez zeszyty i długopisy po przypinki do plecaków. Możesz dziś dumnie wypiąć pierś w koszulce z napisem: „Wiedźma – ta, która wie”. Wiele się zmieniło!
Jednak bycie wiedźmą to coś więcej niż ubiór, a nawet niż rytuał. Przekłada się ono na swoistą filozofię, a co za tym idzie, styl życia. Życia, w którym chcemy zadbać o Matkę Ziemię, szanować nasze pochodzenie i ród, ale jednocześnie rozumieć, że jesteśmy częścią wielkiego, pięknego, różnorodnego świata o rozmaitych tradycjach, kulturach i religiach. Życia, w którym my, kobiety, przypominamy innym o naszych prawach – co zawsze czyniły czarownice w mitach, legendach, bajkach.
Dziś odkrywamy dawne, piękne tradycje i zwyczaje, które na wiele lat zostały zapomniane – lub tworzymy nowe, własne, nawiązujące w jakiś sposób do naszego słowiańskiego dziedzictwa. Właściwie robimy więc to samo, co wszystkie nasze siostry-wiedźmy z innych krajów. Na powrót łączymy się z naturą, mądrością przodków, dziedzictwem, intuicją. Łączymy się ze swoimi
„Dzikimi Kobietami”. Ze swoimi wewnętrznymi Słowiankami.
Jeśli chcesz kroczyć tą drogą, możesz spróbować swoich sił w różnych aktywnościach niekoniecznie związanych stricte z magią, które jednak przyczynią się do rozwoju twojej duchowości, nauczą skupienia, pomogą rozkwitnąć kobiecości, uzdrowią i wypełnią ciekawie czas. Być może dzięki nim poznasz inne siostry czarownice albo po prostu inspirujące kobiety, które los postawi na twojej drodze.
Gimnastyka słowiańska (gimnastyka czarownic)
Gimnastyka słowiańskich czarownic to bardzo ciekawe zagadnienie ostatnich lat, które z jednej strony przyczyniło się do fali popularności „słowiańskości” w popkulturze i modzie, z drugiej strony samo jest poniekąd efektem tej mody.
Twórca współczesnej gimnastyki słowiańskiej, Giennadij Adamowicz, twierdzi, że zebrał wiedzę na temat ćwiczeń podczas pracy w terenie, prowadząc badania naukowe na małych białoruskich wsiach. To, czego się dowiedział, ułożył w jeden spójny system 27 ćwiczeń. Adamowicz przekonuje, że dotarł do prastarej wiedzy pochodzącej jeszcze z czasów sprzed chrystianizacji Słowian. Dowodem na to mają być pewne konstrukcje „słowiańskich asan”, wykonywane ruchy oraz przypisywane im znaczenia, które mocno łączą się z rodzimą mitologią.
Nie mnie oceniać, czy rzeczywiście jest to „prastara” tradycja, czy raczej stało się tu coś podobnego, co kilkadziesiąt lat temu zapoczątkowało ruch wicca, a za nim New Age, neopogaństwo etc. Pewnie nigdy się nie dowiemy, na ile ćwiczenia są efektem współczesnej fascynacji dawnymi kulturami, a na ile autentyczną mądrością naszych przodków. Osobiście jednak uważam, że to nie jest takie istotne. Liczy się natomiast, że dla tysięcy kobiet w wielu krajach słowiańskich gimnastyka czarownic jest początkiem pięknej przemiany, w wyniku której zwracają się na powrót w stronę swego dziedzictwa.
Ale o co tutaj tak naprawdę chodzi?
Mówiąc w dużym skrócie, są to pewne sekwencje ruchowe, wykonywane
podczas jednej sesji ćwiczeń gimnastycznych, które przyczyniają się do zdrowia fizycznego i lepszego samopoczucia. Miały je praktykować Słowianki od najdawniejszych czasów. Ruchy, które wykonują kobiety, faktycznie wpływają na usprawnienie pewnych narządów – gimnastyka ta nie polega bowiem na skakaniu, przysiadach czy pompkach, ale powolnym, systematycznym masowaniu „miejsc mocy”, rozciąganiu, napinaniu i uelastycznianiu. Nie bez powodu porównuje się je więc do jogi. Zresztą tak samo jak ów prastary indyjski system, także gimnastyka słowiańska jest praktyką duchową. Ćwiczenie należy bowiem łączyć z określonymi inkantacjami, afirmacjami, słowiańskim horoskopem etc.
Adamowicz wybrał dla opracowanej przez siebie gimnastyki, którą oparł na prastarym ludowym przekazie, nazwę „stojąca woda”. Chciał skojarzeń z kobiecością, spokojem, opanowaniem, cierpliwością i skupieniem. Podzielił wszystkie ćwiczenia na trzy sekwencje: świata górnego, środkowego i dolnego. Układy ciała odpowiadają rodzimym mitom, słowiańskiemu sposobowi widzenia świata oraz mają kojarzyć się z postaciami z mitologii. Za ich pomocą łączymy się ze swoją kobiecością i z całym Wszechświatem, odnajdujemy wewnętrzną harmonię, dostrajamy boski, człowieczy i zwierzęcy pierwiastek w jedną całość. Do gimnastyki należy więc podchodzić holistycznie. Nie jest to po prostu fitness służący zrzuceniu paru kilogramów z brzuszka, chociaż, oczywiście, wysmuklenie, wzmocnienie mięśni, radość, wigor, redukcja stresu i energia będą jednym z wielu efektów ćwiczeń. Ta gimnastyka wymaga zaangażowania, otwarcia się, wejścia w swoją duchowość. To idealny rodzaj ruchu dla słowiańskiej czarownicy (pewnie stąd jej nazwa!). Za każdym razem wykonywanie ćwiczeń staje się swoistym rytuałem religijnym.
Każda z nas powinna wybrać – ze wszystkich zebranych w system ćwiczeń – siedem głównych, które oblicza się na podstawie swojego horoskopu, a następnie wykonywać je przez całe swoje życie. Taki indywidualny zestaw jest niejako przekazem od bogów dla naszego ciała i sposobem na połączenie się z nimi, medytację w ruchu. Trzy pierwsze ćwiczenia służą zdrowiu fizycznemu, trzy kolejne psychicznemu, a ostatnie łączy i harmonizuje oba zestawy. Podczas wykonywania każdego ćwiczenia należy wizualizować sobie w głowie odpowiadający mu symbol.
Bogini Biereginia, która wedle legendy nauczyła ludzi słowiańskiej gimnastyki, chciała ukryć w niej całą wiedzę magiczną, dzięki której ludzie staną się lepsi i będą mogli realizować swoje cele. Czyż to nie piękne?
Dziś gimnastyka słowiańska staje się coraz częściej propozycją zajęć w różnych klubach sportowych bądź jej certyfikowane nauczycielki otwierają własne szkoły koncentrujące się tylko na ćwiczeniach opracowanych przez Adamowicza. Czas zastąpić jogę rodzimymi praktykami.
Słowiański glamour
Jak ubierali się Słowianie? Przede wszystkim zakładali stroje z lnianego lub konopnego płótna, a także suknie wyrabiane z wełny, skór lub sierści. Wszelkie używane barwniki były naturalne. Typowy strój męski obejmował spodnie i koszulę oraz wierzchnią kurtkę. Do pasa przywiązywano różne sakiewki i nożyki. Mężczyzna nosił długie włosy i brodę. Natomiast typowym ubiorem kobiety była koszula i zapaska, czyli długa spódnica. Pasek służący przytrzymaniu spódnicy przy ciele zwano krajką. Kobiety plotły włosy w warkocze, przepasywały czoło zdobionymi opaskami lub zakładały chustki czy też czepce na głowę. Nosiły także sporo biżuterii.
Strój współczesnej słowiańskiej wiedźmy może w jakiś sposób podkreślać przynależność kulturową. Często robią to rodzimowiercy. Z kolei nasze siostry czarownice z innych krajów wykorzystują odzież – jej kolory, dodatki, pierścionki lub naszyjniki z konkretnymi kamieniami zakładane danego dnia – do wzmacniania swojego magicznego potencjału na co dzień. Nasz strój może podkreślać nastrój bądź cel, jaki towarzyszy nam danego dnia. Podczas obrzędów wiccanie najczęściej noszą szaty rytualne, natomiast na co dzień zakładają ubrania w jakiś sposób podkreślające ich magiczną naturę. Uczono mnie, że szaty, którą nosi się podczas obrzędów, nie powinno się zakładać poza magicznym kręgiem. Sukienka, w której odprawiasz rytuały i czarujesz, chociaż na pewno jest bardzo efektowna i czujesz się w niej naprawdę świetnie, nie powinna być strojem na imprezę, letni festiwal ani koncert słowiańskiej kapeli. Służy jedynie celom obrzędowym, a zakładając ją, dokonujesz aktu magicznego – przenosisz się do sfery sacrum i stajesz na tych kilka godzin wyłącznie kapłanką.
Ale przecież na co dzień także pamiętamy o swojej czarowniczej naturze. Chcemy ją podkreślać strojem i dodatkami. Pragniemy „dostroić się” (właśnie!
do-stroić) do swoich wibracji danego dnia, a przy tym wysłać w stronę innych konkretny komunikat.
Koszule – koszula to coś, co zwykle jako pierwsze rzuca się w oczy, gdy obserwujemy strój innych. Dlatego może wyrażać bardzo wiele. Współcześni projektanci często inspirują się folklorem lub dawnym wzornictwem. Możesz postawić na klasyczną „słowiańską” biel koszuli z długim rękawem, na której znajdą się czerwone obszycia wzorowane na rodzimym hafcie. Są też koszule z niebieskim, zielonym lub żółtym ściegiem krzyżowym i rozmaitymi etnicznymi wzorami wyhaftowanymi na piersiach lub rękawach: kwiatami, symbolami, figurami geometrycznymi. Niektóre z nich dodatkowo przepasane są kolorowymi tasiemkami lub mają troczki przy wycięciu na klatce piersiowej. Taka koszula będzie się dobrze prezentowała zarówno do dżinsów – założona na imprezę albo wyjście z przyjaciółmi, jak i w połączeniu ze spódnicą jako strój na ludowe i rodzimowiercze festiwale. Uwaga! Mężczyźni w takiej koszuli wyglądają baaaardzo sexy.
T-shirty – nieco bardziej nowoczesna opcja to prosty T-shirt z nadrukiem, który będzie podkreślał twoją przynależność religijną i (sub)kulturową. Dziś masz do wyboru naprawdę dużo ciekawych opcji. W Polsce, Rosji i na Ukrainie działają od kilku lat firmy produkujące koszulki z nadrukami nawiązującymi do rodzimej mitologii. Są na nich słowiańskie symbole, wizerunki bogów i czarownic, a także rozmaite słowa i hasła. Taki T-shirt możesz założyć do szkoły, na uczelnię, do pracy – wszędzie tam, gdzie nie obowiązuje jakiś ścisły dress code, chcesz czuć się swobodnie, ale jednocześnie pragniesz w prosty i dosłowny sposób wyrazić swoje pasje i zainteresowania.
Spódnice – czarodziejska spódnica to coś, co każda z nas powinna mieć w swojej szafie. Słowianki nosiły tak zwane zapaski, do dziś obecne w kulturze ludowej. Niektóre z nich są przepiękne – zdobione kolorowymi pionowymi pasami, kwiatami, kogucikami, kropeczkami lub jabłuszkami. Ponieważ folklor wchodzi dziś na salony, taka spódnica to nic wstydliwego! Możesz poszukać informacji o tym, jak wygląda strój ludowy w twojej okolicy, i kupić sobie
spódnicę nim inspirowaną. Wbrew pozorom nie trzeba łączyć jej z koszulą, wełniakiem i gorsetem. Wygląda świetnie także w połączeniu ze współczesnym T-shirtem, koszulą z kołnierzykiem zapinaną na guziki albo czarnym golfem. Jeśli nie wierzysz, poszukaj inspiracji w internecie.
Sukienki – opcja dla dziewczęcych i romantycznych to zwiewna, letnia, słowiańska sukienka. Niektóre są dostępne w wersji bardziej dopasowanej do ciała, uwspółcześnionej, inne mają formę i kształt klasycznej słowiańskiej sukni, związanej sznurem lub obszytym pasem. Taka sukienka może z jednej strony być świetną szatą rytualną, z drugiej warto mieć kilka różnych modeli w zależności od podniosłej okazji, na przykład na czyjś ślub, bal lub świąteczną, uroczystą imprezę w rodzinnym gronie.
Spodnie – spójrzmy prawdzie w oczy: kobiety w spodniach to współczesny wynalazek. Ale… co z tego? Przecież żyjemy właśnie we współczesności. Jeśli chcesz tak silnie podkreślać swe korzenie, że postanowiłaś sobie nigdy więcej nie zakładać dżinsów – wspaniale, ale jeśli nie masz nic przeciwko łączeniu białych, lnianych koszul z wygodnymi spodniami, też w porządku. Dziś masz też do wyboru sporo legginsów ze słowiańskimi lub folkowymi wzorami, które możesz połączyć na przykład z tuniką lub dłuższą koszulą. Ciekawym pomysłem są także eleganckie, materiałowe spodnie delikatnie zdobione ludowymi motywami, które można założyć do pracy i świetnie wyglądają z marynarką i szpilkami.
Bluzy – czy słyszałaś kiedyś pojęcie urban folk? To nowy trend w modzie, który w sposób kreatywny łączy współczesne kroje i fasony z wzornictwem ludowym. To przestrzeń, w której spotykają się bluzy z kapturem oraz łowickie wycinanki, haft kaszubski, góralska parzenica i zalipie. Jeśli chcesz spędzić popołudnie na spacerze z psem, posłuchać muzyki albo poczytać książkę w czymś wygodnym, możesz założyć bluzę ze słowiańskim motywem. Dziś do wyboru masz zarówno zakładane przez głowę „kangurki”, jak i bluzy z wcięciem w talii, zapinane na suwak, z wizerunkiem wilka, niedźwiedzia, węża albo wręcz jakiegoś rodzimego bóstwa. A może po prostu nie przepadasz za klasycznie „kobiecymi” strojami
i wszystkie te zapaski i zwiewne suknie nie są dla ciebie, ponieważ preferujesz styl sportowy? Urban folk będzie dla ciebie idealnym rozwiązaniem.
Buty – mam swoją ulubioną parę butów. To czarne sznurowane trzewiki, ręcznie wykonane i szyte na wymiar, które zamówiłam u szewca specjalizującego się w szyciu butów dla tancerek ludowych. Mam te buty od wielu lat i jestem do nich tak mocno przywiązana, że za każdym razem, gdy się zniszczą, oddaję je do naprawy. Są naprawdę magiczne. Wiążą się z nimi moje najwspanialsze wspomnienia. Nie zliczę, ile razy byłam zatrzymywana przez obce kobiety, które chciały spytać, skąd mam takie wspaniałe buty! Najlepsze w nich jest to, że są najwygodniejsze na świecie. Nie jestem tancerką ludową, ale skoro zostały stworzone do wielogodzinnych pląsów, z powodzeniem mogą przetrwać spacery, wędrówki po centrach handlowych czy cały dzień w pracy. Jeśli pragniesz mieć swoją idealną parę butów inspirowaną Słowiańszczyzną, poszukaj pomysłów w internecie. Możesz zaopatrzyć się w parę lekkich sandałów albo kupić sznurowane trzewiki, botki, czerwone kozaki czy nawet szpilki bądź balerinki z ludowym motywem.
Chusty, szale – chusta z wzorem związanym z twoim miejscem zamieszkania to absolutny must have słowiańskiej czarownicy. Oczywiście jestem daleka od tego, żeby kazać ci nosić ją na głowie – chyba że chcesz i tak ci się podoba – ale taka ludowa chusta jest świetnym dodatkiem do jesiennej lub zimowej odzieży. Możesz zarzucić ją na plecy lub misternie zawiązać wokół szyi niczym modny szal.
Biżuteria – swoją biżuterię, podobnie zresztą jak odzież, powinnaś podzielić na taką, którą wkładasz tylko od święta, z okazji dużych festiwali (nazwijmy ją „kapłańską”), oraz taką, którą nosisz do szkoły, pracy, na imprezy i inne wyjścia, ale która wciąż może podkreślać twoje zainteresowania (nazwijmy ją „świecką”). Wśród wiccan taką kapłańską biżuterię stanowią na przykład korony, specjalne naszyjniki lub bransolety. Są one wykonywane w magicznym kręgu i naładowane mocą czarownic, aby mogły służyć kapłance porozumiewającej się z bogami. Ty, będąc słowiańską czarownicą, możesz
przede wszystkim zaopatrzyć się w dwa podstawowe symbole: bogini i boga. Mówię o lunuli i kołowrocie. Te dwa potężne amulety nie tylko dodadzą ci mocy w twoim magicznym kręgu, ale także będą stanowiły twoją ochronę. Możesz także pomyśleć o koronie lub diademie, a nawet o kabłączku skroniowym, który będziesz zakładała tylko podczas odprawiania rytuałów i rzucania zaklęć. Na co dzień warto zainspirować się rodzimym folklorem: załóż czerwone korale, postaw na etniczne wzory na kolczykach, pierścionkach i bransoletach. Możesz także kupić sobie amulety chroniące cię na co dzień, na przykład Kosmiczne Drzewo, Gwiazdę Łady, kwiat paproci, symbol Mokoszy, topór Peruna. Wiele kobiet lubi nosić lunulę także na co dzień, ponieważ czują, że dodaje im sił i pozwala odkryć w sobie pokłady uśpionej kobiecości.
Inne dodatki – tak naprawdę ogranicza cię tylko twoja wyobraźnia. Zachęcam cię także do eksploracji strojów z rodzinnych stron. A może kobiety z twojej rodziny przechowują jakąś biżuterię rodową? Ja dostałam swoje najpiękniejsze naszyjniki i pierścionki w prezencie od babci. Są bardzo w stylu vintage i trochę „pachną” PRL-em, ale jednocześnie wyczuwam w nich ogromną moc – nosiła je moja prababka, babka, matka, a teraz ja zakładam je na wielkie i małe okazje. Te dodatki do odzieży mają w sobie zaklętą moc moich przodkiń, dlatego cenię je sobie bardziej niż gustowne i fikuśne cacka kupione przez internet. Ścieżkę, którą obrałaś, możesz też podkreślać na tysiące innych sposobów niż ubiór: wystrojem wnętrza, ogrodem, obudową na smartfon czy tablet, a nawet specyficznym wyrażaniem się! Mam koleżankę, która przeklina słowami: „Na Peruna!”, a kiedy chce wyrazić swoje zdziwienie, mówi: „Matko Mokoszo kochana!”. Spytaj rodziców i dziadków, czy znają jakieś ciekawe, ludowe porzekadła z twojej okolicy. Być może któreś z nich zainspiruje cię na tyle, że na stałe zagości w twoim słowniku.
Makramy
Podobnie jak inne dawne słowiańskie ozdoby, tak też makramy stają się dziś coraz bardziej popularne. Są to ozdoby w całości wykonywane ręcznie techniką plecenia sznurków, do których nie potrzebujemy żadnych narzędzi. Chociaż technika nie została wynaleziona przez Słowian, ponieważ jest dużo, dużo starsza, to także w naszym kręgu kulturowym była bardzo popularna.
Sama nazwa pochodzi z języka arabskiego i oznacza właśnie dekoracyjną frędzlę. Nasi przodkowie, wiążąc i skręcając sznury za pomocą różnych splotów i technik, otrzymywali niesamowite cudeńka! W ten sposób spod zwinnych, kobiecych palców wychodziły kosze, torby, hamaki, kołyski, lampy, koszule, serwety, paski i biżuteria. Oczywiście makrama może być także silnym amuletem. Posiada bowiem tę niezastąpioną zaletę, że tworzymy ją sami w skupieniu. Jak pisze Jadwiga Turska: „Zapomniane przez wieki makramy zostały odnalezione w klasztorach słowiańskich i stały się w ostatnich latach znów szalenie modną w całej Europie robotą ręczną”.
Do tworzenia makram używa się przede wszystkim lnianych lub bawełnianych nici, ale dawniej były to również nici i sznury konopne czy jedwabne. Dziś wyobraźnia twórców takich cudeniek nie zna granic! Wykonują zarówno przedmioty użytkowe, dekoracyjne, jak i magiczne. Popularnością cieszy się makrama w kształcie łapacza snów, ale sama musisz podjąć decyzję, czy taką wykonać – Łapacz Snów jest bardzo ważnym symbolem z zupełnie innego kręgu kulturowego niż nasz, a wykorzystywanie go bez pełnego zrozumienia jest kulturową kradzieżą (in. „kulturowym przywłaszczeniem”).
Oczywiście zawsze możesz zakupić gotowy produkt – będziesz tym samym
wspierać rękodzielników, którzy wkładają całe serce w to, co robią. Ale jeśli chcesz, aby twoja makrama spełniała jakieś funkcje magiczne, powinnaś spróbować wykonać ją sama. Tak naprawdę każda makrama powstaje z dwóch, trzech rodzajów splotów, których technikę można dość szybko opanować.
Jak wykonać makramę magiczną?
Na początku ustal intencję, z którą będziesz wykonywać swoją makramę. Jeśli pragniesz, by przysłużyła ci się w miłości, możesz wykonać splot w kształcie serca bądź mały, poręczny przedmiot, który wręczysz ukochanej lub bliskiej osobie. Możesz także stworzyć makramę-mandalę, w którą „wpleciesz” swoje życzenia związane z różnymi sferami życia, na przykład zdrowiem, rodziną, pracą. Powinnaś wcześniej zaprojektować taką mandalę lub, przeciwnie, wykonać ją całkowicie intuicyjnie. Wybór zależy od twojego charakteru i tego, który sposób bardziej do ciebie przemawia.
Po ustaleniu intencji wyznacz sobie czas na wykonanie swojej makramy. Może to być na przykład jeden lub kilka wieczorów z rzędu, podczas których nikt nie będzie ci przeszkadzał ani cię rozpraszał.
Weź kąpiel i wdziej swoją szatę rytualną. Na ołtarzu postaw Mokoszę, patronkę kobiet, przędzenia i wszelkich ręcznych robót. Zakreśl krąg, przygotuj symboliczne obiaty dla bogini i poproś ją o wsparcie. Następnie usiądź wygodnie i weź przygotowane sznurki oraz drewniane kijki. Teraz możesz zacząć swoją systematyczną pracę. Wykonując ją, myśl intensywnie nad tym, jakie życzenie wplatasz magicznie w obiekt. Wyobraź sobie, jak twoja osobista moc wypływa z ciebie i oplata każdy z wiązanych sznurów, wnika w niego, świeci delikatnym blaskiem. Jeśli pracujesz nad czymś większym, musisz zakończyć sesję na dany dzień. Odłóż swoją makramę na ołtarz i poinformuj bogów, że teraz zamykasz krąg i wrócisz do pracy kolejnego wieczoru. Pamiętaj, że możesz teraz czuć się nieco wydrenowana, osłabiona. Najlepiej wtedy zjeść
coś pożywnego i położyć się. Następnego dnia wróć do pracy. Skończoną makramę połóż na ołtarzu aż do czasu najbliższej pełni, a wtedy wręcz ją wybranej osobie.
Dobrym pomysłem jest własnoręczne wykonanie makramowego obrusu lub chusty na swój ołtarz rytualny. Taka piękna, ręczna robota na pewno będzie miła bogom i przodkom, a przy tym naładujesz ją dużą ilością osobistej energii.
Zakończenie
Wszebora, kapłanka Welesa, żerczyni, zbiera pozostałości po rytuale. Wkłada do dużej, płóciennej torby puste miski po jadle ofiarnym, delikatnie obwiązuje wizerunki bóstw w jedwabne chusty i pakuje je do skrzynek, gasi rytualny ogień. Wszystko, co ze sobą przyniosła, pakuje do bagażnika swojego samochodu. Zatrzaskuje bagażnik, raz jeszcze odwraca się za siebie, by sprawdzić, czy nie zaśmieciła miejsca, w którym lokalne duchy łaskawie pozwoliły jej zorganizować rytuał, wsiada do samochodu i odjeżdża.
W domu Wszebora wita się ze swoimi dziećmi i mężem – a może ze swoją dziewczyną – a może ze swoimi kotami lub psami. A może z nikim się nie wita, bo preferuje samotność. Cokolwiek robi, czuje się dobrze, ponieważ kroczy własną drogą. Bierze kąpiel i przebiera się ze swojej szaty rytualnej w codzienne ubrania, po czym włącza radio i zaczyna robić sobie kolację.
Wszebora żyje tu i teraz. Stoją za nią pokolenia setek, tysięcy jej prababek i pradziadów, którzy opiekują się nią, podpowiadają, co robić, mają na nią baczenie. Nieważne, czy dzieje się tak dosłownie, czy może tylko w przenośni – chodzi o mądrość przechowywaną w rodzinie z pokolenia na pokolenie, z której Wszebora, czyli Kasia (albo Ania, Dorota, a może Karolina) korzysta, czerpie z niej, odwołuje się do niej. Nieważne, czy rzeczywiście odwiedzają nas duchy dziadów, czy wszystko to odbywa się na płaszczyźnie symbolicznej i chodzi tak naprawdę o zatrzymanie ich i ich nauk w pamięci. Wszebora tego nie rozstrzyga. Ona po prostu żyje. Żyje pełnią życia, przyjmując wszystko, co życie dla niej ma.
Wszebora jest słowiańską wiedźmą.
I jest z tego dumna.
Biblioteczka czarownicy
Baranowski B., Pożegnanie z diabłem i czarownicą, Poznań 2020.
Baranowski B., W kręgu upiorów i wilkołaków. Demonologia słowiańska, Poznań 2020.
Bobrowski J., Wrona M., Mitologia słowiańska, Olszanica 2019.
Brückner A., Mitologia słowiańska i polska, Warszawa 1985.
Clifford A. M., Kąpiele leśne. Jak czerpać zdrowie z natury, Białystok 2018.
Encyklopedia tradycji polskich, oprac. R. Hryń-Kuśmierek, Z. Śliwa, Poznań 2000.
Estés C. P., Biegnąca z wilkami, Poznań 2012.
Gieysztor A., Mitologia Słowian, Warszawa 2020.
Jakubowski S., Bogowie Słowian, Kraków 1933.
Kosiński T. J., Bogowie Słowian, Warszawa 2019.
Lis H., Lis P., Kuchnia Słowian, czyli o poszukiwaniu dawnych smaków, Warszawa 2015.
Łowmiański H., Religia Słowian i jej upadek, Warszawa 1979.
Matela L., Słowiańskie korzenie. Odkryj tradycje przodków, Katowice 2020.
Merski R., Antosik G., Słowianie. Wiara i kult, Wrocław 2015.
Merski R., Opowieści spod strzechy, Wrocław 2014.
Merski R., Słowiańskie wróżby i wyrocznie, Wrocław 2019.
Mikiciuk T., Tryzna, Szczecin 2014.
Moszyński K., Kultura ludowa Słowian. Tom I. Kultura materialna, Warszawa 2018.
Moszyński K., Kultura ludowa Słowian. Tom II. Kultura duchowa, Warszawa 2018.
Pełka L., Polska demonologia ludowa. Wierzenia dawnych Słowian, Poznań 2020.
Reymont W. S., Chłopi, Warszawa 2019.
Rośliny w wierzeniach i zwyczajach ludowych. Słownik Adama Fischera, oprac. M. Kujawska, Ł. Łuczaj, J. Sosnowska, P. Klepacki, Wrocław 2016.
Strzelczyk J., Mity, podania i wierzenia dawnych Słowian, Poznań 2007.
Szczepanik P., Słowiańskie zaświaty. Wierzenia, wizje i mity, Szczecin 2018.
Szyjewski A., Religia Słowian, Kraków 2003.
Tschenze V., 100 rytuałów szeptuch. Wzmacniające praktyki duchowe na spełnienie, ochronę i zdrowie, Białystok 2019.
Turska J., Makramy, Warszawa 1979.
Urbańczyk S., Dawni Słowianie. Wiara i kult, Wrocław 1991.
Vargas W., Zych P., Bestiariusz słowiański, Olszanica 2012.
Wierzbicki W., Drzewo, Mity słowiańskie i inne opowieści, Borówiec 2019.
Wrzesińska A., Słowiańska gimnastyka kobiet, Gdańsk 2019.
Ziółkowska M., Szczodry wieczór szczodry dzień – obrzędy zwyczaje zabawy, Warszawa 1989.
slawoslaw.pl
slowianskibestiariusz.pl
rodzimawiara.org.pl
historiamniejznanaizapomniana.wordpress.com
slowianskamoc.blogspot.com
wiaraprzyrodzona.wordpress.com
magia-z-wiejskiej-chaty.blogspot.com
Podziękowania
Napisanie Słowiańskiej wiedźmy nie byłoby możliwe bez wielu życzliwych osób, które mnie otaczają.
Dziękuję wszystkim czarownicom z mojej rodziny: mamie Beacie, babci Basi, babci Lili oraz teściowej Halince – za wiedzę, „duchową pępowinę” z rodzinnymi tradycjami kobiecymi, talenty, które po nich odziedziczyłam, a także za to, że nie zwątpiły we mnie i pomagały mi, gdy będąc młodszą, nieraz zbłądziłam na życiowej ścieżce.
Dziękuję także wszystkim mężczyznom mojego życia: Piotrkowi – mojej Drugiej Połówce, Jasiowi – mojemu kochanemu małemu królowi Arturowi, a także tacie Piotrowi, dziadkowi Heńkowi i dziadkowi Wojtkowi – za wszystkie wspólne chwile, które budowały moją tożsamość, za uczenie mnie życia i twardego stąpania po ziemi, gdy czasem za bardzo „odlatywałam” w chmury.
Dziękuję moim ukochanym czarownicom i czarownikom z łódzkiego kowenu – wiecie, jak bardzo jesteście dla mnie ważni. Za każdym z Was skoczyłabym w ogień. Głęboko wierzę w to, że znamy się i kroczymy razem drogą kapłaństwa Starych Bogów już od kilku wcieleń.
Dziękuję mojemu Arcykapłanowi i największemu Nauczycielowi wszelkich rzeczy magicznych i wszelkich Misteriów. Zawsze będziesz dla mnie niedoścignionym wzorem.
Dziękuję wszystkim znajomym inicjowanym oraz eklektycznym wiccanom, wiedźmom, czarownicom i szeptuchom – to dzięki Wam wiara w Starych Bogów powoli się odradza, a ludzie zauważają, że jest coś więcej niż „szkiełko i oko”. Bądźcie błogosławieni!
Dziękuję wszystkim rodzimowiercom, a szczególnie żercy Kręgu Radogost. Gdyby nie Twoja wiedza i cierpliwość, nie miałabym pojęcia o wielu wierzeniach i obrzędach, które zdecydowałam się opisać i połączyć z wicca. Sława Wam, kapłani naszych rodzimych bóstw!
Wielkie podziękowania kieruję także do Wydawnictwa Kobiecego – za to, że dostrzegli w Słowiańskiej wiedźmie potencjał i pomogli mi oblec go w realny, pięknie napisany i pięknie wyglądający kształt.
Dobromiła Agiles
Spis treści:
Okładka Karta tytułowa Wprowadzenie. W poszukiwaniu korzeni 1. Wierzenia Słowian a świat współczesny Mitologia słowiańska Jak wicca łączy się z rodzimowierstwem? Bogowie Słowian w kontekście neopogańskim i wicca Wielka Bogini Solarny Bóg 2. Rodzime „wiedźmy” Baba-Jaga Czarownice, cioty, znachorki Szeptuchy 3. Magia wokół nas Ołtarz słowiańskiej czarownicy Przedmioty mocy Magia najbliższej okolicy Słowiańskie amulety i talizmany
Rodzime rośliny i ich właściwości Magia Słowian Czary słowiańskich wiedźm Magia kukiełek, łątek i motanek 4. Słowiańskie Koło Roku: festiwale i świąteczne przekąski Szczodre Gody • Przesilenie zimowe • Yule • Boże Narodzenie Kilka przepisów na świąteczne potrawy Prywatny rytuał Szczodrych Godów Grupowy rytuał Szczodrych Godów Gromnica • Candlemass • Imbolc • Wieczór lutowy Prywatny rytuał z okazji Gromnicy Grupowy rytuał z okazji Gromnicy Jare Gody • Wiosenne Zrównanie • Ostara • Wielkanoc Kilka przepisów na słowiańskie potrawy z okazji Jarych Godów Prywatny rytuał z okazji Jarych Godów Grupowy rytuał z okazji Jarych Godów Rusałczy Tydzień • Zielone Świątki • Beltane • Stado Święto rusałek a kobiecość Kilka przepisów na świąteczne potrawy Prywatny rytuał na Rusałczy Tydzień Grupowy rytuał na Rusałczy Tydzień
Noc Kupały • Przesilenie Letnie • Litha • Sobótka Kilka przepisów na świąteczne potrawy Prywatny rytuał z okazji Nocy Kupały Grupowy rytuał z okazji Nocy Kupały Spas Chlebowy • Lammas • Lughnasadh • Święto Chleba Kilka przepisów na sierpniowe potrawy biesiadne Prywatny rytuał na Spas Chlebowy Grupowy rytuał na Spas Chlebowy Święto Plonów • Mabon • Równonoc Jesienna • Dożynki Oto kilka uwspółcześnionych dań, pasujących klimatem i smakiem do obchodów Święta Plonów Prywatny rytuał na Święto Plonów Grupowy rytuał na Święto Plonów Dziady • Samhain • Święto Zmarłych • Halloween Współczesne, ale inspirowane tradycją potrawy na ucztę z okazji Dziadów Prywatny rytuał z okazji Dziadów Grupowy rytuał z okazji Dziadów 5. Inspiracje na co dzień Gimnastyka słowiańska (gimnastyka czarownic) Słowiański glamour Makramy
Zakończenie Biblioteczka czarownicy Podziękowania Karta redakcyjna
Redaktorka prowadząca: Marta Budnik
Wydawczyni: Agnieszka Fiedorowicz
Redakcja: Anna Brzezińska
Korekta: Katarzyna Kusojć
Projekt i ilustracje na okładce: Urszula Gireń
Projekt wyklejki i stron rozdziałowych: Urszula Gireń
Copyright © 2021 by Dobromiła Agiles
Copyright © 2021, Wydawnictwo Kobiece Łukasz Kierus
Wszelkie prawa do polskiego przekładu i publikacji zastrzeżone. Powielanie i rozpowszechnianie z wykorzystaniem jakiejkolwiek techniki całości bądź fragmentów niniejszego dzieła bez uprzedniego uzyskania pisemnej zgody posiadacza tych praw jest zabronione.
Wydanie elektroniczne
Białystok 2021
ISBN 978-83-66890-47-3
Bądź na bieżąco i śledź nasze wydawnictwo na Facebooku:
www.facebook.com/kobiece
Wydawnictwo Kobiece
E-mail:
[email protected]
Pełna oferta wydawnictwa jest dostępna na stronie
www.wydawnictwokobiece.pl
Na zlecenie Woblink
woblink.com
plik przygotowała Katarzyna Rek